Świat Palaczy

Zielone Newsy

Aktualności

Na polskim rynku konopnym pojawiła się nowa marka o wiele mówiącej nazwie – LGBT+CBD. Internetowa witryna sklepu wyróżnia się wizualnie na tle konkurencji, w asortymencie znajdziemy np. konopne lizaki w tęczowej kolorystyce czy pre-rolls’y o wymownej nazwie  ***** ***. Pomysł z pewnością trochę kontrowersyjny więc na pewno będzie się o nim mówić. Czy konopie z domieszką społeczno-polityczną się przyjmą? Czym kierowali się pomysłodawcy marki? Oto więcej informacji.

LGBT+CBD czyli konopie o wydźwięku społeczno-politycznym

Gdy kilka dni temu po raz pierwszy dowiedziałem się o powstaniu nowej konopnej marki na naszym podwórku, której nazwa mówi wszystko, moja reakcja była z kategorii „kurczę, dobry pomysł, czemu nikt wcześniej na to nie wpadł”. Pomysł wydaje się być dobry przede wszystkim z marketingowego punktu widzenia. Z drugiej natomiast strony ludzie lubią wybierać produkty, z którymi się w jakiś sposób identyfikują, poprzez które mogą wyrazić swój światopogląd czy stosunek do pewnych spraw. O ile jakość produktów będzie na odpowiednim poziomie (jeszcze nie mieliśmy okazji przetestować), pomysł może się okazać strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Oczywiście część konsumentów nawet nie rozważy jego zakupu ze względu właśnie na taki wydźwięk społeczno-polityczny.

Podczas mojej rozmowy z jednym z twórców marki padło z jego strony stwierdzenie, że stosunkowo mało jest produktów kierowanych do osób chcących wyrazić swoją przynależność bądź  poparcie dla społeczności LGBT, głównie widuje się torby, stąd też decyzja o powstaniu LGBT+CBD.

„Rynek produktów konopnych jest nudny. Zdecydowaliśmy się to zmienić. LGBT+CBD to projekt, który narodził się z pasji do konopi oraz potrzeby udzielenia wsparcia społeczności LGBT, która w obecnej sytuacji politycznej i społecznej w Polsce wciąż jest niestety dyskryminowana. Produkty LGBT+CBD to narzędzia służące do podbudowania swojej samoakceptacji i pokazujące osobom, które czują się wykluczone, że nie są same – że ktoś o nich myśli. Wplatając używanie naszych produktów do swojej codziennej rutyny, można dostarczyć sobie odrobiny przyjemność oraz choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości. Wiele osób spod parasola LGBT cierpi na stany depresyjne, lękowe. Wielu z nich stresuje się przed coming-outem (tzn. ujawnieniem swojej orientacji psycho-seksualnej lub tożsamości płciowej) oraz tym jak ta informacja zostanie odebrana przez ich najbliższych. Stąd pomysł na stworzenie marki produktów skierowanych do nich. Tworząc ten projekt, zauważyliśmy że na rynku prócz tęczowych toreb, nie ma produktów dla osób LGBT, a także osób wspierających życie w zgodzie sobą. Tęcza to uniwersalny symbol wolności i przełamania utartych schematów społeczeństwa. Marka LGBT+CBD to nie typowa firma konopna, to fuzja świata społeczności LGBT oraz tego konopnego. Jesteśmy marką lifestylową, nie wyłącznie konopną. W niedalekim czasie, planujemy rozszerzyć naszą ofertę także o ubrania. Ważnym elementem naszej misji jest także działalność charytatywna na rzecz osób LGBT. O tym co aktualnie u nas się dzieje informujemy na naszym Instagramie @lgbt_cbd.”

-powiedział nam jeden z założycieli LGBT+CBD

O uruchomieniu konopnej marki skierowanej do środowiska LGBT myślało w Polsce już kilku przedsiębiorców, jednak jak do tej pory, z różnych przyczyn, żaden się nie zdecydował na realizację takiego projektu. Aż do teraz.

Czy nowa marka się przyjmie? Czas pokaże, dla nas najważniejsza jest zawsze jakość produktów, poprzez które też czasem lubimy wyrazić siebie czy swoje poglądy.

 

20-letnia mieszkanka miejscowości Pionki chciała dostać się do domu z Radomia. W okolicy dworca PKP o podwózkę zwróciła się do dwóch mężczyzn, którym w zamian zaproponowała zioło. Na swoje nieszczęście, młoda kobieta zamiast do domu trafiła na komisariat. 

Zaproponowała zioło za podwózkę… policjantom po cywilnemu

Do bardzo pechowej dla 20-letniej mieszkanki Pionek sytuacji doszło niedawno w okolicy Radomskiego dworca PKP. Młoda kobieta szukając transportu do domu podeszła do dwóch mężczyzn. Za podwózkę do oddalonych od Radomia o 30km Pionek zaproponowała… marihuanę.

Chwilę później okazało się, że brak transportu będzie jej najmniejszym zmartwieniem, gdyż panowie okazali się policyjnymi wywiadowcami z Wydziału Patrolowo Interwencyjnego KMP w Radomiu.

Młoda kobieta dzień zakończyła na komisariacie. Jak się można domyślać, oprócz samego posiadania konopi indyjskich, kobieta usłyszy także zarzut udzielania środków odurzających, co pogarsza jej sytuację.

Przypominamy, że posiadanie marihuany w celach rekreacyjnych jest w Polsce prawnie zabronione. Udzielanie środków odurzających nieznajomym osobom jest co najmniej lekkomyślne. W tym kraju w ramach podziękowań tolerowane są jedynie ciężkie narkotyki w butelce o pojemności nie mniejszej niż pół litra, będące powodem wielu chorób, tragedii i patologii, a przy tym w pełni legalne.

 

Każdy konsument konopi zna to uczucie, gdy po zapaleniu jointa tudzież fajki wodnej, pojawia się w głowie pomysł przypuszczenia zbrojnego szturmu na budynki rządowe. Dzień jak co dzień. Dlatego nikogo nie powinna dziwić linia obrony jednego z oskarżonych o styczniowy szturm na Kapitol, który utrzymuje, że szturmował budynki rządowe gdyż był pod wpływem dużej ilości ziela. Oto więcej informacji.

Jeden z oskarżonych o styczniowy szturm na Kapitol twierdzi, że szturmował bo był upalony

Robert Gieswein, 24-letni mężczyzna z Kolorado, który był jedną z osób szturmujących na początku roku Kapitol, przebywa obecnie w areszcie gdzie czeka na  proces. Postawiono mu zarzuty m.in. o napaść na funkcjonariusza policji gazem pieprzowym i kijem bejsbolowym podczas zamieszek 6. stycznia na Kapitolu.

Giesweina maszerującego z grupą Proud Boys i szturmującego Kapitol uwieczniono na wielu zdjęciach. Był ubrany w paramilitarnym stylu, miał na sobie mundur, kamizelkę kuloodporną, gogle i hełm bojowy. Prokuratorzy federalni oskarżają go o to, że był jednym z pierwszych uczestników zamieszek na terenie Kapitolu.

Prawnik Giesweina, złożył niedawno do sądu wniosek o zwolnienie go z aresztu. Adwokat swój wniosek argumentuje tym, że jego klient był w trakcie zajścia zbyt upalony marihuaną, aby mógł odpowiadać za swoje czyny.

 NBC4 Washington podało, że wniosek zawiera m.in. takie informacje:

[5 stycznia 2021 r.] Gieswein był w Freedom Plaza wraz z innymi zwolennikami Trumpa. Podszedł do niego człowiek z kamerą wideo, który wciągnął go w rozmowę. Właśnie wypalił znaczną ilość marihuany, a jego upojenie było do poznania po rozszerzonych źrenicach i uśmiechu, a także w bełkotliwych komentarzach, które się pojawiały. Zapytany, dlaczego przybył, powiedział „aby zatrzymać prezydenta Trumpa” [u władzy – przyp. red].

Co ciekawe, z wniosku obrońcy wynika, iż oskarżony marihuany używał dzień wcześniej czyli 5. stycznia. Natomiast skonsumować miał jej tak dużo, że odurzony był aż do momentu szturmu na Kapitol dzień później.

Nie wiadomo na co liczył adwokat składając wniosek z tak durnym i nierealnym uzasadnieniem. Bardzo możliwe, że liczył na to, iż sędzia rozpatrujący pismo, nie ma zielonego pojęcia o marihuanie i być może uwierzy w te bzdury rodem z czasów głębokiej prohibicji w USA gdy w kwestii konopi dominowała propaganda Anslingera na poziomie tej obecnej w TVP.

Dla jasności – konopie nie powodują agresji, wręcz przeciwnie, mają działanie uspakajające, a im większa dawka, tym użytkownik jest mniej zdolny do jakiejkolwiek agresji.

Oczywiście w sieci pojawiło się wiele komentarzy wyśmiewających to jakże bzdurne argumentowanie wniosku o zwolnienie z aresztu.

Po ziole mam ochotę założyć kapelę, a nie przypuszczać szturm.

Jedyne co mam ochotę szturmować po joincie to lodówka.

-czytamy na Twitterze

 

Marihuana z Amazona, dostarczona przez drona, wkrótce może pojawić się w amerykańskich domach. Niedawno gigant sprzedaży internetowej poinformował na swoich stronach, że wprowadził zmiany i zaprzestał poddawania pracowników testom na obecność THC. Dowiedzieliśmy się również, że firma będzie aktywnie wspierać federalną ustawę MORE, która ma zalegalizować marihuanę na poziomie stanowym. Czy kolejnym krokiem będzie wprowadzenie marihuany do oferty Amazona? Wszystko na to wskazuje.

Amazon zmienia swoja politykę względem konopi indyjskich

Na początku czerwca, na stronie Amazona pojawił się komunikat wydany przez Davea Clarka, dyrektora generalnego działu Worldwide Consumer, czytamy w nim m.in.:

„W przeszłości, tak jak wielu pracodawców, z pracy w Amazon wykluczaliśmy pracowników, którzy uzyskali pozytywny wynik testu na używanie marihuany. Jednak biorąc pod uwagę, że w Stanach Zjednoczonych obowiązują przepisy stanowe, zmieniliśmy kurs. Nie będziemy już uwzględniać marihuany w naszym kompleksowym programie badań przesiewowych pod kątem narkotyków na stanowiskach nieregulowanych przez Departament Transportu, a zamiast tego będziemy traktować ją tak samo jak używanie alkoholu. Będziemy nadal przeprowadzać kontrole pod kątem utraty wartości w pracy i po każdym zdarzeniu będziemy przeprowadzać testy pod kątem wszystkich narkotyków i alkoholu.”

Dodatkowo szefowie Amazona postanowili aktywnie wspierać wejście w życie ustawy MORE, która legalizuje konopie indyjskie na poziomie federalnym.

„Ponieważ wiemy, że ten problem jest większy niż Amazon, nasz zespół ds. polityki publicznej będzie aktywnie wspierał ustawę The Marijuana Opportunity Reinvestment and Expungement Act z 2021 r. (Ustawa MORE) – federalne ustawodawstwo, które zalegalizowałoby marihuanę na poziomie federalnym, wymazałoby rejestry karne i pozwoliło środki z konopi inwestować w dotknięte społeczności. Mamy nadzieję, że dołączą do nas inni pracodawcy, a decydenci szybko przystąpią do uchwalenia tej ustawy.”

Marihuana z Amazona już wkrótce w amerykańskich domach?

Jak do tej pory Amazon nie ogłosił swojego wejścia w branżę konopną. Jednak zarówno my jak i większość ekspertów i obserwatorów rynku konopnego, wskazuje, że wejście tego giganta do świata konopi to tylko kwestia czasu… oraz zmiany prawa federalnego.

Konopie indyjskie to rynek wart miliardy dolarów, Jeff Bezos jest tego świadom. Mając tak potężnie rozbudowaną sieć sprzedaży oraz dystrybucji, Amazon wchodząc w branże konopną mógłby z miejsca zyskać silną pozycje na rynku.

Wielu komentatorów obawia się, że wejście Amazona w branże konopną może ją zepsuć tak jak się to stało w przypadku branży księgarskiej. Pamiętać jednak należy, że używki to nie książki i rządzą nimi całkiem inne prawa rynku. Gdy Amazon wchodził w branżę alkoholową, również pojawiły się obawy, że teraz branża napojów wyskokowych się całkowicie odmieni (tak jak np. wspomniane księgarstwo). Tak się jednak nie stało. Wynika to wielu aspektów od prawa po preferencje klientów co do produktów jak i samego sposobu ich nabywania. W naszej opinii podobnie będzie z branżą konopną, gdzie Amazon stanie się konopnym „McDonaldem”, czyli szybko i tanio, ale nie koniecznie dobrze jakościowo. Czas pokaże.

 

 

Serum a.k.a. TangiEro – tak nazwana została odmiana konopi indyjskich sygnowana przez Ero JWP, jednego z czołowych polskich raperów. Pierwsza zapowiedź nasion od Erosa, które powstały przy współpracy z Pan Pestka Crew oraz Teone420, pojawiła się na tegoroczne 4/20. Dziś poznaliśmy zaplanowaną datę premiery pestek, która będzie miała miejsce podczas targów konopnych „Weed Fest” odbywających się 12. – 13. czerwca, czyli już wkrótce. Poznaliśmy też pełną specyfikację szczepu powstałego z połączenia California Orange Skunk z Chocolope oraz zobaczyliśmy jej pierwsze foto, dajcie znać jak się Wam podoba.

Serum a.k.a. TangiEro – znamy specyfikację i datę premiery nasion sygnowanych przez Ero JWP

W tym roku przy okazji 4/20, Ero JWP puścił w świat info o nasionach konopi indyjskich sygnowanych jego ksywką. Serum a.k.a. TangiEro – tak nazwany został szczep otrzymany z połączenia California Orange Skunk z Chocolope. Informowaliśmy o tym T U T A J

Otrzymane z połączenia tak zacnych genów Serum TangiEro to mocna i energetyczna odmiana z dominacją genów sativa. TangiEro pobudza do działania i jest świetną odmianą na dzień. Medycznie dobrze sprawdzi się na poprawę apetytu oraz przeciwbólowo.

Jest to krzyżówka o niesamowitym aromacie i posmaku mandarynek, od których po części pochodzi nazwa TangiEro gdyż mandarynka w języku angielskim to „tangerine”. Po za dominującą mandarynką, wyczuwalne są inne cytrusowe nuty oraz nuty czekoladowe, całość daje wyśmienity efekt.

Rośliny TangiEro są bardzo jednolite, ich struktura jest bardzo zbliżona do struktury roślin z rodziny skunk. Nietrenowane rośliny rosną do 150-180 cm, trenowane dobrze się krzewią i są nieco niższe osiągając ok. 130-150 cm, dają bardzo przyzwoity plon świetnej jakości.

tangiero
Serum a.k.a. TangiEro

Specyfikacja odmiany:

Genetyka: California Orange Skunk x Chocolope (fem)
Genotyp: Dominująca sativa
Czas kwitnienia: ok. 65 dni
Plon: 600g/m
Wysokość: 130cm – 170cm
Przeznaczenie: Indoor
Aromat: Mandarynki, nuty owocowe/cytrusowe, nuty czekoladowe
Działanie: energetyczne, pobudzające kreatywność
THC: 21% – 25%
Produkt kolekcjonerski
Od strony konopnej w projekcie udział wzięła ekipa Pan Pestka Crew oraz Teone420. 
Premiera Serum a.k.a. TangiEro będzie miała miejsce podczas targów konopnych WEED FEST, które odbędą się już 12. i 13. czerwca w Warszawie i których WeedNews.pl jest partnerem medialnym.
Premierę poprowadzi sam Eros, odbędzie się ona podczas pierwszego dnia targów(sobota, 12.06), o godzinie 15.00 na centralnej scenie wydarzenia. Na Weed Fest będzie można również nabyć pierwsze pestki w promocyjnej cenie.
Tekst ma charakter informacyjno-edukacyjny i przeznaczony jest dla polskojęzycznych obywateli Europy. Przypominamy, że uprawa konopi innych niż włókniste na terenie Polski jest zabroniona i do niej nie zachęcamy.

Firmy konopne produkujące wysokiej jakości marihuanę chętnie nazywają swoje produkty nazwami nawiązującymi do popularnych produktów spożywczych, głównie słodkości. Odmiany nawiązujące swoimi nazwami do konkretnych produktów takie jak np. Zkittlez czy LifeSafer nie są już nowością, mało tego, w stanach gdzie konopie indyjskie są legalne, można nabyć słodkości z dodatkiem THC, których opakowania łudząco przypominają oryginalne cukierki. Mars Wrigley, właściciel większości marek, których powstały konopne odpowiedniki, nie jest z tego zadowolony i złożył w tej sprawie sądowe pozwy. Oto więcej szczegółów.

Mars Wrigley pozywa firmy konopne za naruszenie praw autorskich

Mars Wrigley, właściciel marek Skittles, Starburst i Life Savers, złożyła pozwy sądowe przeciwko kilku podmiotom działającym na rynku legalnej marihuany w USA i Kanadzie. Gigant chce zablokować i uniemożliwić dalszą sprzedaż produktów konopnych, które wg. niego naruszają ich zastrzeżone znaki towarowe kultowych smakołyków.

Wrigley wymienił trzy marki, których dotyczą pozwy: „Medicated Skittles”, „Starburst Gummies” i „Life Savers Medicated Gummies” wymieniając ich działania, które uznano za naruszające prawo własności oraz dobre imię marek. Wymienione produkty nie są suszem konopnym lecz są to cukierki z dodatkiem ekstraktu z konopi indyjskich, a konkretnie z odmian marihuany wymienionych w nazwach. I tu dochodzimy do sedna.

Producenci wysokiej klasy marihuany oraz nasion konopi indyjskich, od jakiegoś czasu lubują się w nazywaniu swoich produktów nazwami znanych i lubianych na całym świecie słodkości bądź innych produktów spożywczych. Najbardziej znanym przykładem jest chyba odmiana marihuany o nazwie „Zkittlez”. Jest to szczep, który swoim słodko-owocowym aromatem przywołuje na myśl właśnie cukierki „Skittles” (oryginalna nazwa zaczyna i kończy się literą „s”, natomiast w przypadku konopi jest to litera „z”).

Jak do tej pory właściciele oryginalnych marek nie interweniowali w tej sprawie. Co się zmieniło? A no to, że teraz już nie tylko susz czy nasiona nazywane są nazwami inspirowanymi nazwami słodyczy, firmy konopne poszły o krok dalej i stworzyły własne odpowiedniki znanych cukierków – tyle, że z dodatkiem THC.

Właściciele wspomnianych marek twierdzą, że konopne wersje popularnych słodkości mogą wprowadzić kogoś w błąd co może skutkować nieświadomym przyjęciem sporej ilości THC, gdy ktoś zje paczkę takich cukierków. O ile w przypadku suszu czy nasion wiadomo jest, że nazwa jedynie nawiązuje do oryginalnego produktu to w przypadku cukierków z THC sprawa ma się nieco inaczej i nieświadomego konsumenta może wprowadzić w błąd.

Konopne cukierki stanowią wielkie zagrożenie dla społeczeństwa, ponieważ każdy, zarówno dzieci jak i dorośli mogą łatwo pomylić naruszające prawa własności produkty zawierające konopie indyjskie ze słynnymi i ukochanymi cukierkami Wrigley i nieumyślnie zażyć zawarte w nich THC

-napisano w pozwie złożonym w poniedziałek w sądzie federalnym w Riverside w Kalifornii.

W pozwie wymieniono m.in. kalifornijskich właścicieli witryn internetowych o nazwach 2020ediblez.com, ie420supply.com i oc420collection.com.

Mars Wrigley pozwało też Terphogz oraz pięć innych podmiotów z siedzibą w Illinois, które kupują, wprowadzają na rynek i sprzedają swoje produkty pod marka Zkittlez.

Mars Wrigley stanowczo potępia wykorzystywanie popularnych marek cukierków w marketingu i sprzedaży produktów zawierających THC, co jest rażąco zwodnicze i nieodpowiedzialne. Wykorzystywanie marek Mars Wrigley w ten sposób jest nieautoryzowane, niewłaściwe i musi zostać zaprzestane, szczególnie w celu ochrony dzieci przed omyłkowym spożyciem tych niezgodnych z prawem produktów zawierających THC

– poinformowała firma w komunikacie prasowym.

Gigant Wrigley Mars złożył także pozew w Kanadzie, gdzie domaga się odszkodowania w wysokości 2 milionów dolarów za każdy podrobiony znak towarowy oraz chce wszystkich dotychczasowych zysków ze sprzedaży naruszających prawo produktów, a także zniszczenia wszystkich istniejących produktów, które jeszcze nie trafiły na rynek.

Magenta CBD, tak nazwana została linia suszu CBD, za którą stoi Pezet. Raper wystartuje ze sprzedażą swojego produktu już w maju. Dlaczego Pezet postawił akurat na susz CBD? Oto więcej informacji.

Magenta CBD czyli susz konopny od Pezeta

Premierę swojego nowego teledysku Pezet wykorzystał do poinformowania świata o swoim nowym projekcie związanym z konopiami.

Przy okazji premiery teledysku „Amber Gold” Pezet zapowiedział start swojej marki produktów CBD – MAGENTA CBD. Pierwsza limitowana seria suszu i pre-rollsów będzie dostępna w sprzedaży od 7 maja.

-czytamy na kanale Facebook konopnego projektu muzyka

Od ponad 10 lat jestem straight edge’m, chociaż staram się prezentować postawę, która nikomu niczego nie narzuca. Uważam, że wszystko jest dla ludzi. Sam nie używam substancji psychoaktywnych, piję tylko dobrą kawę oraz od kilku lat stosuję CBD. Zacząłem z uwagi na różne problemy zdrowotne, neurologiczne i związane z kontuzjami narządów ruchu. Bardzo mi to pomogło i mogłem wrócić do treningów. Uważam też, że CBD to znak czasów, często pale jointy z CBD i dobrze się po tym czuję

– powiedział Pezet.

Osoby reprezentujące ruch Straight Edge m.in. nie używają alkoholu, tytoniu ani innych używek i narkotyków, nie jedzą mięsa, a czasem też unikają używania produktów odzwierzęcych.

Susz Pezeta dostępny będzie od 7 maja.

Przeczytaj też: Ero JWP z własną odmiana marihuany

Mamy dla Was konopnego newsa na pełnym rapie, Serum a.k.a. TangiEro, tak nazwana została odmiana konopi indyjskich sygnowana przez jednego z najlepszych polskich raperów – Ero JWP, która wkrótce trafi do sprzedaży. Energetyczna sativa o sporej mocy oraz niesamowitym aromacie i posmaku mandarynek z nutą czekolady, tak w kilku słowach można określić Serum, które dla Erosa przygotowali Teone420 wraz z Pan Pestka Crew. Oto więcej szczegółów.

Serum a.k.a. TangiEro – Ero JWP z własną odmianą marihuany

Ero JWP to jeden z najbardziej rozpoznawalnych raperów w Polsce, o którym śmiało można powiedzieć człowiek hip-hop. Eros znany jest też ze swojego zamiłowania do ziela, co nie raz  dawał wyraz na swoich numerach.

Elo fachowi hodowcy, stąd im śle pozdrówy
dzięki za kwiaty do mej chaty spod żarówy
mamy fachowców, którzy nigdy nie dają lipy
i w każdej branży Wieśków jak z Blok Ekipy

-nawija Ero w numerze „Fach” z albumu „Alfabet”

Jakiś czas temu Eros zaproponował, aby stworzyć odmianę marihuany, która będzie sygnowana jego imieniem. Do projektu zaproszeni zostali Teone420 oraz Pan Pestka Crew, którzy od razu zabrali się do pracy, jej efektem będzie odmiana Serum a.k.a. TangiEro.

Serum a.k.a. TangiEro to połączenie dwóch genetyk – California Orange Skunk oraz Chocolope. Obie odmiany rodzicielskie to hybrydy z mocną dominacją Sativy, są bardzo energetyczne i zachęcają do działania. Smak, zapach oraz działanie Serum są bardzo wyraziste.  Jest to energetyczne połączenie klasyki z nowoczesnością o rewelacyjnym smaku i aromacie mandarynek i czekolady.

Medycznie świetnie sprawdzi się u osób cierpiących na przewlekły stres oraz stany lękowe, wykazuje też działanie przeciwbólowe.

Zapowiedź nasion od Erosa w formie video znajdziecie T U T A J

Nasiona będą dostępne od ok. połowy maja w sklepie Serum oraz u Pan Pestka Crew!

 

 

Służby w Dubaju zatrzymały Amerykanina po tym, jak w jego moczu wykryto ślady marihuany. Teraz zatrzymanemu grozi kilka lat pozbawienia wolności pomimo, że konopie spożywał legalnie, u siebie w domu, przed wylotem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Oto więcej szczegółów.

Amerykanin  aresztowany w Dubaju po tym, jak w jego moczu wykryto ślady marihuany

Mieszkający na co dzień w Las Vegas Peter Clark, przyleciał do Dubaju 24 lutego i miał tam spędzić kilka dni. W trakcie pobytu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zachorował na zapalenie trzustki przez co musiał trafić do miejscowego szpitala. Na miejscu lekarze pobrali od niego próbkę moczu w celu wykonania na obecność narkotyków. Lekarze wykryli w organizmie Amerykanina ślady marihuany i powiadomili o tym fakcie policję.

Następnie zatrzymany obywatel Stanów Zjednoczonych, który nie wyzdrowiał jeszcze w pełni i nadal źle się czuł po chorobie, został zabrany na oddział antynarkotykowy. Trafił do celi z co najmniej dziesięcioma innymi mężczyznami, którzy zostali aresztowani za posiadanie nielegalnych używek. W komunikacie prasowym opublikowanym przez „Detained in Dubai” poinformowano, że zatrzymanemu odmówiono przyjmowania leków otrzymanych ze szpitala, co doprowadziło do zakażenia żyły w lewym łokciu.

Byłem absolutnie oszołomiony, gdy dowiedziałem się, że zostałem oskarżony o posiadanie pozostałości marihuany w moim organizmie. Paliłem ją legalnie w domu, na długo przed wejściem do samolotu

– poinformował Peter Clark w oświadczeniu

Peter Clark został zwolniony 6 marca, po kilku dniach w areszcie, kazano mu wrócić do hotelu i oczekiwać kontaktu z policją. Jednak od tego czasu minął już ponad miesiąc, a mężczyzna nadal przebywa w Dubaju i możliwe, że czekają go lata więzienia.

Wiedziałem o surowych przepisach dotyczących narkotyków w tym kraju, ale ani przez chwilę nie pomyślałem, że mogę trafić do więzienia za coś, co zrobiłem w Ameryce. Próbowałem to wytłumaczyć policji i jak najbardziej współpracować, ale jestem po prostu przerzucany przez system

– dodał Clark

W Zjednoczonych Emiratach Arabskich z używkami nie ma żartów, posiadanie przy sobie nawet śladowych ilości jakiegokolwiek narkotyku, także marihuany kończy się więzieniem.  Minimalny wyrok za posiadanie JAKIEJKOLWIEK ilości np. ziela, to cztery lata więzienia. Za handel jest kara śmierci. Mało tego, wykrycie narkotyków w organizmie jest traktowane tak jak ich posiadanie. Warto o tym pamiętać jeżeli planuje się wycieczkę w tamten rejon świata.

Samowolne egzekwowanie prawa przez Zjednoczone Emiraty Arabskie i brak przewidywalnych skutków prawnych oznacza, że ​​Peterowi potencjalnie grożą lata więzienia za legalne palenie marihuany. Nawet jeśli zostanie uznany za niewinnego, może zostać przeciągnięty przez powolny i kosztowny proces prawny

– poinformowała Radha Stirling, założycielka Detained in Dubai, która obecnie reprezentuje Clarka

Niecodzienna sytuacja miała miejsce kilka dni temu na jednej z ulic Lublina. Stojący w korku kierowca palił zioło, co wyczuł znajdujący się  niedaleko motocyklista. Postanowił on podjechać do samochodu i wtedy jego kierowca wypalił z nietypową jak na uliczne skrzyżowanie propozycją. Niestety jego mało inteligentne zachowanie skończyło się zarzutami.

Palił zioło w korku i postanowił poczęstować motocyklistę, okazało się, że to policjant

Sytuacja miała miejsce w zeszły piątek w Lublinie. Policjant z Wydziału Wywiadowczego KMP, który tego dnia miał wolne, stał swoim motocyklem na skrzyżowaniu oczekując na zmianę światła. W pewnym momencie wyczuł woń palonej marihuany. Funkcjonariusz po służbie odwrócił się do tyłu i zauważył, że stojący za nim kierowca audi coś pali. Policjant podjechał do audi i przez okno zapytał, czy to marihuana. Kierowca ze spokojem potwierdził podejrzenia, mało tego, skręta zaproponował również kierowcy jednośladu.

Wtedy okazało się, że motocyklem kieruje policjant, który się wylegitymował i polecił zjechać z drogi. Na miejsce wezwany został patrol wywiadowców. Funkcjonariusze zatrzymali kierującego audi 27-latka. Podczas przeszukania samochodu funkcjonariusze znaleźli też prawie 40 gramów marihuany.

Mężczyzna musi liczyć się z odpowiedzialnością przed sądem za posiadanie środków odurzających oraz kierowanie samochodem pod wpływem narkotyku. Może mu grozić do 3 lat więzienia, wysoka grzywna oraz zakaz kierowania pojazdami

– poinformował kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy KMP w Lublinie.

Nie wiemy czym motywował się kierowca oficjalnie paląc zioło podczas prowadzenia auta, jednak takie zachowanie jest zdecydowanie naganne, a fakt poczęstowania w ulicznym korku innego kierowcy pozwala założyć, że kierowca do najinteligentniejszych nie należy.  Co ciekawe, nie jest to pierwsza tego typu sytuacja na ulicach Lublina, bardzo podobne zdarzenie miało już miejsce, przeczytasz o nim T U T A J.

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.