Zielone Newsy

Aktualności

Reklamowanie ziół i roślinnych suplementów jako produkty o działaniu leczniczym jest zabronione na terenie Unii Europejskiej – orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE. Dotyczy to także konopi, które są produktami ziołowymi, a niektóre zarejestrowano jako roślinne suplementy. TSUE orzekł, że nie wolno reklamować takich produktów informując, że np. poprawiają nastrój lub zmniejszają uczucie stresu i wyczerpania – jeżeli nie potwierdzają tego badania kliniczne. Oto więcej informacji.

Orzeczenie TSUE: Reklamowanie ziół i roślinnych suplementów jako lecznicze jest zabronione na terenie UE

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że zabronione jest wykorzystywanie w reklamach produktów zawierających „substancje botaniczne”, które nie zostały dopuszczone przez Komisję Europejską oświadczeń zdrowotnych. Wyrok ten dotyczy suplementów diety, ale też wszystkich napojów i produktów powołujących się na oświadczenia zdrowotne z listy pending.

Lista „pending” (lub lista oświadczeń zdrowotnych oczekujących na ostateczne zatwierdzenie) to spis oświadczeń zdrowotnych, które zostały zgłoszone do Komisji Europejskiej, ale jeszcze nie zostały oficjalnie dopuszczone do stosowania na etykietach produktów spożywczych.

„Oświadczenie zdrowotne” oznacza każde oświadczenie, które stwierdza, sugeruje lub daje do zrozumienia, że istnieje związek pomiędzy kategorią żywności, daną żywnością lub jednym z jej składników, a zdrowiem.

Wyrok TSUE dotyczył działalności niemieckiej firmy Novel Nutriology, która oferuje suplementy diety zawierające wyciągi z szafranu i soku melona. Firma w reklamie swojego produktu wskazywała, że wyciągi te poprawiają nastrój człowieka lub zmniejszają uczucie stresu i wyczerpania.

bomb dope
-reklama-

Niemieckie stowarzyszenie zawodowe pozwało Novel Nutriology przed sądami niemieckimi w celu zakazania
przedsiębiorstwu stosowania takich oświadczeń. Stowarzyszenie to uważa, że są one sprzeczne z prawem Unii.

Trybunał stwierdził, że zgodnie z rozporządzeniem z 2006 r., stosowanie oświadczeń zdrowotnych w reklamie
żywności i suplementów żywnościowych jest co do zasady zabronione. Posługiwanie się takimi oświadczeniami
może być dozwolone, pod warunkiem że zostały dopuszczone przez Komisję i umieszczone w wykazie
dopuszczonych oświadczeń zdrowotnych, czyli takich, które zostały poparte badaniami.

Komisja nie ukończyła jeszcze badania oświadczeń zdrowotnych dotyczących substancji botanicznych. Nie wpisała ich jeszcze do wykazów dopuszczonych oświadczeń zdrowotnych. Badanie i wymóg udzielenia zezwolenia przez Komisję mają na celu zagwarantowanie, że oświadczenie zdrowotne jest uzasadnione naukowo, a tym samym ochronę konsumentów i zdrowia ludzkiego. W związku z tym oświadczenia zdrowotne dotyczące substancji botanicznych nie mogą na obecnym etapie być stosowane do celów promowania suplementów diety.

-czytamy w komunikacie prasowym TSUE

420 free
-reklama-

Czy działania UE w tej materii są uzasadnione?

W samym roku 2016 na polski rynek trafiło 7000 nowych suplementów diety, z czego tylko 10% było przebadanych przez GIS. Gdy nie tak dawno NIK kontrolował suplementy diety okazało się, że 4 z 11 przebadanych suplementów diety – 4 zawierały mniej substancji niż deklarowano na opakowaniu.

Suplementy diety nie są zakwalifikowane jako leki, są żywnością w związku z czym nie muszą przechodzić badań co do skuteczności, które by potwierdzały, że dany produkt faktycznie działa np. na poprawę samopoczucia.

Niestety wykorzystują to nieuczciwe podmioty, które obiecują poprawę zdrowia dzięki ich produktom, których składu tak naprawdę nie można być pewnym.

waporyzatory hero
-reklama-

Z drugiej strony mamy „produkty botaniczne” czyli wszelkiego rodzaju rośliny w tym zioła i ich przetwory takie jak nalewki czy różnego rodzaju grzyby mają działanie prozdrowotne pomimo braku potwierdzających to badań. 

A co z produktami konopnymi, które nie są zarejestrowane jako leki? Orzeczenie TSUE mówi, że nie wolno ich promować / reklamować jako coś, co może pozytywnie wpłynąć na zdrowie czy wyleczyć daną przypadłość.

Hiszpania zakazała HHC, THC-O, THCP i innych syntetycznych kannabinoidów. Powodem jest oczywiście rosnąca obawa ryzyka związana z ich negatywnymi skutkami zarówno krótko- jak i długoterminowymi.  Syntetyczne kannabinoidy nie są też w żaden sposób przebadane pod kątem wpływu na ludzki organizm. Co ciekawe, zakazano także produktów spożywczych z dodatkiem konopi (edibles) ponieważ zbyt wiele z nich zawierało właśnie syntetyczne zamienniki kannabinoidów. Oto więcej informacji. 

Hiszpania zakazała HHC, THC-O, THCP i innych syntetycznych kannabinoidów

 

Zgodnie z opublikowanym zarządzeniem, syntetyczne kannabinoidy  zostały wskazane przez System Wczesnego Ostrzegania Unii Europejskiej i są zarejestrowane w bazie danych EDND, wskazując na rosnące obawy dotyczące ich negatywnych skutków, zarówno w perspektywie krótko-, jak i długoterminowej. Nie istnieją żadne rzetelne badania ich wpływu na ludzi organizm i nie są dopuszczone do obrotu jako leki. Co więcej, mogą one wywoływać efekty podobne do THC, takie jak euforia, niepokój czy lęki, ale o wątpliwym potencjale i profilu bezpieczeństwa.

W Hiszpanii syntetyczne kannabinoidy bardzo często dodawane są do „edibles” czyli wszelkich produktów spożywczych takich jak ciasteczka, żelki, cukierki etc.

Na listę substancji zabronionych w Hiszpanii w kwietniu trafiły:

  •    HHC (heksahydrokannabinol)
  •    HHC-O
  •    HHCP i HHCP-O
  •    THCP, THCP-O
  •    THC-O (octan THC)
  •    Delta-8-THC-C8 i delta-9-THC-C8
  •    H4-CBD (hydrokannabinol lub tetrahydrokannabidiol)

W związku z wprowadzeniem nowych przepisów, służby w całej Hiszpanii przeprowadziły kontrolę punktów gdzie sprzedawane jest zioło, aby sprawdzić czy nie znajdują się tam produkty zawierające którykolwiek z syntetycznych kannabinoidów. Służby dbają także o to, aby z półek jak najszybciej zniknęły konopne produkty spożywcze.

Nowe rozporządzenie aktualizuje hiszpańską ustawę z 1977 r. o substancjach psychotropowych i preparatach leczniczych, włączając do niej substancje powszechnie występujące w produktach spożywczych na bazie konopi.

Produkty spożywcze z konopiami, o których mowa, bardzo często nie zawierają THC, zamiast którego producenci dodają znacznie tańsze  półsyntetyczne i syntetyczne pochodne , które mogą wywoływać podobne, a nawet intensywniejsze efekty.

Syntetyczne kannabinoidy niestety zalewają także Polskie miasta. Grupy przestępcze skupują tanio kwiaty CBD po czym nasączają je właśnie syntetycznymi kannabinoidami przez co zyskują podwójnie – nie posiadają tak naprawdę zabronionej substancji więc podejmują znacznie mniejsze ryzyko, a do tego takie „zioło” to koszt ok 4 zł za gram w hurcie podczas gdy hurtowa cena marihuany na czarnym rynku kosztuje co najmniej kilkanaście złotych za gram.

Włochy zakazały CBD kwalifikując je jako narkotyk, który można nabyć jedynie na receptę. Rządowy dekret w tej sprawie wchodzi w życie natychmiast po jego oficjalnym opublikowaniu, ponieważ uruchomiono artykuł 77 Włoskiej Konstytucji, który umożliwi przyjęcie nowych przepisów w trybie pilnym, omijając debatę parlamentarną i standardową ścieżkę legislacyjną. Oto więcej informacji.

Włochy zakazały CBD – Sąd Administracyjny zatwierdził nowe przepisy

Od pięciu lat we Włoszech trwa batalia związana z próbami zakazania produkcji i obrotu produktami konopnymi zawierającymi CBD. W roku 2020 branża konopi stanęła przed widmem przegrania tej batalii.

Pisaliśmy wtedy:

„Włochy uznały CBD za narkotyk! Konopni przedsiębiorcy otrzymali lub w najbliższych dniach otrzymają informację wzywającą do zaprzestania sprzedaży wszelkich produktów zawierających kannabidiol. Dotyczy to olejków i ekstraktów, nie wiadomo jeszcze jak potoczy się kwestia suszu. Jednocześnie na rynek włoski wchodzi Epidiolex, oficjalnie zarejestrowany lek w postaci syropu z CBD, którym roczna terapia np. w USA została wyceniona na 32.500$. Na naszych oczach dzieje się to o czym pisaliśmy niejednokrotnie – firmy farmaceutyczne właśnie ingerują w europejski rynek CBD.”

Cały artykuł znajdziesz T U T A J

Na szczęście w roku w przypadku sytuacji, która miała miejsce pięć lat temu, Ministerstwo Zdrowia stosunkowo szybko anulowało dekret klasyfikujący CBD jako narkotyk, przeczytasz o tym T U T A J .

Przez kilka lat wszyscy myśleli, że sytuacja z roku 2020 już się nie powtórzy, byli jednak w błędzie.

W ostatnich miesiącach w sieci pojawiają się informacje mówiące, że pewne grupy nadal lobbują za uznaniem CBD za substancję narkotyczną, która może być sprzedawana jedynie na receptę w aptekach.

waporyzatory hero
-REKLAMA-

Niestety w kwietniu, w specjalnym przyspieszonym trybie podpisano dekret zmieniający klasyfikację CBD, które teraz we Włoszech będzie można kupić jedynie w aptece, na receptę.

Włochy zakazały CBD, a dekret został podpisany przez premier Giorgię Meloni 8 kwietnia, z pominięciem parlamentu. Na jego mocy rośliny zawierające CBD – niezależnie od stężenia THC – zostały zakwalifikowane jako narkotyki. Zabroniona została ich uprawa, przetwarzanie, sprzedaż i posiadanie – poza aptekami i bez recepty.

Od tej pory wszystkie doustne preparaty zawierające kannabidiol, w tym olejki CBD, kapsułki i nalewki, muszą być przepisane przez lekarza i sprzedawane wyłącznie w aptekach. W rezultacie produkty CBD, które wcześniej były dostępne online, w sklepach specjalistycznych lub w niektórych sklepach stacjonarnych, musiały zniknąć z półek.

Przypominamy jednak, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) stosunkowo niedawno orzekł na korzyść swobodnego przepływu produktów CBD w Unii Europejskiej, stwierdzając, że państwo członkowskie nie może zakazać sprzedaży produktów CBD, jeśli nie stanowią one zagrożenia dla zdrowia publicznego. Nowe wytyczne Włoskiego rządu są zatem niezgodne z orzecznictwem TSUE, co może skłonić rząd do zmiany tej decyzji w obliczu trwających wyzwań prawnych.

Polskie próby zakazania sprzedaży suszu CBD do palenia / waporyzacji

Nasi rządzący także w ostatnim czasie podjęli próbę ograniczenia rynku konopi w Polsce.

Nasi politycy próbę zakazania uprawy i obrotu suszem konopnym w celu waporyzacji czy palenia argumentują tym, że ustawa przewiduje konkretne cele dla uprawy konopi i wśród nich na próżno szukać „przeznaczenia do waporyzacji lub palenia”. Dlatego zamiast taki cel do ustawy dopisać, uznano, że lepiej zaorać całą branżę i zakazać ludziom palić / waporyzować CBD czy CBG. Sprawa jest nadal w toku.

Więcej na ten temat przeczytasz T U T A J

 

Bawaria zakazała używania marihuany w parkach. Wydane przez ten kraj związkowy rozporządzenie stoi jednak w konflikcie z federalną ustawą o konopiach „CanG”, która określa m.in. gdzie legalnie można konsumować ziele w miejscach publicznych i wskazuje miejsca, gdzie robić tego nie wolno, np. w pobliżu szkół. Bawaria jest landem gdzie króluje etanol , a konopie uważane są za szkodliwe i niebezpieczne. Niemieccy politycy oraz aktywiści konopi mówią o łamaniu konstytucji i złożyli w tej sprawie sądowy pozew. Oto więcej informacji.

 

Bawaria zakazała używania marihuany w parkach, co jest naruszeniem ustawy o konopiach

 

Bawaria to niemiecki kraj związkowy, który od wielu lat stosuje najostrzejszą politykę względem konopi w całych Niemczech. Jeszcze zanim zaczęła obowiązywać obecna ustawa, na terenie Niemiec za posiadanie niewielkich ilości ziela nie groziły żadne sankcje prawne – ale nie na terenie Bawarii gdzie służby aresztowały obywateli nawet za gram marihuany.

Bawaria to niemiecki land, gdzie o marihuanie mówi się jako o szczególnym zagrożeniu i niebezpieczeństwie, a jednocześnie alkohol jest tam wręcz obiektem kultu i uwielbienia. To właśnie Bawaria organizuje Oktoberfest czyli najbardziej znana imprezę alkoholową na świecie. Podejście zarówno do konopi jak i do alkoholu można śmiało porównać do polskiego mentalu z przełomu lat 99/00, kiedy to społeczeństwo było utrzymywane w przekonaniu, że zioło to prosta droga do heroiny i zniszczenia sobie życia, a jednocześnie gloryfikowano alkohol.

Gdy Niemieccy politycy wdrażali w swoim kraju ustawę dekryminalizującą marihuanę, jedynym landem przeciwnym zmianom była właśnie Bawaria.

Swego czasu bawarscy dentyści także wzywali do ponownej delegalizacji marihuany twierdząc, że konopie indyjskie aż pięciokrotnie zwiększają ryzyko zachorowania na raka szyi oraz głowy.

Po wprowadzeniu nowych przepisów kilkanaście miesięcy temu, Bawaria oznajmiła, iż posiadanie i używanie marihuan na terenie landu będzie wiązało się z grzywnami – co spowodowało interwencję Bundestagu gdyż było to łamanie prawa.

Władze Bawarii postanowiły też zakazać używania marihuany w parkach – co zgodnie z obowiązującym prawem jest działaniem nielegalnym.

Już w październiku 2024 r. rzecznik DHV Georg Wurth wraz z kilkoma bawarskimi członkami Bundestagu i osobami poszkodowanymi złożyli w tej sprawie pozew do Bawarskiego Trybunału Konstytucyjnego (BayVerfGH), który nadal jest procesowany. Ponadto Niemieckie Stowarzyszenie Konopne (DHV) podejmuje obecnie kolejne działania prawne wspólnie z osobami poszkodowanymi przez wprowadzone nielegalnie przepisy.

„Jako konsument doświadczam subiektywnej arbitralności bawarskiej polityki każdego dnia. Podczas gdy inne kraje związkowe znajdują pragmatyczne rozwiązania, Bawaria blokuje przemysł konopny na kilku frontach jednocześnie: w parkach, ogródkach piwnych, palarniach i zakładaniu klubów konopnych. Z mojej osobistej perspektywy ta systematyczna taktyka utrudniania jest nie tylko frustrująca, ale także napędza czarny rynek i celowo podważa legalizację uchwaloną przez rząd federalny. Stanowi to wyraźną dyskryminację, której nie możemy dłużej tolerować”.

– mówi Emanuel Burghard z Bawarii

Niemiecie stowarzyszenie konopne DHV poinformowało, że kilkanaście dni temu uruchomiło w tej sprawie procedurę kontroli sądowej składając do Bawarskiego Sądu Administracyjnego wniosek właśnie o kontrolę sądową (art. 47 ustawy o Sądzie Administracyjnym) oraz wniosek pilny (art. 47 (6) ustawy o Sądzie Administracyjnym) przeciwko rozporządzeniu w sprawie używania marihuany w parkach.

„Jesteśmy gotowi i zdolni, aby w razie potrzeby doprowadzić tę sprawę aż do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Bawaria nie może po prostu uchylić prawa federalnego. Walczymy o równe prawa dla wszystkich użytkowników marihuany i pacjentów w Republice Federalnej”.

– poinformował Georg Wurth z DHV

Stowarzyszenie DHV informuje, że kolejnym krokiem będzie przygotowanie pozwu przeciwko bawarskiej ustawie o ochronie zdrowia, która również ustanawia zakazy konsumpcji wykraczające poza niemiecką ustawę o marihuanie.

Mata i Fundacja 420 przedstawili w sejmie raport o użytkownikach marihuany, który stawia ich w negatywnym świetle. Według zaprezentowanych danych większość konsumentów zioła  go nadużywa, 70% grozi uzależnienie, a jedynie 12,4% korzysta z konopi świadomie i bezpiecznie. Celem badania miała być destygmatyzacja marihuany i dostarczenie danych o użytkownikach, które mają przekonać decydentów do wprowadzenia zmian prawnych. Jednak efekt jest zupełnie odwrotny. Raport stwierdza, że wielu użytkowników chciałoby zrezygnować z używania i szuka w tej kwestii wsparcia. Ogólny obraz polskiego konsumenta ziela przedstawiony w raporcie jest bardzo wypaczony i nieprawdziwy – i taki właśnie przekaz poszedł w świat za sprawą zasięgów Maty. Autorzy raportu powielają w nim także negatywne mity o konopiach.  Oto więcej informacji.

Mata i Fundacja 420 przedstawili w sejmie raport o użytkownikach marihuany, który stawia ich w negatywnym świetle

„Między potrzebą a kontrolą. Portret aktywnych użytkowników marihuany w Polsce” to raport przygotowany przez „Fundację420” powołaną przez Mate.

Dziś odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany, gdzie jako Fundacja 420 zaprezentowaliśmy raport: „Między potrzebą a kontrolą. Portret aktywnych użytkowników marihuany w Polsce”.

Raport powstał na podstawie anonimowych danych z aplikacji Cannabe, której rozwój wspiera nasza fundacja. To największe badanie w Polsce, pokazujące, kim są osoby regularnie sięgające po konopie.

Dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji stworzyliśmy wizualne portrety statystycznych użytkowników. Pokazaliśmy je dziś w Sejmie, by uzmysłowić decydentom, że użytkownicy marihuany to zwykli ludzie – część społeczeństwa, a nie jego margines.

Depenalizacja jest możliwa. My dziś dołożyliśmy swoją cegiełkę – realny krok w stronę destygmatyzacji.”

-napisał na swoim Instagramie Mata.

Autorzy raportu zostali zaproszeni na posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany, a celem ich wizyty miało być dostarczenie konkretnych i rzetelnych argumentów pokazujących, że obecne prawo dot. konopi jest zwyczajnie szkodliwe i archaiczne.

Niestety zaprezentowany raport jest dla większości użytkowników marihuany zwyczajnie krzywdzący, gdyż obraz przeciętnego użytkownika marihuany jest bardzo wypaczony.

Przede wszystkim dlatego, że wg. wyników raportu, przeciętny użytkownik marihuany ma ok 20 lat, mieszka w dużym mieście i w większości przypadków ma problemy związane z używaniem marihuany. A ponad 70% próbowało zioło ograniczyć lub rzucić.

Mata i Fundacja 420
Wiek konsumentów zioła według raportu Fundacji 420

Wnioski autorów raportu są co najmniej martwiące, a to dlatego, że uważają oni, iż konsumenci zioła to nie przestępcy – i tu się zgadzamy. Wg. Fundacji 420 konsumenci marihuany to osoby potrzebujące pomocy i wsparcia – i tu się kompletnie nie zgadzamy.

Nie ma zgody społeczności konopnej na robienie z nas osób, które potrzebują pomocy i sugerowania, że mamy problemy z powodu używania marihuany i chociaż chcemy to nie potrafimy jej odstawić! To jest wizerunek fana Maty, a nie statystycznego palacza zioła.

fundacja 420

Według raportu Maty i fundacji 420 zaledwie 12,4% użytkowników wykazuje niskie ryzyko szkodliwego używania / nadużywania marihuany.  Wynika z tego, że marihuana to stosunkowo niebezpieczna substancja i mało kto potrafi jej świadomie używać w taki sposób, aby sobie nie szkodzić.

fundacja 420

Jak wynika z raportu, większość użytkowników zioła podejmowało próby ograniczenia bądź zaprzestania konsumpcji. To sugeruje, iż marihuana jest używką, która nam szkodzi i którą ciężko odstawić.

Ten raport miał dostarczać argumentów, które mają pomóc przekonać min. środowisko PSL do poparcia depenalzacji marihuany. Niestety wyszło raczej słabo.

Zauważył to także obecny na Zespole Maciej Kowalski (Kombinat Konopny), którzy także wyraził swoje obawy związane z prezentacją tego raportu szerszemu gronu posłów, którzy wiekowo są statystycznie po 50 roku życia. Kowalski zaznaczył, że ten raport może być strzałem w kolano.

W pewnym momencie, jeden z autorów raportu, oznajmił, że oczywiście nie jest on reprezentatywny, a dotyczy jedynie wąskiej grupy fanów Maty. Powiedział też, że taka informacja jest też na wstępie raportu co jest manipulacją gdyż wzmianki o tym, że raport jest niereprezentatywny są tam napisane niejako „drobnym drukiem”.

Pomijam już fakt, że raport ma przedstawiać „portret użytkowników marihuany w Polsce” i tak został nazwany.

Źródło danych do raportu

Wszelkie informacje zawarte w raporcie pochodzą z aplikacji CANNABE, którą przygotowała Fundacja 420. Problem jest taki, że aplikacja jest totalnym nieporozumieniem, nie działa prawidłowo albo wcale. Gdy w aplikacji wybierzesz minimalne lub maksymalne wartości spożywanego przez ciebie zioła – odpowiedź i zalecenie będzie zawsze to samo – powinieneś przestać korzystać z marihuany. Dlatego być może, że uzyskane dane są zwyczajnie zmanipulowane przez źle działającą aplikację, która służyła do zbierania danych.

Aplikacja CANNABE zawiera wiele błędów, swego czasu ją przetestowałem i opisałem:

Cannabe – aplikacja do kontroli używania zioła promowana przez Mate to nieporozumienie oraz rozpowszechnianie nieprawdziwych i bardzo szkodliwych informacji. Aplikacja może bardziej zaszkodzić niż pomóc, a wedle jej twórców większość pacjentów używających medycznych konopi powinna natychmiast przestać gdyż są zwyczajnie uzależnieni od zioła i sobie szkodzą. Dział edukacji to jakieś dziwne uniwersum gdzie kannabinoidy negatywnie wpływają na układ endokannabinoidowy i go wyniszczają. Informacji nieprawdziwych i bardzo szkodliwych dla użytkowników medycznych jak i rekreacyjnych jest znacznie więcej – ta aplikacja powinna jak najszybciej zniknąć. Jej jedyna zaleta to fakt, że jest fatalnie napisana i bardzo szybko przestaje działać. Niestety w tej kwestii Mata i fundacja 420 są bardzo niekompetentni.

Cały artykuł o aplikacji Cannabe znajdziesz T U T A J

Natomiast raport Fundacji 420 znajdziesz T U T A J

Zapis całego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany z udziałem Fundacji 420 znajdziesz T U T A J

Mata został zaproszony na posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany. Temat zaplanowanego spotkania to „Między potrzebą, a kontrolą. Portret aktywnych użytkowników marihuany w Polsce” – prezentacja raportu. Dokładnie tak, to Mata przedstawi Zespołowi obraz polskiego palacza zioła czyi także i Ciebie, jeżeli jesteś konopnym konsumentem. Co z tego, że Matczak raz wychwala „hehe ziółko”, mówiąc jakie to jaranie nie jest fajne, aby chwilę powiedzieć, że konopie zniszczyły mu życie i prowadzą do ciężkich narkotyków. Ta sytuacja jest tak abstrakcyjna, że ciężko to pojąć. Oto więcej informacji. 

Mata został zaproszony na posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany

Informacje o tym, że Mata ma być gościem Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany pojawiły się w sieci już przed ostatnim posiedzeniem zespołu, które jednak odbyło się za zamkniętymi drzwiami i bez udziału gości.

Teraz jednak pojawiła się informacja, że Matczak faktycznie pojawi się na spotkaniu Zespołu i nawet wystosowano do niego oficjalne zaproszenie.

Młody Matczak ma wziąć udział w spotkaniu pt. „Między potrzebą, a kontrolą. Portret aktywnych użytkowników marihuany w Polsce” – prezentacja raportu.

Mata został zaproszony na posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany
Oficjalne zaproszenie dla Maty od przewodniczących Zespołu

Niestety, jest to potwarz i zniewaga dla konsumentów marihuany gdyż Michał Matczak jest wzorem osoby, która marihuany używać nie potrafi i nie powinna.

Powodów dlaczego jest to jeden z najgorszych możliwych gości do zaproszenia na taką dyskusję jest wiele. Przede wszystkim Mata nie posiada ani wiedzy, ani merytorycznego przygotowania, a jego przygody z zielem to albo jaranie od rana do nocy na Jamajce i mówienie jakie to jest „super hehe ziółko”, aby zaraz potem wraz z Monarem tworzyć mega szkodliwą dla konopi kampanię mówiącą, jaka to marihuana jest zła.

Resortowe dziecko mające problemy z używaniem zioła skaczące ze skrajności w skrajność – świetny wybór Panie Petru.

Trzeba powiedzieć jasno –  do takiej dyskusji można znaleźć od groma lepszych kandydatów, a przewodniczący Zespołu są przecież w kontakcie z konopnymi aktywistami, którzy mogliby polecić kogoś odpowiedniego do takiej dyskusji.

za dużo jaram, straciłem nad tym kontrolę„, że „na początku było fajnie ale po chwili zioło zniszczyło mi życie”

-Mówił Mata dokładnie rok temu na 420.

Wszystko to było częścią zmanipulowanej przez Marię Banaszek (Monar) kampanii, która pokazuje, że Mata powinien chodzić na terapię, a nie na spotkania Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany, która jak twierdzi – zniszczyła mu życie.

Cały materiał na ten temat znajdziesz T U T A J.

Mata jeszcze rok temu utrzymywał też, że marihuana ma destrukcyjny wpływ i prowadzi do ciężkich narkotyków, przeczytasz o tym T U T A J .

Bardzo ciężko jest zrozumieć zaproszenie akurat takiej osoby przez przewodniczących Zespołu gdyż dosłownie każde działanie Maty w kontekście konopi było działaniem szkodliwym dlatego wątpię, aby tym razem było inaczej.

CZYTAJ TEŻ: Wiemy kiedy projekt depenalizacji marihuany trafi do Sejmu

Projekt depenalizacji marihuany, który przygotowywał Parlamentarny Zespół ds. Depenalizacji, jest gotowy i na pewno zostanie złożony w Sejmie, gdzie o jego losie zdecydują posłowie. Propozycja nowelizacji Ustawy o Przeciwdziałaniu Narkomanii najprawdopodobniej przewiduje dekryminalizację posiadania do piętnastu gramów ziela oraz uprawy jednej rośliny konopi indyjskich na własny użytek. Piszemy „najprawdopodobniej” gdyż samego projektu nikt jeszcze nie widział. Wiadomo natomiast kiedy projekt trafi pod sejmowe głosowanie. Kiedy to będzie i jakie są szanse, że jeszcze w tym roku w Polsce nastanie nowa era konopna? Tego dowiesz się z naszego artykułu.

Projekt depenalizacji marihuany trafi do sejmu

Parlamentarny Zespół ds. Depenalizacji Marihuany nie jest pierwszym, który zajmuje się tematem depenalizacji / legalizacji marihuany. Jednak w przypadku tego zespołu, któremu przewodniczą Ryszard Petru oraz Klaudia Jachira jest taka różnica, że składa się on z członków obecnego obozu rządzącego i faktycznie może coś zmienić, a nie tylko udawać i zbijać kapitał polityczny jak to było w przypadku zespołu powołanego przez Lewicę za czasów rządów PiS.

Obecny zespół zajmujący się marihuaną, nie robi wokół siebie tak dużego zamieszania medialnego za to bardziej skupia się na pracy u podstaw i zabieganiu o poparcie polityczne dla swojego projektu.

Jest to Zespół składający się z przedstawicieli obecnej władzy, a do tego nie robi sobie z tematu marihuany medialnego show w celach politycznych tylko po cichu wykonują swoją pracę i jest przekonany o tym, że obecne prawo jest zwyczajnie szkodliwe.

O ile w przypadku Zespołu Lewicy z góry jasne było, że poniesie porażkę w Sejmie, o tyle tym razem jest szansa, że się uda. I to nie mała.

Jakiś czas temu o ocenę pracy zespołu poprosiliśmy Przemysława Zawadzkiego.

„Muszę przyznać że parlamentarny zespół ds depenalizacji marihuany pracuje w niezłym tempie i wydaje się że z dużym zaangażowaniem. Został zawiązany w listopadzie a już 23 stycznia odbędzie się 5 posiedzenie. Wcześniej posłowie spotkali się z nami dwukrotnie i zarówno podczas tych spotkań jak i poza nimi czułem że faktycznie chcą poznać perspektywę osób poszkodowanych przez obecną politykę narkotykową.”

-powiedział Zawadzki, dodając:

„To czego doświadczają konsumenci zioła jest często czymś nowym i szokującym dla posłów popierających liberalizację tego prawa a wyobraź sobie jak niewiele muszą wiedzieć o skutkach prohibicji konopnej posłowie którzy są przeciw. To co w mnie cieszy to fakt że żaden członek zespołu nie próbuje się wybić w mediach na tym temacie jak w przeszłości robiło wielu polityków którzy równocześnie niewiele robili aby to prawo faktycznie uległo zmianie. Były to często tylko zwykłe pozory. Ryszard Petru który jest przewodniczącym tego zespołu jest zwolennikiem merytorycznej pracy bez zbędnego pompowania tematu co z pewnością zwiększa szanse że robi to aby osiągnąć sukces, a nie po to by wybić się na walce o legal bez względu na to jak to się zakończy.”

waporyzator do konopi
-REKLAMA-

Teraz „Rzeczpospolita” poinformowała, że z uzyskanych przez redakcję informacji wynika, iż projekt na pewno zostanie złożony w Sejmie, jednak już po wyborach prezydenckich, co ma zagwarantować spokój w pracach nad nim.

„To ma być projekt ponadpartyjny”

–powiedział „Rzeczpospolitej” Ryszard Petru.

Przewodniczący Zespołu natomiast nie zdradził szczegółów projektu.

Można jednak założyć, że wspomniane piętnaście gramów oraz jedna roślina konopi czyli wartości pojawiające się najczęściej w kontekście prac Zespołu oraz dekryminalizacji konopi – znajdą się także w projekcie nowego prawa.

Może się też zdarzyć tak, że zamiast piętnastu gramów posłowie wpisali do projektu dziesięć lub pięć gramów suszu – pewność w tej materii będzie po ujawnieniu propozycji nowego prawa.

To, że projekt ustawy zakładający dekryminalizację posiadania do piętnastu gramów marihuany oraz uprawy jednej rośliny konopi indyjskich na własny użytek ma szansę zostać zatwierdzony przez Sejm mogą wskazywać wypowiedzi czy to Rafała Trzaskowskiego czy Donalda Tuska o tym, że za przysłowiowego skręta nie powinno być konsekwencji karnych.

Nie wykorzystywanie tego tematu w trwającej obecnie kampanii wyborczej może nieco napawać optymizmem gdyż wiemy jak to jest z obietnicami wyborczymi.

420free
-REKLAMA-

No i nie bez znaczenia jest to, kto zostanie prezydentem w maju. Nie jest żadną tajemnicą, że najmniej chętnym do podpisania takiej ustawy będzie Andrzej Duda.

Czy marihuana zostanie w Polsce zdepenalizowana jeszcze w tym roku? Tego nie wiadomo, wiadomo natomiast, że tak dużej szansy na zmianę szkodliwego prawa jeszcze do tej pory nie było.

Będzie akcyza na waporyzatory, 18 marca w dzienniku ustaw pojawił się akt o zmianie ustawy o podatku akcyzowym. Po raz pierwszy do listy wyrobów akcyzowych dodano produkty niezwiązane z nikotyną. Od teraz ustawa nakłada obowiązek akcyzowy także na waporyzatory, zarówno na całe urządzenia ale także na ich części. Jak wysoka będzie stawka akcyzy na waporyzatory? Od kiedy zaczną obowiązywać nowe przepisy i które urządzenia nie zostały nimi objęte? Tego dowiesz się z naszego artykułu.

Będzie akcyza na waporyzatory

18 marca w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej opublikowano ustawę z dnia 20 lutego 2025 o zmianie ustawy o podatku akcyzowym, ustawy o zdrowiu publicznym oraz niektórych innych ustaw.

Nowe przepisy m.in. rozszerzają listę produktów akcyzowych o urządzenia do waporyzacji. Nowe przepisy wprowadzają też nową definicję „wyrobów nowatorskich”, od teraz brzmi ona:

„w dziale IV w tytule rozdziału 3 wyrazy „i wyroby nowatorskie” zastępuje się wyrazami „ , wyroby nowatorskie, urządzenia do waporyzacji, zestawy części do urządzeń do waporyzacji, saszetki nikotynowe i inne wyroby nikotynowe”;

W nowej ustawie czytamy, iż:

Art. 1. W ustawie z dnia 6 grudnia 2008 r. o podatku akcyzowym (Dz. U. z 2025 r. poz. 126 i 222) wprowadza się następujące zmiany:

c) po pkt 34 dodaje się pkt 34a–34f w brzmieniu:

34c) podgrzewacze – urządzenia umożliwiające wytworzenie i spożycie aerozolu z wyrobów nowatorskich bez ich spalania, również te, które wymagają zewnętrznego zasilania lub sterowania;

34d) urządzenia wielofunkcyjne – urządzenia wielorazowe umożliwiające wytworzenie i spożycie aerozolu
zarówno z płynu do papierosów elektronicznych, jak i z wyrobów nowatorskich, również te, które wymagają
zewnętrznego zasilania lub sterowania;

34e) urządzenia do waporyzacji – wielorazowe papierosy elektroniczne, podgrzewacze i urządzenia wielofunkcyjne, z wyłączeniem urządzeń przeznaczonych wyłącznie do celów medycznych;

34f) zestaw części do urządzenia do waporyzacji – komplet części, który może służyć do wytworzenia urządzenia do waporyzacji poprzez złożenie lub połączenie części wchodzących w skład tego kompletu;”

Akcyza na waporyzatory – wyjątkiem są urządzenie do celów medycznych

Jak widać ustawa nie nakłada akcyzy na  urządzenia stosowane wyłącznie do celów medycznych, jednak nie narzuca, że muszą to być waporyzatory klasy medycznej. Teoretycznie urządzenia opisane jako „wyłącznie do użytku medycznego” będą wyłączone z nowych przepisów.

Ustawa nakłada obowiązek akcyzowy także na części do waporyzatorów, co ma zapewne na celu uniknięcia prób ominięcia nowego prawa poprzez sprzedawanie waporyzatorów w częściach.

w art. 8 po ust. 5 dodaje się ust. 5a w brzmieniu:

„5a. W przypadku zestawu części do urządzenia do waporyzacji przedmiotem opodatkowania akcyzą jest:
1) sprzedaż zestawu części do urządzenia do waporyzacji na terytorium kraju osobie fizycznej nie na potrzeby prowadzenia działalności gospodarczej;

2) nabycie wewnątrzwspólnotowe zestawu części do urządzenia do waporyzacji przez osobę fizyczną nie na
potrzeby prowadzenia działalności gospodarczej;

3) import zestawu części do urządzenia do waporyzacji przez osobę fizyczną nie na potrzeby prowadzenia działalności gospodarczej.”

Wysokość akcyzy na urządzenia do waporyzacji

Jeżeli chodzi o to jak duża będzie to akcyza, w ustawie czytamy:

„Art. 99ca. 1. Produkcją urządzeń do waporyzacji w rozumieniu ustawy jest ich wytwarzanie poprzez złożenie
lub połączenie różnych części, a także pakowanie.

2. Podstawą opodatkowania urządzeń do waporyzacji jest liczba ich sztuk.

3. Stawka akcyzy na urządzenia do waporyzacji wynosi 40,00 zł za sztukę.

4. W przypadku produkcji, o której mowa w ust. 1, niezgodnej z art. 47, stawka akcyzy na urządzenia do waporyzacji wynosi dwukrotność stawki, o której mowa w ust. 3.

5. W przypadku nabycia lub posiadania urządzenia do waporyzacji znajdującego się poza procedurą zawieszenia poboru akcyzy, jeżeli nie została od niego zapłacona akcyza w należnej wysokości, a w wyniku kontroli podatkowej,
kontroli celno-skarbowej albo postępowania podatkowego nie ustalono, że akcyza została zapłacona, stosuje się stawkę w wysokości określonej w ust. 4.

Art. 99cb. 1. Podstawą opodatkowania zestawów części do urządzeń do waporyzacji jest liczba sztuk tych
zestawów.

2. Stawka akcyzy na zestawy części do urządzeń do waporyzacji wynosi 40,00 zł za sztukę.

Zatem nowy podatek akcyzowy wynosić będzie od 40 w przypadku dystrybutorów oraz 80 zł w przypadku producentów.

Czy to dużo? w przypadku waporyzatorów kosztujących obecnie 200 zł będzie to 20% podwyżka ceny dla klienta , który zamiast 200 zapłaci teraz 240 zł. Natomiast w przypadku waporyzatorów z górnej półki podwyżka cen wyniesie 2-4%, czyli za urządzenie, które teraz kosztuje 1200, z nową akcyzą klient zapłaci 1230 (3,33% drożej).

Nowe przepisy wejdą w życie od 1 lipca, a niektóre od 1 sierpnia – czyli już tego lata.

Całość nowej ustawy znajdziesz T U T A J

USA: Sprzedawcy alkoholu chcą mieć wyłączność na dystrybucję produktów zawierających THC. W memorandum amerykańskiej grupy zajmującej się detaliczną sprzedażą alkoholu w Stanach Zjednoczonych, które dotyczyło amerykańskiej polityki pada stwierdzenie, że produkty zawierające THC powinny być sprzedawane wyłącznie przez firmy posiadające licencję na sprzedaż alkoholu. Jakie są argumenty branży alkoholowej? Tego dowiesz się z naszego artykułu.

USA: Sprzedawcy alkoholu chcą mieć wyłączność na dystrybucję produktów zawierających THC

Organizacja będąca stowarzyszeniem zrzeszającym sprzedawców alkoholu uważa, że organy regulacyjne powinny zacząć traktować konopie indyjskie podobnie do alkoholu, głosi dwustronicowa notatka polityczna. Sprzedawcy alkoholu proponują wprowadzenie rozwiązań takich jak w przypadku alkoholu, poprzez ustanowienie wymogów licencyjnych, jasnych standardów etykietowania oraz ograniczeń w reklamie. „Może to również obejmować ograniczenia dotyczące mocy na porcję” – oznajmiła grupa handlująca alkoholem.

Grupa twierdzi, że sprzedawcy detaliczni alkoholu, „mający za sobą dziesięciolecia udowodnionego przestrzegania przepisów, są w najlepszej pozycji, aby sprzedawać te produkty”.

Stany powinny ograniczyć sprzedaż odurzających produktów zawierających THC do przedsiębiorstw posiadających licencję na sprzedaż napojów alkoholowych i regularnie kontrolowanych pod kątem zgodności z przepisami mającymi na celu zapobieganie sprzedaży osobom poniżej 21 roku życia

– czytamy w notatce opublikowanej w tym miesiącu przez stowarzyszenie branżowe American Beverage Licensees (ABL).

Branża alkoholowa uważa także, że produkty zawierające THC powinny być również testowane laboratoryjnie pod kątem bezpieczeństwa, czystości i mocy.

Testy powinny weryfikować brak szkodliwych zanieczyszczeń, w tym, ale nie wyłącznie, metali ciężkich, pestycydów, pleśni i pozostałości rozpuszczalników, a także potwierdzać moc THC, aby zapobiec niezamierzonym szkodliwym skutkom”.

-czytamy w memorandum

ABL reprezentujące sprzedawców piwa, wina i napojów spirytusowych w miejscach takich jak bary, tawerny, restauracje i kasyna, a także sprzedawców detalicznych takich jak sklepy wielobranżowe, wzywa ponadto do „sprawiedliwej i przejrzystej” struktury podatkowej dla produktów THC, ze stawkami podatku od produkcji i sprzedaży detalicznej „podobnymi do stawek obowiązujących w stanie w przypadku napojów alkoholowych”.

Branża alkoholowa wzywa także do egzekwowania przepisów i regulacji.

„Obejmuje to kary za sprzedaż osobom nieletnim, niedopełnienie wymogów dotyczących testowania i etykietowania oraz prowadzenie działalności bez licencji” – czytamy w dokumencie.

Branża alkoholowa w ostatnich latach coraz bardziej angażuje się w lobbing w kwestiach związanych z marihuaną co jest  spowodowane rozrastaniem się branży konopnej, która jest oczywistą konkurencja dla alkoholu.

Zeszłoroczny raport Bloomberg Intelligence (BI) powołujący się na dane z badań wskazuje, że coraz więcej osób używa marihuany jako substytutu napojów alkoholowych, takich jak piwo i wino. W raporcie rynek legalnej marihuany został określony jako realne zagrożenie dla rynku produktów alkoholowych.

Ostatnio opublikowano wyniki badań, w których po raz pierwszy więcej ankietowanych wybrało marihuanę niż alkohol.

W raporcie BI prognozowano, że spadek sprzedaży wina i mocnych alkoholi „może trwać w nieskończoność”, co „będzie w dużej mierze wynikać” ze zwiększonego dostępu konsumentów do „legalnej marihuany” i innych alternatywnych produktów.

Dlatego branża alkoholowa, która odnosi straty na rzecz marihuany, domaga się kawałka konopnego tortu, czyli po prostu udziału w rynku legalnego zioła.

CZYTAJ TEŻ: NIEMIECKI RZĄD ZDECYDOWAŁ CO DALEJ Z LEGALNĄ MARIHUANĄ

 

„Użycie marihuany wśród konsumentów rośnie i uważamy, że jest ona substytutem napojów alkoholowych, Przewidujemy również, że rosnący dostęp konsumentów w USA do marihuany rekreacyjnej będzie stanowić poważne zagrożenie dla wszystkich napojów alkoholowych, w szczególności piwa i wina, biorąc pod uwagę ich niższe ceny w porównaniu z alkoholem.”

– napisali analitycy BI.

Pod koniec ubiegłego roku grupa handlowa branży piwowarskiej wydała oświadczenie zawierające wytyczne jak rozwiązać problem, który określiła jako „rozprzestrzenianie się często nieuregulowanych odurzających produktów zawierających THC” ostrzegając przed ryzykiem związanym z ich spożyciem.

Z kolei Instytut Piwa w swoim dokumencie zalecił ustawodawcom nałożenie federalnego podatku akcyzowego na produkty konopne i marihuanę, „przy czym stawka podatku będzie wyższa niż najwyższa stawka podatku na jakikolwiek napój alkoholowy”.

Branża alkoholowa wzywa także do „zerowej tolerancji” wobec THC i prowadzenia pojazdów – domagając się wprowadzenia polityki, która mogłaby uniemożliwić konsumentom marihuany legalne prowadzenie pojazdów ze względu na to, jak długo metabolity THC pozostają w organizmie po jego spożyciu.

Branża alkoholowa zdała sobie najwyraźniej sprawę, jak duże straty ponosi i będzie ponosić ze względu na legalną marihuanę.

Dlatego z jednej strony krytykują przepisy dot. marihuany oraz lobbują za wprowadzeniem przepisów powodujących spadek spożycia marihuany, a z drugiej chcą być beneficjentem rynku legalnego THC i np. mieć wyłączność na dystrybucję produktów zawierających THC.

Niemcy: Koalicja rządowa ustaliła co dalej z legalną marihuaną. Odkąd ostatnie wybory do Bundestagu wygrało CDU, partia, która od samego początku jest przeciwna legalizacji konopi indyjskich, pojawiają się informacje o planowanych działaniach mających na celu ograniczyć lub wręcz cofnąć obowiązujące przepisy. Do tej pory otrzymywaliśmy w tej kwestii jedynie krótkie wypowiedzi poszczególnych przedstawicieli CDU, teraz poznaliśmy oficjalne rządowe stanowisko w tej sprawie. Co uzgodnili nasi zachodni sąsiedzi? Tego dowiesz się z artykułu.

Niemcy: Koalicja rządowa ustaliła co dalej z legalną marihuaną

Podczas przeszło dwugodzinnej konferencji, na której omówiono pierwsze ustalenia i działania nowej koalicji tworzącej rząd czyli CDU i SPD, pojawił się także temat legalizacji konopi indyjskich. To właśnie ta SPD gdy jeszcze do niedawna rządziło, doprowadziło do zmiany prawa, która weszła w życie rok temu.

Jednak nowy koalicjant i zwycięzca ostatnich wyborów – CDU, od samego początku jest przeciwne konopiom. Jest to partia, która cofnięcie legalizacji marihuany w Niemczech, zapowiadała w trakcie kampanii wyborczej przed wygranymi wyborami w lutym tego roku.

Dlatego sytuacja od końca lutego, kiedy to odbyły się wybory, jest nieco niepewna. Z jednej strony CDU domaga się cofnięcia szkodliwego według nich prawa, a z drugiej dla SPD jest to jeden z największych o ile nie największy sukces podczas ich rządów.

Doprowadzenie do uchwalenia ustawy CanG, która częściowo zalegalizowała marihuanę rekreacyjną dla dorosłych to sukces, który kosztował też bardzo dużo pracy, a niemieccy politycy się do niej bardzo przykładali. Podczas pracy nad legalizacją regularnie można było spotkać wysokich rangą niemieckich polityków na konopnych konferencjach podczas Spannabis, Cannafest czy ICBC – największej konopnej konferencji na świecie, na której m.in. zbierali informacje i wsłuchiwali się w postulaty środowiska konopnego.

Teraz poznaliśmy pierwszą formalną decyzję w tej sprawie, którą rządzący koalicjanci przedstawili w tym tygodniu podczas konferencji poświęconej m.in. pierwszym oficjalnym decyzjom nowego rządu.

waporyzator do konopi
-REKLAMA-

Politycy ustalili, że jesienią tego roku wprowadzona rok temu częściowa legalizacja marihuany zostanie poddana ocenie, a wnioski mają być otwarte  dostępne dla każdego.

Koalicjanci poinformowali, że na podstawie oceny skutków nowego prawa – zostanie podjęta decyzja o kolejnych krokach.

Póki co, konopni działacze podkreślają, że CanG jest obowiązującym prawem i na podstawie ustawy składane są wnioski dotyczące uruchomienia drugiego filaru niemieckiej legalizacji czyli pilotażowych punktów regulowanej sprzedaży marihuany rekreacyjnej dla dorosłych, przeczytasz o tym T U T A J.

Reklama

Ostatnie artykuły