Zielone Newsy

Aktualności

Konopna turystyka – Tajlandia czyli raj dla miłośników zioła, którzy zastanawiają się gdzie udać się na wakacje 2025. Niesamowici ludzie, cudowna pogoda, dżungla, wszędzie egzotyczne owoce, pyszne jedzenie, niskie ceny oraz legalna marihuana – to tylko kilka z zalet Tajlandii. Jest to kraj dający ogrom możliwości aktywnego spędzania czasu, a do tego jest tam bardzo bezpiecznie. Gdzie w Tajlandii jest najlepiej? Co zabrać na taki wyjazd? Na co trzeba uważać i czego nie należy robić? Jak w Tajlandii kupować zioło? Tego wszystkiego dowiesz się z naszego artykułu.

Konopna turystyka – Tajlandia czyli raj dla miłośników zioła

Tajlandia to kraj cudowny pod wieloma względami – genialna pogoda, niesamowici ludzie, pyszne jedzenie, niskie koszty życia, atmosfera, legalna marihuana – czego chcieć więcej.

UWAGA – wbrew temu co piszą niektóre mało rzetelne portale konopne (np. FaktyKonopne.pl) – marihuana rekreacyjna jest w Tajlandii nadal w pełni legalna.

W Tajlandii każdy znajdzie coś dla siebie. Jeżeli lubisz gdy się dużo dzieje, a życie nocne i melanż to twoje drugie ja to Tajlandia cie nie zawiedzie. Jeżeli lubisz spokój, relaks i totalne wyciszenie także będziesz zachwycony.

Tajlandia jest przede wszystkim rajem dla miłośników aktywnego spędzania czasu.

Kraj ten podzieliłbym na dwa pod względem podróżniczym i rozrywkowym ale także kulturowym – północ i południe.

Południe

Południe Tajlandii to przede wszystkim Bangkok i wyspy, te najbardziej znane to m.in. Phuket, Ko Samui oraz aktywności związane z wodą takie jak. np. zwiedzanie wysp, na które dostaje się łodziami.

Osobiście na pierwszy raz, po analizie gdzie na południe Tajlandii się wybrać, wybrałem Phuket, który mogę z czystym sumieniem polecić jako jedną z głównych destynacji w Tajlandii.

Pierwszego dnia udaliśmy się na rekonesans starego miasta Phuket, które jest mega klimatyczne. W centrum wykupiliśmy na następny dzień wycieczkę Speed Boatem (szybka łódź motorowa) na wyspy Surin – co bardzo polecam.

Wycieczki łodziami po okolicznych wyspach i zatoce Phang Nga (mega polecam) to element obowiązkowy, niedrogi i zorganizowany na najwyższym poziomie. Rano z wyznaczonego miejsca odbiera cie kierowca i zawozi do przystani skąd odpływa łódź. W trakcie takiej wycieczki organizator zapewnia napoje i wyżywienie, a to wszystko za 200 – 300 zł od osoby.

tajlandia marihuana
Pływając po zatoce Phang Nga

Phuket jest doskonałym miejscem wypadowym ponieważ od strony zachodniej można z niego zwiedzić zarówno wyspy i wysepki położone na morzu Andamańskim, a także niesamowitą  zatokę Phang Nga od strony wschodniej.

Phuket ma też wszystko na co liczą miłośnicy imprezowania, ale to akurat można powiedzieć o większości Tajskich miejscówek turystycznych.

Ja na pierwszy raz wybrałem Phuket min. właśnie z tych powodów, jednak uważam, że Tajlandia jest miejscem gdzie wszędzie spędza się cudowny czas w większości lokalizacji.

Na południu Tajlandii dominuje Islam co widać na ulicach i po meczetach.

Północ

Natomiast północna Tajlandia całkowicie różni się od południa.

Największym miastem na północy jest drugie co do wielkości miasto Tajlandii czyli Chiang Mai.

Konopna turystyka - Tajlandia
Widok na Chiang Mai z Doi Suthep

Jest to miasto z klasyczną tajska zabudową gdzie praktycznie nie znajdziesz wysokich budynków. Miasto otoczone jest górami, a także przepełnione buddyjskimi świątyniami, których jest tu najwięcej na całym świecie.

Konopna turystyka - Tajlandia
Nocny Bazar z jedzonkiem – Chiang Mai, stare miasto.

W samym Chiang Mai warto pomieszkać nieco dłużej, aby móc poczuć klimat tego miasta.

Najważniejszym punktem Chiang Mai jest według mnie stare miasto, a także Park Królewski.

Chiang Mai wieczorową porą
Chiang Mai

Gdy już zapoznamy się z samych Chiang Mai czas ruszyć na podbój okolicznych gór, którymi miasto jest otoczone z trzech stron.

Gdy miałem okazję mieszkać w Chiang Mai przez blisko rok, moim ulubionym miejscem na szybkie wypady była góra Doi Suthep i położona tam świątynia o tej samej nazwie. Jest to niesamowita lokalizacja z genialnym widokiem na całe miasto oraz niesamowitą świątynią buddyjską, a do tego zaledwie 20 min jazdy samochodem od centrum.

A jak ktoś się wybiera w okolice Doi Suthep to obowiązkowo powinien odwiedzić wioskę Doi Poi położoną niedaleko.

Konopna turystyka - Tajlandia
Wodospad Mok Fa, niedaleko Chiang Mai, fot. Natleys

Jedną z podstawowych różnic pomiędzy wyspami / południem Tajlandii, a jej północą jest sposób zwiedzania okolicy. Na wyspach zdecydowanie lepiej początkowo korzystać wyłącznie ze zorganizowanych wycieczek po okolicznych wyspach.

Jeżeli natomiast spędzacie czas w Chiang Mai – warto wynająć samochód i samemu zwiedzać okolice. Lokalizacji wartych odwiedzenia w okolicy 1-2h drogi samochodem są setki! Dziesiątki wodospadów, szlaków po górach, możliwość zapuszczenia się w tajską dżunglę i zobaczenia tamtejszego życia na wsi, poznanie tej prawdziwej Tajlandii i jej mieszkańców, a nie jedynie atrakcji turystycznych – to i wiele wiele więcej zapewnia północ kraju.

Wynajęcie auta w Tajlandii jest proste i stosunkowo tanie (ok. 1500 zł / m-c), aby legalnie poruszać się po drogach należy na podstawie polskiego prawa jazdy wyrobić prawo jazdy międzynarodowe i pamiętać, że jest tam ruch lewostronny a tzw. niedzielni kierowcy mogą być lekko w szoku jak się jeździ w Tajlandii.

Mając auto i będąc w Chiang Mai bez pomysłu na dany dzień wystarczy obrać cel gdzieś w górach i ruszyć ku niemu, a zapewniam, że po drodze traficie na masę atrakcji typu zjawiskowe wodospady i klimatyczne miejsca w dżungli.

Konopna turystyka - Tajlandia
Tropicana Cherry – jedno z lepszych ziół jakie paliłem w Tajlandii, sprzedawana w blaszanym baraku, który odwiedziłem tylko dla niej.

Północ Tajlandii jest też znacznie mniej oblegana przez turystów.

Marihuana w Tajlandii

No i po tym krótkim jak na Tajlandię wstępie przejdźmy do meritum czyli konopnego aspektu wyjazdu do tego pięknego kraju.

Na wstępie przypomnę, że marihuana rekreacyjna jest w Tajlandii nadal legalna i można ja nabyć w lokalnych sklepach z ziołem.  Na ten temat pojawiało się niedawno sporo nieprawdziwych informacji na ten temat, jak już wspominałem m.in. platforma sprzedażowa udająca portal informacyjny czyli FaktyKonopne.pl poinformowała, że marihuana rekreacyjna w Tajlandii jest teraz nielegalna, co jest kłamstwem.

O tym, że marihuana w Tajlandii pozostanie legalna pomimo zamieszania wokół niej pisaliśmy T U T A J

Jak kupować marihuanę w Tajlandii

Przede wszystkim raczej odradzałbym kupowanie zioła na czarnym rynku, który oczywiście w Tajlandii funkcjonuje, tam gdzie jest najwięcej turystów czyli na południu. Dilerzy sami zaczepiają turystów na ulicach.

Konopna turystyka - Tajlandia
Gelato Cookies także zakupiony w lokalu przypominającym barak, ale akurat ten produkt mieli bardzo dobry, reszta to była padaka.

Nie ma to sensu gdyż w Tajlandii jest od groma sklepów z ziołem. A jak znaleźć naprawdę dobre zioło?

Rada jest banalnie prosta – trzeba sprawdzić okoliczne sklepy z marihuaną. Większość suszy dostępnych na tajskim legalnym rynku pozostawia trochę do życzenia, dlatego najlepiej przejść się po okolicy, sprawdzić Google Maps i kompletnie nie sugerować się zewnętrznym i wewnętrznym wyglądem lokali gdyż często te przypominające rozpadający się barak mają lepsze produkty i ceny niż ekskluzywne i dopieszczone lokale.

Ceny wahają się w średnim przedziale 200 – 700 Tajskich Batów za gram (10 Batów to ok 1,10 zł,) w zależności nawet nie tyle od produktu co też lokalu. Te skromniejsze i czasem wyglądające jak wspomniany bara mają często dobry produkt w dobrej cenie.

Warto też sprawdzać co oferują w słoikach aż nie trafimy na coś czego szukamy. Ja np. udawałem się do konkretnych lokali, które już poznałem, po jeden konkretny susz, a cała reszta mnie nie interesowała.

Z marihuaną wolno też oczywiście latać samolotem na trasach krajowych. Niestety ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje o jakichkolwiek limitach ilościowych marihuany, które można mieć ze sobą latając po Tajlandii ale osobiście leciałem z północy na południe mając ze sobą 100 gramów zioła na dwie osoby. Przed lotem, na lotnisku w Chiang Mai udałem się na posterunek policji, aby dowiedzieć się czy są jakieś limity i czy sto gramów na dwie osoby to nie problem i po chwili usłyszałem, że nie ma czym się przejmować i żebym leciał bez obaw.

Konopna Turystyka – Tajlandia, czego nie wolno robić

Jak już wspominałem marihuana rekreacyjna jest w Tajlandii legalna. Nie ma co do niej jakichś specjalnych ograniczeń jednak zdecydowanie nie wolno jej palić czy waporyzować w miejscach publicznych takich jak ulica czy park. I to jest tak naprawdę jedyne ograniczenie w stosunku do zioła – używaj go w lokalu lub w zaciszu własnego lokum czy palarni.

Pamiętajcie też, aby szanować Tajów ich kulturę i obyczaje.

A teraz zobacz Tajskie uprawy prowadzone przez Polaków, materiał wideo znajdziesz T U T A J.

Jeżeli kogoś interesuje konopna turystyka, Tajlandia jest idealnym wyborem.

waporyzator do konopi
-REKLAMA-

Tajlandia jest krajem bardzo bezpiecznym i nie ma tam niebezpieczeństw, o których trzeba by informować udających się tam turystów. No może poza wężami ja ktoś się wybierze do dżungli.

Lecąc do Tajlandii nie ma się też co zbytnio pakować. Na miejscu chodzi się jedynie w klapkach, krótkich spodenkach i koszulce – a to wszystko można kupić na miejscu dosłownie za kilka złotych. Dlatego osobiście bym się spakował do plecaka i niczym nie przejmował.

Kanadyjczyk, Maurice Kevin O’Rourke, został skazany na dożywocie za posiadanie CBD w trakcie podróży do RPA, został zatrzymany podczas międzylądowania w Dubaju. Wszystko dlatego, że  służby pilnujące lotniska znalazły przy nim produkty z kannabidiolem, których używał w celu leczenia objawów rzadkiej choroby. Znaleziono przy nim 118 gramów produktów zawierających CBD, takich jak susz i olejki. 31 października Maurice usłyszał wyrok w swojej sprawie – dożywotnie pozbawienie wolności. Niestety, będąc pacjentem leczącym się konopiami, trzeba brać pod uwagę lokalne przepisy krajów, w których się znajdziemy. Zjednoczone Emiraty Arabskie są krajem, który ma pod tym względem niebywale restrykcyjne prawo. Oto więcej informacji.

Dubaj: Kanadyjczyk skazany na dożywocie za posiadanie CBD w trakcie podróży.

Mężczyzna z Ontario został skazany na dożywocie w więzieniu w Dubaju. Wszystko odbyło się podczas jego podróży z Kanady do RPA. Podczas międzylądowania w Dubaju, funkcjonariusze znaleźli u podróżnego produkty CBD takie jak susz i olejki, które przepisał mu lekarz w związku z jego chorobą. Zatrzymanie miało miejsce na początku lipca.Po zakończonym postępowaniu, 31 października są wydał w wyrok w sprawie – dożywotnie pozbawienie wolności.

Jak podaje Detained in Dubai, brytyjska organizacja praw człowieka, która pomaga osobom w takich okolicznościach, cieśla z kanady podróżował przez międzynarodowe lotnisko w Dubaju w drodze na spotkanie z kolegami w Republice Południowej Afryki. 3 lipca został na lotnisku „zatrzymany, przeszukany i zatrzymany”. Władze odkryły łącznie 118 gramów produktów CBD składających się z „konopi CBD i olejku CBD”.

Żona O’Rourke’a, Pamela, powiedziała, że ​​lek ten pomagał mu zasnąć i łagodził przewlekły ból związany z chorobą Addisona. Jest to rzadka choroba, w której nadnercza nie produkują wystarczającej ilości kortyzolu, a czasem aldosteronu, co powoduje objawy takie jak zmęczenie, osłabienie mięśni, utrata masy ciała i niskie ciśnienie krwi.

Nieleczona choroba może doprowadzić do kryzysu addisonowskiego — nagłego spadku poziomu hormonów, którego objawami są dezorientacja, utrata przytomności, a w skrajnych przypadkach śpiączka. 

Według żony O’Rourke’a, miejscowi lekarze mieli trudności ze znalezieniem odpowiednich leków, co skutkowało poważnymi powikłaniami.

Zaraził się MRSA, przeszedł dwie pilne operacje, spędził 40 dni w szpitalu i od tamtej pory zmaga się z infekcją

– powiedziała zona osadzonego w Dubaju Kanadyjczyka

Ma otwartą ranę, w ciągu trzech miesięcy przeszedł od bycia silnym i zdrowym do bycia na wózku inwalidzkim. Wszystko to jest dla niego niesamowicie przygnębiające i zagrażające życiu”.

-dodała.

Radha Stirling, dyrektor generalna organizacji i menedżerka kryzysowa pomagająca rodzinie O’Rourke’a, ostrzega, że ​​w systemie więziennym Zjednoczonych Emiratów Arabskich nigdy nie otrzyma on opieki, której potrzebuje.

O’Rourke nie przeżyje pod ich opieką” – stwierdziła. „Jest zbyt kruchy i narażony na infekcję i zagrażające życiu powikłania w wyniku swojej choroby”.

Stirling i rodzina O’Rourke’a twierdzą, że popełnił on błąd w ocenie sytuacji, zabierając w podróż swoje leki.

Kevin przyznaje, że nie powinien był podróżować, biorąc leki, ale nie zasługuje na spędzenie reszty życia w więzieniu. To był niewinny błąd”.

-powiedziała jego żona.

I oczywiście ma sporo racji, jednak należy pamiętać, że są na świecie miejsca, do których kategorycznie nie należy zabierać nic związanego z roślinami konopi, nawet nasion. Są też na świecie kraje, do których nie wolno wlecieć/wjechać posiadając kannabinoidy we krwi, np. Chiny.

Prawo Zjednoczonych Emiratów Arabskich wymienia „roślinę konopi”, „żywicę konopi” jako zabronione. W przepisach nie ma wyszczególnionych konkretnych kannabinoidów jak THC czy CBD. Prawo emiratów po prostu zabrania konopi i interpretuje się to w sposób taki, że zabronione jest wszystko co pochodzi z roślin konopi – w tym oczywiście kannabinoidy.

Zgodnie z prawem obowiązującym w ZEA, także wszelkie leki kontrolowane muszą być przewożone wraz z receptą na odpowiednią ilość, a przed przyjazdem użytkownik musi uzyskać zgodę Ministerstwa Zdrowia Zjednoczonych Emiratów Arabskich na wwóz leków.

Strona internetowa Międzynarodowego Portu Lotniczego w Dubaju zaleca pasażerom „zachowanie szczególnej ostrożności” przy wwożeniu do kraju leków, ponieważ niektóre składniki mogą być zakazane.

Był tylko w podróży i nie naraził się celowo na niebezpieczeństwo. Jest chory i potrzebuje stałej i ciągłej opieki medycznej. Z perspektywy praw człowieka mamy nadzieję, że rząd Dubaju zrozumie i pozwoli mu wrócić do domu”.

-powiedziała Stirling

O’Rourke oczywiście odwołał się od wyroku, a datę rozprawy wyznaczono na 25 grudnia.

Czy turyści mogą w Niemczech legalnie palić zioło? Okazuje się, że nie. Niemiecka legalizacja konopi została obwarowana wieloma przepisami, które sprawiają, iż jest to tak na prawdę legalizacja wersja demo. Nowa ustawa posiada także pewien zapis, który teoretycznie uniemożliwia turystom legalne używanie czy posiadanie zioła o jego uprawie nie wspominając. Oto więcej informacji.

Czy turyści mogą w Niemczech legalnie palić zioło? Okazuje się, że nie.

Niemiecki rząd 1. kwietnia wprowadził w życie ustawę legalizującą w Niemczech posiadanie i uprawę konopi indyjskich na własne potrzeby.

Niestety nasi zachodni sąsiedzi liberalizując swoje prawo dot. marihuany – nałożyli też sporo ograniczeń.

Najbardziej zaskakujące są np. zapisy mówiące, że można uprawiać trzy krzaki konopi na osobę, ale jednocześnie można posiadać 25 gramów w przestrzeni publicznej oraz zaledwie 50 gramów w swoim domu. Jest to o tyle paradoksalne, że z trzech roślin można uzyskać wielokrotnie więcej suszu niż wspomniane 50 gramów.

Kolejna restrykcja mówi, że nie wolno nikomu udzielać suszu –  w praktyce oznacza to, że nie można skręcić jointa i wypalić go w trzy osoby, bo to już jest udzielanie. Dlatego zgodnie z prawem każdy powinien palić tylko swojego skręta i pamiętać, że częstowanie znajomych swoimi zbiorami jest nielegalne.

Legalne zioło w Niemczech nie dla turystów?

Teraz Sieć Europejskich Centrów Konsumenckich ( ECC-net ), ostrzega osoby podróżujące do Niemiec, które chciałyby skorzystać z nowego liberalnego prawa: Spożywanie marihuany pozostaje dla nich nielegalne.

Dokładnie tak, wbrew niektórym wprowadzającym w błąd nagłówkom, turyści w Niemczech nie mogą legalnie palić jointów ani spożywać marihuany w żaden inny sposób.

Wszystko przez jeden niepozorny zapis w nowej ustawie konopnej mówiący, że nowe przepisy dotyczą osób posiadających meldunek na terenie Niemiec od co najmniej sześciu miesięcy.

Taki zapis automatycznie sprawia, że turyści przebywający w Niemczech nie są objęci tymi samymi przepisami co osoby zameldowane na terenie Niemiec.

Niemieckie prawo nie różnicuje ze względu na obywatelstwo. Niemniej jednak nowe przepisy dotyczą osób, które są zameldowane na terytorium Niemiec przez co najmniej sześć miesięcy . Dlatego automatycznie wyklucza to okoliczności takie jak turystyka, rozpoczęcie studiów itp. z krótkim pobytem w kraju.

W związku z tym nie ma prawnie możliwości, aby takie osoby legalnie nabywały, posiadały lub spożywały marihuanę w Niemczech. Każda próba uzyskania marihuany pozostaje nielegalna. Wykroczenia mogą skutkować grzywnami lub karami więzienia.

Zespół prawny niemieckiego ECC ostatnio dokładnie przeanalizował nowe przepisy i potwierdził, że nowe teksty prawne nadal nie zezwalają na posiadanie, uprawianie i spożywanie marihuany przez osoby nie posiadające meldunku od co najmniej sześciu miesięcy.

Upalony ziołem kierowca zasnął na lewym pasie autostrady A4. 26-letni mieszkaniec Jaworzna jadąc lewym pasem w pewnym momencie zatrzymał swój pojazd i… poszedł spać. Zablokowanie lewego pasa autostrady spowodowało korek, a zaalarmowani tym faktem policjanci, którzy zapewne spodziewali się wypadku, ujrzeli smacznie śpiącego kierowcę, który był pod wpływem zioła, które znaleźli przy nim funkcjonariusze. Oto więcej informacji.

Upalony ziołem kierowca zasnął na lewym pasie autostrady A4

Kilka dni temu na autostradzie A4, koło godz. 20, patrol drogówki zauważył, że na autostradzie tworzy się korek. Zaniepokojeni przyczyną zatoru funkcjonariusze zakładali, iż może być to wypadek lub kolizja. Patrol przy użyciu sygnałów dźwiękowych i świetlnych udał się na miejsce.

Tam szybko okazało się, że przyczyną zatoru jest osobowy seat stojący na lewym pasie ze zgaszonymi światłami. W środku pojazdu znajdował się jego kierowca, który sobie smacznie spał. Gdy funkcjonariusze wyrwali go ze snu, wydawał się kompletnie zdezorientowany.

„Nie potrafił logicznie wytłumaczyć, co tu robi i dlaczego zatrzymał swój pojazd na autostradzie i postanowił iść spać”

– mówi kom. Mówi Jagoda Ekiert, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.

Policjanci poszukując przyczyny takiego stanu rzeczy, znaleźli przy 26-latku szklaną lufkę oraz pudełko z suszem konopi indyjskich. Podejrzewając, że 26-letni kierowca z Jawora można być pod wpływem marihuany, sięgnęli po narkotester.

Badanie potwierdziło, że zażywał marihuanę. Mężczyźnie zatrzymano prawo jazdy, a pojazd usunięto dzięki pomocy drogowej. Jaworzanin został przewieziony do policyjnego aresztu. Będzie odpowiadał przed sądem za posiadanie narkotyków i stworzenie zagrożenia na drodze.


Warsztaty kulinarne „Konopie w kuchni” stacjonarnie we Wrocławiu już 27.10 – więcej informacji znajdziesz TUTAJ

Coffeeshopy w Amsterdamie zostaną zamknięte dla turystów? Femke Halsema, burmistrz miasta, chce, aby zakupów w popularnych konopnych kawiarniach dokonywać mogli jedynie obywatele Niderlandów. Halsema mówi, że chciałaby oczywiście, aby turyści do Amsterdamu przybywali jak najliczniej, ale ze względu na różnorodność, piękno miasta i jego zaplecze kulturalne, a nie po to żeby sobie legalnie zapalić. Czy taka decyzja zapadnie? Jakie może mieć to konsekwencje?

Coffeeshopy w Amsterdamie nie dla turystów?

Od dziesięcioleci Niderlandy oraz ich stolica przyciągają całe rzesze turystów chcących legalnie zakupić i spożyć konopie indyjskie, poczuć ten klimat wolności w tej kwestii. Legalność zakupów oraz mnogość odmian sprawiają, że każdego roku, liczący 700 000 mieszkańców Amsterdam  odwiedziło 10 000 000 turystów. Z zebranych danych (m.in. ankiety przeprowadzane w Amsterdamie) wynika, że większość przyjechała ze względu na „legalną” marihuanę.

Przypomnijmy, że marihuana w Niderlandach, wbrew temu co sądzi wielu, nie jest legalna. Można posiadać przy sobie kilka gramów suszu bez obawy o zatrzymanie. Można sprzedawać susz po uzyskaniu stosownej zgody, reszta czyli np. produkcja suszu do sprzedaży to już szara strefa gdyż produkcja formalnie pozostaje nielegalna. Wszystko to dzięki tzw. polityce tolerancji.

Burmistrz Femke Halsema chce, aby turystyka konopna w Amsterdamie odeszła do historii. Popierają ja w tym licznie sami mieszkańcy, policja oraz prokuratura.

Tak zwani „konopni turyści” powodują duże problemy w mieście. Amsterdam jest miastem międzynarodowym i chce przyciągać turystów, ale mieszkańcy pragną, aby przyjeżdżali oni ze względu na różnorodność, piękno miasta i jego zaplecze kulturalne.

– powiedziała burmistrz Amsterdamu Femke Halsema

Halsema przyznała też, że ma nadzieję uczynić Amsterdam mniej atrakcyjnym dla „turystyki narkotykowej”.

Czy coffeeshopy w Amsterdamie będą zamknięte dla turystów? Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle zmiany wejdą w życie, musi je zatwierdzić rada miejska. A gdyby się tak stało, jakie mogło by to nieść konsekwencje?

Konsekwencje zmian

Przede wszystkim Amsterdam w świadomości ludzi na całym świecie jest miastem kojarzonym z marihuaną i to wyobrażenie ciężko będzie zmienić. Turyści żądni konopnych wrażeń nadal będą przyjeżdżać, tyle, że zaopatrywać będą się na czarnym rynku. I tu dochodzimy do pewnego paradoksu, burmistrz miasta jako jeden z głównych powodów swojej decyzji podaje walkę z przestępczością, także tą narkotykową. Paradoksem jest oczywiście to, że taka decyzja spowoduje duży rozrost czarnego rynku, który przejmie role coffeeshopów. Kolejna sprawa to to, że dla ok. 40% turystów to seks jest głównym powodem wizyty w mieście, ale oczywiście w drugiej kolejności jest to legalna marihuana. Ci turyści zostaną przejęci przez czarny rynek, który na nowych przepisach mocno zyska.

Argument o nielegalnym handlu to także jeden z głównych argumentów stowarzyszenia właścicieli coffeeshopów, oni doskonale sobie zdaja sprawę gdzie pójdą ich klienci.

Z pewnością ucierpi też kasa miasta gdyż ilość odwiedzających je turystów znacząco spadnie. Amsterdam to miasto mocno nastawione na turystykę, a zatem ogromna część lokalnych biznesów związanych np. z gastronomią czy hotelarstwem upadnie. Biorąc obecny kryzys w obu tych branżach, ich właściciele nie będą zachwycenie faktem, że po obecnej sytuacji czekać będzie na nich kolejny kryzys.

Z drugiej strony należy zrozumieć mieszkańców miasta, dla których obecny stan rzeczy jest co raz bardziej uciążliwy. Swego czasu, burmistrz Amsterdamu apelował do państw sąsiadujących, aby zalegalizowały marihuanę, a ich obywatele palili legalnie u siebie, co znacznie by zmniejszyło tzw. „narkoturystykę”.

Źródło: Deutsche Welle

Coffee Shopy tylko dla mieszkańców Holandii? – Taki pomysł może wejść w życie już wkrótce. Wszystkie coffee shopy w kraju, mogą wkrótce obsługiwać tylko i wyłącznie mieszkańców tego kraju.

Pomysł jaki zaproponowała Partia ChristenUnie opiera się na tym aby Coffee Shopy (kawiarnie, które oferują również marihuanę, którą można z kulturą wypalić na miejscu) nie będą już mogły sprzedawać produktów opartych na konopiach indyjskich turystom. Minister Sprawiedliwości musi zachęcić gminy do podjęcia takich działań.

Skąd decyzja Partii ChristenUnie?

Na chwilę obecną, większość Coffee Shopów obsługuje wszystkich, którzy ukończyli pełnoletność. Niektóre kawiarnie, głównie te znajdujące się blisko granic Holandii rejestrują i identyfikują swoich klientów. Nakaz identyfikacji obowiązuje w całym kraju, jednak wiele gmin przymyka oko na to, aby Coffee Shopy nie przestrzegały tego obowiązku.

Holandia znana jest z łatwej dostępności do narkotyków, nie tylko tych miękkich. W ten sposób rządzący chcą zniwelować turystykę związaną z narkotykami, a także pozbyć się negatywnej reputacji jako państwo kojarzone głównie z używkami i rozpustą.

Wiele gmin zezwala na sprzedaż marihuany turystom, ponieważ boją się, że zaczną oni nabywać trawkę od ulicznych dilerów, a to wiąże się z kolejnymi problemami.

źródło: fakty.nl

Dzisiejszy tekst będzie kolejnym z serii Zielone Podróże, a jego tematyka dotyczyć będzie podróży na Jamajkę – wyspy, która bardzo kojarzy nam się z konopiami. Nasz przyjaciel Rafał z radością opowie oraz przedstawi zdjęcia ze swojej wyprawy.

Jamajka jest krajem liczącym niespełna 3 mil os. – wyspa i państwo na Morzu Karaibskim w archipelagu Wielkich Antyli, położone na południe od Kuby i na zachód od Haiti. Warunki pogodowe w kwietniu, kiedy odbywała się moja wyprawa były naprawdę sprzyjające; temp. w dzień wynosiła 30-32, a w nocy 25-26c. Podróż po Jamajce nie należy do wygodnych. Trwa dość długo.

Montego Bay

Jesteśmy w północno zachodniej części wyspy. Pierwsze wrażenia to jak bujna roślinność i unikatowa przyroda występuje na wyspie. Przejeżdżając przez miasto Montego Bay nad Morzem Karaibskim, zamieszkałym przez około 80 tys. mieszkańców. Jest to największy ośrodek turystyczny na Jamajce.

Pierwsze na co zwróciliśmy uwagę – to ludzi handlujących na ulicach. Sprzedają wszystko – od owoców, przekąsek, aż po płyty CD, oraz oczywiście marihuanę. Oficjalnie uprawa i hodowla jest w pełni legalna od 2015r. Przepisy dość często są różnie interpretowane. Sądy na Jamajce działają z dość dużym opóźnieniem, częsta korupcja sprawia, że prawo nie jest wszędzie przestrzegane.

Często na drogach widać uzbrojonych policjantów, kontrolujący pojazdy. Sprawdzają głównie, czy w samochodach nie jest przewożona broń. Przepisy o ruchu drogowym nie maja większego znaczenia. Duży może więcej. Drogi na wyspie są jeszcze w większości nieskończone, częściowo niewybudowane – utwardzone. Największa śmiertelność wśród mieszkańców to niestety wypadki komunikacyjne.

Lokalny przewodnik wspomniał, że wypadki na drogach nie powstają z powodu alkoholu czy innych używek, powstają z braku infrastruktury drogowej. Jamajczycy coraz szybciej żyją i muszą się szybko przemieszczać po wyspie. Jadąc ulicami często czujemy słodki dym marihuany wpadający przez otwarte okna samochodu. Ciekawostką jest to, że jeśli widzimy kierowcę, który prowadzi samochód nie szybciej niż 20/km/h, to na pewno przed chwila palił trawę.

Pierwsze zakupy na Jamajce to ganja, której nie sprzedają na wagę, a w łodygach pełnych kwiatów z możliwością wyboru. Oczywiście ceny były różne, wahające się od 10$ do 100$. Delikatny posmak limonki z odrobina owoców leśnych, sera pleśniowego. Takie odczucia smakowe towarzyszyły mi podczas konsumpcji tamtejszej trawki. Poziom THC nieco słabszy, dający blogi stan rozluźnienia, nie przybijających do leżaka.

Marihuanę Jamajczycy palą głównie kręcąc grube jointy. Roślina jest uważana za zdrową, nie powodując ubocznych konsekwencji. Kiedy zapytaliśmy rastamana dlaczego pozwala palić swoim 10-12 dzieciom, dopowiedział, czy ja swojemu dziecku zabraniam zdrowo żyć? Urwałem temat. A wy co sądzicie?

Plaże rozciągające się kilku kilometrowym brzegiem, cudownym białym piaskiem. Czas zwalnia, coraz bardziej, zachód słońca, pełen relaks. Klimat i pogoda rekompensuje wszystkie mniej przyjemne doświadczenia.

Jamajska natura

Jedziemy w centrum wyspy podziwiając przepiękna i bujną przyrodę. Pierwszy dzień wyprawy płynąc Czarną rzeką – która w rzeczywistości jest krystalicznie czysta – podziwiając unikatowe ptactwo, namorzyny, obserwujemy krokodyle amerykańskie żyjące dziko na wolności. Niesamowite wrażenie, kiedy ogromny gad podpływa do łodzi patrzeć swoimi oczami na potencjalna ofiarę, którą możesz być właśnie Ty. Wrażenie niesamowite.

Kolejnym magicznym miejscem okazało się Błyszcząca Laguna. To jedno z czterech miejsc na świecie, gdzie łączy się rzeka słodka z morzem słonym. Kiedy w skoczymy do wody w nocy, mamy wrażenie, że woda wokół nas fosforyzuje.

Dojeżdżamy do miejsca, gdzie kilka lat temu pewna kobieta nauczyła, przyzwyczaiła ptaki do karmienia Kolibry występują jedynie na Jamajce w ilości ok. 320 gatunków, które uważane są za jeden z symboli tego kraju. Jest to maleńki ptak, który osiąga masę ciała do maksymalnie 5 gramów. Kolibry czarnogłowe, lub „doktor beer” nauczone są podlatywać i siadać na palcu człowieka pijąc z buteleczki glukozę.

Odwiedziny domu Boba Marleya


Następnego dnia jedziemy do domu Boby Marleya gdzie zamieszkiwał ze swoją matką, a potem z żona. Jako przewodnik po domu legendy muzyki reggae oprowadza nas kuzyn artysty. . Do atrakcji należy możliwość palenia ganji w każdym miejscu – muzeum. Wspaniałe wrażenia. Nie wolno za to palić papierosów, ponieważ grozi to pożarem.

Król reagge zdaje się spokojnie patrzeć z góry. Kawałek ”One love” słyszymy w tle podziwiając i przechodząc do kolejnych pomieszczeń, a unoszący się zapach zioła towarzyszy nam w podróży w czasie do pierwszych lata życia artysty. Matka Boba szyła ubranka dla lalek, przygotowała różne sosy, przyprawy, by moc przeżyć wychowując samotnie chłopca. Ojciec Boba nie zdążył go nawet zobaczyć. Kiedy Bob miał 10 lat, jego ojciec zmarł w Anglii.

Jamajskie plantacje marihauny

W klimacie reagge udajemy się na plantacje marihuany. Plantacja mieści się gdzieś w głębi wyspy. Na miejscu możemy podziwiać zamieszkujących okolicę młodych chłopaków, którzy urozmaicając pobyt na plantacji skaczą do groty skalnej, pełnej krystalicznie czystej wody. Plantacja jak widać na zdjęciach bogata w gatunki roślin.

Przyroda wygrywa z technologia. Ziemia wzbogacona w minerały czerwona. Doskonale nadaje się pod wszelkiego rodzaju uprawy. Głównie rosła tam Gorilla Lemon. Farmer tylko dopilnowuje, aby męskich roślin tam nie było…

Cenny marihuany kształtują się w zależności od ilości, jaka nas interesuje. Targowanie się bardzo się opłaca. Za duża paczkę – taką jak na zdjęciu – zapłaciłem 50$.

Można łatwo obliczyć, że nie opłaca się kupować gotowych jointów – paczka kosztuje 19$, a około 30g suszu -10$. Dodatkowo na wyspie nie wolno palić jointów w miejscach publicznych.

Odwiedziliśmy również licencjonowany sklep z marihuaną. Jako ciekawostkę dodam że, na miejscu przebada cię lekarz, wypisze receptę na odpowiednią dla nas odmianę.

Z odpowiednim bilecikiem udajemy się do wejścia, gdzie w klimatyzowanym pomieszczeniu można się zrelaksować w oparach ganjowego dymku. Koszt zrobionego już jointa, w zależności od odmiany to cena w okolicach 4-5$.

Wodospady Ohio Ros

Ciekawym miejscem, które warto zobaczyć są wodospady Ohio Ros. W klimacie tropiku możemy orzeźwić się w wodospadach ciesząc się cudowną przyrodą Jamajki.

Warto odpocząć chwilę zasiadając w Ricks Cafe – urokliwym miejscu na klifie, niedaleko Negril. Tutaj odbywają się zawody w skokach do wody. Możemy podziwiać cudowne zachody słońca paląc swoja ulubiona odmianę, popijając winko z żywą muzyką w tle.

Annie Palmer – Biała Wiedźma

Niezapomnianym miejscem okazał się Rose Hall, dom Annie Palmer, zwanej białą wiedzmą. Legenda opowiada o złej kobiecie, która okrutnie traktowała swoich mężów i kochanków mordując ich w swoim domu. Bestialsko traktowała również niewolników pracujących dla niej na plantacji.

Została zamordowana przez jednego z nich. Pochowana została na miejscu, nie daleko swojego domu. Legenda głosi, że Annie do dziś dogląda swojej posiadłości strasząc potencjalnych nabywców. Nikt do tej pory nie zamieszkał w tym przeklętym domu.

Na zdjęciach dowody, listy ludzi, którzy na pamiątkę zabrali z miejsca kamień. Tragedie jakie spotkały tą rodzinę zostały opisane w liście. Poprosili również, żeby ów kamień odłożyć na miejsce.

Zdjęcia pokazuję lustro, w którym widać? Sami zobaczcie.

I znów plantacje…

Kontynuując dalej podróż, docieramy do miejsca następnej plantacji marihuany Brayana. Mamy okazję zobaczyć rośliny jeszcze młode, we wczesnej fazie wegetacji. Zbiór planowany jest w okolicach września.

Atrakcją jest możliwość za nocowania na plantacji za jedyne 30$. Otrzymujemy dwa posiłki oraz miejsce do spania. Bezcenne wrażenia i wspaniały długi wieczór medytując z prawdziwym Rastamanem. Jamajka to wyspa magiczna, borykająca się z problemami wewnętrznymi, bardzo dużą przestępczością, bezrobociem ale z potencjałem.

Palenie marihuany jest czymś naturalnym. Nie robi się z tego wielkiego wydarzenia. To chleb powszedni. Nie mniej jednak prawdziwy Rastafarianin nie zapali „magicznej” rośliny z każdym turystą.

To byłoby na tyle. Jeżeli chciałbyś poczuć ten klimat na własnej skórze, to z ręką na sercu zachęcam do odwiedzin Jamajki. Bez wątpienia zakochasz się w tym miejscu i kulturze!

Pozdrawiam serdecznie,

Rafał!

Jamajka – właśnie tam postanowił zamieszkać Marian, obywatel Niemiec. 33-latek otworzył hostel przy plaży, która niestety była mocno zaśmiecona. Marianowi się to nie podobało i stwierdził, iż trzeba coś z tym zrobić. Postanowił obdarować jointem każdego, kto obdaruje go kubłem śmieci zebranych na pobliskiej plaży.

33-letniego Marian wpadł na ten pomysł po tym, gdy zwyczajnie się wkurzył na to ile śmieci zostawiają po sobie turyści, a głównie ogromne ilości plastiku. Nasz zezłoszczony bohater poszedł do siebie i z 56 gramów marihuany skręcił 56 jointów po czym oznajmił:

Obdarujcie mnie śmieciami z plaży, a ja Was obdaruje jointem za każde wiadro sprezentowanych mi odpadków

Dlaczego akurat tak? Cóż, w jego genialnym szaleństwie jest metoda. Marian zna lokalne prawo i wie, że zgodnie z nim 56 gramów to maksymalna ilość suszu, którą można posiadać bez konsekwencji prawnych. Nie wolno mu też marihuaną handlować ani wymieniać jej za inne towary – nawet jak są to śmieci. Dlatego właściciel hostelu Germaican zachęca aby wręczać mu śmieciowe prezenty, a on chcąc też dać jakiś prezent da gramowego jointa. Genialnie.
Po niespełna 30 minutach od postawienia znaku z informacją o prowadzonej na Jamajskiej Long Bay Beach akcji, pojawiła się pierwsza osoba ze śmieciowy prezentem.

Jamajka

„Nie możemy sprzedawać lub wymieniać ganji na śmieci lub coś w tym rodzaju, po prostu nie mamy licencji i nie mamy na to pozwolenia.”

-mówi pomysłodawca akcji

„Byłem wściekły z powodu tych wszystkich śmieci wokół nas. W ostatnich miesiącach przeprowadzałem wiele badań na temat śmieci, zwłaszcza na temat tych plastikowych. Często widziałem zdjęcia, na których niektórzy oferowali np. darmową kawę za wiadro śmieci. Moja dziewczyna zażartowała pewnego razu, że a Jamajce powinniśmy zaoferować darmowe jointy”

Relacjonuje Marian, po czym dodaje:

„Jedną z najzabawniejszych rzeczy w tym wszystkim było to, że dwa wiadra, które kupiłem, były droższe niż wszystkie jointy, które skręciłem. Taka jest Jamajka”

Wszystkie zebrane śmieci są następnie zabierane przez lokalną firmę wywożącą śmieci na wysypiska.

Jeśli planowałeś zrobić wakacyjną przerwę w paleniu, to będzie problem – ruszyło Bud and breakfast – najnowszy trend turystyki konopnej.

Wiele miejsc na świecie i kilka stanów w USA zalegalizowało rekreacyjną konsumpcję marihuany. Stwierdzenie, że legalne konopie mogą przyciągnąć masę turystów jest dość zadziwiającym wnioskiem, aczkolwiek prawdziwym. Dobrym przykładem kraju, który zasłynął z legalnych konopi jest Holandia. Wielu z was powie, że jest tam przecież wiele innych atrakcji jak np. Dom Anny Frank czy Muzeum Van Gogha. Oczywiście, jednak przez utarty pryzmat turystyki konopnej, gdy słyszymy od osoby niezwiązanej z tym kręgiem słowa „Jadę na wakacje do Amsterdamu.” – odpowiadamy „po co?”.

Konopie indyjskie nie są w pełni legalne w Holandii. Palenie marihuany na ulicach nadal należy do czynów zabronionych, jednak istnienie coffee shopów pozwala na eksploracje tejże konopnej kultury podczas upragnionych wakacji. Niestety w Stanach Zjednoczonych palenie dopuszczone jest tylko w zaciszu własnego mieszkania i właśnie dlatego z potrzebą dla wszystkich palaczy powstało Bud and Breakfast.

Co to za strona?

Budandbreakfast.com działa podobnie jak Airbnb, z jedną małą różnicą. Każdy z nas ma możliwość znalezienia lokum przyjaznego dla palaczy marihuany. Termin „przyjazny dla palaczy” wymaga rozwinięcia, gdyż nie jest to równoznaczne z paleniem w pomieszczeniach. Wszystkie lokale, które tam znajdziemy dają nam możliwość palenia na zewnątrz, zaś niektóre z nich pozwalają palić marihuanę w środku.

Niektóre z BnB, które znajdziemy na stronie są na zupełnie innym levelu niż reszta. Kilku gospodarzy oferuje swoim gościom „dostawę konopi”. W opisie lokali znajdziemy również takie informacje jak „dostępny waporyzator” czy informacje o „możliwym paleniu w środku”. Platforma zapewnia bardzo szczegółowe informacje na temat mieszkań, w których planujesz się zatrzymać. Większość z nich jest naprawdę szczegółowa i warto się z nimi zapoznać, zanim zapakujesz swoje torby z ciuchami i nie tylko.

W informacjach o mieszkaniu znajdują się również wiadomości o dostępie do apteki oraz imprezach przyjaznych dla palaczy organizowanych w okolicy. Niektórzy gospodarze są skłonni zabrać cię na małą wycieczkę i pokazać uroki miasta. To niesamowita okazja do poznania nowych ludzi.

Dzięki takiej witrynie, trudno będzie wynająć mieszkanie od kogoś, kto nie lubi konopi. Takiej osoby w BnB nie znajdziesz – gwarantujemy!

Jak to wygląda ze strony prawnej?

Z powodu amerykańskiego prawa federalnego, palenie w miejscach publicznych jest niedozwolone. Prawo to obowiązuje nawet w stanach gdzie marihuana jest zalegalizowana. Luka, którą odkryli ludzie polega na tym, że mieszkania wynajmowane w Bud and Breakfast uważane są za własność prywatną.

Dzięki temu, Joel Schneider wpadł na pomysł stworzenia „Bud and Breakfast”, przyjaznej dla palaczy marihuany sieci, krótkoterminowego najmu mieszkań. „Palenie marihuany w zamkniętej hotelowej łazience, będąc schowanym pod ręcznikiem nie jest niczym przyjemnym… W hotelach nie było miejsca dla palaczy, przestało to być zabawą.”

Nowy rodzaj turystyki

Joel Schneider był prawnikiem na Wall Street, a zanim wpadł na pomysł założenia BnB jego dzieci ukończyły college.

Ta nowa nisza kwitnie i zyskuje na popularności. Po rozszerzeniu działalności na trzy nieruchomości, Joel i jego żona osiągali dochód w wysokości 110 000 USD miesięcznie. Z takim sukcesem para planuje w przyszłości rozszerzyć swoją działalność na inne stany. Byłby to doskonały pomysł, biorąc pod uwagę obłożenie dotychczasowo posiadanych lokali. Większość weekendów jest wyprzedana, rezerwacje na święta stoner’ów takie jak 20 kwietnia są planowane z rocznym wyprzedzeniem. Szkoda, że na początku nie było tak kolorowo.

Finansowe aspekty prowadzenia działalności w branży konopi są zawsze trudne. Banki i firmy wydające kredyty podejrzewają te firmy o pranie brudnych pieniędzy. Przez fałszywe przypuszczenia, firmy związane z branżą konopną nie mogą realizować swoich planów.

BnB początkowo posiadał „Bar Bud” jednakże szybko został on zamknięty, gdyż oskarżano właścicieli o sprzedaż konopi bez licencji.

Przyszłość turystyki konopnej

W telewizji o tym nie powiedzą, jednak nie trudno zauważyć, że turystyka konopna staje się prawdziwym trendem. Podstawowe zasady ekonomii mówią jasno – jeśli jest popyt znajdzie się podaż. Branże hotelowe odczuły powstanie takich stron jak AirBnB, a dalszy rozwój takich odłamów spowoduje, że właściciele hoteli zaczną się zastanawiać, dlaczego nie możemy zrobić tego samego? Zmiana ustawodawstwa jest kwestią czasu.

Przyszłość tej branży poza zależnością władzy, zależna jest również od nas jako konsumentów. Naszym obowiązkiem jako stoner’ów jest promowanie tego typu aktywności tak bardzo, jak tylko możemy.

Mamy nadzieje, że prędzej czy później wybierzesz się na wakacje, a w celu znalezienia odpowiedniego lokum użyjesz budandbreakfast.com. Powodzenia!

Na samym początku, korzystając z okazji, chciałbym się z Wami, drodzy czytelnicy, przywitać!

Nazywam Chochlik i pragnę zabrać Was w Zieloną Podróż po Zielonym Świecie Konopi, który może okazać się dla Was kolejnym motorem napędowym  zachęcającym do rozpoczęcia aktywnego podróżowania. Bo ile kontynentów, ile państw, ile zakątków świata – tyle historii, perspektyw i spojrzeń na kulturę związaną z tą magiczną roślinką.

Pragnę w formie lektury zabrać Waszą wyobraźnie w jak największą ilość miejsc, które być może są Wam mniej lub więcej znane ale i w te, o których nigdy nawet nie słyszeliście! Tak więc, pierwszym opisanym przeze mnie punktem na mapie Zielonego Świata będzie Wiedeń, a dokładniej Muzeum Marihuany – Hemp Embassy Vienna!

 

Cultiva Hanfmesse

Do samego Wiednia wybrałem się z grupą przyjaciół, by wziąć udział w corocznych targach konopi Cultiva Hanfmesse, gdzie widzieliśmy wystawców reprezentujących znane marki produkujące nawozy, namioty uprawowe, akcesoria do palenia czy waporyzacji. W innej części spotkać można było przekąski konopne lub spróbować konopnego piwka!

Podczas zwiedzania spotkaliśmy sporych rozmiarów, drewnianą konstrukcję pilnowaną przez kilku ochroniarzy! Tylko dlaczego? Zainteresowany postanowiłem, że sprawdzę czego tak dzielnie, niczym polscy stróże prawa strzegą ci ochroniarze. Po chwili moim oczom ukazały się piękne, okazałe, pięknie pachnące rośliny konopi indyjskich…

W Austrii prawo zezwala na uprawę roślin konopi w celach ozdobnych, po zakwitnięciu właściciel ma obowiązek „usunąć” taką roślinę, nim wejdzie w okres produkcji substancji psychoaktywnej, znanej nam bliżej jako THC.  Prawo zezwala również na stosowanie marihuany medycznej.

Podekscytowany tym, co ujrzały me przekrwione oczy postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej. Pytając ochroniarzy, skąd wzięły się tutaj rośliny w zaawansowanym stadium kwitnienia, skoro całą imprezę otaczają donice z roślinami w fazie wegetacji? Jako odpowiedź dostałem informacje, że są to „eksponaty”” reprezentujące znajdujące się w tym samym mieście muzeum marihuany. Poprosiłem więc o adres i nie tracąc czasu ruszyłem w dalszą podróż po Wiedniu…

Muzeum marihuany Hempembassy Vienna

Po przebyciu samochodem bliżej nie określonej trasy(…jazda trwała jakieś 20 minut) trafiliśmy pod wskazany nam wcześniej adres; ulicę Esterhazygasse 34. Całe szczęście muzeum było jeszcze otwarte, załapałem się na ostatnią godzinę wejść! Muzeum czynne jest w godzinach 11-19.

Przed wejściem już czuć klimat tego miejsca. Witrynę sklepu na poziomie ulicy zdobią niezliczone modele fajek wodnych, bongosów, akcesoriów…  A wnętrze tego sklepu? Dosłownie kosmiczny klimat, od ilości i rodzajów bong może zakręcić się w głowie… Ceny tych wszystkich cudeniek również przybyły tam na statkach kosmicznych.

 

Przed samymi drzwiami stoi rowerek z przeszkloną przyczepką, na której możemy podziwiać dorodny krzaczek konopi. Kręte schody w dół prowadzą nas w miejsce, gdzie możemy zakupić pamiątkowe t-shirty lub akcesoria oraz zamienić kilka słów z osobami, które dbają o te piękne, żywe „eksponaty”.

Idziemy dalej… Wąskie przejście, z którego bije mocne, pomarańczowej barwy, oślepiające światło, które dosłownie „wzywa” odwiedzającego swoją „tajemniczością”..

Gdy wzrok przyzwyczai się już do mocnego światła, wystarczy już tylko pokonać kilka małych schodków by znaleźć się w miejscu, gdzie wszystko inne idzie w niepamięć… Jest to raj dla każdego miłośnika konopi, czy to w doniczce, czy w płucu. Ogromne kwiatostany dorodnych, zadbanych, różnych odmian, cieszące każde oko.

Kilka roślin zostało wyeksponowane pojedynczo, inne grupowo. W specjalnych „boxach” wykonanych z pleksi wycięte są małe otworki, którymi uwalnia się słodka woń, mocno oszronionych kwiatów…

                                                                                                Napiszę raz jeszcze… TO BYŁ RAJ!

 

Myślę, że opisałem już wystarczająco. Resztę trzeba po prostu zobaczyć, a przecież ten blog ma Was zachęcić do odwiedzin takich właśnie miejscówek, a nie zniechęcać zdradzając wszystkie szczegóły, które pozostawiam do sprawdzenia Wam samym..

Reklama

Ostatnie artykuły