Świat Palaczy

Zielone Newsy

Aktualności

Jak rozpoznać dobrej jakości marihuanę? To dość powszechna kwestia wśród miłośników ziela, szczególnie ze względu na jego status prawny jest to niełatwy orzech do zgryzienia. Legalne produkty mają swoją powtarzalność, można zapoznać się z opiniami na ich temat, a co najważniejsze – być pewnym tego co się nabywa. Niestety w przypadku czarnego rynku można o tym wszystkim zapomnieć i należy pamiętać, że nielegalnych producentów i dystrybutorów nie obowiązują żadne przepisy więc nigdy do końca nie wiadomo co się pali, chyba, że… no właśnie, jak rozpoznać czy zakupiony susz jest tym ca co się liczy?

Jak rozpoznać dobrej jakości marihuanę

Marihuana to od lat najpopularniejsza nielegalna używka na świecie – chociaż w ciągu ostatniej dekady w wielu krajach jest status uległ zmianie i teraz jest ona tam całkiem lub częściowo legalna, lub legalna do celów medycznych.

Zmienia się też myślenie społeczne na temat zioła i jego szkodliwości, która w porównaniu np. z legalnymi papierosami czy alkoholem jest praktycznie zerowa.

Szacuje się, że w Polsce spożywa się ok. 500 ton marihuany rocznie. Niestety w całości jest to czarny rynek gdzie nie obowiązują żadne standardy jakości. Gdy dodamy do tego, że dilerzy handlujący ziołem często bardziej niż jakością swojego produktu – zainteresowani są zyskiem z jego sprzedaży, prowadzi to do patologii takich jak wszelkiego rodzaju domieszki mające na celu zwiększenie wagi produktu. 

Wbrew temu co powtarza wielu, w 99% jest to po prostu oprysk wodą z cukrem, który jest oczywiście szkodliwy gdy go spalamy wraz z ziołem.

Niestety domieszka cukru nie jest najgorszym co może spotkać konsumenta marihuany z czarnego rynku.

Okazuje się, że w ostatnich latach doszło do nowego zjawiska na niespotykaną do tej pory – podrabiania marihuany.

W czym dokładnie rzecz i na czym polega podrabianie marihuany?

Procedura jest prosta, a jednocześnie zapewnia bezpieczeństwo grup przestępczych, które się tym zajmują oraz znacząco zwiększa zyski z takiej działalności.

Jak podrobić marihuanę? Wystarczy kupić względnie ładnie wyglądający susz konopi siewnych tzw. susz CBD lub CBG, którego kwiaty wizualnie niczym nie różnią się od kwiatostanów marihuany.

Taki susz jest następnie opryskiwany… syntetycznymi kanabinoidami, a w najlepszym wypadku HHC lub HHC-O.

Dodam tylko, że znane są przypadki śmierci po spożyciu syntetycznych kannabinoidów.

Efekt? Dla grupy produkującej taki syf: kilogram suszu plus syntetyczne składniki do oprysku to koszt 3 do 4 tys. zł za kilogram  gotowego produktu (3 – 4 zł za gram), biorąc pd uwagę hurtowe ceny zioła, które często znacznie przekraczają 10 zł za gram – wersja syntetyczna jest bardziej opłacalna.

recepta na medyczną marihuanę online AnandaMed
-reklama-

Mało tego, w razie jakiejkolwiek wpadki, grupa nie musi się martwić o konsekwencje prawne gdyż de facto nie handluje marihuaną tylko suszem CBD spryskanym czymś, czego policyjne testery na pewno nie zidentyfikują jako nielegalne narkotyki. 

Zatem – jak rozpoznać dobrej jakości marihuanę?

Przede wszystkim należy włożyć między bajki wszelkie porady typu: po kolorze, po ogólnym wyglądzie, po strukturze kwiatów – zanieczyszczone zioło może spełniać każdy z tych parametrów. 

Niestety, aby rozpoznać dobre zioło trzeba mieć o nim jakieś pojęcie, np. o jego spektrum aromatów gdyż te susze, które udają zioło i są czymś spryskane często mają zapach zupełnie inny od konopi, np pachną marcepanowo. Substancje zawarte w takim oprysku mogą też dla niedoświadczonego użytkownika wydawać się zwykłą żywicą pokrywającą kwiaty. Natomiast doświadczony użytkownik szybko wyłapie różnice w wyglądzie.

Podrabiana marihuana marihuana ma podejrzany i nietypowy wygląd „żywicy” oraz często pachnie inaczej niż konopie. 

Ma też nietypowy dla konopi smak (znów – trzeba mieć jakieś pojęcie o marihuanie, aby to stwierdzić) i często działa niestety na tyle podobnie do marihuany, że niedoświadczony użytkownik może się nie zorientować, że pali syntetyczny syf, który szkodzi jego zdrowiu.

Niestety takie „zioło” ma przeważnie jasny popiół – co wielu uważa za wyznacznik jakości marihuany.

I tak po części jest. Jeżeli konopie są opryskane czymś, aby zwiększyć wagę kwiatów (niemal zawsze woda z cukrem – tak jest zwyczajnie najtaniej) to po spaleniu zostanie czarny lub ciemny popiół.

Jeżeli z kwiatostanów, na skutek złej uprawy, pozostały składniki nawozów  – popiół będzie tym ciemniejszy im więcej pozostałości. Gdy popiół jest bardzo jasno szary, wręcz niemal biały – jest to produkt bez zanieczyszczeń.

Dlatego, jeżeli wiemy, że mamy do czynienia z prawdziwą marihuaną – kolor popiołu pokazuje nam skale jej zanieczyszczenia.

Do tego dochodzi jeszcze kwestia tzw. marihuany PGR czyli zioła, które było uprawiane z użyciem szkodliwych dla naszego zdrowia dodatków takich jak hormony dodawane w celu przyspieszenia procesu uprawowego oraz zwiększenia masy kwiatów – ogólnie dla zysku.

Na temat marihuany PGR panuje wiele mitów, a najpopularniejszy to ten mówiący o tym, że można ją rozpoznać po wyglądzie – otóż nie można. Szczegółowo opisaliśmy ten temat T U T A J.

Jak rozpoznać jakościowe zioło? Wybierz sprawdzone źródło

Najlepszym sposobem, aby mieć pewność co do tego co się spożywa jest znajomość źródła, z którego produkt pochodzi.

O ile typowy osiedlowy diler nie ma pojęcia co sprzedaje, a informacje jakie uzyskał od osoby, która go zaopatruje mogą być nieprawdziwe, o tyle grower, który uprawiał daną partie suszu jest już osobą z wiarygodnymi informacjami. Jednak umówmy się, mało kto zna kogoś kto sam uprawia rośliny.

Jeżeli natomiast używasz marihuany do tego, aby lepiej spać, lepiej się zregenerować, wyciszyć, przeciwbólowo, a nie jarasz dla samego faktu jarania, to warto uzyskać receptę na medyczną marihuanę – co możesz zrobić np T U T A J (także możliwość konsultacji online) i kupować susz w aptece.

Medyczna marihuana dostępna na polskim rynku jest różnej jakości jednak jedno jest pewne – nie uraczysz w niej szkodliwych dla zdrowia dodatków, no i nie narażasz się na konsekwencje prawne. 

Zaleta suszu z apteki jest też fakt, że wiesz jaką odmianę marihuany spożywasz.

Podsumowując  – rozpoznać czy mamy do czynienia z wysokiej jakości produktem czy zanieczyszczonym syfem jest rzeczą dość trudną, a dla laika często wręcz niemożliwą. Kluczową rolę odgrywa tutaj źródło pochodzenia suszu oraz wiedza o ziole, która może uchronić przed zakupem zanieczyszczonego syfu.

Doświadczeni użytkownicy marihuany nie wykazują upośledzenia zdolności prowadzenia pojazdów – wynika z przeprowadzonych badań. Badanie, którego wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie „ Traffic Injury Prevention” sugeruje, że pacjenci stosujący medyczną marihuanę, którzy mają doświadczenie w jej stosowaniu, mogą nie doświadczać znaczących zaburzeń zdolności prowadzenia pojazdów po zażyciu konopi. Temat ten jest szczególnie kontrowersyjny dla osób, które zioła nie używają i wychodzą z założenia, że odurzenie to odurzenie i nie ma znaczenia czy to alkohol czy konopie. Jednak doświadczeni użytkownicy marihuany wiedzą, że jest zupełnie inaczej. Oto więcej informacji.

Doświadczeni użytkownicy marihuany nie wykazują upośledzenia zdolności prowadzenia pojazdów, wynika z badania

Wyniki przeprowadzonego badania wykazały, że doświadczeni użytkownicy marihuany nie wykazują upośledzenia zdolności do prowadzenia pojazdów mechanicznych. Odkrycia te podważają konwencjonalne założenia dotyczące stosowania marihuany i sprawności prowadzenia pojazdów, co może mieć daleko idące implikacje zarówno dla pacjentów stosujących medyczną marihuanę, jak i decydentów.

Naukowcy z Uniwersytetu Michigan przeprowadzili kontrolowane badanie, skupiając się w szczególności na pacjentach regularnie stosujących marihuanę w celach leczniczych. W badaniu zatytułowanym „Pacjenci stosujący medyczną marihuanę nie wykazują pogorszenia sprawności prowadzenia pojazdów po normalnym stosowaniu medycznej marihuany: Wyniki naturalnego badania jazdy samochodem” wzięło udział 31 doświadczonych pacjentów stosujących medyczną marihuanę.

Zespół badawczy ocenił sprawność jazdy uczestników przed i po zażyciu medycznej marihuany, korzystając ze specjalnie wyposażonego pojazdu na drogach publicznych w rzeczywistych warunkach. Co ważne, pacjenci stosowali własne produkty z medyczną marihuaną we własnych dawkach, a nie w znormalizowanych i z góry ustalonych ilościach, pozwoliło to na uzyskanie dokładniejszego obrazu rzeczywistych przypadków użycia.

Użytkownicy marihuany za kółkiem – wyniki badania

Wbrew oczekiwaniom, uczestnicy nie wykazali znaczącego pogorszenia sprawności prowadzenia pojazdów po zażyciu marihuany. Kluczowe wskaźniki wydajności uwzględnione w badaniu obejmowały:

  • Czas reakcji
  • Pozycjonowanie pasa ruchu
  • Przestrzeganie prędkości
  • Ogólne wyniki testów wydajności jazdy

Wszystkie wyniki pozostały statystycznie niezmienione w stosunku do pomiarów wyjściowych. Wyniki te utrzymały się pomimo mierzalnych wysokich poziomów THC w próbkach krwi uczestników po użyciu konopi.

Poziom THC we krwi nie koreluje z wydajnością

Jednym z najistotniejszych odkryć był brak korelacji między stężeniem THC we krwi kierowcy, a sprawnością jazdy.

Odkrycie to podważa podstawy tzw. przepisów dotyczących jazdy pod wpływem „per se”, które określają dopuszczalne limity THC we krwi, podobnie jak limity stężenia alkoholu we krwi.

Na podstawie naszych wyników widać wyraźnie, że poziom THC we krwi nie stanowi wiarygodnego wskaźnika upośledzenia zdolności prowadzenia pojazdów u doświadczonych użytkowników stosujących marihuanę

– podsumowali naukowcy.

Potwierdzają to wcześniejsze badania sugerujące, że poziom THC we krwi nie jest wiarygodnym wskaźnikiem upośledzenia, w przeciwieństwie do alkoholu.

Nasze wyniki wskazują, że przepisy o zerowej tolerancji mogą niesłusznie karać pacjentów leczonych medyczną marihuaną, którzy w rzeczywistości nie wykazują upośledzenia funkcji. To podejście wydaje się nie być poparte dowodami naukowymi.

– stwierdzili autorzy badania.

Przeczytaj też: Poziom THC we krwi nie ma liniowego związku z prowadzeniem pojazdów – wynika z przeglądu badań

Ograniczenia przeprowadzonego badania

Naukowcy przyznali też, że ich praca ma kilka ograniczeń:

  • Wielkość próby 31 pacjentów, choć wystarczająca do przeprowadzenia analizy statystycznej, była stosunkowo niewielka
  • Badanie koncentrowało się wyłącznie na doświadczonych użytkownikach medycznych, a nie użytkownikach rekreacyjnych ani pacjentach początkujących
  • Naukowcy nie mogli etycznie testować ekstremalnie wysokich dawek,
  • Kontrolowany kurs jazdy na drogach publicznych nie uwzględniał wszystkich możliwych scenariuszy jazdy

Niemiecki TÜV domaga się zaostrzenia przepisów dla kierowców korzystających z marihuany, a także zmian w kwestii wystawiania recept na medyczne konopie online. TÜV czyli Niemieckie Stowarzyszenie Dozoru Technicznego swoje stanowisko przedstawił swoje stanowisko w związku z trwającą debatą nad zmianą przepisów o wystawianiu recept online, które niemieckie Ministerstwo Zdrowia chce zaostrzyć i niedawno przedstawiło projekt zmian, który teraz czeka na głosowanie w Bundestagu. TÜV domaga się mocnego zaostrzenia dla kierowców używających zioła mimo tego, że ostatnio opublikowane wyniki oceny częściowej legalizacji marihuany wyraźnie pokazały, że nie spowodowała ona wzrostu liczby wypadków drogowych, a wręcz przeciwnie. 

Niemcy: TÜV domaga się zaostrzenia przepisów dla kierowców korzystających z marihuany oraz zmian w wystawianiu recept na konopie

Niemiecki rząd chce wprowadzić zmiany w ustawie CanG, na mocy której wprowadzono w Niemczech częściową legalizację marihuany.

Chodzi przede wszystkim o kwestie wystawiania recept online, która obecnie jest niesłychanie łatwa, co wg. resortu zdrowia prowadzi do licznych nadużyć.

Dziś, aby w Niemczech dostać receptę na marihuanę jest niesłychanie łatwo gdyż od wprowadzenia ustawy CanG marihuana trafiła do tej samej kategorii co np ibuprofen 600 – pisaliśmy o tym T U T A J. Receptę na medyczną marihuanę uzyskuje się z poziomu telefonu, aby chwilę potem wybierać sobie pośród ponad 1300 odmian, a po zamówieniu wszystko pod drzwi dostarczy kurier.

Teraz niemiecki Minister Zdrowia przedstawił projekt zmian, który przewiduje zaostrzenie regulacji m.in dot. otrzymywania recept na marihuanę czy bezpośrednich dostaw kurierskich medycznej marihuany do zamawiającego, więcej na ten temat pisaliśmy T U T A J.

Teraz do polityków chcących zaostrzenia przepisów dołączył TÜV – Niemieckie Stowarzyszenie Dozoru Technicznego. Organizacja podniosła także kwestię bezpieczeństwa na drogach w kontekście użytkowników marihuany medycznej oraz rekreacyjnej.

Co ciekawe, opublikowane niedawno wyniki oceny CanG wyraźnie pokazały, że częściowa legalizacja marihuany nie spowodowała wzrostu liczby wypadków drogowych.

Jest wręcz przeciwnie, dane Federalnego Urzędu Statystycznego wykazały spadek liczby obrażeń i ofiar śmiertelnych na niemieckich drogach w 2024 roku.

Niemniej jednak użytkownicy marihuany oraz pacjenci korzystający z medycznej marihuany, nadal są celem nieproporcjonalnych sankcji. Obecnie TÜV domaga się znacznego zaostrzenia przepisów ruchu drogowego, krytykuje również handel marihuaną online.

TÜV mówi o nadużywaniu medycznej marihuany w kontekście recept online i domaga się usunięcia tej luki prawnej. Powołuje się na projekt ustawy autorstwa Niny Warken, który został niedawno zatwierdzony przez Radę Ministrów.

W komunikacie prasowym TÜV zwraca uwagę, że przepisywane są głównie kwiaty o wysokiej zawartości THC, co stowarzyszenie określiło jako nadużywanie w celach rekreacyjnych.

Głównym zarzutem stowarzyszenia jest wyłączenie dotyczące leków, które nie wyklucza automatycznie pacjentów z prowadzenia pojazdów, jeśli przyjmują leki zgodnie z zaleceniami. 

Według TÜV, wielu użytkowników medycznej marihuany tkwi w przekonaniu o swojej pełnej zdolności do prowadzenia pojazdów dzięki zwolnieniu przyznanemu pacjentom stosującym konopie indyjskie jako lek przewlekły. Dlatego stowarzyszenie zaleca wykonywanie testu zdolności do prowadzenia pojazdów pacjentom stosującym medyczną marihuanę. Test ten powinien być obowiązkowy dla kierowców zawodowych. Testu nie może przeprowadzać lekarz prowadzący.

Ocena ta, oprócz weryfikacji zdolności do prowadzenia pojazdów, powinna również uwzględniać możliwe alternatywy terapeutyczne poza marihuaną. 

Ponadto, zostanie uruchomiona kampania informacyjna, aby podkreślić, że pacjenci stosujący marihuanę nie są automatycznie uznawani za zdolnych do prowadzenia pojazdów.

Czy postulaty stowarzyszenia doprowadzą do zmian w wystawianiu recept na konopie oraz zmian w kwestii prowadzenia pojazdów przez osoby używające medycznej marihuany? O tym wkrótce zdecyduje Bundestag.

W USA na chwile obecną, więcej osób pali marihuanę niż papierosy – wynika z badań. Jest to historyczne przełamanie, które było przewidywane, że kiedyś nastąpi. Według wyników przeprowadzonego niedawno badania, obecnie więcej Amerykanów używa marihuany niż pali papierosów,  ale to nie wszystko – zmianie uległo także myślenie o szkodliwości obu używek. Oto więcej informacji. 

USA: Po raz pierwszy w historii więcej osób pali marihuanę niż papierosy

Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Nowego Jorku (SUNY) i Uniwersytetu Kentucky opublikowali „najbardziej kompleksową” analizę trendów wśród dorosłych używających wyłącznie marihuany, wyłącznie tytoniu lub obu tych substancji w latach 2015–2023. Przegląd danych wykazał stały spadek palenia papierosów wraz ze stałym wzrostem spożycia marihuany.

Dane z Narodowego Badania Używania Narkotyków i Zdrowia (NSDUH) z lat 2021–2023 wykazały, że odsetek osób, które w ciągu ostatnich 30 dni zadeklarowały używanie wyłącznie marihuany, „gwałtownie wzrósł” z 7,2% do 10,6% — „przewyższając odsetek osób używających wyłącznie papierosów”, który w tym okresie spadł.

Odsetek osób palących wyłącznie marihuanę:

  • 2015 – 2019 – wzrost z 3,9% do 6,5% 
  • 2020 – 7,1%
  • 2021 – 2023 –  wzrost z 7,9% do 10,6% 

Odsetek osób palących wyłącznie papierosy:

  • 2015 – 2019 – spadek z 15,0% do 12,0% 
  • 2020 – 10,3% 
  • 2021 – 2023 – spadek z 10,8% do 8,8%

Jednoczesne używanie tytoniu i marihuany było stosunkowo stabilne w poszczególnych okresach.

W artykule opublikowanym w czasopiśmie „Addictive Behaviors” badacze stwierdzili, że zmieniające się trendy w stosowaniu obu substancji mogą świadczyć o efekcie „substytucji” w obliczu „zmieniającego się postrzegania szkód, ewoluujących przepisów i zmieniających się norm”.

„Rosnące używanie wyłącznie marihuany w różnych grupach jest zgodne z rosnącą legalizacją marihuany rekreacyjnej na poziomie stanowym, zwiększając jej dostępność i normalizację”

„Z drugiej strony, ciągły spadek używania wyłącznie papierosów jest zgodny z dekadami wysiłków na rzecz kontroli tytoniu i ewoluującymi normami dotyczącymi palenia. Względnie stabilne trendy współużywania mogą odzwierciedlać dynamikę substytucji, w której niektórzy zastępują papierosy marihuaną, zapobiegając wzrostowi współużywania w tym samym czasie co używanie wyłącznie marihuany”.

– czytamy w artykule

Inni badacze również zaobserwowali podobną tendencję, zgodnie z którą marihuana jest coraz częściej stosowana jako substytut alkoholu.

Ciekawostką jest także fakt, iż badanie wykazało, że palenie wyłącznie papierosów było najbardziej rozpowszechnione „wśród dorosłych znajdujących się w niekorzystnej sytuacji społeczno-ekonomicznej (z niższym wykształceniem, niższymi dochodami lub nieposiadających ubezpieczenia). 

Natomiast palenie wyłącznie marihuany „dominowało wśród grup o lepszej sytuacji społeczno-ekonomicznej (z wyższym wykształceniem, wysokimi dochodami i prywatnym ubezpieczeniem)”.

Naukowcy wyrazili też pewne obawy.

„Jeśli polityka nie zareaguje w odpowiednim czasie, marihuana może stać się kolejnym kryzysem zdrowia publicznego” – ostrzegają.

„Trendy związane z używaniem wyłącznie marihuany i jej współużywaniem stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego podobne do palenia papierosów, co wymaga ukierunkowanych kampanii profilaktycznych”

– stwierdzili badacze, dodając, że:

 „Wielotorowa strategia obejmująca edukację w zakresie zdrowia publicznego, wczesne wykrywanie i opracowywanie skutecznych metod leczenia jest kluczowa, aby zapobiec temu, by marihuana stała się kolejnym kryzysem zdrowia publicznego”.

„Amerykańskie przepisy dotyczące marihuany dynamicznie ewoluują. Chociaż spadek spożycia papierosów jest zachęcający, wzrost spożycia marihuany budzi niepokój”

– argumentowali naukowcy. 

Władze Amsterdamu chcą wprowadzić zakaz sprzedaży marihuany turystom. Nowe przepisy zakładają, że zakupy w popularnych Coffee Shopach będą mogły robić jedynie osoby zameldowane w Holandii. Samo zioło nie jest dla mieszkańców Amsterdamu problemem, ale turystyka, którą nakręca legalna marihuana już tak. Nie jest to pierwszy raz, gdy władze tego miasta mówią o ograniczeniu ziołowej turystyki ze względu na spokój mieszkańców. Przepisy uniemożliwiające turystom zakup zioła od lat funkcjonują w holenderskiej gminie Maastricht, czy zdały egzamin? Oto więcej informacji.

Amsterdam: Władze chcą wprowadzić zakaz sprzedaży marihuany turystom

Amsterdam, a raczej jego mieszkańcy, od wielu lat zmagają się z problematyczną turystyką, która powodowana jest legalną tam marihuaną i prostytucją. 

Trzeba powiedzieć jasno – w znacznej większości przypadków, turyści nie jadą do Amsterdamu, aby zwiedzać jego zabytki tylko w celach imprezowych. Takich turystów przyjeżdża tam tysiące dziennie, a pewne części miasta i ich mieszkańcy cierpią na tym najbardziej.

Dlatego władze Amsterdamu od jakiegoś czasu starają się jakoś ulżyć swoim obywatelom.

W zeszłym roku wprowadzono zakaz palenia marihuany na ulicy, który dotyczył głównie tzw. „dzielnicy czerwonych latarni”, pisaliśmy o tym T U T A J.

Kilka lat temu także pojawiały się głosy o zakazie sprzedaży zioła turystom, pisaliśmy o tym T U T A J, jednak nigdy nie doszły one do skutku.

Teraz pomysł powrócił. Największa partia koalicyjna, PvdA, uwzględniła nawet tę propozycję w swoim programie wyborczym. VVD również ją popiera. Politycy dążą do ograniczenia uciążliwości „turystyki narkotykowej”. Holenderscy politycy chcą dla sprzedaży marihuany zastosować przepis „Ingezetencriterium”  (kryterium I / kryterium rezydenta), który stanowi, że jedynie mieszkańcy zameldowani w danej gminie mogą na jej terenie dokonywać zakupów w Coffee Shopach.

konopny shot bomb dope
-reklama-

Nie wszyscy politycy jednak są to tego pomysłu przekonani. Partia D66 sprzeciwia się temu planowi, natomiast partia GroenLinks póki co nie zajęła w sprawie stanowiska.

Przedsiębiorcy, zwróćcie uwagę: „To zepsuje atmosferę w Amsterdamie” – mówi Joachim Helms, właściciel Coffee Shopu, który uważa, że ​​politycy nie rozumieją problemu.

Zakaz sprzedaży marihuany turystom nie sprawdził się w gminie Maastricht?

Przedsiębiorcy z Maastricht natomiast stanowczo odradzają Amsterdamowi wprowadzenie kryterium I.

Argumentują to faktem, że zakaz sprzedaży marihuany turystom spowodował rozwój handlu ulicznego: „Ci ludzie i tak tam są. Chcą tego” – mówi Stephanie Korsten, właścicielka czterech Coffee Shopów w Maastricht, dodając, że turyści, którym odmówiono wstępu do legalnych lokali, trafiali prosto na ulicę.

Pojawiają się zarzuty o brak kontroli i napięcie: Bond van Cannabis Detaillisten (BCD) mówi, że  „Handel uliczny nasilił się. Incydenty zdarzają się codziennie, a policja ma trudności z ich opanowaniem.”

W Maastricht „kryterium I” doprowadziło do zwolnienia od 200 do 300 pracowników Coffee Shopów. Rotacja gwałtownie spadła. Firmy zgłaszają dyskryminację i wzmożone napięcia przy wejściu podczas kontroli tożsamości.

Co na to władze gminy Maastricht?

Lokalne władze zaznaczają, iż Maastricht ma także na swoim koncie sukcesy związane ze zmianą przepisów. Urzędnicy mówią, że wprowadzenie nowych regulacji było bolesne, ale przyniosło efekty w statystykach.

Oficjalne dane pokazują, że liczba incydentów narkotykowych spadła o dwie trzecie od 2012 r.

Jednak mimo to uliczni dilerzy nadal prężnie działają w centrum miasta. Władze regularnie zamykają również nielegalne punkty sprzedaży narkotyków.

Należy też pamiętać, że Amsterdam to całkiem inny świat w stosunku do Maastricht i inny poziom oraz skala zorganizowanej przestępczości, która dzięki nowym przepisom miałaby nowy, bardzo dochodowy obszar działalności. 

Bongo do palenia marihuany nie filtruje dymu – powtarzamy to od lat, a teraz potwierdzają to badania. Niestety, konopne portale sprzedażowe, które udają serwisy informacyjne (np. FaktyKonopne.pl), czy na przykład pewna para konopnych influencerów (tak, mowa o Stonerchef) od lat okłamują swoich odbiorców twierdząc, że używanie fajki wodnej oczyszcza dym z toksyn i innych zanieczyszczeń tylko po to, aby sprzedać więcej towaru. Jest to najzwyklejsze kłamstwo i wprowadzanie w błąd odbiorców/klientów. W tym artykule wyjaśnimy jakie procesy zachodzą, a jakie nie zachodzą podczas używania bonga. 

Bongo do palenia marihuany nie filtruje dymu, mówimy o tym od dawna, a teraz potwierdzają to badania

W konopnym świecie panuje wiele błędnych przekonań i mitów. Jednym z nich jest to, że woda znajdująca się w bongo do palenia marihuany – filtruje dym, który przez nią przechodzi.

Od zawsze powtarzamy, że jest to bzdura. Woda w fajce do palenia zioła nie oczyszcza dymu w żaden sposób!

Woda znajdująca się w bongo nie filtruje dymu!

Woda nie jest tutaj żadnym filtrem ponieważ nie ma właściwości filtrujących, które by filtrowały dane substancje, a jednocześnie nie pochłaniały tych, na których nam zależy. Teraz potwierdzają to także badania.

Badanie przeprowadzone przez badaczy z University of Wisconsin-Madison we współpracy z badaczami z Tajlandii wykazało, że „woda z bonga nie wydaje się w znaczącym stopniu filtrować żadnych związków chemicznych z dymu”.

Badanie

W ramach badania naukowcy Amerykańscy oraz Tajscy badacze wzięli pod lupę skład chemiczny dymu z trzech popularnych odmian konopi – Bubble Gum, Silver Haze i Hang Over OG – które spalane były zarówno poprzez jointy, jak i z bonga.

Następnie za pomocą chromatografii gazowej połączonej ze spektrometrią mas (GC-MS), wysoce czułego aparatu, który identyfikuje związki chemiczne na podstawie ich masy cząsteczkowej – badacze poszukiwali różnic w końcowym składzie dymu.

Wyniki uzyskane z dymu z bonga i jointa wykazują podobny skład.

-poinformowali badacze

Wyniki dla obu metod konsumpcji były niemal identyczne. Woda z bonga nie usunęła całkowicie żadnego z wykrytych związków w zakresie mierzonym przez urządzenie. Badanie nie wykazało żadnych związków, które pojawiałyby się tylko w dymie ze jointa, a nie w dymie z bonga, co sugeruje, że woda nie wchłonęła w znaczącym stopniu żadnych składników w badanym zakresie wielkości.

Jedynym realnym wpływem wody na dym jest to, że staje się on chłodniejszy oraz jest mniej suchy czyli  mniej drażniący dla gardła użytkownika. 

Dlaczego zatem woda w bongo do palenia marihuany robi się „brudna” po użyciu?

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta.

Gdy spalamy susz przez szklaną lufkę, widzimy jak na jej ściankach tworzy się brązowy osad. Ten osad to nic innego jak cząsteczki dymu, które się przyczepiły do cząsteczek szkła.

 

Dokładnie to samo dzieje się podczas kontaktu dymu z wodą – cząsteczki dymu, które stykają się z wodą, przyłączają się do jej cząsteczek i już w tej wodzie pozostają, a im zbiera się tych cząstek więcej, tym woda staje się brudniejsza. Jednak nie oznacza to, że dym został przefiltrowany.

Bongo do palenia marihuany i mity na temat jego właściwości

Na temat bong krąży jeden bardzo poważny mit, czy też zwykłe kłamstwo, które niestety powtarzane jest m.in. przez konopne „media” i platformy sprzedażowe, a także przez niektórych konopnych influencerów, np. Stonerchef powielali te kłamstwa bardzo często.

Niestety na komentarze, że ich rolki to okłamywanie odbiorców odpowiedź była zawsze ta sama – inwektywy i blokada. Na temat szkodliwych treści i działań tej pary pojawi się niebawem większy artykuł.

Jeszcze ciekawiej wygląda dezinformacja na ten temat siana przez konopny portal sprzedażowy FaktyKonopne.pl.

Gdy potrzeba sprzedać bongo, sklep faktykonopne.pl pisze o nim tak:

bongo do palenia marihuany

Powyższe stwierdzenie jest oczywistym kłamstwem, które ma pomóc w sprzedaży. 

Ostatnio natomiast na faktach konopnych możemy przeczytać co następuje:

bongo do palenia marihuany

Tak, ludzie nadal wierzą w ten dogmat bo sami ich oszukiwaliście na ten temat przez długie lata tylko po to, aby sprzedać więcej produktów.

W niedawnej rozmowie Kubańczyka z Żurnalistą poruszony został m.in. temat relacji muzyka z ziołem. Kubańczyk o marihuanie mówi, że jest to używka, która ogłupia i robi dziury w mózgu. Muzyk przyznał, że zioło było dla niego formą ucieczki od problemów, o których nie myślał gdy był pod wpływem ziela. Co ciekawe, z rozmowy wychodzi na to, że Kubańczyk jest jednak świadomym konsumentem konopi. Oto więcej informacji.

Kubańczyk o marihuanie: Ogłupia i robi dziury w mózgu

W rozmowie z Żurnalistą Kubańczyk mówił o wielu sprawach związanych czy to z jego życiem czy zakończeniem związku z Ola Ciupą.

W pewnym momencie rozmowa weszła na tema używek, a przede wszystkim marihuany, z którą raper miał problematyczną relacje.

Artysta wyznał, że w przeszłości nadużywał marihuany.

Zauważyłem w pewnym momencie, że to mi niszczy bardzo dużą część mojego życia (…) Dużo zawaliłem przez to spraw.

-stwierdził.

Kubańczyk o marihuanie – Czy był uzależniony?

W trakcie rozmowy padło też pytanie, czy czuje, że był uzależniony od marihuany. 

Czy byłem uzależniony? No nie, miałem takie momenty, że spożywałem za dużo, ale czy można to nazwać ogromnym uzależnieniem?

-powiedział raper dodając, że potrafił przerwać używanie konopi z dnia na dzień i robił sporo takich przerw.

Po chwili dodał też, że jednak były okresy, gdy używał dużo. Ile to wg. Kubańczyka dużo?

Zdarzało się, że paliłem raz dziennie, dwa razy dziennie” – oznajmił i dodał jednocześnie, że w jego branży uzależnieniem jest raczej jak ktoś pali zioło od rana do nocy spożywając po kilkanaście gramów zioła dziennie.

konopny shot bomb dope
-reklama-

Co sprawiło, że przestał palić?

To, że nic nie robiłem, lenistwo, byłem zły na to, że wszyscy się rozwijają, a ja stoję w miejscu. 

-powiedział

Muzyk stwierdził też, że dla niego marihuana jest używką, która go ogłupia.

Palenie zaburzało mój tryb, zdaje się też, że wpływa to na pisanie tekstów bardzo, że takie robi dziury w głowie (…) trawa jest takim środkiem, który cie ogłupia.

-podsumował Kubańczyk.

Pomimo kilku stwierdzeń, które są subiektywnymi odczuciami Kubańczyka, ponieważ np. znam wielu raperów, którym zioło pomaga w pisaniu – z całej rozmowy wynika, że przestał używać konopi ponieważ widział, że mają one negatywny wpływ na jego życie i decyzje. Obecnie pali od czasu do czasu.

I to jest właśnie świadome używanie marihuany – jeżeli zawalasz kolejne tematy i obowiązki to znaczy, że należy ograniczyć używanie ziela. Tak jak to zrobił Kubańczyk. 

Jeżeli trawa jest dla ciebie na pierwszym miejscu, zawalasz codzienne obowiązki, a postanowienia schodzą na dalszy plan – to jest to nadużywanie marihuany.

Przypominamy też, że należy kategorycznie podkreślić, iż nie właściwe używanie marihuany może nieść za sobą negatywne konsekwencje. Szczególnie używanie szkodliwe czyli nadużywanie i stawianie konopi przed innymi aktywnościami i obowiązkami. Ważne, aby marihuana nie była jedyną przyjemnością w życiu. Relacje, pasje, aktywność fizyczna, obowiązki – to powinno zawsze stać przed ziołem. Nazywa się to ŚWIADOMYM UŻYWANIEM.

W odpowiedzi na globalny trend legalizacji marihuany, który jest coraz bardziej zauważalny także w Europie, UE powołała CannaPol. Instytucja ta ma być „zestawem narzędzi” mającym pomóc krajowy decydentom wprowadzić zmiany przepisów dot. konopi indyjskich oparte na faktach i dowodach. Powołanie do życia takiej instytucji jest też zapewne pokłosiem raportu ONZ, który mówi, że prohibicja oparta na represjach nie przyniosła oczekiwanego rezultatu i należy ją zastąpić podejściem nastawionym na redukcję szkód. Oto więcej informacji.

UE powołała Cannapol – ma to być „zestaw narzędzi” do legalizacji marihuany w Europie

CannaPol zaczęto opracowywać w Lizbonie na początku lata tego roku. Wtedy to Agencja UE ds. Narkotyków (UEDA) przeprowadziła warsztaty z zakresu „design thinking”, które miały na celu pomóc w opracowaniu nowego europejskiego zestawu narzędzi polityki dotyczącej konopi indyjskich „Cannapol” – inicjatywy mającej na celu wspieranie projektowania i ewaluacji krajowej polityki dotyczącej konopi indyjskich w całej UE. Spotkanie zgromadziło ekspertów z kilku państw członkowskich UE, a także partnerów projektu RAND EuropeTrimbos Instituut.

Kierunek przyszłej europejskiej polityki dotyczącej konopi pozostaje niepewny. Jednak wraz z ewolucją polityk krajowych, kluczowe jest, aby wszelkie przyszłe zmiany były poparte oceną ich wpływu na zdrowie i bezpieczeństwo publiczne. Ocena ta wymaga wiarygodnych danych bazowych, co podkreśla potrzebę lepszego monitorowania obecnych wzorców podaży i popytu na konopie. Cannapol został zaprojektowany, aby sprostać tej potrzebie, zapewniając krajom UE spójne, oparte na dowodach narzędzia do kierowania ich decyzjami politycznymi.

-informowali organizatorzy 

UE powołała CannPol, aby wspierać kraje członkowskie w liberalizacji prawa dot. marihuany poprzez: 

  • internetowy rejestr rzeczywistych doświadczeń w zakresie wdrażania polityki dotyczącej marihuany;
  • praktyczne narzędzia i zasoby pomagające decydentom w ocenie opcji politycznych i przygotowaniu się na wyzwania związane z wdrażaniem zmian;
  • przyjazna dla użytkownika baza danych wskaźników dotyczących konopi indyjskich, która ma pomóc decydentom i ich doradcom ocenić wpływ wprowadzanych zmian w polityce;
  • warsztaty dla decydentów i profesjonalistów, mające na celu pomóc im rozwinąć i/lub udoskonalić umiejętności w zakresie kształtowania i oceny polityki dotyczącej marihuany.
konopny shot bomb dope
-reklama-

EUDA twierdzi, że jej powołanie nowej instytucji wspierającej zmiany prawa w zakresie marihuany są wynikiem „zmiany opinii publicznej” i skupienia się na podejściu polegającym na ograniczaniu szkód związanych z używaniem narkotyków, ponieważ podejście oparte na restrykcjach karnych zawiodło i przyniosło więcej złego niż dobrego.

Kierunek przyszłej europejskiej polityki dotyczącej konopi pozostaje niepewny. Jednak wraz z ewolucją polityk krajowych, kluczowe jest, aby wszelkie przyszłe zmiany były poparte oceną ich wpływu na zdrowie i bezpieczeństwo publiczne. Ocena ta wymaga wiarygodnych danych bazowych, co podkreśla potrzebę lepszego monitorowania obecnych wzorców podaży i popytu na konopie. Cannapol został zaprojektowany, aby sprostać tej potrzebie, zapewniając krajom UE spójne, oparte na dowodach narzędzia do kierowania ich decyzjami politycznymi.

-czytamy na stronie UEDA

Niedawny Europejski Raport Narkotykowy wskazał, że marihuana jest najczęściej używaną nielegalną substancją, której rocznie używa 24 miliony obywateli UE w wieku 15-64 lat.

W ostatnich latach zaobserwowano też rosnące rozbieżności w podejściu do polityki dotyczącej marihuany w poszczególnych państwach członkowskich UE.

  • W 2021 r. Malta stała się pierwszym krajem UE, który wprowadził regulacje dotyczące używania i dostarczania marihuany osobom dorosłym za pośrednictwem działających na zasadzie non-profit, klubów konopnych, ograniczonej uprawy domowej i użytku osobistego.
  • W 2023 r. Luksemburg poszedł w jego ślady, zezwalając na ograniczoną uprawę domową i prywatne użytkowanie.
  • W 2024 r. Niemcy uchwaliły reformy, które zezwalają na domową uprawę konopi, działalność konopnych klubów (non profit) zajmujących się uprawą konopi oraz posiadanie i używanie niewielkich ilości tego narkotyku.  

UE powołała Cannapol – jaki może mieć to wpływ na politykę narkotykową w Polsce?

Czy zmiany podejścia do marihuany i jej konsumentów będą wkrótce zauważalne i w naszym kraju? Czy zestaw argumentów opartych na faktach i dowodach może pomóc naszym politykom podjąć wreszcie decyzje o zaprzestaniu karania za posiadanie marihuany na własny użytek?

Osobiście uważam, że raczej nie. Ostatnia decyzja naszego rządu w tej sprawie, o której przeczytasz T U T A J, mówi, iż obecne przepisy zdają egzamin, a dekryminalizacja marihuany prowadzi do wzrostu spożycia jej przez młodzież, a także prowadzi do tego, że jej użytkownicy sięgają po cięższe narkotyki. Uważam, że osobom, w tym obecnemu ministrowi sprawiedliwości, głoszącemu tak bardzo zakłamane i wielokrotnie naukowo obalane tezy – nic już nie pomoże. 

Z drugiej strony może być to pierwszy krok do końca monopolu na legalna marihuanę, który obecnie w europie mają firmy produkujące medyczną marihuanę i to one są obecnie największą przeszkodą na drodze do pełnej, w tym komercyjnej, legalizacji marihuany, szerzej pisaliśmy na ten temat T U T A J.

Niemiecka legalizacja marihuany spowodowała spadek jej spożycia wśród młodzieży, takie same dane płyną od lat z krajów, które zezwoliły swoim dorosłym obywatelom legalnie korzystać z zioła. Natomiast nasz rząd stwierdził ostatnio, że marihuana prowadzi do ciężkich narkotyków, a jej legalizacja powoduje wzrost używania przez młodzież, podczas gdy jest zupełnie odwrotnie – to obecny stan prawny prowadzi do zwiększenia spożycia konopi wśród młodzieży, a także ułatwia jej dostęp do tzw. „ciężkich” używek. Oto więcej informacji.

Niemcy: Legalizacja marihuany spowodowała spadek jej spożycia wśród młodzieży

Krytycy częściowej legalizacji marihuany konsekwentnie powtarzają, że doprowadzi ona do wzrostu spożycia zioła przez młodzież. Jednak, jak pokazują nowe badania Federalnego Instytutu Zdrowia Publicznego, rok po częściowej legalizacji konopi indyjskich w Niemczech – spożycie marihuany spadło. 

konopny shot bomb dope
-reklama-

I nie jest to odosobniony przypadek, a wręcz przeciwnie, dane z całego świata pokazują, że legalna marihuana dla dorosłych to mniejsze jej spożycie wśród młodzieży. Stosunkowo niedawno pisaliśmy, że w Stanach Zjednoczonych po fali legalizacji marihuany w kolejnych stanach, w ciągu ostatnich lat spożycie zioła wśród młodzieży spadło aż o 25%, pomimo chwilowego wzrostu spożycia zaraz po wejściu nowych przepisów. Więcej na ten temat przeczytasz T U T A J.

Teraz, nieco ponad rok po wprowadzeniu w Niemczech częściowej legalizacji marihuany, podano dane dotyczące spożywania jej przez młodzież. 

Po częściowej legalizacji marihuany w Niemczech, liczba młodych użytkowników spadła, wbrew ostrzeżeniom przeciwników legalizacji. Wynika to z aktualnego raportu „Drug Affinity Study 2025” Federalnego Instytutu Zdrowia Publicznego (BIÖG)

Według regularnie przeprowadzanego badania, odsetek nastolatków w wieku 12-17 lat, którzy zażywali konopie indyjskie w ciągu ostatnich 12 miesięcy, spadł z 6,7% w 2023 roku do 6,1% w tym roku. Odsetek regularnych użytkowników, którzy zażywali konopie indyjskie ponad dziesięć razy w ciągu ostatnich 12 miesięcy, spadł w tym okresie z 1,3% do 1,1%.

Z badania wynika także, że konsumpcja wśród młodych dorosłych w wieku 18–25 lat nieznacznie wzrosła po legalizacji. W latach 2023–2025 tzw. 12-miesięczna prewalencja w tej grupie wiekowej wzrosła z 23,3% do 25,6%. Odsetek regularnych użytkowników wzrósł z 8,0% do 8,9%.

I to jest sytuacja zauważalna także w innych krajach, gdzie marihuana została zalegalizowana – w pierwszym roku czy dwóch, wzrasta zainteresowanie marihuaną co jest związane ze zmianą jej statusu prawnego. 

Natomiast największy wzrost w przypadku Niemiec, odnotowano wśród młodych mężczyzn: w tym okresie wskaźnik używania w ciągu 12 miesięcy wzrósł z 26,9% do 31,6%. Liczba mężczyzn regularnie używających marihuany wzrosła z 10,6% do 12,4%. 

BIÖG to dawne Federalne Centrum Edukacji Zdrowotnej (BZgA), przemianowane pod koniec rządów koalicji Sygnalizacji Świetlnej.

W omawianym, reprezentatywnym badaniu, przebadano łącznie 7001 młodych osób w wieku od 12 do 25 lat w okresie od kwietnia do lipca 2025 r. Poprzednie badanie przeprowadzono w okresie od kwietnia do czerwca 2023 r., czyli przed częściową legalizacją, która weszła w życie 1 kwietnia 2024 r.

Tajlandia zdelegalizowała marihuanę, marihuana w Tajlandii ponownie zdelegalizowana i uznana za narkotyk! Takie nagłówki pojawiały się w ciągu ostatnich tygodni na światowych i polskich mediach konopnych, podróżniczych oraz tych głównego nurtu. I o ile nie należy ufać głównym mediom i weryfikować ich informacje, to te mniejsze i teoretycznie fachowe, jak np. portale konopne, pisząc o tej sprawie powinny zrobić lepsze rozeznanie i nie wprowadzać swoich czytelników w błąd. W Tajlandii zaszły pewne zmiany przepisów jednak legalne zioło nadal można tam nabyć niemal tak samo  jak do tej pory i w tych samych punktach, dotyczy to zarówno Tajów jak i Turystów. Na czym dokładnie polega zmiana tajskiego prawa w zakresie konopi? Oto więcej informacji.

Nie jest prawdą, że Tajlandia zdelegalizowała marihuanę – wyjaśniamy zmianę tajskich przepisów o konopiach

Gdy Tajlandia legalizowała marihuanę rekreacyjną w 2022 roku, zapewne mało kto spodziewał się tego, co miało nastąpić bardzo szybko bo w zaledwie kilkanaście miesięcy – ale o tym za chwilę.

Tajlandia jako pierwsze azjatyckie państwo w pełni zalegalizowała marihuanę z dnia nadzień wpisując ją na listę produktów rolniczych bez jakichkolwiek obostrzeń. 

Bardzo jednak szybko uznano, że pewne obostrzenia są potrzebne. Specjalne licencje na uprawę i sprzedaż (bardzo łatwe do uzyskania), wyznaczone minimalne odległości sklepów z ziołem od szkół czy świątyń czy oczywisty zakaz sprzedaży nieletnim – na tym skończyły się ograniczenia.  

Początkowo wszystko wyglądało normalnie i dobrze. Powstał nowy rynek legalnej marihuany, pojawili się producenci oraz punkty sprzedaży i konsumpcji ziela. W Tajlandii swoje uprawy otwierali ludzie z całego świata, w tym także Polacy. Osobiście miałem okazje uprawiać tam marihuanę przez blisko rok, co dało mi szerszy pogląd na sytuację konopną w Królestwie Tajlandii.

Niestety tajskie konopne Eldorado skończyło się zanim tak naprawdę się na dobre rozkręciło. Już po kilku miesiącach od zmiany przepisów, zaczęły się pierwsze oznaki kryzysu. Przede wszystkim cena marihuany jaką mogli za nią uzyskać producenci zaczęła w 2024 mocno spadać, gdyż po kilkunastu miesięcy od zmiany prawa rynek już zmagał się ze znaczącym przesyceniem. 

Z czego to wynikało? Przyczyna była jedna – bardzo niska sprzedaż marihuany w punktach detalicznych. Gdy we wrześniu 2023 przeprowadziłem się do Tajlandii – punkty sprzedaży zioła dzień w dzień świeciły pustkami. Obowiązywał wtedy przepis, aby każdy klient takiego sklepu wpisał się na listę (wpisywało się tak naprawdę cokolwiek, ważny był sam wpis) i przez pierwsze tygodnie gdy wieczorami w sklepach z ziołem sprzedawca wyciągał listę do podpisu – byłem przeważnie pierwszym klientem danego dni, mimo późnej pory wieczornej, czasem trzecim.

Gdy w listopadzie/grudniu rozpoczął się sezon turystyczny, sytuacja nadal była bardzo podobna.

Okazało się, że w Tajlandii mało kto jest jakoś specjalnie zainteresowany kupowaniem marihuany. Dla Tajów ceny w sklepach są niesłychanie wysokie, w szczególności, że każdy może sobie posadzić na legalnie rośliny na własne potrzeby. Turyści? Jak widać nie są zbytnio zainteresowani ziołem, które nie należy do najbardziej imprezowych używek dla większości, a Tajlandia to kraj zdecydowanie kojarzący się turystom z pięknymi widokami w dzień i dobrą imprezą wieczorem. Widoki, imprezy, klimat, jedzenie – po to jadą tam turyści. A legalna marihuana? W dzisiejszych czasach w różnej formie jest ona legalna na ogromnej części globu, dlatego ludzie nie będą latać do Tajlandii tylko dla legalnego zioła. Niestety – nikt tego nie przewidział.

Dlatego doszło w Tajlandii do sytuacji bez precedensowej. Był rok 2024, kilkanaście miesięcy od zmiany prawa, Inwestorzy wydali duże pieniądze na uruchomienie upraw, na których naprodukowali sporo ziela. I wtedy się okazało, że nie ma komu tego zioła skupić ponieważ w sklepach z ziołęlm nie ma klientów. Ceny spadły wtedy bardzo mocna, o ile pod koniec 2023 można było uzyskać 10-15 zł za wyprodukowany gram suszu, to już rok później cena ta spadła do 2-4 zł, o ile ktoś w ogóle chciał ten susz kupić. A ponieważ sprzedaż detaliczna była bardzo znikoma – mało kto miał potrzebę się jeszcze bardziej towarować. 

Przemyt na niespotykaną do tej pory skalę

Wtedy ogromna liczba osób, które produkowały w Tajlandii zioło i zainwestowały w ten biznes niemałe środki, widząc, że na miejscu nic się nie sprzedaje – zdecydowała się na nielegalną wysyłkę zioła głównie do Europy, gdzie rynek jest znacznie bardziej chłonny, a ceny za produkt znacząco wyższe.

Temat przemytu z Tajlandii do Europy opisywałem m.in. T U T A J

I to jest czynnik, który zdecydował o zmianie statusu marihuany. Lotniska w Europie (szczególnie UK i Irlandia oraz Niemcy) zaczęły się borykać z potężnym problemem ponieważ w niemal każdym samolocie z Tajlandii znajdowano marihuanę przemycaną z Królestwa Tajlandii, najczęściej było to 10-25 kg upchane w walizce. Skala procederu była potężna. 

Dlatego niemal pewnym jest to, że europejscy dyplomaci zwrócili się do Tajlandii w celu pomocy w opanowaniu tej sytuacji. I rząd Tajlandii wyraził w tej kwestii wolę współpracy – co widać po nowych przepisach. 

Tajlandia zdelegalizowała marihuanę? Nie, jedynie zmieniono jej klasyfikację

Nie jest prawdą to, że Tajlandia zdelegalizowała marihuanę rekreacyjna i wpisała ją ponownie na listę narkotyków. marihuana w Tajlandii jest nadal legalna, zmieniono natomiast jej klasyfikację. Wg nowego prawa marihuana jest teraz w Tajlandii zakwalifikowana jako ziołowa substancja kontrolowana. Co to dokładnie oznacza i dlaczego akurat taka klasyfikacja?

 

Powodem masowego przemytu zioła z Tajlandii była nadprodukcja i brak perspektyw na poprawę sytuacji na lokalnym rynku. Po wprowadzeniu legalizacji nikt w Tajlandii nie kontrolował produkcji, wyprodukowanej ilości ani sposobu uprawy i przetwórstwa, które następuje po ścięciu rośliny, ani tego co się dzieje z gotowym produktem. Co też istotne, receptę na te substancje ziołowe nie wystawia jedynie lekarz, może to zrobić także „Lekarz Medycyny Tradycyjnej”, a żeby nim zostać nie trzeba kończyć studiów medycznych (dlatego taki lekarz nie ma przedrostka dr) i jest to stosunkowo łatwe, szczególnie w kraju, gdzie łapówki są na porządku dziennym.

Dlatego konopie indyjskie dodano do listy kontrolowanych substancji ziołowych. Wytwarzanie produktów z tej kategorii daje większą kontrolę ponieważ przy produkcji, zbiorach i sprzedaży wymagany jest m.in. traking czyli śledzenie i rejestrowanie każdego procesu od kiełkowania do ścinki, przetwórstwa i sprzedaży w ramach standardów GACP i GMP.

Jest to sposób na zatrzymanie masowej niekontrolowanej produkcji zioła, które w niemal całości było nielegalnie wywożone do Europy.

Nowe przepisy dotyczą tylko oficjalnego handlu i produkcji, dotyczą jedynie producentów i dystrybutorów detalicznych. Jednak nadal można tam marihuanę posiadać i uprawiać na własne potrzeby bez żadnego pozwolenia. Obostrzenia dotyczą jedynie produkcji i oficjalnej sprzedaży.

Jak obecnie kupuje się marihuanę w Tajlandii?

Przede wszystkim zdecydowana większość sklepów z marihuaną nadal istnieje i funkcjonuje. Jedyna różnica to fakt, że zanim podejdziesz do sprzedawcy, to pracownik obok będący lekarzem medycyny tradycyjnej wystawia ci dokument/receptę, która jest ważna 30 dni i na którą możesz normalnie kupić zioło. Są też ograniczenia ilościowe miesięcznych dziennych zakupów (jak dobrze pamiętam 30 gramów dziennie).

Aby otrzymać receptę / dokument upoważniający do korzystania z marihuany, wystarczy powiedzieć, że np. ma się problemy ze snem.

Podsumowując

Prawdziwa przyczyna zmiany przepisów dot. marihuany to praktycznie nieistniejący wewnętrzny rynek zbytu co spowodowało potężną falę przemytu głównie do Europy, dlatego kontrola produkcji i obrotu skupia się na producentach. Jednak zarówno Tajowie jak i obcokrajowcy mogą bez problemu kupić marihuanę w tych samych punktach co do tej pory – zmieniła się jedynie procedura.

Także jeżeli myślisz o konopnej turystyce, to Tajlandia jest świetnym wyborem, o czym możesz więcej przeczytać T U T A J

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.