Świat Palaczy

Zielone Newsy

Aktualności

Konopne kluby w Niemczech powoli zaczynają działalność, wydano pierwszy susz, który odebrał Niemiec z Polskimi korzeniami – Michael Jaskulewicz. Od lipca 2024 roku w Niemczech dozwolona jest na działalność klubów konopnych zajmujących się wspólną uprawą i przetwórstwem konopi indyjskich. Klub z okręgu Oldenburg jako pierwszy przeprowadził w październiku legalne zbiory konopi, dzięki czemu jako pierwszy wydał susz. Oto więcej informacji.

Konopne kluby w Niemczech – wydano pierwszy legalny susz

W Nadrenii Północnej-Westfalii zatwierdzono dotychczas kilka wniosków od klubów konopnych. Natomiast od soboty w klubie konopnym w mieście Ganderkesse możliwa jest pierwsza legalna dystrybucja konopi indyjskich w Niemczech.

Członkowie Klubu Konopnego Ganderkesee w Dolnej Saksonii mogą teraz legalnie zbierać i udostępniać swoim członkom uprawiane przez siebie konopie indyjskie. Według klubu to pierwszy raz kiedy po zbiorach i obróbce legalnie wydano susz konopny w Niemczech.

Po częściowej legalizacji konopi indyjskich, która weszła w życie 1 kwietnia 2024 r., możliwe są stowarzyszenia zajmujące się niekomercyjnymi uprawami, liczące do 500 członków. Klub konopny Ganderkesee wstępnie przewidywał maksymalnie 100 członków, którzy zobowiązani są dokonać opłaty wpisowej. Klub konopny Ganderkesee szybko osiągnął jednak maksymalną liczbę działaczy.

„Obecnie mamy długą listę oczekujących, liczącą ponad 1000 osób”

– powiedziała rzeczniczka klubu.

W klubie można spotkać osoby w wieku od 18 do 76 lat.

Klub uprawia różne odmiany konopi na własnej ziemi. Dokładna lokalizacja jest monitorowana, ale nie jest ujawniana ze względów bezpieczeństwa.

Zgodnie z niemieckim prawem, na jedną osobę zostanie przydzielone maksymalnie 25 gramów suszu.

Zgodnie z ogólnokrajowym rozporządzeniem członkowie, którzy ukończyli 21. rok życia, mogą spożywać maksymalnie 25 gramów dziennie i maksymalnie 50 gramów miesięcznie na własny użytek. Młodszym dorosłym wolno spożywać maksymalnie 30 gramów suszu miesięcznie. Konopie mogą zawierać maksymalnie dziesięć procent substancji odurzającej, tetrahydrokannabinolu (THC)

To wyjątkowy moment, na który czekaliśmy. Każdy gram, który teraz rozdajemy, to gram, którego nie można kupić na czarnym rynku”.

-powiedziała rzeczniczka klubu Social Club Ganderkesee

Według rzeczniczki Federalnego Komisarza ds. Narkotyków, żaden inny klub nie rozpoczął wcześniej swoich zbiorów. Jednakże dodała:

Nie mamy oficjalnych informacji na temat sytuacji w zakresie licencjonowania, jak również zbiorów poszczególnych stowarzyszeń hodowców”.

Władze są świadome, że stowarzyszenie w Ganderkesee jest bardzo zaawansowane w swoim rozwoju.

Legalna uprawa oraz dystrybucja konopi w Niemczech jest możliwa w kolejnych landach. Przykładem może być Arnsberg. Według rzeczniczki, pozytywnie zaopiniowano tam 3 z 19 wniosków.

Kluby konopne znajdują się w Bochum, powiecie Soest i Märkischer Kreis.

Do władz okręgu Münster wpłynęło dotychczas 11 wniosków o zatwierdzenie klubu konopnego, z czego 2 z nich zostały już zatwierdzone, pozostałe są nadal rozpatrywane. Uprawa planowana jest także we Wschodniej Westfalii i Nadrenii. Według władz okręgu Detmold we Wschodniej Westfalii-Lippe, wpłynęło 10 wniosków, z czego 8 wniosków jest w trakcie rozpatrywania, a 2 zostały zatwierdzone.

Władze okręgu Düsseldorf otrzymały aż 31 wniosków, z których żaden nie został jeszcze rozpatrzony. Podobna sytuacja ma miejsce w Kolonii, gdzie wpłynęło 25 wniosków: „Są one zróżnicowane pod względem kompletności i żaden nie jest jeszcze gotowy aby móc podjąć decyzę” – powiedział rzecznik. 

Kluby konopne w Niemczech mają wiele wymagań, które należy spełnić np: 

  • Członkowie muszą być pełnoletni. 
  • Członkowie muszą mieszkać w Niemczech przez co najmniej sześć miesięcy. Turyści niestety nie mogą z nich korzystać.
  • W promieniu 200 metrów od klubu nie może znajdować się żadna szkoła, przedszkole ani plac zabaw. 
  • Rośliny i nasiona muszą być zabezpieczone i zamknięte.

USA: Kamala Harris obiecuje legalizację marihuany na poziomie federalnym, jeżeli wygra wybory. Kandydatka Partii Demokratycznej na prezydenta Stanów Zjednoczonych  wpisała wprowadzenie zmian na szczeblu federalnym do swojego programu wyborczego. Jest to pierwsza taka sytuacja, gdy kandydat na prezydenta USA zajmuje tak jednoznaczne i zdecydowane stanowisko w tej sprawie. Ale czy w Stanach Zjednoczonych prezydent ma tak silną pozycję żeby zainicjować i przeprowadzić taką zmianę? Co na temat legalizacji ziela uważa jej kontrkandydat Donald Trump i komu deklaracja liberalizacji prawa może bardziej pomóc w wygraniu wyborów? Oto więcej informacji.

Tegoroczne wybory prezydenckie w USA są wyjątkowe dla miłośników konopi indyjskich. Zarówno obecna wiceprezydent Kamala Harris, jak i były prezydent Donald Trump są zasadniczo zgodni co do potrzeby reformy prawa dot. marihuany rekreacyjnej w USA.

Istnieje zgoda między kandydatami, że obywatele nie powinni być aresztowani, ani trafiać do więzienia, za posiadanie marihuany na własny użytek. Można jednak dostrzec dość istotne różnice w stanowisko obu tegorocznych kandydatów. Wyborcy, którym zależy na kwestiach związanych z polityką dotyczącą marihuany, mogą uznać te różnice za na tyle istotne, aby wziąć je pod uwagę oddając swój głos we wtorek 5 Listopada 2024. Jaki stosunek do marihuany mają kandydaci obu partii?

Kamala Harris obiecuje legalizację marihuany na poziomie federalnym

Prawo federalne, pełni funkcję nadrzędną nad lokalnym prawem w poszczególnych stanach Ameryki, reguluje kwestie dotyczące Stanów Zjednoczonych jako całego kraju.

Wiceprezydent Kamala Harris zobowiązała się podczas kampani wyborczej, że jeśli zostanie wybrana, doprowadzi do federalnej legalizacji marihuany. Oznacza to, że marihuana do celów rekreacyjnych byłaby legalna we wszystkich stanach.

Prolegalizacyjne stanowisko kandydatki na prezydenta partii Demokratów nie było dla nikogo zaskoczeniem mimo tego, że początkowo nie wspominała o tym w swoich programie wyborczym. Harris propagowała ustawę legalizacyjną gdy zasiadała w senacie Stanów Zjednoczonych w Senacie i oczywiście wyrażała swoje poparcie dla reformy. Kandydatka powtórzyła to stanowisko później w swojej kampanii, mówiąc, że jeśli wygra i zamieszka w Białym Domu, zobowiązuje się do sprowadzenia postrzegania legalizacji konopi jako prawa do wolności.

Na początku października Kamala Harris zapowiedziała walkę o legalizację marihuany, zobowiązując się do federalnej legalizacji marihuany, zapewniając, że dostęp do konopi indyjskich będzie takim samym prawem jak prawo do wolności. Co w USA jest mocną deklaracją. Zapowiada, że jeśli zostanie wybrana, przełamie niesprawiedliwe bariery prawne, które stygmatyzują czarnoskórych mężczyzn i innych obywateli USA w związku z używaniem i posiadaniem konopi indyjskich.

Plan Harris dotyczący legalizacji marihuany na szczeblu federalnym jest częścią tego, co w kampanii nazywa „programem możliwości”, mającym na celu zdobycie głosów w szczególności czarnoskórych obywateli USA. W tym celu sztab kandydatki oznajmia, że Harris będzie walczyć o to, by w miarę kształtowania się krajowego przemysłu konopi indyjskich, czarnoskórzy mężczyźni, którzy przez lata byli nadmiernie nękani przez policję za używanie marihuany, mieli łatwiejszy dostęp do miejsc pracy na tym nowym rynku. Chodzi o to, aby w pierwszej kolejności na legalizacji zyskały te społeczności, które poniosły najwięcej konsekwencji wadliwego prawa.

Po prostu czuję, że ludzie nie powinni iść do więzienia za palenie zioła, z historii wiemy, co to oznaczało i kto poszedł do więzienia„.

-powiedziała Harris podczas podcastu All the Smoke, gdzie była gościem.

Harris w przeszłości opowiadała się za federalną legalizacją, na przykład podczas zamkniętego spotkania przy okrągłym stole z osobami ułaskawionymi w marcu tego roku. W swojej poprzedniej kampanii prezydenckiej Kamala Harris poparła również pełną federalną dekryminalizację posiadania narkotyków na własny użytek.

Jako wiceprezydent, Kamala Harris wielokrotnie zachwalała działania administracji zmierzające do masowego ułaskawiania osób, które popełniły federalne przestępstwa związane z posiadaniem konopi indyjskich. Krytycznie odniosła się do tego, co określiła jako biurokratyczne opóźnienia, szczególnie jeśli chodzi o rolę Drug Enforcement Administration (DEA), czyli policji narkotykowej USA.

Podczas jej kadencji w Senacie, najbardziej znaczącym wkładem Kamali Harris w ustawodawstwo dotyczące reformy konopi indyjskich było sponsorowanie przez nią ustawy Marijuana Opportunity, Reinvestment and Expungement (MORE) Act, której założeniem była legalizacja marihuany na szczeblu federalnym, promowanie równości społecznej, a także położenie nacisku na rehabilitację osób najbardziej poszkodowanych przez złe prawo. 

 Kamala Harris jako senator po raz pierwszy opowiedziała się za legalizacją marihuany w 2018 r., dodając swoje nazwisko do innej daleko idącej ustawy wprowadzonej przez senatora Cory’ego Bookera – Marijuana Justice Act. Ustawa zakładała usunięcie konopi indyjskich z listy substancji zakazanych na szczeblu federalnym, a także ukaranie poszczególnych stanów USA, w których przepisy dotyczące marihuany są egzekwowane nieproporcjonalnie wobec koloru skóry. Kandydatka partii Demokratów była również współ-wnioskodawcą wersji ustawy z 2019 roku.

Oprócz ustawy MORE Act i Marijuana Justice Act, Kamala Harris była także wnioskodawczynią ustawy Secure and Fair Enforcement (SAFE) Banking Act, która miała na celu chronić przed karami federalnymi banki współpracujące z firmami zajmującymi się konopiami. Chodzi o to, że firmy zajmujące się marihuaną w stanach gdzie jest ona legalna, nie mogą korzystać z usług banków gdyż marihuana jest nadal nielegalna na szczeblu federalnym, a to ten szczebel reguluje prawo bankowe w USA.

Co ciekawe, wiceprezydent Kamala Harris nie zawsze popierała legalizację marihuany. Przykładem może być fakt, że  jako prokurator generalny Kalifornii podała argument opozycyjny przeciwko głosowaniu w sprawie legalizacji konopi. Prezydent Donald Trump, jego zwolennicy oraz przeciwnicy Kamali Harris wielokrotnie podkreślali podczas kampanii, że w czasie kiedy ludzie byli ścigani za konopie indyjskie, Kamala Harris pełniła funkcję prokuratora okręgowego w San Francisco. Oznacza to, że stawiała obywatelom zarzuty związane właśnie z marihuaną. Twierdziła wtedy, że legalizacja poważnie zagraża bezpieczeństwu lokalnych społeczności i miejscom pracy. Kamala Harris obiecuje legalizację marihuany na poziomie federalnym, a co na to jej oponent?

Donal Trump i jego stosunek do legalizacji marihuany

Na chwilę obecną spośród 50 stanów USA rekreacyjne używanie marihuany jest legalne w 24 stanach, natomiast w 38 stanach dozwolone jest stosowanie marihuany do celów medycznych. Wybory prezydenckie 2024 to także w USA czas referendów na różne tematy. Jedno z nich odbędzie się na Florydzie i będzie dotyczyło stanowej legalizacji marihuany rekreacyjnej dla dorosłych. Donald Trump, który głosować będzie właśnie na Florydzie, zapowiedział poparcie dla legalizacji ziela w tym stanie. 

Kandydat partii Republikańskiej powiedział również, że medyczna marihuana jest „absolutnie niesamowita” dla pacjentów, a inicjatywa legalizacji na Florydzie do użytku rekreacyjnego będzie bardzo dobra dla stanu.

W przemówieniu ogłaszającym jego kandydaturę Trump początkowo zasygnalizował, że polityka narkotykowa będzie głównym punktem jego kampanii. Jednak nie miał na myśli legalizacji. Mówił o prowadzeniu wojny z kartelami oraz współpracy z Kongresem w celu uchwalenia przepisów nakładających karę śmierci na handlarzy narkotyków, którzy są odpowiedzialni za śmierć, masakry i przestępczość.

Pomimo wcześniejszego ekstremistycznego stanowiska, we wrześniu 2024 Trump poparł propozycje reformy konopi indyjskich.

Aktualnie, cztery lata po przegranej reelekcji z prezydentem Joe Bidenem, kandydat partii Republikańskiej wyraził poparcie dla federalnej reformy marihuany i dostępu do bankowości dla branży konopi, jednocześnie zobowiązując się do głosowania za inicjatywą legalizacji konopi wyłącznie na Florydzie.

Zapewne kandydat na prezydenta Donald Trump przewidział, że wyborcy na Florydzie zatwierdzą inicjatywę legalizacji, argumentując, że obywatel USA nie powinien być przestępcą na Florydzie, skoro konopie są legalne w tak wielu innych stanach USA. 

Zdaniem Trumpa potrzeba, aby ustawodawca stanowy odpowiedzialnie stworzył przepisy zabraniające używania marihuany w miejscach publicznych, aby pozostali obywatele nie byli narażeni na jej zapach w miejscach publicznych, dodał, że obecnie ma to miejsce w wielu miastach rządzonych przez Demokratów. Zdaniem Prezydenta Trumpa nie ma potrzeby rujnować życia obywateli oraz marnować pieniędzy podatników, aresztując dorosłych posiadających ten narkotyk w ilościach na użytek własny. Donald Trump zauważa również, że dzięki legalizacji konopie stosowane przez obywateli będą posiadały certyfikaty jakości, co pomoże zapobiec niepotrzebnym zgonom z powodu marihuany zawierającej na przykład fentanyl. 

Przyjęcie przez Trumpa ustawy o konopiach indyjskich na Florydzie, a także federalnej zmiany regulacji i dostępu do bankowości w branży konopi nie było łatwe do przewidzenia. Po sformalizowaniu swojej kandydatury do reelekcji, Trump w dużej mierze stosował agresywną retorykę antynarkotykową, na przykład wyrażając poparcie dla wprowadzenia kary śmierci dla osób sprzedających nielegalne substancje.

Podczas sprawowania urzędu w ograniczonym stopniu wypowiadał się na temat marihuany, wstępnie popierając ustawodawstwo pozwalające poszczególnym stanom USA na ustalanie własnej polityki, ale nie podejmując żadnych kroków administracyjnych w celu ujednolicenia tej polityki.

Za czasów jego kadencji, prokurator generalny, Jeff Sessions, uchylił wytyczne z czasów Obamy, które zachęcały do uznania oficjalnego stanowiska prokuratora  przy federalnym egzekwowaniu przepisów dotyczących konopi indyjskich dotyczących od ścigania za konopie indyjskie, po wdrożenie polityki uniemożliwiającej imigrantom uzyskanie obywatelstwa, jeśli używają marihuanę lub pracują w branży konopi indyjskich.

W jednym z nagrań widniejących w sieci pochodzącym z 2020 roku, Trump powiedział, że używanie marihuany sprawia, że ludzie obniżają swój poziom IQ. Ponadto, chociaż obecnie Donald Trump popiera legalizację marihuany na Florydzie, jeszcze w tym roku wzywał Republikanów, aby nie umieszczali inicjatywy reformy marihuany w stanowych parlamentach.

Po swoich początkowych uwagach na temat reformy konopi indyjskich, we wrześniu 2024 r. kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump  powiedział, że jeśli ponownie zostanie wybrany na prezydenta, jego administracja będzie koncentrować się na działaniach, aby wyjąć medyczne zastosowania marihuany ze stygmatu narkotyku i współpracować z Kongresem w celu uchwalenia zdroworozsądkowych przepisów, w tym bezpiecznej bankowości dla firm autoryzowanych przez państwo i wspieranie praw poszczególnych stanów do uchwalania przepisów dotyczących marihuany, takich jak na Florydzie, które równie dobrze mogą mieć wpływ na ich obywateli. 

Były prezydent zobowiązał się również do złagodzenia wyroku operatora Silk Road (serwis do handlu nielegalnymi towarami w darknecie) Russa Ulbrichta, jeśli zostanie ponownie wybrany w listopadzie. Dzieje się to pomimo jego ogólnego stanowiska, że osoby sprzedające nielegalne narkotyki powinny podlegać karze śmierci.

Prezydent Trump spotkał się też z szefem dużej firmy zajmującej się konopiami indyjskimi, dyrektorem generalnym Trulieve, Kimem Riversem, przed ogłoszeniem swojego poparcia dla inicjatywy legalizacji konopi indyjskich w głosowaniu na Florydzie, a także z senatorem stanowym GOP, który popiera wykorzystywanie konopi. 

Ponadto, choć może to być zaskoczeniem, 30 lat temu Trump opowiadał się za legalizacją wszystkich narkotyków. Wtedy mówił “Przegrywamy wojnę z narkotykami. Aby wygrać tę wojnę, trzeba zalegalizować narkotyki. To, co chciałbym zrobić, to wywołać wystarczająco dużo kontrowersji, aby rozpocząć dialog na temat narkotyków, aby ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę, że jest to jedyna odpowiedź, nie ma innej odpowiedzi„. 

-mówił kiedyś Trump

Podsumowanie

Podobnie jak w przypadku każdych wyborów, nie można przewidzieć, w jakim stopniu, jeśli w ogóle, zwycięski kandydat spełni swoje obietnice z kampanii, a kwestie związane z marihuaną nie są wyjątkiem. Co więcej, podczas gdy zarówno Harris, jak i Trump poparli kluczowe zmiany w polityce, perspektywy kompleksowej reformy pod rządami którejkolwiek z administracji będą prawdopodobnie zależeć od składu Kongresu.

Można natomiast odnieść wrażenie, że to Kamali Harris bardziej autentycznie zależy na wprowadzeniu konopnych zmian na szczeblu federalnym, a fakt, że wpisała legalizację jako jeden z punktów programu wyborczego daje możliwość egzekwowania tej obietnicy. To właśnie Kamala Harris obiecuje legalizację marihuany na poziomie federalnym.

Wypowiedzi i działania Trumpa mogą natomiast sugerować, że jest to działanie bardziej pod publikę, aby zdobyć więcej głosów.

Nie jest też tajemnicą, że to wyborcom Harris bardziej zależy na zmianach, niż ludziom głosującym na Trumpa.

W przypadku Harris, zwolennicy mają dłuższą historię, na której mogą oprzeć swoją decyzję. Sponsorowanie ustawodawstwa legalizacyjnego w Senacie i zobowiązanie się do dążenia do zniesienia federalnej prohibicji, jeśli zostanie wybrana, prawdopodobnie daje kandydatce Demokratów większe referencje w porównaniu z bardziej skoncentrowaną na państwie platformą reform przyjętą przez Trumpa. Z drugiej jednak strony, jeśli zostanie on wybrany i będzie nadal naciskał na tę kwestię, niektórzy uważają, że może to ośmielić republikańskich prawodawców, którzy wcześniej wstrzymywali ustawodawstwo dotyczące konopi indyjskich. 

Wybory prezydenckie w USA odbędą się 5. listopada.

Poziom THC we krwi nie ma liniowego związku z prowadzeniem pojazdów, wynika z przeglądu badań. Opublikowany niedawno naukowy przegląd dostępnych badań z zakresu związku między marihuaną a prowadzeniem pojazdów wykazał, że większość wyników „nie wykazała istotnych liniowych korelacji między poziomem THC we krwi, a parametrami prowadzenia pojazdów”. Jedyny związek między poziomami metabolitów THC, a obniżoną wydajnością zauważono w niektórych bardziej złożonych sytuacjach na drodze i po spożyciu zbyt dużej ilości ziela.

Poziom THC we krwi nie ma liniowego związku z prowadzeniem pojazdów, wynika z przeglądu badań

Przegląd badań opublikowany został pod koniec zeszłego tygodnia w Preprints with The Lancet. Odpowiada za niego ośmioosobowy zespół reprezentujący Kanadyjskie Centrum Uzależnień i Zdrowia Psychicznego, Health Canada i Thomas Jefferson University w Filadelfii. Zespół przeanalizował i ocenił kilkanaście recenzowanych badań mierzących „siłę liniowej zależności między wynikami jazdy a THC we krwi” opublikowanych do września 2023 r.

Konsensus jest taki, że nie ma liniowej zależności pomiędzy THC we krwi a prowadzeniem pojazdu

– podsumowują wyniki autorzy przeglądu.

Liniowy związek oznacza, że wzrost wartości jednej z cech implikuje proporcjonalne zmiany średnich wartości drugiej cechy

Spośród 12 artykułów uwzględnionych w niniejszym przeglądzie, dziesięć nie wykazało korelacji między stężeniem THC we krwi a jakąkolwiek miarą prowadzenia pojazdu w tym m.in. prędkością, podążaniem za samochodem, czasem reakcji lub ogólną wydajnością prowadzenia pojazdu. Dwa artykuły, w których stwierdzono istotne powiązanie, pochodziły z tego samego badania i wykazały istotny związek z THC we krwi i prędkością i odległością od poprzedzającego pojazdu”.

-napisali autorzy

Badanie, na którego podstawie powstały dwa artykuły wykazujące korelacje pomiędzy THC, a prowadzeniem pojazdu dotyczyły wysokiego stężenia kannabinoidu we krwi po spożyciu dużych dawek marihuany.

Autorzy stwierdzili, że wspomniane wyniki sugerują, iż rzeczywiście „Mogą istnieć granice, powyżej których prowadzenie pojazdu jest upośledzone, co może wyjaśniać, dlaczego w jednym badaniu z zastosowaniem dużych dawek stwierdzono istotne korelacje między prowadzeniem pojazdu we krwi a THC”.

Poziom trudności i złożoność zadań wykonywanych za kierownicą także może mieć wg. autorów znaczenie. Autorzy przeglądu zwracają uwagę na wyniki jednego badania, które wykazało korelacje „wykorzystano w nim złożone sytuacje na drodze, które składały się z kombinacji dróg wiejskich, miejskich i międzystanowych obejmujących rozpraszacze, takie jak jelenie wyłaniające się z terenów wiejskich, drzwi samochodów otwierające się w trakcie jazdy czy dzieci na rowerach”.

Kierowcom w tym badaniu powiedziano również, aby podczas jazdy wykonywali drugie zadanie, na przykład obserwowali światła w lusterku wstecznym lub dokonywali wyboru w samochodowym radiu.

W związku z tym złożoność scenariusza i zadania może być ważną zmienną w ujawnianiu związku między poziomem THC we krwi a prowadzeniem pojazdu

– czytamy w nowym opracowaniu.

Autorzy zaznaczyli, że wyniki ich przeglądu rzucają nowe światło na podejście do kwestii poziomu THC we krwi podczas prowadzenia pojazdu. W swoim raporcie podkreślają, że w miejscach gdzie marihuana jest legalna, dopuszczalny limit THC we krwi oceniany jest na podstawie właśnie jego stężenia, a ono tak na prawdę może nie mieć znaczenia ani wpływu na zdolność do prowadzenia.

Wynika to z tego, że THC utrzymuje się bardzo długo we krwi kierowców, nawet wiele dni od ostatniego spożycia, dlatego też THC w ich krwi nie ma żadnego wpływu na to jakimi są kierowcami.

Dla osób, które marihuany używają w celach rekreacyjnych lub medycznych temat ten znany jest od dawna. Od dawna bowiem mierzą się z faktem, że metabolity konopi indyjskich potrafią bardzo długo utrzymywać się we krwi.

Oznacza to, że THC we krwi kierowcy może zostać wykryte nawet miesiąc od ostatniego użycia. Problemy z prawem i utrata prawa jazdy grożą na co dzień każdemu pacjentowi, który z marihuany korzysta np. tylko wieczorami. Takie osoby rano, w drodze do pracy, będąc już kompletnie trzeźwymi i wyspanymi kierowcami, we krwi nadal będą miały poziom metabolitów THC na poziomie gwarantującym utratę prawa jazdy i sprawę w sądzie.

Problem wynika z tego, że w przepisach żadnego kraju na świecie nie wprowadzono jeszcze rozgraniczenia pomiędzy stanem „po spożyciu”, a stanem „pod wpływem”.

Po spożyciu czyli gdy użytkownik / pacjent spożywał marihuanę np. poprzedniego dnia, a jej metabolity nadal znajdują się w jego krwi gdy te jest już zupełnie trzeźwy.

Pod wpływem czyli gdy użytkownik / pacjent zażywał marihuanę w ciągu np. ostatnich 3 godzin i nadal jest pod jej wpływem.

Zawsze należy też pamiętać, że chroniczny wieczorowy użytkownik ziela, może mieć znacznie większe stężenie THC we krwi będąc zupełnie trzeźwym i 48 godzin po ostatnim stężeniu, niż rzadko korzystający z konopi użytkownik będący zaraz po spożyciu czyli pod wpływem.

To pokazuje o ile bardziej skomplikowana jest sytuacja użytkowników marihuany aniżeli alkoholu czy innych używek. Większość z nich jest wykrywalna w organizmie tylko gdy użytkownik jest nimi odurzony. Natomiast gdy ich działanie ustanie, nie mówiąc już o przespanej nocy, substancja najczęściej będzie już nie do wykrycia podczas kontroli drogowej. Marihuana może zostać wykryta we krwi użytkownika nawet do kilku dni od ostatniego spożycia gdy kierowca jest zupełnie trzeźwy.

W Polsce pojawiały się kilka lat temu próby doprecyzowania tej patowej dla pacjentów medycznej marihuany sytuacji. Pisaliśmy o tym T U T A J . Niestety z tego co wiemy, do dzisiaj nic się nie zmieniło i w naszym kraju nie obowiązuje żaden dopuszczalny limit THC we krwi kierowcy. Gdy zupełnie trzeźwy pacjent, który korzystał z konopi poprzedniego dnia, zostanie skontrolowany pod kątem obecności THC w organizmie – sprawa za każdym razem oznacza problemy i kończy się w sądzie.

Whiz Khalifa stanie przed Rumuńskim sądem za palenie jointa na scenie, jest akt oskarżenia. Raper w lipcu tego roku, podczas koncertu na festiwalu „Beach, Please!” odpali na scenie jointa, co niestety nie spodobało się tamtejszym władzom. muzyk został wtedy zatrzymany i po niedługim czasie zwolniony z komisariatu. Jednak sprawa się nie skończyła, a kilka dni temu wpłynął do sądu akt oskarżenia. Oto więcej informacji.

Whiz Khalifa stanie przed Rumuńskim sądem za palenie jointa na scenie, jest akt oskarżenia

W połowie lipca media obiegła informacja mówiąca, że Whiz Khalifa został aresztowany podczas odbywającego się w Rumunii festiwalu „Beach, Please!”. Raper został zatrzymany za to, że podczas swojego występu zapalił jointa.

Dodatkowo Whiz posiadał nieco ponad 18 gramów ziela konopi indyjskich.

Muzyka przesłuchano na komisariacie, a następnie zwolniono.

Bardzo szybko raper wydał oświadczenie, w którym oznajmił, iż przeprasza za swoje zachowanie, a jego intencją nie było obrażanie rumuńskiego systemu prawnego ani też nikogo w ogóle.

Wczorajszy występ był niesamowity. Nie chciałem okazać braku szacunku Rumunii, zapalając na scenie. Byli bardzo uprzejmi i pozwolili mi odejść. Wrócę wkrótce. Ale następnym razem bez wielkiego jointa

– napisał wtedy Khalifa.

Teraz, 3 miesiące po całym zajściu, do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie.

komunikacie prasowym opublikowanym przez Rumińskie DIICOT w poniedziałek 21 października napisano, że Khalifa został oskarżony 15 października „o popełnienie przestępstwa posiadania niebezpiecznych narkotyków bez pozwolenia, w celu ich  konsumpcji” 

Dalej czytamy:

„Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że ​​w dniu 13 lipca 2024 r. około godziny 23:55, przebywając na terenie festiwalu muzycznego w Costinești, posiadał na własny użytek bez prawa ilość 18,53 grama marihuany i papierosa zawierającego konopie indyjskie.
Sprawa została przekazana do kompetentnego rozstrzygnięcia Sądowi w Konstancy.
Precyzujemy, że ten etap procesu karnego oznacza, zgodnie z Kodeksem postępowania karnego, zakończenie śledztwa i przesłanie aktu oskarżenia do sądu na rozprawę, co nie może w żaden sposób obalić zasady domniemania niewinności.”

Termin rozprawy nie został jeszcze ustalony.

Zgodnie z Rumuńskim prawem Wiz Khalifa jest zagrożony karą więzienia od 3 miesięcy do 2 lat lub grzywną. Tamtejsze prawo określa również, że jeśli przestępstwa dotyczą narkotyków wysokiego ryzyka, karą jest pozbawienie wolności od 6 miesięcy do 3 lat.


PRZECZYTAJ TEŻ: Czy turyści mogą legalnie palić marihuanę w Niemczech? Okazuje się, że nie.

Czy turyści mogą w Niemczech legalnie palić zioło? Okazuje się, że nie. Niemiecka legalizacja konopi została obwarowana wieloma przepisami, które sprawiają, iż jest to tak na prawdę legalizacja wersja demo. Nowa ustawa posiada także pewien zapis, który teoretycznie uniemożliwia turystom legalne używanie czy posiadanie zioła o jego uprawie nie wspominając. Oto więcej informacji.

Czy turyści mogą w Niemczech legalnie palić zioło? Okazuje się, że nie.

Niemiecki rząd 1. kwietnia wprowadził w życie ustawę legalizującą w Niemczech posiadanie i uprawę konopi indyjskich na własne potrzeby.

Niestety nasi zachodni sąsiedzi liberalizując swoje prawo dot. marihuany – nałożyli też sporo ograniczeń.

Najbardziej zaskakujące są np. zapisy mówiące, że można uprawiać trzy krzaki konopi na osobę, ale jednocześnie można posiadać 25 gramów w przestrzeni publicznej oraz zaledwie 50 gramów w swoim domu. Jest to o tyle paradoksalne, że z trzech roślin można uzyskać wielokrotnie więcej suszu niż wspomniane 50 gramów.

Kolejna restrykcja mówi, że nie wolno nikomu udzielać suszu –  w praktyce oznacza to, że nie można skręcić jointa i wypalić go w trzy osoby, bo to już jest udzielanie. Dlatego zgodnie z prawem każdy powinien palić tylko swojego skręta i pamiętać, że częstowanie znajomych swoimi zbiorami jest nielegalne.

Legalne zioło w Niemczech nie dla turystów?

Teraz Sieć Europejskich Centrów Konsumenckich ( ECC-net ), ostrzega osoby podróżujące do Niemiec, które chciałyby skorzystać z nowego liberalnego prawa: Spożywanie marihuany pozostaje dla nich nielegalne.

Dokładnie tak, wbrew niektórym wprowadzającym w błąd nagłówkom, turyści w Niemczech nie mogą legalnie palić jointów ani spożywać marihuany w żaden inny sposób.

Wszystko przez jeden niepozorny zapis w nowej ustawie konopnej mówiący, że nowe przepisy dotyczą osób posiadających meldunek na terenie Niemiec od co najmniej sześciu miesięcy.

Taki zapis automatycznie sprawia, że turyści przebywający w Niemczech nie są objęci tymi samymi przepisami co osoby zameldowane na terenie Niemiec.

Niemieckie prawo nie różnicuje ze względu na obywatelstwo. Niemniej jednak nowe przepisy dotyczą osób, które są zameldowane na terytorium Niemiec przez co najmniej sześć miesięcy . Dlatego automatycznie wyklucza to okoliczności takie jak turystyka, rozpoczęcie studiów itp. z krótkim pobytem w kraju.

W związku z tym nie ma prawnie możliwości, aby takie osoby legalnie nabywały, posiadały lub spożywały marihuanę w Niemczech. Każda próba uzyskania marihuany pozostaje nielegalna. Wykroczenia mogą skutkować grzywnami lub karami więzienia.

Zespół prawny niemieckiego ECC ostatnio dokładnie przeanalizował nowe przepisy i potwierdził, że nowe teksty prawne nadal nie zezwalają na posiadanie, uprawianie i spożywanie marihuany przez osoby nie posiadające meldunku od co najmniej sześciu miesięcy.

Bawaria: Dentyści apelują o delegalizację zioła. Bawaria to niemiecki kraj związkowy, który jest ostoją przeciwników legalizacji konopi będący jednocześnie landem gdzie alkohol leje się strumieniami. Teraz tamtejsi dentyści apelują do swojego ministra zdrowia, aby ten wprowadził ponownie penalizację ziela konopi. Swoje działania argumentują mocną nadinterpretacją badania, które już samo w sobie nie jest rzetelne, a jego autorzy twierdzą, że dym z palonych konopi jest tak samo groźny lub nawet groźniejszy od dymu tytoniowego. Oto więcej informacji.

Bawaria: Dentyści apelują o delegalizację zioła.

Bawaria to niemiecki kraj związkowy, który od zawsze jest ultra przeciwnikiem jakiejkolwiek liberalizacji prawa dot. marihuany. Tamtejsi politycy od zawsze używają nieprawdziwych argumentów rodem z czasów głębokiej prohibicji w USA. A mieszkańcy wszystko chętnie łykają, niczym swój ukochany alkohol, który jest w Bawarii niesłychanie popularny – to własnie tam odbywa się co roku alkoholowy spęd – Octoberfest.

Teraz bawarscy dentyści podnieśli alarm, jakoby używanie konopi prowadziło do poważnych uszkodzeń przyzębia, a także pięciokrotnie zwiększało zachorowanie na raka szyi oraz głowy. Co mają potwierdzać badania

Niestety metodologia przedstawionych badań pozostawia wiele do życzenia. W skrócie, badanie objęło osoby, które podzielono na osoby używające oraz nieużywające marihuany. Okazało się, że grupa osób używających konopi indyjskich charakteryzuje się zwiększoną zachorowalnością na raka szyi i głowy oraz problemami jamy ustnej. Niestety, nie wzięto pod uwagę żadnych innych czynników takich jak używanie innych substancji, styl i tryb życia, jakość odżywiania i wiele innych czynników wpływających na nasze zdrowie.

Co ciekawe, autorzy badania w swoich konkluzjach napisali, iż „sugerują, że używanie konopi może mieć negatywny wpływ na zdrowie”. Niestety niemieccy dentyści z Bawarii przeczytali, że „palenie marihuany powoduje pięciokrotnie większe ryzyko raka szyi i głowy”

Badania, a raczej ich wyniki wyglądają na sienie anty konopnej propagandy. Niels Kokot, starszy autor badania po raz kolejny stwierdził, że dym z palonej marihuany jest znacznie bardziej szkodliwy niż dym tytoniowy – co jest kompletną bzdurą i dziwię się, że osoby szerzące takie poglądy nie są z nich rozliczane, ani z tego kto ich finansuje.

Dym z palonych konopi jest nieporównywalnie mniej szkodliwy aniżeli dym tytoniowy. Przeprowadzono na ten temat wiele badań, które były wykonane rzetelnie. A do tego wystarczy spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość  – w samej tylko Polsce z powodu palenia tytoniu umiera kilkadziesiąt tysięcy ludzi, zabija także palenie bierne – kolejne tysiące istnień. Ale zanim palenie Cie zabije najpierw się ciężko pochorujesz, na własne życzenie.

W samych Niemczech też dziesiątki tysięcy obywateli żegna się z życiem każdego dnia zarówno dzięki tytoniowi jak i alkoholowi – jednak na ten temat bawarscy dentyści milczą i nie nawołują do delegalizacji którejś z tych substancji.

Zamiast tego, prezes BLZK (związek dentystów) dr Frank Wohl wezwał do jak najszybszego wycofania się z ustawy dotyczącej legalizacji konopi indyjskich:

” Niestety rząd konsekwentnie ignorował wszystkie ostrzeżenia ekspertów jeszcze przed wejściem ustawy w życie. Rząd federalny zaakceptował wszelkie zagrożenia dla zdrowia jamy ustnej, takie jak zwiększone ryzyko rozwoju zapalenia przyzębia.”

W komunikacie BLZK napisano też: – „Ponieważ najnowsze badania wykazały, że oprócz znanych już zagrożeń istnieje również podwyższone ryzyko zachorowania na nowotwory, towarzystwo ponawia swój pilny apel do federalnego ministra zdrowia Lauterbacha o jak najszybsze wycofanie ustawy dotyczącej konopi indyjskich.”

Według Kohla, legalna marihuana oznacza znaczne pogorszenie stanu jamy ustnej wśród obywateli, a rząd powinien ponownie penalizować marihuanę, aby naprawić swój błąd.

Upalony ziołem kierowca zasnął na lewym pasie autostrady A4. 26-letni mieszkaniec Jaworzna jadąc lewym pasem w pewnym momencie zatrzymał swój pojazd i… poszedł spać. Zablokowanie lewego pasa autostrady spowodowało korek, a zaalarmowani tym faktem policjanci, którzy zapewne spodziewali się wypadku, ujrzeli smacznie śpiącego kierowcę, który był pod wpływem zioła, które znaleźli przy nim funkcjonariusze. Oto więcej informacji.

Upalony ziołem kierowca zasnął na lewym pasie autostrady A4

Kilka dni temu na autostradzie A4, koło godz. 20, patrol drogówki zauważył, że na autostradzie tworzy się korek. Zaniepokojeni przyczyną zatoru funkcjonariusze zakładali, iż może być to wypadek lub kolizja. Patrol przy użyciu sygnałów dźwiękowych i świetlnych udał się na miejsce.

Tam szybko okazało się, że przyczyną zatoru jest osobowy seat stojący na lewym pasie ze zgaszonymi światłami. W środku pojazdu znajdował się jego kierowca, który sobie smacznie spał. Gdy funkcjonariusze wyrwali go ze snu, wydawał się kompletnie zdezorientowany.

„Nie potrafił logicznie wytłumaczyć, co tu robi i dlaczego zatrzymał swój pojazd na autostradzie i postanowił iść spać”

– mówi kom. Mówi Jagoda Ekiert, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.

Policjanci poszukując przyczyny takiego stanu rzeczy, znaleźli przy 26-latku szklaną lufkę oraz pudełko z suszem konopi indyjskich. Podejrzewając, że 26-letni kierowca z Jawora można być pod wpływem marihuany, sięgnęli po narkotester.

Badanie potwierdziło, że zażywał marihuanę. Mężczyźnie zatrzymano prawo jazdy, a pojazd usunięto dzięki pomocy drogowej. Jaworzanin został przewieziony do policyjnego aresztu. Będzie odpowiadał przed sądem za posiadanie narkotyków i stworzenie zagrożenia na drodze.


Warsztaty kulinarne „Konopie w kuchni” stacjonarnie we Wrocławiu już 27.10 – więcej informacji znajdziesz TUTAJ

X to jedyna „bezpieczna” platforma do rozmów o konopiach – mówią jej przedstawiciele. Platforma ta, jeszcze gdy nazywała się Twitter, puszczała dyskretne oczko do branży konopnej, zezwalając na reklamowanie legalnych produktów konopnych. Co prawda z wieloma ograniczeniami, ale jednak. Teraz przedstawiciele X zakomunikowali, że ich platforma jako jedyna jest „bezpieczna przestrzenią do rozmów o marihuanie. oto więcej informacji.

X to jedyna „bezpieczna” platforma do rozmów o konopiach – mówią jej przedstawiciele.

Na początku zeszłego roku, kilka miesięcy po tym jak Elon Mus za kwotę 44 miliardów dolarów kupił platformę Twitter, pojawił się pierwszy komunikat mówiący, że będzie to jedyna platforma przyjazna dla branży konopi i marihuany.

Wprowadzono wtedy możliwość reklamowania legalnych biznesów związanych z marihuaną, jednak jak się szybko okazało – z potężnymi ograniczeniami dla takowych reklamodawców. Przeczytasz o tym T U T A J.

Wiele wskazuje, że owe „zezwolenie” na reklamy dla zielonej branży było jedynie próbą pozyskania jak największych środków z reklam gdyż Twitter po przejęciu przez Muska zaczął notować ogromne straty finansowe.

Teraz, podczas konferencji „BENZINGA CANNABIS CAPITAL CONFERENCE”, na której jednym z mówców była  Alexa Alianiello zajmująca się w 'X’ sprzedażą i partnerstwem w USA, zakomunikowano, że X jest jedyną platformą, która nie cenzuruje treści związanych z konopiami i marihuaną.

Alianiello, która w X pełni także funkcję szefowej działu związanego z marihuaną, oznajmiła, że jej firma jest pionierem w tej dziedzinie oraz oferuje możliwości budowania marki firmom, które nie mogą reklamować swoich produktów na żadnej innej dużej platformie.

Alianiello dodała też, że wizja X to „pomoc w rozwoju cywilizacji poprzez wymianę informacji i dialog„.

Jesteśmy bezpieczną przestrzenią do rozmów na temat konopi indyjskich

-oznajmiła przedstawicielka X.

Alexa powiedziała też, że „X chroni integralność przepływających informacji zapewniając jednocześnie swobodę ich wyrażania”

To własnie swoboda wypowiedzi ma sprawiać, że X jest jedyną z dużych platform społecznościowych, która umożliwia reklamowanie konopi indyjskich oraz na swobodne dyskusje na ich temat.

Marihuana: X kontra inne platformy

Faktem jest, że największa konkurencja X czyli należące do Meta Facebook i Instagram nie są platformami przyjaznymi dla konopi. Platformy Zuckerberga od lat skutecznie blokują oraz drastycznie obcinają zasięgi, uniemożliwiają wyszukiwanie stron i treści związanych z konopiami, nawet tymi w pełni legalnymi. Meta zabrania nawet promocji CBD.

W regulaminie Facebook’a czytamy, że:

Nie zezwalamy na reklamy promujące ani oferujące do sprzedaży następujących produktów:
  • Produkty zawierające THC (tetrahydrokannabinol) lub produkty z konopi indyjskich zawierające pokrewne składniki psychoaktywne.
  • Produkty zawierające CBD (kannabidiol) lub podobne produkty zawierające kannabinoidy, takie jak CBG (cannabigerol).

Więcej o organiczeniach Meta co do konopi przeczytasz T U T A J.

Wszystko to sprawia, że X może być jedyną szansą na skuteczną promocję treści oraz produktów związanych z marihuaną i konopiami.

Ale to nie jedyne treści dozwolone na X, a zabronione na innych platformach. Na platformie Muska bez problemu publikować można też treści pornograficzne, wulgarne czy patologiczne treści od tzw. pato-influencerów.

Również i my postanowiliśmy założyć konto na X gdzie od teraz będziemy publikować nasze treści, niektóre pojawią się tylko tam, dlatego zachęcamy do obserwowania naszego profilu, który znajdziesz T U T A J.

Sobel o marihuanie: Zabrała mi wszystkie relacje i szczęście. Popularny obecnie muzyk opowiedział ostatnio u Kuby Wojewódzkiego o swoich relacjach z marihuaną. Temat się pojawił ponieważ na właśnie wydanej płycie artysta porusza temat swojego uzależnienia od zioła, które jak przyznaje – zabrało mu jego supermoc. Jednak z wypowiedzi Sobla ewidentnie wyłania się obraz osoby, która bardzo nadużywała zioła, a jedna z jego wypowiedzi wprost pokazuje jak dziecinny stosunek do używek ma bohater tego tekstu, co zapewne przyczyniło się do jego problemów wynikających z nadużywania ziela, które w jednym z nowych utworów (antisuk) określa mianem „niepotrzebnej suki”. Padło też pytanie czy Sobel serio wydał ponad milion na jaranie? 

Sobel o marihuanie: Zabrała mi wszystkie relacje i szczęście

W związku z nowo wydanym albumem przez Sobla, muzyk zagościł na kanapie u Kuby Wojewódzkiego, gdzie m.in. opowiedział o swojej przygodzie z nadużywaniem marihuany.

W pewnym momencie rozmowy Wojewódzki zapytał gościa, czy te naprawdę wydał milion złotych na marihuanę, gdyż takie stwierdzenie pojawia się na nowej płycie.

„Naprawdę przejarałeś w swoim życiu milion złotych?”

-zapytał prowadzący

„Nie wiem, czy dosłownie chodziło mi o milion — wydaje mi się, że nie. Głównie chodziło mi o fortunę, bo jeżeli miałbym powiedzieć, że łącznie jarania, reżyseria i występy — na pewno to było ponad milion złotych, grubo ponad milion złotych. Nie mam, z czego się cieszyć”

-odpowiedział Sobel

„A netto czy brutto?”

-dopytywał żartobliwie prowadzący

„Od jakiegoś czasu no to brutto. Od jakiegoś czasu coś tam się brutto pojawiło. To kosztuje dużo, nie polecam, to jest bardzo zły pomysł. Uważam, że to błąd, że sięgnąłem po marihuanę”

-odpowiedział zaproszony gość

Sobel opowiedział też, co według niego zabrała mu marihuana:

„Całkiem poważnie była to peleryna, którą na co dzień nosiłem, która dawała mi supermoc i w pewnym momencie, gdy zacząłem palić i zakochałem się w tej marihuanie, spędziłem z nią bardzo dużo czasu, to w końcu ona zabrała mi wszystkie relacje, zabrała mi szczęście, poczucie własnego zdania, kradła moją osobowość. Chciałbym ostrzec wszystkich ludzi, którzy palą.”

Po czym dodał:

„To jest super — usiąść sobie i się zjarać i poczuć, że jesteś cool, bo fajnie wyglądasz z gibonem. W moim przypadku zabrało to też moją supermoc, przez chwilę zapomniałem, kim byłem”

Czy marihuana zabrała Soblowi cokolwiek?

Nie, marihuana nic mu nie zabrała ani nic mu nie zniszczyła. Bohater artykułu zrobił to sobie sam nadużywając konopi oraz używając ich w sposób szkodliwy. A teraz swoją postawę prowadzącą do negatywnych konsekwencji postanowił przenieść na marihuanę.

Swój brak świadomości w kwestii używania zioła pokazuje też ostatnia zacytowana wypowiedź Sobla. Bo jeżeli ktoś uważa, że jest cool bo fajnie wygląda jak zażywa jakąkolwiek substancję to znaczy, że jest mało rozwinięty emocjonalnie, a może i umysłowo. Takie rzeczy mogą czasem imponować 14. latkom, ale gdy tak mówi teoretycznie dorosły facet mający wpływ na tysiące innych ludzi poprzez swoją muzykę – to coś tu jest nie tak.

Marihuana jest używką mogącą znacznie podnieść standard życia – jeżeli korzysta się z niej w prawidłowy sposób, dostosowany do trybu życia użytkownika. Marihuana może znacznie poprawić samopoczucie, jakość snu, zredukować stres co też jest ważne w kontekście regeneracji w trakcie higienicznego snu. Marihuana stosowana odpowiednio może pomóc ograniczyć wiele dolegliwości związanych z chorobami cywilizacyjnymi. Jednak należy ją stosować odpowiedzialnie, a nie „jarać na potęgę”. Jeżeli ktoś niszczy sobie wszelkie relacje z bliskimi bo od rana do wieczora pali zioło – to problem jest w tej osobie, a nie w marihuanie.

Przypominamy też, że należy kategorycznie podkreślić, iż nie właściwe używanie marihuany może nieść za sobą negatywne konsekwencje. Szczególnie używanie szkodliwe czyli nadużywanie i stawianie konopi przed innymi aktywnościami i obowiązkami. Ważne, aby marihuana nie była jedyną przyjemnością w życiu. Relacje, pasje, aktywność fizyczna, obowiązki – to powinno zawsze stać przed ziołem. Nazywa się to ŚWIADOMYM UŻYWANIEM.

Sobel o marihuanie.

Cannabe – aplikacja do kontroli używania zioła promowana przez Mate to nieporozumienie oraz rozpowszechnianie nieprawdziwych i bardzo szkodliwych informacji. Aplikacja może bardziej zaszkodzić niż pomóc, a wedle jej twórców większość pacjentów używających medycznych konopi powinna natychmiast przestać gdyż są zwyczajnie uzależnieni od zioła i sobie szkodzą. Dział edukacji to jakieś dziwne uniwersum gdzie kannabinoidy negatywnie wpływają na układ endokannabinoidowy i go wyniszczają. Informacji nieprawdziwych i bardzo szkodliwych dla użytkowników medycznych jak i rekreacyjnych jest znacznie więcej – ta aplikacja powinna jak najszybciej zniknąć. Jej jedyna zaleta to fakt, że jest fatalnie napisana i bardzo szybko przestaje działać. Oto więcej informacji.

Cannabe – aplikacja do kontroli używania zioła promowana przez Mate to nieporozumienie oraz rozpowszechnianie nieprawdziwych i bardzo szkodliwych informacji

W ciągu ostatnich nieco ponad dwóch lat Mata regularnie zahacza o tematy związane z marihuaną. I gdyby chodziło tylko o kwestie muzyczne to jeszcze pół biedy, ale młody Matczak poszedł tym razem inną niż muzyczną drogą.

Wszystko zaczęło się od zatrzymania Matczaka oraz jego kolegi przez patrol warszawskiej policji, który znalazł przy nich niewielkie ilości marihuany, pisaliśmy o tym m.in T U T A J

Niedługo potem Mata m.in. w ramach protestu uruchomił projekt „Fundacja 420”, który miał działać na rzecz depenalizacji. Niestety start nie wyszedł zbyt dobrze. Pisaliśmy o tym T U T A J.

Chwilę później bo latem 2022 Mata zaczął robić dziwne ruchy, pisaliśmy o tym w artykule – Mata przeznaczy 420 tys. na działania „pod publikę” w ramach fundacji 420, a także 420 tys. na ultra szkodliwą dla konopi organizacje.

Natomiast już w następnym roku, 20. kwietnia 2024 Michał Matczak ogłosił, że – zaczyna terapie w Monarze bo zioło ma na niego destrukcyjny wpływ i m.in. prowadzi do ciężkich narkotyków.

W tzw. międzyczasie, w ramach Fundacji 420 powstał projekt Cannabe – aplikacja do kontroli używania marihuany mająca na celu wprowadzenie u użytkownika nawyków świadomego używania marihuany.

Sama idea jest jak najbardziej dobra, niestety, wykonanie już niekoniecznie, a wręcz trzeba powiedzieć, że aplikacja jest szkodliwa i należy ją usunąć.

Cannabe – aplikacja do kontroli używania zioła i jej największe wady

Korzystanie z aplikacji rozpoczyna się od „rozmowy”, czyli wypełnienia ankiety w formie czatu.

Cannabe - aplikacja do kontroli

W pierwszej kolejności mamy standard w postaci pytań o wiek czy płeć.

Następnie padają pytania o staż i częstotliwość używania marihuany czy sposób w jaki robi to użytkownik.

Cannabe - aplikacja do kontroli

Po ukończeniu wywiadu użytkownik otrzymuje podsumowanie – swoją charakterystykę używania marihuany. Bez znaczenie jest fakt, że kilkukrotnie podawałem różne wartości, jednak rezultat był taki sam dla 3 gramów jak i 21 gramów miesięcznie – używanie okazjonalne. Co nijak się ma do zaleceń aplikacji, ale o tym za chwile.

Cannabe - aplikacja do kontroli

Mastępnie użytkownik widzi zalecenia. I tu pojawia się problem, a raczej kilka.

Przede wszystkim, nie ważne jaki stopień zaawansowania używania się poda – otrzyma się takie same odpowiedzi. Te same wyniki otrzymałem zaznaczając różne warianty podane przez apkę, bez znaczenia czy wybierałem maksymalne podane ilości czy o połowę niższe – wynik pozostawał bez zmian.

Cannabe - aplikacja do kontroli

Zalecenia

Nie miało znaczenia czy zaznaczyłem, że spożywam 21 (maksymalna ilość w aplikacji w skali miesiąca) czy 10 gramów miesięcznie, wynik był ten sam, a diagnoza to REZYGNACJA Z MARIHUANY.

Aplikacja poinformowała mnie, że najlepsze co mogę dla siebie zrobić to zrezygnować z używania zioła.

Tylko jest jeden problem – co na to mój lekarz, który zalecił mi spożywanie grama dziennie ze względów zdrowotnych (ADHD, problemy ze snem).

A nawet jeżeli ktoś nie jest oficjalnie pacjentem jednak korzysta z marihuany w tym samym celu? W celu poprawienia jakości życia, a czasem zwykłego relaksu?

Co jeżeli ten jeden gram zioła dziennie znacznie poprawia jakość mojego życia na kilku płaszczyznach?

To jest nie ważne! Mam przestać używać marihuany bo wtedy moje życie się zmieni na lepsze, informuje aplikacja i podaje co zmieni się na lepsze:

W kwestii zdrowia psychicznego po odstawieniu nastąpią m.in. poprawa snu czy nastroju.

Jest t oczywiście bzdura bo właśnie na te dwie sprawy pomaga mi i wielu pacjentom marihuana. Ma mi też poprawić się koncentracja czy motywacja.

Tylko, że ja używając marihuany popołudniami i wieczorami nie mam problemu z koncentracją w ciągu dnia, nie mam też problemu z motywacją.

Natomiast jeszcze ciekawiej robi się w sekcji Korzyści Fizyczne, Korzyści Dla Zdrowia.

Wymieniono trzy korzyści dla fizycznego wynikające z rezygnacji z używania marihuany:

-układ endokannabinoidowy wróci do normy

-niższe ryzyko przewlekłego zapalenia oskrzeli 

-lepsze funkcjonowanie układu oddechowego

Cannabe - aplikacja do kontroli

I to już jest jakaś abstrakcja totalna. Układ endokannabinoidowy wróci do normy? Bez aktywowania go kannabinoidami? Takich rewelacji można dowiedzieć się z aplikacji firmowanej przez Matczaka. Ale czego więcej się spodziewać po aplikacji, która w dziale edukacji informuje użytkownika, że kannabinoidy czyli np THC – uwaga – niszczy układ endokannabinoidowy. Takiej bzdury nie czytałem dawno.

Już abstrahując od tego, że palenie marihuany nie niszczy układu oddechowego ani płuc, co potwierdzają badania.

Aplikacja poinformowała mnie też, że jeżeli przestane używać marihuany, odczuję wzrost satysfakcji z życia, lepsze samopoczucie, więcej pieniędzy i ogólnie lepsze życie. Tylko, że to nie prawda.

Rezygnacja z zioła w moim przypadku by mi bardziej zaszkodziła, niż pomogła. Marihuana znacznie podnosi komfort mojego życia i to m.in. dzięki niej odczuwam te wymienione korzyści, no może po za finansowymi.

Cannabe – aplikacja do kontroli używania marihuany – ćwiczenia pomocnicze

Jeżeli za namową aplikacji Cannabe postanowisz zrezygnować bądź ograniczyć korzystanie z marihuany to czeka cię niemiłe zaskoczenie.

Cannabe - aplikacja do kontroli

Jeżeli wybierzesz 28 dni przerwy od konopi, otrzymasz plan „ćwiczeń” na każdy dzień. Jednak te ćwiczenia to słuchanie dźwięków natury, czy dźwięków pt. Autoempatia. Ja jako osoba z ADHD byłem wkurwiony już po 10. sekundach każdego nagrania, świetna terapia. W moim przypadku wynika to z tego, że osoba mówiąca robi to niesamowicie powoli i dla mnie i wielu osób ze spektrum ADHD jest to asłuchalne. Inna sprawa to fakt, że połowa pół nie działa i zawiera informację WKRÓTCE.

Jednym z największych minusów aplikacji jest brak faktycznie działających zaleceń dla osób chcących ograniczyć lub odstawić zioło. Taka osoba musi pamiętać, że przede wszystkim nie będzie stymulować układu endokannabinoidowego z zewnątrz więc należy zadbać o naturalną produkcję naszych endo-kannabinoidów. Można to zrobić przede wszystki poprzez sport, w trakcie wysiłku fizycznego nasz organizm wytwarza własne kannabinoidy m.in. bardzo zbliżony do THC – Anandamid.

Kolejne zalecenie przy rezygnacji z THC to stymulowanie układu kannabinoidowego innymi kannabinoidami takimi jak CBD czy CBG.

Cannabe – aplikacja do kontroli używania marihuany – dział edukacji

Kolejna bardzo niepokojąca sprawa to dział edukacji w omawianej aplikacji. Znajdziemy tam takie smaczki jak to, że THC negatywnie wpływa na układ endokannabinoidowy lub to, że marihuana zniszczy Ci płuca i Mózg.

Cannabe - aplikacja do kontroli

Prawdą jest, że układ ECS odgrywa w naszym organizmie bardzo ważną rolę. Tylko, że THC aktywuje układ ECS, a nie go uszkadza, to jest konopna bzdura dekady! Co ciekawe wiele badań wykazało, że marihuana nie niszczy mózgu, nie zabija szarych komórek, a wręcz przeciwnie, ma działanie neuroprotekcyjne czyli chroni mózg, a wiele badań wskazuje, że marihuana ma na niego pozytywny wpływ.

Cannabe – podsumowanie

Aplikacja ma jedną, chociaż pewnie nie zamierzoną, zaletę – przestaje działać już pierwszego dnia. Ponowna insalacja nic nie daje.

Aplikacja zawiera całą masę nieprawdziwych informacji. Nie uwzględnia świadomego używania marihuany, które może mieć pozytywny wpływ na użytkownika rekreacyjnego / medycznego. Nawet jeżeli osiągasz wszelkie założone cele, jesteś aktywnym, szczęśliwym i spełnionym człowiekiem, który dla lepszego zarządzania stresem czyli zdrowiem – wieczorem zamiast lampki wina wypala skręta, to wg, twórców Cannabe jesteś uzależnionym ćpunem niszczącym sobie zdrowie i życie.

Przypominamy też, że należy kategorycznie podkreślić, iż używanie marihuany może nieść za sobą negatywne konsekwencje. Szczególnie nadużywanie i stawianie konopi przed innymi aktywnościami. Ważne, aby marihuana nie była jedyną przyjemnością w życiu. Relacje, pasje, aktywność fizyczna, obowiązki – to powinno zawsze stać przed ziołem.

Każdy użytkownik ziela powinien oceniać, czy nie wpływa ono negatywnie na jego życie, nazywa się to świadomym używaniem. 

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.