ZIELONE NEWSY

Zielone Newsy

Aktualności

Pijany 23-latek zaproponował policjantkom marihuanę. W nocy z 2 na 3 listopada, o godzinie 23:30, funkcjonariuszki z Posterunku Policji w Łaskarzewie przeprowadzały interwencję wobec grupy młodych osób, które zakłócały spokój na ul. Warszawskiej. Wtedy umundurowane policjantki usłyszały niecodzienną propozycję zapalenia jointa. Oto więcej informacji.

Pijany 23-latek zaproponował policjantkom marihuanę

Funkcjonariuszki z komisariatu w Łaskarzewie spotkała ostatnio nietypowa sytuacja, do której doszło podczas standardowej interwencji związanej z zakłócaniem spokoju przez młodych ludzi. Jedna z osób, wobec których podjęto interwencję sprawiała jednak wrażenie bardziej odurzonej niż pozostali.

recepta na medyczną marihuanę online AnandaMed
-reklama-

I właśnie ta najbardziej pijana osoba wpadła na „genialny” pomysł.

– Podczas patrolu, którego celem było monitorowanie miejsc szczególnie narażonych na zakłócanie porządku publicznego przez młodzież, policjantki zauważyły grupę osób. Wśród nich był młody mężczyzna, którego zachowanie wskazywało, że znajduje się pod działaniem alkoholu – poinformowała podkom. Małgorzata Pychner, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Garwolinie.

– W trakcie rozmowy z funkcjonariuszkami 23-latek zasugerował, że może je poczęstować… marihuaną.

Niestety dla niego, funkcjonariuszki nie doceniły gestu i natychmiast podjęły czynności służbowe.

W trakcie kontroli osobistej znalazły u 23-latka susz roślinny. Wstępne badanie wykazało, że była to marihuana – informuje rzeczniczka garwolińskiej policji.

Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do jednostki Policji, gdzie wykonano z nim czynności procesowe.

Teraz 23-latek poniesie niestety konsekwencje przewidziane przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Źródło: Policja.pl

W USA przedstawiciele branży alkoholowej sprzeciwiają się zakazowi sprzedaży napojów z THC, nad którym trwają ostatnio prace oraz liczne debaty.Teraz dystrybutorzy piwa, wina oraz napojów spirytusowych zaapelowali do amerykańskiego Kongresu o nie nie zakazywanie produkcji i sprzedaży napojów z THC ponieważ, jak sami przyznają, „popyt na alkohol spadł” i chcą, aby rynek konopny pomógł utrzymać ich branżę. Branża alkoholowa w „ciekawy” sposób odwołuje się też do alkoholowej prohibicji z początku XX wieku całkowicie pomijając temat prohibicji na konopie. Oto więcej informacji.

USA: Branża alkoholowa przeciwna zakazowi sprzedaży napojów z THC, „ponieważ popyt na alkohol spada”

W Stanach Zjednoczonych trwa obecnie debata nad tym, czy dopuścić do legalnego obrotu napoje z THC, które pozyskiwane byłoby z konopi siewnych. Obecnie jest to teoretycznie możliwe na podstawie luki prawnej znajdującej się w ustawie „Farm Bill z 2018”.

Spór w tej kwestii nabiera na sile, w debacie udział biorą różne lobby. Niedawno pojawiały się też poważne oskarżenia, o to, że niektórzy politycy postulujący zakaz napojów z THC są opłacani przez firmy alkoholowe. A gra toczy się o bardzo duże pieniądze.

Teraz grupa ponad 50 dystrybutorów różnego rodzaju alkoholi połączyła siły, aby sprzeciwić się staraniom Kongresu o to, aby zakazać sprzedaży odurzających produktów konopnych takich jak napoje z THC, podkreślając, że w obliczu „spadku” popytu na alkohol rynek konopi pomógł utrzymać ich branżę.

recepta na medyczną marihuanę online AnandaMed
-reklama-

W liście wysłanym w środę do liderów Kongresu koalicja hurtowników piwa, wina i napojów spirytusowych stwierdziła, że ​​ustawodawcy muszą „unikać sformułowań, które mogłyby wprowadzić zakaz sprzedaży odurzających produktów konopnych” w ramach procesu przyznawania środków finansowych.

Zamiast tego oferujemy nasze wsparcie, aby pomóc Kongresowi skutecznie regulować i opodatkowywać takie produkty, jak alkohol

– napisali przedstawiciele branży alkoholowej.

W związku ze spadkiem popytu na alkohol w ostatnich latach, produkty konopne stworzyły miejsca pracy, pobudziły nowe inwestycje i pomogły nam sprostać zmieniającemu się popytowi konsumentów. Jeśli prohibicja zostanie wprowadzona, popyt ten nie zniknie – po prostu przeniesie się do nieuregulowanych kanałów, podważając zarówno zdrowie publiczne, bezpieczeństwo, jak i legalne przedsiębiorstwa.

-napisali w swoim liście przedstawiciele branży alkoholowej

Firmy alkoholowe uznały też, że debata na temat konopi jest „bardzo analogiczna do debaty, którą toczyli nasi przodkowie na początku XX wieku”, kiedy rząd federalny zakazał alkoholu. Po wprowadzeniu prohibicji w 1919 roku, ostrzegały, „następne 14 lat prohibicji jedynie stworzyło kwitnący rynek nielegalnych produktów i znaczną liczbę oszustów”.

Szkoda, że nie wypowiadali się w ten sposób przez dekady konopnej prohibicji!

Ale to nie koniec bezczelności, branża alkoholowa mówi o negatywnych skutkach zakazu w kontekście prohibicji alkoholowej z początku XX wieku, a jednocześnie zapominając, że jakoś nie sprzeciwiali się prohibicji na konopie, która w skutkach była znacznie straszniejsza niż ta alkoholowa.

Nasi przodkowie zdali sobie sprawę, że jedynym sposobem na wyeliminowanie tych złych podmiotów jest ustanowienie solidnych ram regulacyjnych, w których każdy stan będzie miał prawo do bezpiecznego regulowania produktów na swoim terenie w sposób, który będzie respektował etos obywateli

-napisali i dodali, że:

W pełni rozumiemy obawy dotyczące integralności produktu, dostępu osób nieletnich i bezpieczeństwa publicznego. Oferujemy prawie 100 lat doświadczenia w bezpiecznym wprowadzaniu na rynek napojów objętych regulacjami i zapobieganiu sprzedaży nielegalnych produktów. Zafałszowany i nielegalny alkohol nie stanowi problemu w Ameryce dzięki surowym regulacjom stanowym, zasadom handlu i prawom wspierającym niezależność hurtowników. Mając stuletnie doświadczenie w branży alkoholowej, z radością informujemy Kongres o tym, jak najlepiej regulować rynek napojów alkoholowych z konopi.

Oczywiście jedynym powodem uruchomienia się lobby alkoholowego w tym temacie są pieniądze, a wpływy ze sprzedaży alkoholu ciągle spadają – odkąd zalegalizowano marihuanę w większości stanów USA.

Z całym szacunkiem apelujemy do Państwa o sprzeciwienie się próbom zamknięcia tak zwanej „luki prawnej dotyczącej konopi” poprzez jakikolwiek pakiet przepisów lub ustawę rolną. Zamiast tego, apelujemy do Państwa o współpracę z naszą branżą w celu stworzenia kompleksowych przepisów, które chronią społeczności, zapewniają bezpieczeństwo produktów i dają odpowiedzialnym firmom pewność, której potrzebujemy, aby działać bezpiecznie i skutecznie. Jesteśmy gotowi współpracować z Państwem w tym procesie.

– czytamy w liście.

Jest to jedna z najnowszych prób wywarcia wpływu na Kongres, który dokonuje ponownej oceny federalnych przepisów dotyczących konopi siewnych wiele lat po tym, jak uprawa ta i jej pochodne zostały zalegalizowane na szczeblu federalnym na mocy ustawy Farm Bill z 2018 r.

Warto też przypomnieć, że lobby alkoholowe stanęło niedawno na stanowisku, że to właśnie oni i tylko oni powinny się zajmować dystrybucją napojów z konopnymi dodatkami jak np. THC, więcej przeczytasz na ten temat w naszym artykule T U T A J

Źródło: marijuanamoment.net

Kobieta chciała przemycić 40 kg marihuany z Tajlandii, zatrzymano ją na warszawskim Lotnisku Chopina. W jaki sposób próbowała się wytłumaczyć i czy można zakładać, że na polski rynek trafia susz z Tajlandii? Oto więcej informacji.

Kobieta chciała przemycić 40 kg marihuany z Tajlandii, zatrzymano ją na Lotnisku Chopina

26-letnia obywatelka Szwecji przyleciała z Bangkoku i na Lotnisku Chopina korzystała z przejścia „nic do zgłoszenia”.

jednak funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z Mazowieckiego Urzędu Celno-Skarbowego w Warszawie (MUCS) uznali, że skierują kobietę do kontroli.

Sprawdzając zawartość walizki należącej do podróżującej z Bangkoku kobiety,  funkcjonariusze w dwóch walizkach znaleźli cztery foliowe, zamknięte próżniowo paczki z suszem roślinnym.

Badanie narkotestem wykazało, że jest to marihuana, co potwierdziło Laboratorium Celno-Skarbowe w Otwocku.

Funkcjonariusze zabezpieczyli prawie 40 kg narkotyków, których celne służby oszacowały na 1.8 miliona zł co znaczy, że gram wyceniono na ponad 40 zł.

W jaki sposób tłumaczyła się podróżna?

Na pytania funkcjonariuszy o zwartość bagażu, tłumaczyła się, że nie wiedziała co jest w walizkach, i że ktoś ją poprosił o przewiezienie.

Zatrzymana kobieta w prokuraturze usłyszała zarzuty przemytu znacznej ilości środków odurzających. Młoda Szwedka została tymczasowo aresztowana na okres 3 miesięcy. Grozi jej kara pozbawienia wolności od 3 do 20 lat.

recepta na medyczną marihuanę online AnandaMed
-reklama-

Sprawę prowadzi MUCS w Warszawie pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota.

Czy na polski rynek trafiają przemyty marihuany z Tajlandii?

Niedawno informowaliśmy o tym, z czego tak naprawdę wynika zaostrzenie przepisów dot. marihuany w Tajlandii. Główną przyczyną był fakt, że w Tajlandii odkąd ta zalegalizowała marihuanę – produkuje się jej znacznie więcej niż jest w stanie przyjąć lokalny rynek. Dlatego zdesperowani producenci uciekają się do nielegalnych rozwiązań, szerzej temat opisaliśmy T U T A J.

Czy można zakładać, że ten proceder dotyczy także Polski? Oczywiście, że tak jednak na pewno dużo mniejszej skali niż ma to miejsce np w UK, gdzie proceder był jeszcze niedawno tak częsty, że przemytników marihuany z Tajlandii przestano nawet zatrzymywać, a jedynie konfiskowano zioło i odsyłano taką osobą tam, skąd przyleciała.

Jak rozpoznać dobrej jakości marihuanę? To dość powszechna kwestia wśród miłośników ziela, szczególnie ze względu na jego status prawny jest to niełatwy orzech do zgryzienia. Legalne produkty mają swoją powtarzalność, można zapoznać się z opiniami na ich temat, a co najważniejsze – być pewnym tego co się nabywa. Niestety w przypadku czarnego rynku można o tym wszystkim zapomnieć i należy pamiętać, że nielegalnych producentów i dystrybutorów nie obowiązują żadne przepisy więc nigdy do końca nie wiadomo co się pali, chyba, że… no właśnie, jak rozpoznać czy zakupiony susz jest tym ca co się liczy?

Jak rozpoznać dobrej jakości marihuanę

Marihuana to od lat najpopularniejsza nielegalna używka na świecie – chociaż w ciągu ostatniej dekady w wielu krajach jest status uległ zmianie i teraz jest ona tam całkiem lub częściowo legalna, lub legalna do celów medycznych.

Zmienia się też myślenie społeczne na temat zioła i jego szkodliwości, która w porównaniu np. z legalnymi papierosami czy alkoholem jest praktycznie zerowa.

Szacuje się, że w Polsce spożywa się ok. 500 ton marihuany rocznie. Niestety w całości jest to czarny rynek gdzie nie obowiązują żadne standardy jakości. Gdy dodamy do tego, że dilerzy handlujący ziołem często bardziej niż jakością swojego produktu – zainteresowani są zyskiem z jego sprzedaży, prowadzi to do patologii takich jak wszelkiego rodzaju domieszki mające na celu zwiększenie wagi produktu. 

Wbrew temu co powtarza wielu, w 99% jest to po prostu oprysk wodą z cukrem, który jest oczywiście szkodliwy gdy go spalamy wraz z ziołem.

Niestety domieszka cukru nie jest najgorszym co może spotkać konsumenta marihuany z czarnego rynku.

Okazuje się, że w ostatnich latach doszło do nowego zjawiska na niespotykaną do tej pory – podrabiania marihuany.

W czym dokładnie rzecz i na czym polega podrabianie marihuany?

Procedura jest prosta, a jednocześnie zapewnia bezpieczeństwo grup przestępczych, które się tym zajmują oraz znacząco zwiększa zyski z takiej działalności.

Jak podrobić marihuanę? Wystarczy kupić względnie ładnie wyglądający susz konopi siewnych tzw. susz CBD lub CBG, którego kwiaty wizualnie niczym nie różnią się od kwiatostanów marihuany.

Taki susz jest następnie opryskiwany… syntetycznymi kanabinoidami, a w najlepszym wypadku HHC lub HHC-O.

Dodam tylko, że znane są przypadki śmierci po spożyciu syntetycznych kannabinoidów.

Efekt? Dla grupy produkującej taki syf: kilogram suszu plus syntetyczne składniki do oprysku to koszt 3 do 4 tys. zł za kilogram  gotowego produktu (3 – 4 zł za gram), biorąc pd uwagę hurtowe ceny zioła, które często znacznie przekraczają 10 zł za gram – wersja syntetyczna jest bardziej opłacalna.

recepta na medyczną marihuanę online AnandaMed
-reklama-

Mało tego, w razie jakiejkolwiek wpadki, grupa nie musi się martwić o konsekwencje prawne gdyż de facto nie handluje marihuaną tylko suszem CBD spryskanym czymś, czego policyjne testery na pewno nie zidentyfikują jako nielegalne narkotyki. 

Zatem – jak rozpoznać dobrej jakości marihuanę?

Przede wszystkim należy włożyć między bajki wszelkie porady typu: po kolorze, po ogólnym wyglądzie, po strukturze kwiatów – zanieczyszczone zioło może spełniać każdy z tych parametrów. 

Niestety, aby rozpoznać dobre zioło trzeba mieć o nim jakieś pojęcie, np. o jego spektrum aromatów gdyż te susze, które udają zioło i są czymś spryskane często mają zapach zupełnie inny od konopi, np pachną marcepanowo. Substancje zawarte w takim oprysku mogą też dla niedoświadczonego użytkownika wydawać się zwykłą żywicą pokrywającą kwiaty. Natomiast doświadczony użytkownik szybko wyłapie różnice w wyglądzie.

Podrabiana marihuana marihuana ma podejrzany i nietypowy wygląd „żywicy” oraz często pachnie inaczej niż konopie. 

Ma też nietypowy dla konopi smak (znów – trzeba mieć jakieś pojęcie o marihuanie, aby to stwierdzić) i często działa niestety na tyle podobnie do marihuany, że niedoświadczony użytkownik może się nie zorientować, że pali syntetyczny syf, który szkodzi jego zdrowiu.

Niestety takie „zioło” ma przeważnie jasny popiół – co wielu uważa za wyznacznik jakości marihuany.

I tak po części jest. Jeżeli konopie są opryskane czymś, aby zwiększyć wagę kwiatów (niemal zawsze woda z cukrem – tak jest zwyczajnie najtaniej) to po spaleniu zostanie czarny lub ciemny popiół.

Jeżeli z kwiatostanów, na skutek złej uprawy, pozostały składniki nawozów  – popiół będzie tym ciemniejszy im więcej pozostałości. Gdy popiół jest bardzo jasno szary, wręcz niemal biały – jest to produkt bez zanieczyszczeń.

Dlatego, jeżeli wiemy, że mamy do czynienia z prawdziwą marihuaną – kolor popiołu pokazuje nam skale jej zanieczyszczenia.

Do tego dochodzi jeszcze kwestia tzw. marihuany PGR czyli zioła, które było uprawiane z użyciem szkodliwych dla naszego zdrowia dodatków takich jak hormony dodawane w celu przyspieszenia procesu uprawowego oraz zwiększenia masy kwiatów – ogólnie dla zysku.

Na temat marihuany PGR panuje wiele mitów, a najpopularniejszy to ten mówiący o tym, że można ją rozpoznać po wyglądzie – otóż nie można. Szczegółowo opisaliśmy ten temat T U T A J.

Jak rozpoznać jakościowe zioło? Wybierz sprawdzone źródło

Najlepszym sposobem, aby mieć pewność co do tego co się spożywa jest znajomość źródła, z którego produkt pochodzi.

O ile typowy osiedlowy diler nie ma pojęcia co sprzedaje, a informacje jakie uzyskał od osoby, która go zaopatruje mogą być nieprawdziwe, o tyle grower, który uprawiał daną partie suszu jest już osobą z wiarygodnymi informacjami. Jednak umówmy się, mało kto zna kogoś kto sam uprawia rośliny.

Jeżeli natomiast używasz marihuany do tego, aby lepiej spać, lepiej się zregenerować, wyciszyć, przeciwbólowo, a nie jarasz dla samego faktu jarania, to warto uzyskać receptę na medyczną marihuanę – co możesz zrobić np T U T A J (także możliwość konsultacji online) i kupować susz w aptece.

Medyczna marihuana dostępna na polskim rynku jest różnej jakości jednak jedno jest pewne – nie uraczysz w niej szkodliwych dla zdrowia dodatków, no i nie narażasz się na konsekwencje prawne. 

Zaleta suszu z apteki jest też fakt, że wiesz jaką odmianę marihuany spożywasz.

Podsumowując  – rozpoznać czy mamy do czynienia z wysokiej jakości produktem czy zanieczyszczonym syfem jest rzeczą dość trudną, a dla laika często wręcz niemożliwą. Kluczową rolę odgrywa tutaj źródło pochodzenia suszu oraz wiedza o ziole, która może uchronić przed zakupem zanieczyszczonego syfu.

Ministerstwo Zdrowia zapowiada zmiany w przepisach dotyczących wystawiania recept na medyczną marihuanę. Do resortu wpłynęło w tej sprawie pismo, którego autor podnosi kwestię komercjalizacji przepisywania recept przez „zielone kliniki” działające na zasadzie „receptomatu”, gdzie nie dochodzi do faktycznej konsultacji lekarskiej. Zaostrzone przepisy o wystawianiu recept na „konopie inne niż włókniste” weszło w życie dokładnie rok temu, jednak wg. wielu nie przyniosło to zakładanego efektu. Oto więcej informacji.

Ministerstwo Zdrowia zapowiada zaostrzenie przepisów dotyczących wystawiania recept na medyczną marihuanę

Do Ministerstwa Zdrowia wpłynęło pismo poruszające kwestie wystawiania recept na medyczna marihuanę online. Autor petycji pisze o luce, która „stała się fundamentem dla zjawiska określanego w debacie publicznej mianem „zielonych klinik”.

Dzisiaj mija dokładnie rok od wejście w życie obecnych przepisów, które miały ukrócić ten proceder, wg. wielu tak się jednak nie stało.

W kwietniu informowaliśmy o tym, że pomimo chwilowego spadku liczby recept na medyczną marihuanę wystawianych online, który nastąpił po wejściu w życie nowelizacji, to w pierwszych miesiącach 2025 liczba ta znów zaczęła rosnąć. Więcej na ten temat przeczytasz T U T A J.

„Wszystko wskazuje na to, że taki trend się utrzyma i liczba recept na medyczne konopie wystawionych w nieuprawniony sposób będzie rosła – pytanie tylko jak szybko.

Niestety taka sytuacja może się skończyć różnie, pamiętać należy, że to właśnie środowisko lekarskie naciskało na dodanie medycznej marihuany do rozporządzenia. I nie dlatego, że jest ona szczególnie niebezpieczna lecz dlatego, że w ich przekonaniu zbyt często dochodziło do naruszenia etyki lekarskiej przy wystawianiu recept na medyczny susz. Informowaliśmy o tym T U T A J

– pisaliśmy w kwietniowym artykule.

Teraz dowiadujemy się, że do resortu zdrowia trafiła petycja w sprawie „niezbędnych działań legislacyjnych określających szczegółowe zasady ordynacji oraz monitorowania produktów leczniczych zawierających surowiec farmaceutyczny z konopi innych niż włókniste oraz produktów leczniczych zawierających substancje psychotropowe lub środki odurzające.”

W petycji skierowanej do ministerstwa, autor wskazuje, że wnosi o podjęcie działań w sprawie produktów leczniczych:

  • zawierających surowiec farmaceutyczny z konopi innych niż włókniste, o którym mowa w art. 33a ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii;
  • oraz produktów opioidowych zawierających substancje psychotropowe lub środki odurzające, stosowanych w terapii bólu.

Autor pisma wskazuje, że w przepisach pojawiła się poważna luka normatywna w zakresie przepisywania recept na środki objęte specjalnymi regulacjami.

Luka stała się fundamentem dla zjawiska określanego w debacie publicznej mianem „zielonych klinik”, tj. podmiotów leczniczych funkcjonujących w modelu quasi-biznesowym, których działalność sprowadza się w istocie do wystawiania recept na tzw. medyczną marihuanę bez należytej weryfikacji wskazań klinicznych oraz poza ramami rzeczywistych, uzasadnionych potrzeb zdrowotnych pacjentów

– napisał autor w uzasadnieniu.

Wg. autora nowe przepisy mają być odpowiedzią na obserwowany proceder odpłatnego wystawiania recept na wspomniane środki na podstawie minimalnych lub wątpliwych przesłanek klinicznych.

W efekcie dochodzi do nadużyć terapeutycznych, inflacji wskazań i obchodzenia ratio legis przepisów ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii

– podsumował autor petycji.

Na petycje w imieniu Ministerstwa Zdrowia odpisał zastępca dyrektora Departamentu Zdrowia Publicznego – Kuba Sękowski. Podkreślił, że resort planuje podjąć w tej sprawie działania.

Pomimo że terapia tzw. marihuaną medyczną nie jest terapią pierwszego wyboru i powinna stanowić alternatywę dla innych metod leczenia, w ostatnich latach można zauważyć rosnąca dynamicznie rosnącą popularność leków recepturowych z surowcem Cannabis oraz tzw. receptomatów. Aktualnie dostępne narzędzia nadzoru nad procesem wystawiania recept zdają się być niewystarczające z punktu widzenia skutecznej ochrony interesu publicznego

-odpowiedział wiceminister.

Sękowski dodał też, że zasadne wydaje wdrożenie narzędzi, które mogą istotnie wzmocnić kontrolę nad przepisywaniem produktów konopnych i opioidowych, ograniczając ich ordynację w przypadkach niewynikających z uzasadnionych wskazań medycznych.

Wiceminister powiedział, że w ramach planowanej przez rząd Szerokiej Nowelizacji Ustawy Refundacyjnej, obowiązek raportowania do Zintegrowanego Systemu Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi (ZSMOPL) ma zostać rozszerzony na surowce farmaceutyczne co w praktyce oznaczać będzie, że system będzie monitorował także wystawianie recept na medyczna marihuanę, która w naszym kraju ma status właśnie surowca farmaceutycznego.

Poinformowano także, że po zeszłorocznym zaostrzeniu przepisów dot. wystawiania recept na medyczną marihuanę online, ich liczba spadła o 32%  w okresie styczeń – październik w roku 2025 w stosunku do roku 2024.

Tylko czy to faktyczny spadek o 32%? Niekoniecznie ponieważ we wrześniu i październiku 2024 wiadome było, iż wejdą ograniczenia i wiele osób udawało się po recepty „na zapas”, co spowodowało gwałtowny wzrost wystawianych recept. 

Jednak nawet gdyby liczyć spadek o 32%, to nadal jest to ogromna liczba recept wystawianych online. 

Wiceminister zgodził się z uzasadnieniem części postulatów zawartych w petycji podkreślając, że konieczne są obszerne konsultacje. Przyznał rację, że konieczna jest racjonalizacja dostępu do preparatów ziela konopi innych włókniste.

Należy podkreślić, że przygotowanie rzetelnego i kompletnego projektu dokumentu rządowego, który regulowałby w sposób kompleksowy kwestie zastosowania medycznego preparatów konopi innych niż włókniste – w tym m.in. kwestie uprawy roślin konopi, zapewnienia należytych dostaw surowca, preskrypcji, dystrybucji czy wreszcie stosowania tych preparatów przez pacjentów – wymaga szeroko zakrojonych konsultacji społecznych oraz uzgodnień z pozostałymi podmiotami publicznymi, których zakres kompetencji obejmuje te zagadnienia

– podsumował.

Resort poinformował też, że poruszone w petycji kwestie zostaną wzięte pod uwagę podczas nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Źródło: rynekzdrowia.pl

Doświadczeni użytkownicy marihuany nie wykazują upośledzenia zdolności prowadzenia pojazdów – wynika z przeprowadzonych badań. Badanie, którego wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie „ Traffic Injury Prevention” sugeruje, że pacjenci stosujący medyczną marihuanę, którzy mają doświadczenie w jej stosowaniu, mogą nie doświadczać znaczących zaburzeń zdolności prowadzenia pojazdów po zażyciu konopi. Temat ten jest szczególnie kontrowersyjny dla osób, które zioła nie używają i wychodzą z założenia, że odurzenie to odurzenie i nie ma znaczenia czy to alkohol czy konopie. Jednak doświadczeni użytkownicy marihuany wiedzą, że jest zupełnie inaczej. Oto więcej informacji.

Doświadczeni użytkownicy marihuany nie wykazują upośledzenia zdolności prowadzenia pojazdów, wynika z badania

Wyniki przeprowadzonego badania wykazały, że doświadczeni użytkownicy marihuany nie wykazują upośledzenia zdolności do prowadzenia pojazdów mechanicznych. Odkrycia te podważają konwencjonalne założenia dotyczące stosowania marihuany i sprawności prowadzenia pojazdów, co może mieć daleko idące implikacje zarówno dla pacjentów stosujących medyczną marihuanę, jak i decydentów.

Naukowcy z Uniwersytetu Michigan przeprowadzili kontrolowane badanie, skupiając się w szczególności na pacjentach regularnie stosujących marihuanę w celach leczniczych. W badaniu zatytułowanym „Pacjenci stosujący medyczną marihuanę nie wykazują pogorszenia sprawności prowadzenia pojazdów po normalnym stosowaniu medycznej marihuany: Wyniki naturalnego badania jazdy samochodem” wzięło udział 31 doświadczonych pacjentów stosujących medyczną marihuanę.

Zespół badawczy ocenił sprawność jazdy uczestników przed i po zażyciu medycznej marihuany, korzystając ze specjalnie wyposażonego pojazdu na drogach publicznych w rzeczywistych warunkach. Co ważne, pacjenci stosowali własne produkty z medyczną marihuaną we własnych dawkach, a nie w znormalizowanych i z góry ustalonych ilościach, pozwoliło to na uzyskanie dokładniejszego obrazu rzeczywistych przypadków użycia.

Użytkownicy marihuany za kółkiem – wyniki badania

Wbrew oczekiwaniom, uczestnicy nie wykazali znaczącego pogorszenia sprawności prowadzenia pojazdów po zażyciu marihuany. Kluczowe wskaźniki wydajności uwzględnione w badaniu obejmowały:

  • Czas reakcji
  • Pozycjonowanie pasa ruchu
  • Przestrzeganie prędkości
  • Ogólne wyniki testów wydajności jazdy

Wszystkie wyniki pozostały statystycznie niezmienione w stosunku do pomiarów wyjściowych. Wyniki te utrzymały się pomimo mierzalnych wysokich poziomów THC w próbkach krwi uczestników po użyciu konopi.

Poziom THC we krwi nie koreluje z wydajnością

Jednym z najistotniejszych odkryć był brak korelacji między stężeniem THC we krwi kierowcy, a sprawnością jazdy.

Odkrycie to podważa podstawy tzw. przepisów dotyczących jazdy pod wpływem „per se”, które określają dopuszczalne limity THC we krwi, podobnie jak limity stężenia alkoholu we krwi.

Na podstawie naszych wyników widać wyraźnie, że poziom THC we krwi nie stanowi wiarygodnego wskaźnika upośledzenia zdolności prowadzenia pojazdów u doświadczonych użytkowników stosujących marihuanę

– podsumowali naukowcy.

Potwierdzają to wcześniejsze badania sugerujące, że poziom THC we krwi nie jest wiarygodnym wskaźnikiem upośledzenia, w przeciwieństwie do alkoholu.

Nasze wyniki wskazują, że przepisy o zerowej tolerancji mogą niesłusznie karać pacjentów leczonych medyczną marihuaną, którzy w rzeczywistości nie wykazują upośledzenia funkcji. To podejście wydaje się nie być poparte dowodami naukowymi.

– stwierdzili autorzy badania.

Przeczytaj też: Poziom THC we krwi nie ma liniowego związku z prowadzeniem pojazdów – wynika z przeglądu badań

Ograniczenia przeprowadzonego badania

Naukowcy przyznali też, że ich praca ma kilka ograniczeń:

  • Wielkość próby 31 pacjentów, choć wystarczająca do przeprowadzenia analizy statystycznej, była stosunkowo niewielka
  • Badanie koncentrowało się wyłącznie na doświadczonych użytkownikach medycznych, a nie użytkownikach rekreacyjnych ani pacjentach początkujących
  • Naukowcy nie mogli etycznie testować ekstremalnie wysokich dawek,
  • Kontrolowany kurs jazdy na drogach publicznych nie uwzględniał wszystkich możliwych scenariuszy jazdy

Niemiecki TÜV domaga się zaostrzenia przepisów dla kierowców korzystających z marihuany, a także zmian w kwestii wystawiania recept na medyczne konopie online. TÜV czyli Niemieckie Stowarzyszenie Dozoru Technicznego swoje stanowisko przedstawił swoje stanowisko w związku z trwającą debatą nad zmianą przepisów o wystawianiu recept online, które niemieckie Ministerstwo Zdrowia chce zaostrzyć i niedawno przedstawiło projekt zmian, który teraz czeka na głosowanie w Bundestagu. TÜV domaga się mocnego zaostrzenia dla kierowców używających zioła mimo tego, że ostatnio opublikowane wyniki oceny częściowej legalizacji marihuany wyraźnie pokazały, że nie spowodowała ona wzrostu liczby wypadków drogowych, a wręcz przeciwnie. 

Niemcy: TÜV domaga się zaostrzenia przepisów dla kierowców korzystających z marihuany oraz zmian w wystawianiu recept na konopie

Niemiecki rząd chce wprowadzić zmiany w ustawie CanG, na mocy której wprowadzono w Niemczech częściową legalizację marihuany.

Chodzi przede wszystkim o kwestie wystawiania recept online, która obecnie jest niesłychanie łatwa, co wg. resortu zdrowia prowadzi do licznych nadużyć.

Dziś, aby w Niemczech dostać receptę na marihuanę jest niesłychanie łatwo gdyż od wprowadzenia ustawy CanG marihuana trafiła do tej samej kategorii co np ibuprofen 600 – pisaliśmy o tym T U T A J. Receptę na medyczną marihuanę uzyskuje się z poziomu telefonu, aby chwilę potem wybierać sobie pośród ponad 1300 odmian, a po zamówieniu wszystko pod drzwi dostarczy kurier.

Teraz niemiecki Minister Zdrowia przedstawił projekt zmian, który przewiduje zaostrzenie regulacji m.in dot. otrzymywania recept na marihuanę czy bezpośrednich dostaw kurierskich medycznej marihuany do zamawiającego, więcej na ten temat pisaliśmy T U T A J.

Teraz do polityków chcących zaostrzenia przepisów dołączył TÜV – Niemieckie Stowarzyszenie Dozoru Technicznego. Organizacja podniosła także kwestię bezpieczeństwa na drogach w kontekście użytkowników marihuany medycznej oraz rekreacyjnej.

Co ciekawe, opublikowane niedawno wyniki oceny CanG wyraźnie pokazały, że częściowa legalizacja marihuany nie spowodowała wzrostu liczby wypadków drogowych.

Jest wręcz przeciwnie, dane Federalnego Urzędu Statystycznego wykazały spadek liczby obrażeń i ofiar śmiertelnych na niemieckich drogach w 2024 roku.

Niemniej jednak użytkownicy marihuany oraz pacjenci korzystający z medycznej marihuany, nadal są celem nieproporcjonalnych sankcji. Obecnie TÜV domaga się znacznego zaostrzenia przepisów ruchu drogowego, krytykuje również handel marihuaną online.

TÜV mówi o nadużywaniu medycznej marihuany w kontekście recept online i domaga się usunięcia tej luki prawnej. Powołuje się na projekt ustawy autorstwa Niny Warken, który został niedawno zatwierdzony przez Radę Ministrów.

W komunikacie prasowym TÜV zwraca uwagę, że przepisywane są głównie kwiaty o wysokiej zawartości THC, co stowarzyszenie określiło jako nadużywanie w celach rekreacyjnych.

Głównym zarzutem stowarzyszenia jest wyłączenie dotyczące leków, które nie wyklucza automatycznie pacjentów z prowadzenia pojazdów, jeśli przyjmują leki zgodnie z zaleceniami. 

Według TÜV, wielu użytkowników medycznej marihuany tkwi w przekonaniu o swojej pełnej zdolności do prowadzenia pojazdów dzięki zwolnieniu przyznanemu pacjentom stosującym konopie indyjskie jako lek przewlekły. Dlatego stowarzyszenie zaleca wykonywanie testu zdolności do prowadzenia pojazdów pacjentom stosującym medyczną marihuanę. Test ten powinien być obowiązkowy dla kierowców zawodowych. Testu nie może przeprowadzać lekarz prowadzący.

Ocena ta, oprócz weryfikacji zdolności do prowadzenia pojazdów, powinna również uwzględniać możliwe alternatywy terapeutyczne poza marihuaną. 

Ponadto, zostanie uruchomiona kampania informacyjna, aby podkreślić, że pacjenci stosujący marihuanę nie są automatycznie uznawani za zdolnych do prowadzenia pojazdów.

Czy postulaty stowarzyszenia doprowadzą do zmian w wystawianiu recept na konopie oraz zmian w kwestii prowadzenia pojazdów przez osoby używające medycznej marihuany? O tym wkrótce zdecyduje Bundestag.

W USA na chwile obecną, więcej osób pali marihuanę niż papierosy – wynika z badań. Jest to historyczne przełamanie, które było przewidywane, że kiedyś nastąpi. Według wyników przeprowadzonego niedawno badania, obecnie więcej Amerykanów używa marihuany niż pali papierosów,  ale to nie wszystko – zmianie uległo także myślenie o szkodliwości obu używek. Oto więcej informacji. 

USA: Po raz pierwszy w historii więcej osób pali marihuanę niż papierosy

Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Nowego Jorku (SUNY) i Uniwersytetu Kentucky opublikowali „najbardziej kompleksową” analizę trendów wśród dorosłych używających wyłącznie marihuany, wyłącznie tytoniu lub obu tych substancji w latach 2015–2023. Przegląd danych wykazał stały spadek palenia papierosów wraz ze stałym wzrostem spożycia marihuany.

Dane z Narodowego Badania Używania Narkotyków i Zdrowia (NSDUH) z lat 2021–2023 wykazały, że odsetek osób, które w ciągu ostatnich 30 dni zadeklarowały używanie wyłącznie marihuany, „gwałtownie wzrósł” z 7,2% do 10,6% — „przewyższając odsetek osób używających wyłącznie papierosów”, który w tym okresie spadł.

Odsetek osób palących wyłącznie marihuanę:

  • 2015 – 2019 – wzrost z 3,9% do 6,5% 
  • 2020 – 7,1%
  • 2021 – 2023 –  wzrost z 7,9% do 10,6% 

Odsetek osób palących wyłącznie papierosy:

  • 2015 – 2019 – spadek z 15,0% do 12,0% 
  • 2020 – 10,3% 
  • 2021 – 2023 – spadek z 10,8% do 8,8%

Jednoczesne używanie tytoniu i marihuany było stosunkowo stabilne w poszczególnych okresach.

W artykule opublikowanym w czasopiśmie „Addictive Behaviors” badacze stwierdzili, że zmieniające się trendy w stosowaniu obu substancji mogą świadczyć o efekcie „substytucji” w obliczu „zmieniającego się postrzegania szkód, ewoluujących przepisów i zmieniających się norm”.

„Rosnące używanie wyłącznie marihuany w różnych grupach jest zgodne z rosnącą legalizacją marihuany rekreacyjnej na poziomie stanowym, zwiększając jej dostępność i normalizację”

„Z drugiej strony, ciągły spadek używania wyłącznie papierosów jest zgodny z dekadami wysiłków na rzecz kontroli tytoniu i ewoluującymi normami dotyczącymi palenia. Względnie stabilne trendy współużywania mogą odzwierciedlać dynamikę substytucji, w której niektórzy zastępują papierosy marihuaną, zapobiegając wzrostowi współużywania w tym samym czasie co używanie wyłącznie marihuany”.

– czytamy w artykule

Inni badacze również zaobserwowali podobną tendencję, zgodnie z którą marihuana jest coraz częściej stosowana jako substytut alkoholu.

Ciekawostką jest także fakt, iż badanie wykazało, że palenie wyłącznie papierosów było najbardziej rozpowszechnione „wśród dorosłych znajdujących się w niekorzystnej sytuacji społeczno-ekonomicznej (z niższym wykształceniem, niższymi dochodami lub nieposiadających ubezpieczenia). 

Natomiast palenie wyłącznie marihuany „dominowało wśród grup o lepszej sytuacji społeczno-ekonomicznej (z wyższym wykształceniem, wysokimi dochodami i prywatnym ubezpieczeniem)”.

Naukowcy wyrazili też pewne obawy.

„Jeśli polityka nie zareaguje w odpowiednim czasie, marihuana może stać się kolejnym kryzysem zdrowia publicznego” – ostrzegają.

„Trendy związane z używaniem wyłącznie marihuany i jej współużywaniem stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego podobne do palenia papierosów, co wymaga ukierunkowanych kampanii profilaktycznych”

– stwierdzili badacze, dodając, że:

 „Wielotorowa strategia obejmująca edukację w zakresie zdrowia publicznego, wczesne wykrywanie i opracowywanie skutecznych metod leczenia jest kluczowa, aby zapobiec temu, by marihuana stała się kolejnym kryzysem zdrowia publicznego”.

„Amerykańskie przepisy dotyczące marihuany dynamicznie ewoluują. Chociaż spadek spożycia papierosów jest zachęcający, wzrost spożycia marihuany budzi niepokój”

– argumentowali naukowcy. 

Władze Amsterdamu chcą wprowadzić zakaz sprzedaży marihuany turystom. Nowe przepisy zakładają, że zakupy w popularnych Coffee Shopach będą mogły robić jedynie osoby zameldowane w Holandii. Samo zioło nie jest dla mieszkańców Amsterdamu problemem, ale turystyka, którą nakręca legalna marihuana już tak. Nie jest to pierwszy raz, gdy władze tego miasta mówią o ograniczeniu ziołowej turystyki ze względu na spokój mieszkańców. Przepisy uniemożliwiające turystom zakup zioła od lat funkcjonują w holenderskiej gminie Maastricht, czy zdały egzamin? Oto więcej informacji.

Amsterdam: Władze chcą wprowadzić zakaz sprzedaży marihuany turystom

Amsterdam, a raczej jego mieszkańcy, od wielu lat zmagają się z problematyczną turystyką, która powodowana jest legalną tam marihuaną i prostytucją. 

Trzeba powiedzieć jasno – w znacznej większości przypadków, turyści nie jadą do Amsterdamu, aby zwiedzać jego zabytki tylko w celach imprezowych. Takich turystów przyjeżdża tam tysiące dziennie, a pewne części miasta i ich mieszkańcy cierpią na tym najbardziej.

Dlatego władze Amsterdamu od jakiegoś czasu starają się jakoś ulżyć swoim obywatelom.

W zeszłym roku wprowadzono zakaz palenia marihuany na ulicy, który dotyczył głównie tzw. „dzielnicy czerwonych latarni”, pisaliśmy o tym T U T A J.

Kilka lat temu także pojawiały się głosy o zakazie sprzedaży zioła turystom, pisaliśmy o tym T U T A J, jednak nigdy nie doszły one do skutku.

Teraz pomysł powrócił. Największa partia koalicyjna, PvdA, uwzględniła nawet tę propozycję w swoim programie wyborczym. VVD również ją popiera. Politycy dążą do ograniczenia uciążliwości „turystyki narkotykowej”. Holenderscy politycy chcą dla sprzedaży marihuany zastosować przepis „Ingezetencriterium”  (kryterium I / kryterium rezydenta), który stanowi, że jedynie mieszkańcy zameldowani w danej gminie mogą na jej terenie dokonywać zakupów w Coffee Shopach.

konopny shot bomb dope
-reklama-

Nie wszyscy politycy jednak są to tego pomysłu przekonani. Partia D66 sprzeciwia się temu planowi, natomiast partia GroenLinks póki co nie zajęła w sprawie stanowiska.

Przedsiębiorcy, zwróćcie uwagę: „To zepsuje atmosferę w Amsterdamie” – mówi Joachim Helms, właściciel Coffee Shopu, który uważa, że ​​politycy nie rozumieją problemu.

Zakaz sprzedaży marihuany turystom nie sprawdził się w gminie Maastricht?

Przedsiębiorcy z Maastricht natomiast stanowczo odradzają Amsterdamowi wprowadzenie kryterium I.

Argumentują to faktem, że zakaz sprzedaży marihuany turystom spowodował rozwój handlu ulicznego: „Ci ludzie i tak tam są. Chcą tego” – mówi Stephanie Korsten, właścicielka czterech Coffee Shopów w Maastricht, dodając, że turyści, którym odmówiono wstępu do legalnych lokali, trafiali prosto na ulicę.

Pojawiają się zarzuty o brak kontroli i napięcie: Bond van Cannabis Detaillisten (BCD) mówi, że  „Handel uliczny nasilił się. Incydenty zdarzają się codziennie, a policja ma trudności z ich opanowaniem.”

W Maastricht „kryterium I” doprowadziło do zwolnienia od 200 do 300 pracowników Coffee Shopów. Rotacja gwałtownie spadła. Firmy zgłaszają dyskryminację i wzmożone napięcia przy wejściu podczas kontroli tożsamości.

Co na to władze gminy Maastricht?

Lokalne władze zaznaczają, iż Maastricht ma także na swoim koncie sukcesy związane ze zmianą przepisów. Urzędnicy mówią, że wprowadzenie nowych regulacji było bolesne, ale przyniosło efekty w statystykach.

Oficjalne dane pokazują, że liczba incydentów narkotykowych spadła o dwie trzecie od 2012 r.

Jednak mimo to uliczni dilerzy nadal prężnie działają w centrum miasta. Władze regularnie zamykają również nielegalne punkty sprzedaży narkotyków.

Należy też pamiętać, że Amsterdam to całkiem inny świat w stosunku do Maastricht i inny poziom oraz skala zorganizowanej przestępczości, która dzięki nowym przepisom miałaby nowy, bardzo dochodowy obszar działalności. 

Bongo do palenia marihuany nie filtruje dymu – powtarzamy to od lat, a teraz potwierdzają to badania. Niestety, konopne portale sprzedażowe, które udają serwisy informacyjne (np. FaktyKonopne.pl), czy na przykład pewna para konopnych influencerów (tak, mowa o Stonerchef) od lat okłamują swoich odbiorców twierdząc, że używanie fajki wodnej oczyszcza dym z toksyn i innych zanieczyszczeń tylko po to, aby sprzedać więcej towaru. Jest to najzwyklejsze kłamstwo i wprowadzanie w błąd odbiorców/klientów. W tym artykule wyjaśnimy jakie procesy zachodzą, a jakie nie zachodzą podczas używania bonga. 

Bongo do palenia marihuany nie filtruje dymu, mówimy o tym od dawna, a teraz potwierdzają to badania

W konopnym świecie panuje wiele błędnych przekonań i mitów. Jednym z nich jest to, że woda znajdująca się w bongo do palenia marihuany – filtruje dym, który przez nią przechodzi.

Od zawsze powtarzamy, że jest to bzdura. Woda w fajce do palenia zioła nie oczyszcza dymu w żaden sposób!

Woda znajdująca się w bongo nie filtruje dymu!

Woda nie jest tutaj żadnym filtrem ponieważ nie ma właściwości filtrujących, które by filtrowały dane substancje, a jednocześnie nie pochłaniały tych, na których nam zależy. Teraz potwierdzają to także badania.

Badanie przeprowadzone przez badaczy z University of Wisconsin-Madison we współpracy z badaczami z Tajlandii wykazało, że „woda z bonga nie wydaje się w znaczącym stopniu filtrować żadnych związków chemicznych z dymu”.

Badanie

W ramach badania naukowcy Amerykańscy oraz Tajscy badacze wzięli pod lupę skład chemiczny dymu z trzech popularnych odmian konopi – Bubble Gum, Silver Haze i Hang Over OG – które spalane były zarówno poprzez jointy, jak i z bonga.

Następnie za pomocą chromatografii gazowej połączonej ze spektrometrią mas (GC-MS), wysoce czułego aparatu, który identyfikuje związki chemiczne na podstawie ich masy cząsteczkowej – badacze poszukiwali różnic w końcowym składzie dymu.

Wyniki uzyskane z dymu z bonga i jointa wykazują podobny skład.

-poinformowali badacze

Wyniki dla obu metod konsumpcji były niemal identyczne. Woda z bonga nie usunęła całkowicie żadnego z wykrytych związków w zakresie mierzonym przez urządzenie. Badanie nie wykazało żadnych związków, które pojawiałyby się tylko w dymie ze jointa, a nie w dymie z bonga, co sugeruje, że woda nie wchłonęła w znaczącym stopniu żadnych składników w badanym zakresie wielkości.

Jedynym realnym wpływem wody na dym jest to, że staje się on chłodniejszy oraz jest mniej suchy czyli  mniej drażniący dla gardła użytkownika. 

Dlaczego zatem woda w bongo do palenia marihuany robi się „brudna” po użyciu?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta.

Gdy spalamy susz przez szklaną lufkę, widzimy jak na jej ściankach tworzy się brązowy osad. Ten osad to nic innego jak cząsteczki dymu, które się przyczepiły do cząsteczek szkła.

 

Dokładnie to samo dzieje się podczas kontaktu dymu z wodą – cząsteczki dymu, które stykają się z wodą, przyłączają się do jej cząsteczek i już w tej wodzie pozostają, a im zbiera się tych cząstek więcej, tym woda staje się brudniejsza. Jednak nie oznacza to, że dym został przefiltrowany.

Bongo do palenia marihuany i mity na temat jego właściwości

Na temat bong krąży jeden bardzo poważny mit, czy też zwykłe kłamstwo, które niestety powtarzane jest m.in. przez konopne „media” i platformy sprzedażowe, a także przez niektórych konopnych influencerów, np. Stonerchef powielali te kłamstwa bardzo często.

Niestety na komentarze, że ich rolki to okłamywanie odbiorców odpowiedź była zawsze ta sama – inwektywy i blokada. Na temat szkodliwych treści i działań tej pary pojawi się niebawem większy artykuł.

Jeszcze ciekawiej wygląda dezinformacja na ten temat siana przez konopny portal sprzedażowy FaktyKonopne.pl.

Gdy potrzeba sprzedać bongo, sklep faktykonopne.pl pisze o nim tak:

bongo do palenia marihuany

Powyższe stwierdzenie jest oczywistym kłamstwem, które ma pomóc w sprzedaży. 

Ostatnio natomiast na faktach konopnych możemy przeczytać co następuje:

bongo do palenia marihuany

Tak, ludzie nadal wierzą w ten dogmat bo sami ich oszukiwaliście na ten temat przez długie lata tylko po to, aby sprzedać więcej produktów.

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.