Kryminalne Zagadki Zielonego Świata

Zielone Newsy

Aktualności

Policyjny pies wywąchał zioło u uczennicy podczas „lekcji profilaktycznej” w jednej ze szkół w powiecie oławskim (Dolny Śląsk). Sytuacja miała miejsce podczas „lekcji profilaktycznej” prowadzonej przez z udziałem policji, której motyw przewodni to zgubny wpływ używek na życie, a jakże by inaczej. Tego dnia policjantom towarzyszył pies, który na co dzień zajmuje sie znajdywaniem substancji prawnie zabronionych. Niestety dla 16-letniej uczennicy pies wywąchał u niej zioło. Oto więcej informacji.

Policyjny pies wywąchał zioło u uczennicy podczas „lekcji profilaktycznej”

Na Dolnym Śląsku w powiecie oławskim w jednej ze szkół policja prowadziła zajęcie dotyczące zgubnego wpływu używek na ludzi. W pewnym momencie przyprowadzony przez funkcjonariuszy pies do wykrywania narkotyków zainteresował się plecakiem 16-letniej uczennicy. Okazało się, że ta miała w plecaku nieco marihuany oraz szklaną lufkę.

Ku zaskoczeniu wszystkich, w pewnym momencie pies zareagował w sposób wskazujący na to, że wyczuł narkotyki. Szybko też wskazał plecak, dając jasny sygnał, że właśnie tam znajdują się substancje zabronione.

-powiedziała rzeczniczka komendy powiatowej w oławie, asp. szt. Wioletta Polerowicz

„Plecak należał do 16-letniej uczennicy – mieszkanki powiatu oławskiego, która odpowie za naruszenie przepisów ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Nieletnia po czynnościach została przekazana pod opiekę rodziców, a policjanci o całej sprawie poinformowali sąd rodzinny.”

 -czytamy na stronie policji.

Co policja robi w szkole?

Zawsze stawiam sobie to pytanie słysząc o „zajęciach profilaktycznych” z zakresu narkotyków, prowadzonych przez policjantów. Przede wszystkim, ci ludzie nie są od tego ani nie mają do tego odpowiedniej wiedzy. Niemal zawsze na takich zajęciach policja jest pośmiewiskiem, cichym ale jednak. Nic dziwnego, są do tego kompletnie nie przygotowani. Jest to najgorsza możliwa forma edukacji o używkach jaka można sobie wyobrazić. Funkcjonariusze są przeważnie niewiarygodni powtarzając reguł rodem z głębokiej konopnej prohibicji nie mając np. właśnie o marihuanie i jej wpływie na człowieka, kompletnie żadnej wiedzy.

„W instrybutor nie strzel” – kobieta wjechała w stację benzynową bo wypaliła jointa? Dwa lata po wydarzeniach na stacji benzynowej w Rymaniu, ich główna bohaterka zabrała głos tłumacząc, co zaszło feralnego dnia oraz czemu wjechała w budynek stacji. Do sytuacji doszło podczas powrotu pani Katarzyny z Niderlandów do kraju. 40-latka przyznaje, że przed zajściem, z którego filmik obiegł Internet i zapewne każdy z was go widział, wypaliła jointa. Oto więcej informacji.

Kobieta wjechała w stację benzynową bo wypaliła jointa?

W lutym 2021 do sieci trafił krótki filmik nagrany na stacji benzynowej w Rymaniu, nagranie błyskawicznie stało się „hitem” ze względu na jego autora, który nazwał dystrybutor paliwa „instrybutorem” krzycząc do policjantów: „w instrybutor nie strzel”.  Jednak po za wspomnianym „instrybutorem”, nagranie było raczej tragiczne i poważne niż zabawne.

Teraz, dwa lata po całym zajściu, głos zabrała jego sprawczyni. Kierująca pojazdem 40-letnia pani Katarzyna postanowiła opowiedzieć, jak zajście wyglądało z jej perspektywy.

Na nagraniu widzimy, że pani Katarzyna początkowo lekko uderzyła w drzwi stacji benzynowej. Później jednak wycofała i ponownie z impetem ruszyła w kierunku budynku wjeżdżając do środka. Całe zdarzenie obserwowali dwaj policjanci, którzy ewidentnie nie potrafili się w tej sytuacji odnaleźć. Następnie kobieta wycofała i zatrzymała się tuż obok dystrybutora z paliwem. Wówczas policjanci oddali kilka strzałów w kierunku pojazdu. Chwilę później jeden z nich próbował wybić szybę, by dostać się do środka,  w tym momencie samochód odjechał.

Pani Katarzyny mówi, że tego dnia wracała na stałe z Niderlandów, jechał z nią znajomy, który prowadził auto. Doszło między nimi najpewniej do sprzeczki gdyż po wjechaniu na stację benzynową w Rymaniu, kobieta kazała opuścić znajomemu pojazd. Poszła też na stację benzynowa, aby wezwać policje gdyż czuła się z jego strony zagrożona.

Pani Katarzyna mówi, że po policje zadzwoniła o godz. 17, a patrol przyjechał o 23.

„Wyskoczyłam do nich z taką nadzieją, że w końcu ten człowiek mnie zostawi w spokoju. Policja zamieniła dwa zdania z nim i odjechała. O godzinie mniej więcej 0:20 policja przyjechała drugi raz. Postanowiłam już nie wysiadać z samochodu. Ja im powiedziałam, że zapaliłam jointa, że ja nie czuję się na siłach, żeby jechać dalej i on mówi do mnie: masz oddać mu kluczyki, macie stąd odjeżdżać. To była sekunda, gdyby mi nie dali takiego polecenia, że mam oddać mu kluczyki i stąd odjeżdżać, to tej decyzji by nie było. To właśnie wtedy sobie pomyślałam pal sześć te drzwi (stacji benzynowej – red.)”

– opowiada pani Katarzyna w rozmowie z Polsatem.

Oczekiwałam bardziej, że ochroni mnie, że przynajmniej zwrócą temu człowiekowi uwagę, żeby się ode mnie odczepił, żeby tej mojej przestrzeni nie naruszał, żeby nie walił mi w szybę. Przecież on siedem godzin się dobijał do auta.

– mówi pani Katarzyna.
Z relacji kobiety wynika, iż zdawała sobie sprawę z tego, że nie powinna kierować pojazdem ze względu na wypalonego jointa i nie miała póki co zamiaru tego robić. Liczyła na to, że funkcjonariusze pomogą jej się uporać ze znajomym, który według niej stwarzał dla nie j zagrożenie.

Jednak gdy policjanci kazali im wspólnie odjechać, zdesperowana (jak twierdzi) kobieta postanowiła gwałtownie odjechać z miejsca zdarzenia.

Z przygotowanego na ten temat materiału telewizji Polsat jasno wynika, że pani Katarzyna to osoba z problemami i to sporymi. Całość przeczytasz T U T A J.

Jednak spora część opinii publicznej wydala już wyrok – przejarana ćpunka i narkomanka z urojeniami. No bo w końcu używa marihuany.

Na taki, a nie inny rozwój sytuacji (wjechanie w stację benzynową) wpłynęło zapewne kilka czynników takich jak zmęczenie fizyczne i psychiczne podróżą oraz faktem spędzenia sześciu godzin w oczekiwaniu na policję i konflikt ze znajomym, a także nieciekawa sytuacja życiowa pani Katarzyny.

Kobieta nie czuła się na siłach i nie chciała odjeżdżać z miejsca dopóty, dopóki policjanci odmówili jej pomocy i nakazali wsiąść ze znajomym do auta, oddać mu kluczyki i odjechać. Niestety użytkownicy FB wiedzą lepiej, oto kilka przykładów, a niestety widziałem tego sporo więcej.

wjechała w stację benzynową bo wypaliła jointa

wjechała w stację benzynową bo wypaliła jointa

wjechała w stację benzynową bo wypaliła jointa

Uwiecznieni na nagraniu funkcjonariusze zostali ukarani dyscyplinarnie, jednak nie za fakt użycia broni ale za inne ich działania i postawy w trakcie całej sytuacji.

Sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich.

Źródło: Polsatnews.pl

Aktor Antoni Królikowski zatrzymany pod zarzutem jazdy pod wpływem THC. Do sytuacji doszło wczoraj na jednej z warszawskich ulic. Auto aktora został zatrzymany przez patrol policji. Aktor został poddany badaniu alkomatem, a gdy ten nic nie wykazał policjanci użyli narkotestu, który wskazał obecność THC w organizmie. Aktor wydał w tej sprawie oświadczenie, które mówi, że nie był pod wpływem ani nie zażywa narkotyków. Dodał też, że leczy się konopiami i twierdzi, iż była to wystawka mająca mu zaszkodzić. Oto więcej informacji.

Antoni Królikowski zatrzymany pod zarzutem jazdy pod wpływem THC.

W sobotę 18 lutego w godzinach popołudniowych w Warszawie przy ul. Karolkowej, patrol policji zatrzymał auto Antoniego Królikowskiego. Po przebadaniu alkomatem ustalono, że kierowca był trzeźwy. Wtedy mundurowi postanowili użyć narkotestu, który wskazał na zawartość THC w organizmie Królikowskiego.

Aktor twierdzi, że patrol na niego czekał gdyż ktoś poinformował służby, że w tym czasie będzie kierował pojazdem w stanie nietrzeźwości.

Służby temu nie zaprzeczają twierdząc, że istniały „uzasadnione powody, żeby uznać, że może to być osoba w stanie nietrzeźwości„.

Funkcjonariusze z uwagi na otrzymane zgłoszenie, że o tej godzinie i w tym miejscu pojawię się rzekomo pod wpływem nielegalnych substancji, czekali na mnie w okolicy miejsca zamieszkania. Zostałem zatrzymany do kontroli. Alkotest wykazał, że jestem trzeźwy. Jednak narkotest wykrył THC, którym wspomagam moje leczenie i którego używałem poprzedniego wieczoru.

-czytamy w oświadczeniu aktora, które zamieścił na swoim kanale Instagram.

Wykonano badanie krwi, oczekujemy na wyniki. W przypadku regularnego stosowania medycznej marihuany, nawet w małych ilościach, stężenie może się utrzymywać, mimo że w dniu zatrzymania nie używałem konopii.

Chciałbym zaznaczyć, że nie zażywam narkotyków, co wykazały dzisiejsze testy, więc bardzo proszę o zaprzestania pomówień. Ponadto tegorocznych urodzin nie świętowałem w żadnym warszawskim klubie.

-dodał Królikowski

Antoni Królikowski zatrzymany

Przedstawiciel Antoniego Królikowskiego przekazał, że aktor zgadza się na publikację wizerunku.

Problemy pacjentów stosujących medyczną marihuanę

Niestety, problem z medyczną marihuaną jest taki, że stosując ją np. jedynie wieczorami w czasie wolnym od pracy (np. w celu zaśnięcia, przeciwbólowo) to następnego dnia można mieć problemy w pracy czy podczas kontroli drogowej gdyż metabolity THC utrzymują się w organizmie dość długo. Nawet gdy pacjent już kompletnie nie jest pod wpływem marihuany i nie odczuwa żadnego jej działania testy mogą pokazać co innego.

Przypominamy: stan „po spożyciu” to sytuacja gdy osoba używała marihuany np. pięć godzin wcześniej i pomimo, iż we krwi znajduje się jeszcze THC, to osoba jest zupełnie trzeźwa. Mało tego, THC, w przeciwieństwie do alkoholu, może utrzymywać się we krwi wiele dni. W takim przypadku osoba używająca marihuany na kilka dnie przed prowadzeniem pojazdu, jest traktowana jak pijany kierowca. Natomiast stan „pod wpływem” występuje wtedy, gdy osoba zażyła konopie po czym wsiadła za kierownicę, będąc jeszcze pod wpływem THC.

Przeczytaj też: Odpowiedź ministerstwa ws. wyznaczenia dopuszczalnych limitów THC we krwi kierowców

Sąd umorzył postępowanie w sprawie Maty. Prokuratura twierdzi, że ukaranie twórcy jest konieczne, a jego zachowanie jest wysoce szkodliwe społecznie. Takie stanowisko prokuratura podkreślała wnosząc o ukaranie Młodego Matczaka. Dziś postępowanie sądowe zostało umorzone, orzeczenie nie jest prawomocne. Oto więcej informacji.

Sąd umorzył postępowanie w sprawie Maty

Mata wraz ze swoim znajomym zostali na początku ubiegłego roku zatrzymani za posiadanie marihuany. Michał M. posiadał wtedy 1,45 grama, a jego znajomy 0,39 grama. Pisaliśmy o tym T U T A J.

Wszystko wskazywało na to, że będziemy mieli do czynienia z procesem pokazowym. Szczególnie, że sam fakt składania aktu oskarżenia w tak błahej sprawie wskazywał właśnie na pokazówkę.

A już zdecydowanie przekonały nas do tego słowa prokuratora w tej sprawie.

Takie zachowanie oskarżonego, podjęte kilka dni po tym, kiedy zostało wobec niego wszczęte postępowanie karne jest niewątpliwie wyrazem jego bezrefleksyjnej postawy. Oskarżony Michał M. co prawda wyraził skruchę podczas przesłuchania w dniu 28 stycznia 2022 r., jednak już kilka dni później publicznie wypowiadał się w innym tonie, pochwalając zażywanie środków odurzających

-mówił przedstawiciel prokuratury nawiązując do założenia przez Matę Fundacji420.

Konieczność ukarania Maty oraz wysoką szkodliwość społeczna jego czynu prokuratura tłumaczyła takimi słowami:

„W ocenie Prokuratury orzeczenie kary wobec oskarżonych jest celowe, ponieważ wymagają tego względy wychowawcze oraz zapobiegawcze, a w szczególności pożądane jest ukształtowanie u oskarżonych postawy akceptowanej społecznie, czemu zdaniem Prokuratury nie służyłoby umorzenie postępowania. Decyzja o umorzeniu postępowania stanowiłaby w istocie wyraz pewnego rodzaju aprobaty dla szkodliwego stosowania środków odurzających, a także uznania działań podejmowanych przez oskarżonego Michała M. po przedstawieniu mu zarzutu.”

Więcej na temat złożenia aktu oskarżenia przeciwko Macie przeczytasz T U T A J.

Postępowanie ws. Maty i jego kolegi umorzone

7. lutego sąd umorzył postępowanie w sprawie Maty. Orzeczenie sądu nie jest prawomocne, prokuratura może się od niego odwołać. Na pytania dziennikarzy o komentarz prokuratorka poinformowała, że o ewentualnej decyzji o złożeniu zażalenia na decyzję sądu media poinformuje rzecznik prasowy prokuratury. Śledczy mają na to 7 dni od otrzymania uzasadnienia.

Czy prokuratura będzie chciała się odwołać? Jeszcze niedawno twierdzono, że jego czyn nosi znamiona wysokiej szkodliwości społecznej w związku z czym można się spodziewać apelacji.

Obrońca kolegi Maty, Adw. Rafał Karbowniczek, w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że spodziewa się, iż prokuratura złoży zażalenie na decyzję sądu.

Na dziś jest satysfakcja. Jest poczucie sprawiedliwości. Patrząc na całokształt tej sprawy, ilość środków, rodzaj środków, całokształt innych okoliczności uwzględnionych w toku dochodzenia, ta decyzja jest po prostu słuszna i sprawiedliwa. Sąd rejonowy nie mógł podjąć innej decyzji.

-powiedział Adw. Rafał Karbowniczek

Adwokat został też zapytany, czy uważa, że wnoszenie aktu oskarżenia przeciwko jego klientowi mogło być spowodowane towarzystwem Maty:

To trudne pytanie. Odpowiem w ten sposób: bez wątpienia akt oskarżenia w stosunku do jego osoby nie powinien być wniesiony

– powiedział.

Natomiast obrońca Maty oznajmił, że:

Dziwi od samego początku zachowanie prokuratury w tej sprawie. Materiał dowodowy był gromadzony po dwóch tygodniach. Dochodzenie zgodnie z polską procedurą karną powinno być zakończone po dwóch miesiącach. To trwało cztery.

Obrońcy oskarżonych uznali akt oskarżenia za tendencyjny.

Postępowanie zostało umorzone na podstawie art. 62a Ustawy o Przeciwdziałaniu Narkomanii.

Źródło: Vibez.pl

95 litrów ekstraktu z konopi zamiast miodu. Na Terminalu Lotniska Chopina w Warszawie w przesyłce nadanej drogą lotniczą w USA, która miała zawierać 95 litrów miodu, funkcjonariusze ujawnili prawnie zabronione substancje – poinformowała policja. Ekstrakt zawierał dwa nielegalne w naszym kraju kannabinoidy w tym HHC, które niektórzy błędnie uważają za legalne. Wartość zatrzymanych produktów oszacowano na 6 mln. zł. Oto więcej informacji.

95 litrów ekstraktu z konopi zamiast miodu

Pod koniec minionego roku Policjanci wydziału kryminalnego komisariatu policji Portu Lotniczego Warszawa Okęcie we współpracy z funkcjonariuszami Mazowieckiego Urzędu Celno-Skarbowego ujawnili próbę przemytu niedozwolonych substancji pochodzących z konopi indyjskich tj. tetrahydrokannabinolu (THC) i heksahydrokannabinolu (HHC).  O HHC oraz jego statusie prawnym w Polsce pisaliśmy T U T A J. Warto na to zwrócić uwagę, gdyż w sieci wciąż można natknąć się na firmy mające w swojej ofercie HHC lub produkty zawierające HHC.

Miód, to nawet nie był on

Nie dziwi nas, fakt, że rzekomo słodka przesyłka wzbudziła wątpliwości służb, albowiem pojemniki, które miały zawierać pszczeli produkt, niczym nie przypominały dobrze znanych nam słoików gdyż domniemany miód rozlany był w… szklane naczynia laboratoryjne.

Jak wykazały badania, złotym płynem była substancja zawierająca, nielegalne w Polsce THC i HHC. Stołeczni Policjanci wartość zabezpieczonego mienia określili na blisko 6 milionów złotych.

ekstraktu z konopi

Źródło: Policja.pl

Policjanci z wrocławskiej drogówki, którzy na co dzień patrolują autostradę A4 kilka dni temu zauważyli stojącą na poboczu ciężarówkę z naczepą. Funkcjonariusze postanowili sprawdzić powód zatrzymania się kierowcy na pasie awaryjnym. Ku ich zaskoczeniu nie była to awaria, okazało się, że kierowca stanął na poboczu żeby… zapalić jointa.

Stanął ciężarówką na pasie awaryjnym żeby zapalić jointa

Policjanci z wrocławskiej drogówki, patrolujący na co dzień autostradę A4 postanowili sprawdzić powód zatrzymania się auta ciężarowego z naczepą na pasie awaryjnym. Jak się dość szybko okazało, powodem postoju na poboczu nie była awaria ani nic z tych rzeczy. Kierowca stanął na poboczu, aby zapalić jointa.

Gdy kierowca tylko otworzył drzwi kabiny, funkcjonariusze zorientowali się co jest przyczyną postoju – niedokończony joint. Dokładnie tak, kierowca stanął na autostradzie, na pasie awaryjnym, żeby zapalić jointa. Był to zdecydowanie słaby pomysł.

Zatrzymany przyznał sie też, że w kabinie posiada jeszcze słoik suszu roślinnego, policja potwierdziła, iż była to marihuana.

Kierowca do tego wszystkiego nie posiadał

,00uprawnień do prowadzenia pojazdów. Prawo jazdy stracił za… jazdę po jointach.

37-latek z Nowego Sącza trafił do aresztu. Jego ciężarówką odjechał innym kierowca.

Do niecodziennej sytuacji doszło na południu Włoch, których mieszkaniec chcący uzupełnić swoją szopkę zamówił figurki z Hiszpanii. Jednak paczka, którą otrzymał była zdecydowanie za duża, po otwarciu okazało się, że zawiera 10 kg zioła. Oto więcej informacji.

10 kg zioła zamiast figurek do szopki

Mieszkaniec południowo włoskiej miejscowości San Giorgio a Cremano, zaraz po Bożym Narodzeniu chciał uzupełnić świąteczną szopkę własnego autorstwa. Brakowało mu pasterzy, po których udał się na targowisko w Neapolu. Niestety, tłumy kupujących odstraszyły go od zakupów. Brakujące figurki postanowił zamówić w sieci. Paczka miała przyjść z Hiszpanii.

Gdy kurier zapukał do drzwi, a Włoch zobaczył paczkę o podejrzanie dużych gabarytach, która była też zbyt ciężka – zapewne nie spodziewał się co ujrzy w środku.

A było to 10 kg hermetycznie zapakowanej marihuany.

Okazało się, że miłośnik szopek nie jest jednocześnie miłośnikiem ziela i o wszystkim poinformował lokalne służby.

Teraz funkcjonariusze ustalają jak doszło do incydentu. Tego typu pomyłki zdarzają się co jakiś czas i są to oczywiście wypadki towarzyszące przemytowi substancji prawnie zabronionych. W sferze domysłów zostaje kwestia ile z takich przypadków nie jest nigdy zgłaszane.

 

Koszykarka WNBA skazana w Rosji na 9 lat za posiadanie olejku konopnego, została dzisiaj wymieniona z USA za legendarnego handlarza bronią Wiktora Buta („Handlarz Śmierci”). O historii koszykarki usłyszał cały świat, została ona zatrzymana na początku tego roku w Rosji gdy na lotnisku ujawniono u niej vape-pena z zawartością konopnego ekstraktu. W pewnym momencie, gdy skazano ją na 9 lat pozbawienia wolności, słuch o niej zaginął i nie można było ustalić co się z zawodniczką dzieje. Dziś dowiedzieliśmy się, że doszło do wymiany więźniów pomiędzy USA i Rosją. Oto więcej informacji.

Koszykarka WNBA skazana w Rosji na 9 lat za posiadanie olejku konopnego wymieniona z USA za legendarnego handlarza bronią Wiktora Buta („Handlarz Śmierci”)

Amerykańską koszykarkę zatrzymano w lutym, gdy chciała opuścić Rosje ze względu na jej agresję względem Ukrainy. O sprawie pisaliśmy T U T A J.

We Brittney Griner usłyszała wyrok: 9 lat pozbawienia wolności.

Dziś dowiedzieliśmy się, że gwiazda WNBA, która przez wiele miesięcy była przetrzymywana w rosyjskich więzieniach pod zarzutem przemytu narkotyków, została zwolniona w ramach wymiany jeden za jednego więźnia na międzynarodowego handlarza bronią Viktora Buta (dokładnie tego, o którym jest film „Pan życia i śmierci”).

Jest w drodze do domu po miesiącach niesprawiedliwego przetrzymywania w Rosji, przetrzymywania w nieznośnych okolicznościach. (…) To dzień, nad którym pracowaliśmy od dawna. Nigdy nie przestaliśmy naciskać na jej uwolnienie.

-poinformował dziś prezydent Joe Biden

Urzędnik Białego Domu poinformował, że prezydent rozmawiał z Griner telefonicznie z Gabinetu Owalnego, gdzie dołączyli do niego m.in wiceprezydent Kamala Harris i sekretarz stanu Antony Blinken. Zgodnie ze standardową procedurą dla uwolnionych więźniów amerykańskich, Griner miała szybko przejść ocenę medyczną.

Aby uwolnienie Griner było w ogóle możliwe, prezydent USA nakazał uwolnienie Wiktora Buta i jego powrót do Rosji. But to legendarny handlarz bronią, o którym powstał film „Pan życia i śmierci”. Człowiek zdecydowanie zły, którego szkodliwy wpływ na globalną społeczność jest bardzo duży, człowiek, przez którego wielu straciło życie.

I takiego człowieka musiały uwolnić Stany Zjednoczone, aby Rosja uwolniła osobę, która stosowała konopie indyjskie w celach medycznych.

But, który ostatnio był przetrzymywany w więzieniu federalnym w Marion w stanie Illinois, został aresztowany przez DEA w Tajlandii w trakcie operacji „Żądło” w 2008 roku. Został skazany za spiskowanie w celu zabicia Amerykanów i rozpoczął odsiadywanie 25. lat pozbawienia wolności dziesięć lat temu.

Do wymiany doszło dziś na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

W poznaniu zatrzymano 56-latka, który 25 lat temu był podejrzany o przemyt haszyszu z Nepalu. Chodzi o 80 kg. Do tej pory podejrzany w tej sprawie był dla służb nieuchwytny i ukrywał się m.in w Singapurze. Mężczyzna był poszukiwany od 1997 roku na podstawie listu gończego do sprawy przemytu z Nepalu znacznych ilości środków odurzających, który wydała ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Poznaniu. Oto więcej informacji.

Poznań: Zatrzymano 56-latka, podejrzanego o przemyt haszyszu… 25 lat temu.

W poznaniu zatrzymano 56-letniego obecnie mężczyznę, który był poszukiwany od 1997 roku. Zatrzymany był podejrzanym do sprawy przemytu z Nepalu znacznych ilości haszyszu, chodziło o 80 kg. List gończy w 1997 roku wydała ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Poznaniu.

Poszukiwania prowadził jeden z poznańskich komisariatów, jednak przez 25 lat mężczyzna był dla nich nieuchwytny.

W kwietniu tego roku do sprawy postanowiono wrócić, zajęli się nią funkcjonariusze z Zespołu Nadzoru i Koordynacji Poszukiwań KWP w Poznaniu.

Śledczy ustalili, że przez większość czasu podejrzany przebywał poza terytorium Polski, ukrywał się przede wszystkim w Singapurze.

Po analizie materiału funkcjonariusze doszli do wniosku, że zatrzymanie mężczyzny, pomimo upływu 25 lat, jest możliwe

Mężczyzna został zatrzymany przez policję w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków z Nepalu. Chodzi łącznie o ponad 80 kg haszyszu

– powiedział w rozmowie z „Głosem Wielkopolski” rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak.

Funkcjonariusze z Wydziału Ochrony i Poszukiwania Osób KWP w Poznaniu zatrzymali 56-latka w zeszły wtorek. Mężczyzna nie stawiał oporu. Do Polski przyjechał odwiedzić swojego brata, za którego na początku się podawał.

Służby informują, że wiedząc, iż podejrzany jest po za granicami kraju, czekali aż do niego wróci.

Byli jednak pewni, że prędzej czy później przyjedzie do rodziny w Polsce

-czytamy w policyjnym komunikacie

Lubartów: Radny PiS palił marihuanę w urzędowej toalecie, niestety ktoś z urzędników to zauważył i na kolegę doniósł. Po otrzymaniu zgłoszenia na miejscu pojawiła się policja, która palacza zatrzymała. Okazało się, iż jest nim Krzysztof Ż., radny Prawa i Sprawiedliwości, kierownik Wydziału Komunikacji lubartowskiego starostwa. Oto więcej informacji.

Lubartów: Radny PiS palił marihuanę w urzędowej toalecie, w domu posiadał jej większy zapas

W środę 23 listopada lubartowscy policjanci otrzymali zgłoszenie, które dotyczyło palenia marihuany na terenie starostwa powiatowego. Gdy na miejsce przybył patrol okazało się, że zgłoszony miłośnik ziela to urzędnik starostwa – kierownik Wydziału Komunikacji, Transportu i Drogownictwa, a także radny z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Ż.

Gdy funkcjonariusze w ramach czynności pojechali z zatrzymanym do jego miejsca zamieszkania, ujawnili dodatkowe 160 gramów suszu konopi innych niż włókniste.

Krzysztof Ż. usłyszał zarzut posiadania znacznej ilości marihuany.

Było to w sumie ok. 160 g. Przesłuchany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień

-mówiła w rozmowie z Onetem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka.

O komentarz poproszono lubartowskiego starostę:

Mnie nie było wtedy na miejscu, ale sekretarz postanowił przebadać tego pana, wezwał policję. Policja to potwierdziła, sprawę przejęły organy ścigania

– przekazał starosta.

W trakcie konferencji w Warszawie, po posiedzeniu Komitetu Politycznego partii, o sprawę zapytano jej przedstawicieli:

Jeżeli to się potwierdzi, to z pewnością działania przewidziane w statucie zostaną podjęte. Przyjrzymy się tej sprawie

– powiedział Radosław Fogiel z PiS.

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.