Konopne ciekawostki

Zielone Newsy

Aktualności

Konopie pochodzą z Tybetu i mają 28 milionów lat. Dowodzą tego wyniki badania opublikowane 14 maja 2019 r. w czasopiśmie Vegetation History and Archaeobotany, które opisało szczegóły pracy zespołu naukowców z University of Vermont. Badacze przedstawiają dowody na to, że roślina konopi ewoluowała 28 milionów lat temu na określonym obszarze Wyżyny Tybetańskiej.

Zespół badaczy pod kierunkiem Johna McPartlanda z University of Vermont wziął sobie za cel ustalenie najstarszych przodków dzisiejszych roślin konopi. W tym celu, przeanalizowali dane dotyczące rozmieszczenia roślin typu dzikiego, korzystając przy tym ze 155 badań szczątek roślinnych odkrytych w skamieniałościach. Owymi szczątkami był pyłek konopny.

Starając się ustalić nieznane na chwilę obecną pochodzenie współczesnych konopi, kluczowym okazało się ustalenie kiedy konopie oddzieliły się od chmielu, a raczej ich wspólnego przodka. Naukowcy odkryli, że roślina ta kwitła w suchych warunkach stepowych, w rejonie północno-wschodniego Płaskowyżu Tybetańskiego w pobliżu jeziora Qinghai około 28 milionów lat temu. Natomiast Najstarszy pyłek, który pasuje do wszystkich wytycznych i był zgodny z konopiami, pochodził sprzed 19,6 milionów lat. Pyłek został odkryty w Ningxia w Chinach, na granicy Płaskowyżu Tybetańskiego i Wyżyny Lessowej.

Migracja roślin

Z Płaskowyżu Tybetańskiego, jak założono, konopie dotarły do Europy około 6 milionów lat temu i rozprzestrzeniły się aż na wschodnie Chiny ok. 1,2 miliona lat temu.

W ciągu ostatnich kilku tysiącleci konopie migrowały na cały świat.

Odkąd na rynku pojawił się susz bogaty w CBD, a ubogi w psychoaktywne THC powstało niemałe zamieszanie w świecie konsumentów rekreacyjnych jak i użytkowników medycznej marihuany. W dzisiejszym artykule postaramy się dokładnie wyjaśnić, czym jest susz CBD.

Zacznijmy od tego, że wszystkie konopie, czy to przemysłowe czy te indyjskie posiadają dobroczynne, medyczne właściwości. Różnice pomiędzy marihuaną rekreacyjną, a medyczną wyjaśniliśmy już w artykule, który możecie przeczytać tutaj. O pozytywnych właściwościach suszu CBD opowiemy w dalszej części tekstu

Czym jest susz CBD?

Susz CBD jest to susz kwiatów konopi siewnych, w których dopuszczalne stężenie psychoaktywnego kannabinoidu THC w Polsce wynosi 0,2 suchej masy. Dlaczego więc wiele osób sięga po susz, który nie ma właściwości psychoaktywnych? Dzieje się tak właśnie ze względu na wysoką zawartość CBD w kwiatach konopi przemysłowych, które zostały poddane wieloletnim selekcjom pod kątem jego stężenia, oraz ogólnej oceny organoleptycznej – zbita struktura kwiatów pokryta kryształkami, praktycznie nie różniąca się wyglądem od kwiatów konopi indyjskich.

Susz Gorilla Glue CBD (17%)

Również ich aromat jest do siebie bardzo zbliżony – powstaje wiele odmian CBD np. Mango czy Super Lemon Haze, które charakteryzują się wyjątkowymi profilami terpenowymi – aromatem przypominającym oryginalne szczepy konopi indyjskich.

Właściwości suszu CBD

Właściwości jakie oferuje nam susz, a dokładniej zawarty w nim związek CBD są naprawdę szerokie – począwszy od łagodzenia bólu, nudności czy skurczów, pomaga w zasypianiu, ma działanie anty oksydacyjne, a także niweluje stany lękowe depresyjne. Dodatkowo CBD wspomaga szybszą regenerację organizmu. Konsumenci mają możliwość wyboru całego, bogatego menu różnych pozycji o ciekawym aromacie i stężeniu CBD – jedną z takich pozycji jest bez wątpienia susz Gorilla Glue, której stężenie CBD wynosi 17%.

Inhalacja (waporyzacja) suszu CBD daje możliwość na bardzo szybkie i przyjemne dostarczenie kannabinoidów. Waporyzacja ziół jest znacznie efektowniejszą metodą suplementacji niż przyjmowanie olejków ze względu na lepszą wchłanialność.

Na rynku z każdym dniem przybywa sklepów i producentów oferujących produkty zawierające CBD. Warto zatem zwrócić uwagę na rzetelne sklepy, które oferują produkty najwyższej jakości. Jednym z takich sklepów jest cannaworld, którego bardzo bogata oferta powinna przykuć uwagę każdego miłośnika suplementacji CBD oraz tych, którzy chcą dopiero sprawdzić wspaniałe właściwości, jakie oferuje nam susz CBD.

Czy tolerancja na CBD może wzrastać? Na tak postawione pytanie, postaramy się odpowiedzieć w poniższym artykule.

Według nowego badania, statystycznie jedna trzecia pacjentów stosujących destylat CBD do zwalczania napadów epilepsji, odczuwa wzrost tolerancji na substancje czynną. Badanie zostało przeprowadzone przez dr Shimrita Uliela-Sibony’ego, ordynatora poradni pediatrycznej w Szpitalu Dziecięcym Dana-Dwek w Izraelu. Wyniki badania przedstawiono podczas corocznego spotkania American Epilepsy Society, które w ubiegłym tygodniu miało miejsce w Nowym Orleanie.

Po wielu latach i licznie przeprowadzonych badaniach, skuteczność CBD w walce z napadami epilepsji została definitywnie potwierdzona. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zatwierdziła pierwszy w historii lek oparty na Cannabidiolu w celu leczenia dwóch rzadkich i szczególnie niebezpiecznych rodzajów padaczki – t.j. zespołu Lennoxa-Gastauta i zespołu Draveta. Są to rodzaje padaczki lekoopornej, przy których standardowe metody leczenia nie zdają egzaminu. Lek na bazie Cannabidiolu nosi nazwę Epidiolex i stosowany jest doustnie. Produkowany jest przez brytyjską firmę GW Pharmaceuticals na bazie destylatu CBD.

Badanie przeprowadzone przez dr Shimrita polegało na monitorowaniu 92 pacjentów zażywających lek Epidiolex przez okres 20-stu miesięcy. Około 57% pacjentów doświadczyło diametralnego zmniejszenia częstotliwości i nasilenia napadów. Jednakże jedna trzecia pacjentów doświadczyła wzrostu tolerancji na CBD, powodując przy tym mniej skuteczne działanie leku. Dla każdego z 27 pacjentów przepisano zwiększoną o 30% dawkę leku. Spośród 27 osób, dwanaście z nich zareagowało poprawnie na zwiększenie dawki i skuteczność leku była ponownie zauważalna.

„Wynik badania nie jest dla mnie szczególnie szokujący” powiedział Shlomo Shinnar, prezes American Epilepsy Society i dyrektor zarówno Kompleksowego Centrum Leczenia Padaczki, jak i Kolegium Medycyny Alberta Einsteina w Nowym Jorku. „To badanie powinno ochłodzić entuzjazm, ale na pewno nie powinno go eliminować” – dodał. „To wciąż dobry lek. Wprowadzam go do leczenia moich pacjentów.” W branży opieki zdrowotnej nazywane jest to „miesiącem miodowym leku”.

Nowe recepty zazwyczaj są niezwykle skuteczne, ale z czasem zaczynają działać mniej intensywnie.

W rzeczywistości ten „miesiąc miodowy” jest niezwykle powszechny w przypadku leczenia zaburzeń napadowych. W wielu badaniach, leki przeciwpadaczkowe stosunkowo szybko zaczynały działać mniej intensywnie niż na początku – względem leków stosowanych do zwalczania chorób innej klasy. Według dr Leah Zachar „Tolerancja nie ma nic wspólnego z podanymi lekami. Ma to związek z patofizjologią zaburzeń napadowych.”

„Konwencjonalne metody leczenia zaburzeń napadowych niosą za sobą wiele skutków ubocznych. Od supresji szpiku kostnego po dysfunkcje układu hormonalnego, aż do hiperplazji dziąseł. W przeciwieństwie do tych metod, CBD nie ma swoistych skutków ubocznych. Jeśli osoba ma wybór między lekiem, który może pomóc w kontrolowaniu napadów epilepsji, ale jednocześnie niesie ze sobą wiele skutków ubocznych, a może również wybrać lek, który takowych skutków nie ma – decyzja jest raczej jasna. Cannabidiol może iść w parze z innymi lekami przeciwpadaczkowymi dostępnymi obecnie na rynku”

– mówi dr Leah Zachar.

Ciężko spierać się z tak postawioną logiką, ale podsumowując… Wzrost tolerancji w żaden sposób nie wskazuje, że CBD nie może być skutecznym lekiem w leczeniu epilepsji. Prawdopodobnie skuteczność leku nie ma nic wspólnego z samą w sobie tolerancją na CBD.

Tylko czas i więcej badań pozwoli nam ujrzeć szerszy obraz tego, co naprawdę jest najlepsze dla pacjentów dotkniętych tymi wyniszczającymi formami padaczki. Ale jedno jest pewne, CBD zostanie na liście leków przeciwpadaczkowych.

W Niemczech za „stan po użyciu THC” nie stracisz prawa jazdy od razu. Kierowcy zatrzymani z 1 nanogramem THC na mililitr krwi poddane zostaną najpierw ocenie medycznej.

W Niemczech za „stan po użyciu THC” nie stracisz prawa jazdy od razu

Jak donosi dziennik Deutsche Welle – organ wydający prawa jazdy ma obowiązek każdorazowo ocenić medycznie zdolności kierowcy do prowadzenia pojazdów mechanicznych – tak brzmi orzeczenie Sądu Federalnego w Lipsku.

Jak mówi niemieckie prawo, prawo jazdy może zostać odebrane w sytuacji, kiedy kierowca prowadził pojazd pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających, przez co osoby, które zostały zatrzymane z ponad 1 nanogramem THC na mililitr krwi w trybie natychmiastowym traciły prawo jazdy, podczas gdy ten stan nie został przekroczony, wtedy uznawane jest to za wykroczenie, które nie podlega odebraniu uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Już w 2015 roku pewna grupa ekspretów złożyła propozycję ustawy, która miałaby zwiększyć ten limit z jednego do trzech nanongramów na mililitr krwi, ponieważ w zależności od organizmu, THC może utrzymywać się we krwi nawet do kilku dni po spożyciu marihuany lub produktów zawierających THC. W zeszły wtorek Sąd Federalny w Lipsku orzekł jednak, że limit 1 nanograma nie zostanie zmieniony.

Dekryminalizacja w Niemczech

W zeszłym roku organizacja Association of German Criminal Officers) , która zrzesza funkcjonariuszy niemieckiej policji wezwała rząd do dekryminalizacji konsumpcji i posiadania marihuany w celach rekreacyjnych. Szef organizacji, Andre Shulz potwierdził, że ruch jest za całkowitą dekryminalizacją konopi indyjskich. Andre przyznał również, że obecny system, który zabrania używania marihuany stygmatyzuje ludzi i naraża ich na kontakt ze światem przestępczym.

„Zakaz posiadania marihuany został kiedyś wprowadzony samowolnie, […] i nie jest ani mądry, ani korzystny”.

Twierdzi Andre Shulz

„W historii ludzkości nie istniało nigdy społeczeństwo wolne od narkotyków” – dodaje Andre „To jest coś, co należy zaakceptować. Według mojej prognozy, zakaz posiadania marihuany w Niemczech zostanie zaraz całkowicie zniesiony”.

Uważa on jednak, że zakaz powinien jednak wciąż dotyczyć kierowców.

Jeśli planowałeś zrobić wakacyjną przerwę w paleniu, to będzie problem – ruszyło Bud and breakfast – najnowszy trend turystyki konopnej.

Wiele miejsc na świecie i kilka stanów w USA zalegalizowało rekreacyjną konsumpcję marihuany. Stwierdzenie, że legalne konopie mogą przyciągnąć masę turystów jest dość zadziwiającym wnioskiem, aczkolwiek prawdziwym. Dobrym przykładem kraju, który zasłynął z legalnych konopi jest Holandia. Wielu z was powie, że jest tam przecież wiele innych atrakcji jak np. Dom Anny Frank czy Muzeum Van Gogha. Oczywiście, jednak przez utarty pryzmat turystyki konopnej, gdy słyszymy od osoby niezwiązanej z tym kręgiem słowa „Jadę na wakacje do Amsterdamu.” – odpowiadamy „po co?”.

Konopie indyjskie nie są w pełni legalne w Holandii. Palenie marihuany na ulicach nadal należy do czynów zabronionych, jednak istnienie coffee shopów pozwala na eksploracje tejże konopnej kultury podczas upragnionych wakacji. Niestety w Stanach Zjednoczonych palenie dopuszczone jest tylko w zaciszu własnego mieszkania i właśnie dlatego z potrzebą dla wszystkich palaczy powstało Bud and Breakfast.

Co to za strona?

Budandbreakfast.com działa podobnie jak Airbnb, z jedną małą różnicą. Każdy z nas ma możliwość znalezienia lokum przyjaznego dla palaczy marihuany. Termin „przyjazny dla palaczy” wymaga rozwinięcia, gdyż nie jest to równoznaczne z paleniem w pomieszczeniach. Wszystkie lokale, które tam znajdziemy dają nam możliwość palenia na zewnątrz, zaś niektóre z nich pozwalają palić marihuanę w środku.

Niektóre z BnB, które znajdziemy na stronie są na zupełnie innym levelu niż reszta. Kilku gospodarzy oferuje swoim gościom „dostawę konopi”. W opisie lokali znajdziemy również takie informacje jak „dostępny waporyzator” czy informacje o „możliwym paleniu w środku”. Platforma zapewnia bardzo szczegółowe informacje na temat mieszkań, w których planujesz się zatrzymać. Większość z nich jest naprawdę szczegółowa i warto się z nimi zapoznać, zanim zapakujesz swoje torby z ciuchami i nie tylko.

W informacjach o mieszkaniu znajdują się również wiadomości o dostępie do apteki oraz imprezach przyjaznych dla palaczy organizowanych w okolicy. Niektórzy gospodarze są skłonni zabrać cię na małą wycieczkę i pokazać uroki miasta. To niesamowita okazja do poznania nowych ludzi.

Dzięki takiej witrynie, trudno będzie wynająć mieszkanie od kogoś, kto nie lubi konopi. Takiej osoby w BnB nie znajdziesz – gwarantujemy!

Jak to wygląda ze strony prawnej?

Z powodu amerykańskiego prawa federalnego, palenie w miejscach publicznych jest niedozwolone. Prawo to obowiązuje nawet w stanach gdzie marihuana jest zalegalizowana. Luka, którą odkryli ludzie polega na tym, że mieszkania wynajmowane w Bud and Breakfast uważane są za własność prywatną.

Dzięki temu, Joel Schneider wpadł na pomysł stworzenia „Bud and Breakfast”, przyjaznej dla palaczy marihuany sieci, krótkoterminowego najmu mieszkań. „Palenie marihuany w zamkniętej hotelowej łazience, będąc schowanym pod ręcznikiem nie jest niczym przyjemnym… W hotelach nie było miejsca dla palaczy, przestało to być zabawą.”

Nowy rodzaj turystyki

Joel Schneider był prawnikiem na Wall Street, a zanim wpadł na pomysł założenia BnB jego dzieci ukończyły college.

Ta nowa nisza kwitnie i zyskuje na popularności. Po rozszerzeniu działalności na trzy nieruchomości, Joel i jego żona osiągali dochód w wysokości 110 000 USD miesięcznie. Z takim sukcesem para planuje w przyszłości rozszerzyć swoją działalność na inne stany. Byłby to doskonały pomysł, biorąc pod uwagę obłożenie dotychczasowo posiadanych lokali. Większość weekendów jest wyprzedana, rezerwacje na święta stoner’ów takie jak 20 kwietnia są planowane z rocznym wyprzedzeniem. Szkoda, że na początku nie było tak kolorowo.

Finansowe aspekty prowadzenia działalności w branży konopi są zawsze trudne. Banki i firmy wydające kredyty podejrzewają te firmy o pranie brudnych pieniędzy. Przez fałszywe przypuszczenia, firmy związane z branżą konopną nie mogą realizować swoich planów.

BnB początkowo posiadał „Bar Bud” jednakże szybko został on zamknięty, gdyż oskarżano właścicieli o sprzedaż konopi bez licencji.

Przyszłość turystyki konopnej

W telewizji o tym nie powiedzą, jednak nie trudno zauważyć, że turystyka konopna staje się prawdziwym trendem. Podstawowe zasady ekonomii mówią jasno – jeśli jest popyt znajdzie się podaż. Branże hotelowe odczuły powstanie takich stron jak AirBnB, a dalszy rozwój takich odłamów spowoduje, że właściciele hoteli zaczną się zastanawiać, dlaczego nie możemy zrobić tego samego? Zmiana ustawodawstwa jest kwestią czasu.

Przyszłość tej branży poza zależnością władzy, zależna jest również od nas jako konsumentów. Naszym obowiązkiem jako stoner’ów jest promowanie tego typu aktywności tak bardzo, jak tylko możemy.

Mamy nadzieje, że prędzej czy później wybierzesz się na wakacje, a w celu znalezienia odpowiedniego lokum użyjesz budandbreakfast.com. Powodzenia!

Odkąd ustalono, że za część dobroczynnych właściwości marihuany odpowiada CBD czyli Cannabidiol, powstało ogromne zamieszanie informacyjne. Powstałą dezinformację, niektórzy wykorzystują aby na niej zarobić. W sieci znaleźć można wiele kłamstw, które powtarzają np. osoby sprzedające konopne herbatki. Czy taka herbatka faktycznie ma właściwości lecznicze?

Właściwości CBD

Na ten temat pisaliśmy już nie raz, dla przypomnienia – CBD jest m.in. świetnym przeciwutleniaczem, doskonale radzi sobie z problemami jelitowymi czy z problemami psychicznymi, takimi jak stany lękowe, stany depresyjne. Uspokaja i pomaga się zrelaksować, poprawia też apetyt.

Rozpuszczalność CBD w wodzie

CBD posiada wiele dobroczynnych właściwości. Jednak ma też tę samą cechę co każdy inny kannabinoid, a mianowicie CBD nie rozpuszcza się w wodzie! Aby być dokładniejszym – w gorącej wodzie uwalniają się śladowe ilości kannabinoidów.

Oznacza to tyle, że herbatka konopna zaparzona z suszu o zawartości CBD na poziomie nawet 10% w żadnym wypadku nie będzie zawierała CBD w stężeniu, które mogło by w jakikolwiek sposób zadziałać leczniczo.

Jedyne co zawiera taki napar, to flawanoidy oraz terpeny, które oczywiście posiadają pewne działanie, np. delikatnie odprężają – to fakt, jednak nie może być mowy o działaniu leczniczym.

Żerowanie na ludzkiej niewiedzy i kłamstwa dla zysku?

Niestety, sprzedawcy, którzy oferują tego typu herbatki – reklamują je jako napar bogaty w dobroczynne CBD. Kilkukrotnie próbowano mi taką herbatkę sprzedać i zawsze zachwalano dobroczynne właściwości CBD zawartego w naparze. Niestety równie często taki sprzedawca nie był w stanie wyjaśnić mi, w jaki sposób woda miałaby być rozpuszczalnikiem dla kannabinoidów.

Na jednym z głównych polskich portali piszącym o Medycznej Marihuanie reklamowano jakiś czas temu konkretne herbatki konopne jako leczniczy napar bogaty w kannabinoidy. Oczywiście wysłałem zapytanie w jaki sposób ich zdaniem woda jest rozpuszczalnikiem dla CBD i czy uważają, że etycznym z ich strony jest pisanie kłamstw za pieniądze, gdyż był to artykuł sponsorowany. Pisałem kilkukrotnie – odpowiedzi oczywiście nie uzyskałem.

Innym razem napisał do mnie znajomy, którego mama miała raka. Z jego opowieści dowiedziałem się, że w jednym ze stacjonarnych sklepów, który oferuje produkty na bazie konopi, polecono mu konopną herbatkę. Na raka! Po tym jak zakupił kilka opakowań polecono mu też olejek CBD, twierdząc, iż to jest olejek który wyleczy raka, tzw RSO.

Dezinformacja w tej materii jest ogromna, dlatego pamiętajcie aby wszelkie informacje weryfikować oraz pamiętać, że kannabinoidy nie rozpuszczają się w wodzie!

Kierownik berlińskiego Görlitzer Park wyznaczył dilerom specjalne strefy i oświadczył, że jeżeli mają handlować w parku – to właśnie tam. Strefy zostały wyznaczone różowymi liniami Jak informuje Berliner Zeitung, kierownik parku chce w ten sposób chronić przed uporczywymi dilerami osoby odwiedzające park.

Wyznaczone strefy dla dilerów

Kierownik parku, Cengiz Demirci, wyznaczył różową farbą miejsca, w których liczni dilerzy funkcjonujący w parku mają prowadzić swoją działalność. Sam proceder pozostaje oczywiście nielegalny, a zaproponowana regulacja sprzedaży, nie ma na celu sygnalizowania jakiegokolwiek przyzwolenia na handel substancjami zakazanymi. Taki środek ma na celu jedynie umożliwienie osobom nie zainteresowanym używkami, odwiedzenia parku wolnego od nękania przez osoby, które nimi handlują. A jest ich na terenie parku około setka.

W dzień pikniki, wieczorem narkotyki

Görlitzer Park jest jednym z ulubionych miejsc wypoczynku mieszkańców dzielnicy Kreuzberg. Rodziny urządzają pikniki, funkcjonuje tam małe zoo, jest sielska i rodzinna atmosfera. Ale park jest też w Berlinie znany z tego, że można tam łatwo różnego rodzaju używki, przeważnie marihuanę. Władze niejednokrotnie próbowały zakończyć ten proceder, jednak jak do tej pory bezskutecznie. Sposoby były różne. Swego czasu, park został uznany za strefę zerowej tolerancji dla konopi. Oznaczało, że ​​w przeciwieństwie do reszty Berlina, na terenie parku, nie wolno było posiadać do 15 gramów marihuany i uniknąć kary (taka ilość jest na własny użytek, a jej posiadanie zdepenalizowane). Na terenie parku karano nawet na niewielkie ilości. Jednak próba strefy zerowej tolerancji zakończyła się niepowodzeniem.

Kilka lat temu, burmistrz dzielnicy Friedrichshain-Kreuzberg, Monika Herrmann z partii Zieloni, zaproponowała zgoła odmienne rozwiązanie. Hermann chciała otworzyć na terenie Görlitzer Park co najmniej jeden punkt na wzór holenderskich coffeeshop’ów, w którym marihuana sprzedawana byłaby legalnie i pod kontrolą. Realizacja jej planów wymaga jednak zbyt dużych zmian w prawie, że nie doszła do skutku.

Nie wszyscy są za

Propozycja wyznaczania w parku dilerom strefy działania zamiast walka z nimi ma oczywiście swoich przeciwników. Oburzona jest berlińska policja, która uważa, że jest to działanie na rzecz zorganizowanej przestępczości, a z narkotykami trzeba walczyć. Niestety ta sama policja, od kilku dekad, nie jest w stanie sobie z tym zjawiskiem poradzić. Mimo wszelkich starań, handel zakazanymi substancjami kwitnie tam od dziesięcioleci.

Racjonalne podejście

Biorąc to wszystko pod uwagę, takie rozwiązanie wydaje się być bardzo racjonalne. Skoro handlu zabronionymi używkami nie da się zatrzymać, należy sprawić aby nie wpływał on negatywnie na osoby odwiedzające to miejsce oraz żeby osoby, które tego nie chcą, nie miały z nimi styczności. Na chwilę obecną, dilerzy zagadują każdego kto mija bramę parku, nie zawsze są mili. Nowy pomysł zakłada, że osoby odwiedzające park w celu dokonania zakupu, będą wiedziały gdzie należy się udać, natomiast osoby tym nie zainteresowane – nie będą niepokojone. Brzmi sensownie, czy się uda? Czas pokaże.

$9mln dolarów darowizny dla Harvardu i Massachusetts Institute of Technology na promocję badań nad konopiami. Taki prezent obu uczelniom sprawił jeden z absolwentów – Charlesa R. Brodericka.

Założyciel Uji Capital, który określa się jako „biuro rodzinne skoncentrowane na możliwościach ilościowych na globalnych rynkach kapitałowych”, Broderick wyróżnił się jako awangardowy inwestor w branży konopi. Wcześnie dostał się na kanadyjski rynek konopi, zajmując pozycje kapitałowe w Tweed i Aphria. Broderick, który prowadzi firmę „Bob”, dokonał również osobnej inwestycji w Tokyo Smoke, spółkę konopną, która połączyła się z DOJA w 2017 r., Aby stworzyć Hiku, które z kolei zostało przejęte przez Canopy Growth Corp. rok później.

W ogłoszonym we wtorek komunikacie Charles powiedział, że przekazuje 9 milionów dolarów – podzielonych równomiernie między dwie instytucje – w celu wsparcia badań nad wpływem marihuany na mózg i zachowanie.

„Chcę zdeterminować rozmowę na temat marihuany – a po części oznacza to przekazanie faktów społeczności medycznej, a także opinii publicznej”

– powiedział Broderick w komunikacie.

Bez wsparcia filantropijnego praca nad wszystkimi tymi kwestiami może zająć wiele lat

Według uczelni jest to „jak dotąd największa dotacja wspierająca niezależne badania naukowe nad kannabinoidami”. Broderick powiedział, że dar był napędzany pragnieniem „wypełnienia pustki badawczej, która obecnie istnieje w nauce o marihuanie”.

Gabrieli powiedziała Boston Globe, że uzyskanie pieniędzy na badania nad marihuaną jest niezwykle trudne.

„To było nielegalne na całym świecie do niedawna”

– powiedziała Gabrieli dla Globe.

Chociaż marihuana jest obecnie legalna w Kanadzie oraz w coraz większej liczbie stanów i miast w Stanach Zjednoczonych – w tym w Massachusetts, gdzie głosujący zalegalizowali rekreacyjną trawkę w 2016 r. – nadal brakuje wiarygodnych badań, które temu zapobiegają od całkowitego zniesienia piętna. Wysiłki badawcze amerykańskiego rządu federalnego w stosunku do marihuany zostały zahamowane, co nadal uważa za niebezpieczny lek, który nie ma wartości medycznej.

W raporcie National Academies of Sciences z 2017 roku na temat inżynierii medycyny wezwano agencje publiczne, organizacje filantropijne i prywatne firmy, między innymi, do „opracowania kompleksowej bazy danych na temat krótko- i długoterminowych skutków używania konopi indyjskich (zarówno korzystnych, jak i szkodliwych skutków ) „Poprzez finansowanie i wsparcie” dla krajowego programu badań nad marihuaną, który dotyczy kluczowych luk w bazie dowodów ”.

Jak tłumaczy uczelnia Massachusetts Institute of Technology, kwota 4,5 miliona dolarów, w ciągu trzech lat zapewni wsparcie dla czterech naukowców, których przyglądać się będzie związkowi między marihuaną a schizofrenią, oraz wartości konopi dla dorosłych ze schizofrenią, mówiąc, że ostatecznym celem jest poprawa zdrowia i dobrego stanu psychicznego.


„Wysiłki badawcze, które umożliwiła wizja Boba, przygotowały grunt pod odkrycie jednych z najbardziej mylących tajemnic kannabinoidów i ich wpływu na mózg i różne układy narządów”,

– powiedział Wade Regehr, profesor na Harvard’s Department of Neurobiology

Na Uniwersytecie Harvarda 4,5 miliona dolarów zostanie wykorzystane na rozpoczęcie Inicjatywy Badawczej Phytocannabinoid. Sfinansuje podstawowe, translacyjne i kliniczne badania w społeczności Harvard Medical School, w celu wygenerowania fundamentalnych spostrzeżeń na temat skutków wpływu kannabinoidów na funkcje mózgu, różne układy narządów i ogólny stan zdrowia.


Kiełkowanie nasion konopi na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej to najnowsze badanie, które zostanie przeprowadzone przez konopną firmę Atalo Holdings, która już dziś próbowała wysłać nasiona na pokładzie SpaceX 17, którego start z powodu awarii został przełożony na dzień jutrzejszy.

Niecałe 15 minut przed startem odliczanie zostało zatrzymane z powodu problemów z zasilaniem na autonomicznej platformie OCISLY, na której miał wylądować pierwszy stopień. Najbliższy możliwy termin startu to 4 maja o godzinie 8:48 czasu polskiego (6:48 UTC). – czytamy na łamach serwisu SpaceX.

Badacze ze Space Tango, firmy która zajmuje się badaniami kosmicznymi, przyjrzą się kiełkowaniu nasion w warunkach mikrograwitacji. Badanie ma przynieść efekty w postaci wskazówek, w jaki sposób zachowają się kiełkujące nasiona poddane stresowi związanemu z niską grawitacją. Firma prowadziła już badania m.in. nad jęczmieniem dla piwnej marki Budweiser. Badanie nad konopiami w kosmosie ma trwać sześć tygodni, a następnie powrócą na Ziemię.

Według Joe Chappell, farmaceuty z University of Kentuchy mikrograwitacja może ujawnić funkcje i procesy biologiczne, które nie są oczywiste przy ziemskiej grawitacji.

„Zrozumienie, w jaki sposób rośliny reagują w środowisku, w którym usuwa się tradycyjny stres grawitacyjny, może dostarczyć nowych informacji na temat tego, jak adaptują się do nowego otoczenia”

powiedział Chappell.

Obie firmy biorące udział w badaniu potwierdzają, że badania będą ogólnodostępne, więc będzie to ciekawe źródło informacji dla wielu botaników.

Naukowcy z Uniwersytetu Kansas, sprawdzili czy legalizacja marihuany w celach medycznych lub rekreacyjnych ma wpływ na bezpieczeństwo na drogach. W ramach badań zebrano dane z przeszło dwudziestu lat.

Legalizacja marihuany, a bezpieczeństwo na drogach

Prowadzący badania Andrew Young z Kansas State University ocenił dane z ostatnich 23 lat. W celu oceny wpływu legalizacji na bezpieczeństwo na drogach wykorzystał dwa modele. W pierwszym modelu Young ocenił całkowitą liczbę ofiar śmiertelnych w USA, w drugim porównał stany, w których konopie indyjskie mają inny status prawny. Z obu analiz nie wynika żadna korelacja między przepisami dotyczącymi marihuany, a liczbą zgonów w ruchu drogowym w każdym badanym stanie.

„Legalna marihuana nie jest statystycznie istotnym czynnikiem w statystykach dotyczących śmierci na drogach”

– podsumowuje Young.

„Taki wynik badań oznacza, że ​​legalizacja marihuany zarówno dla celów medycznych jak i rekreacyjnych nie jest powiązana ani ze spadkiem, ani ze wzrostem liczby zgonów na przejechane 100 000 mil (160 000 km)”

-dodaje Young

Bezpieczny kierowca – z pięcioma nanogramami THC

Przykładowo w stanie Arizona, gdzie marihuana jest legalna, jest tyle samo śmiertelnych ofiar wypadków, co w stanach Wyoming czy Południowa Dakota, gdzie marihuana jest prawnie zakazana. Kolorado miało znacznie więcej ofiar śmiertelnych w 2001 r. w porównaniu ze stanami Georgia i Iowa. Od 2003 r. Wszystkie trzy stany miały taki sam wskaźnik śmiertelności na drogach, co nie zmieniło się wraz z legalizacją marihuany i rekreacyjnego używania konopi indyjskich w Kolorado. Liczba zgonów w Waszyngtonie D.C. spadł po legalizacji przez radę miasta i pozostaje niższy niż w Utah lub Wirginii, gdzie konopie są zakazane. To tylko trzy przykłady z długiej serii, którą Young starannie udokumentował w swojej pracy.

W większości stanów USA, gdzie zalegalizowano konopie, istnieje limit stężenia THC we krwi kierowców i wynosi on pięć nanogramów THC / ml krwi. Kierowców nie przekraczających tej normy uważa się za bezpiecznych. W Europie dopuszczalne stężenie THC u kierowców jest często kilkukrotnie mniejsze. W Polsce jest to 2 – 2,5 nanograma THC / ml krwi, a w Niemczech 1 nanogram / ml krwi.

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.