Świat Prawa i legalizacji marihuany

Zielone Newsy

Aktualności

Marsz Wyzwolenia Konopi był przez lata niesamowicie ważnym wydarzeniem dla polskiego środowiska konopnego oraz dla wszystkich miłośników tej rośliny, którzy chcieli wyrazić swoje niezadowolenie z tego jaki jest jej status prawny w naszym kraju i na świecie. Przez lata było to swojego rodzaju święto konopi. Niestety, od kilku lat znaczenie wydarzenia jest marginalne i właściwie żadne. Ostatnie lata to regularne niszczenie wydarzenia oraz jego idei przez kolejnych organizatorów. Niestety tegoroczny marsz wpisuje sie w ten trend będąc najsłabiej przygotowaną edycją w historii. Przy okazji główny organizator dopuścił się oszustwa rozsyłając potencjalnym sponsorom wydarzenia ofertę, która nie miała nic wspólnego z rzeczywistością ale czyniła wydarzenie znacznie bardziej interesującym dla potencjalnych sponsorów. Oto więcej informacji.

Marsz Wyzwolenia Konopi 2022 – organizacyjna klęska z przekrętami organizatora w tle

Za organizację tegorocznego marszu odpowiedzialny był Mateusz Zbojna z Otwieramy Oczy. Czemu akurat Mateusz? Najzwyczajniej nie było nikogo kto chciał by się podjąć tego zadania. Tzw. zarząd Wolnych Konopi od kilku lat nie ma chęci organizowania kolejnych edycji wydarzenia. Czemu? O tym nieco później.

Marsz Wyzwolenia Konopi 2022, którego głównym organizatorem był Mateusz Zbojna, zgromadził ok. 800 osób w trakcie przemarszu oraz ok. 2000 osób na głównym przystanku. Była to najniższa frekwencja od kilkunastu lat. Sytuacja ta wynika z tego, że Mateusz Zbojna najzwyczajniej w świecie nie ma pojęcia o organizowaniu demonstracji / manifestacji. Nie ma w tym oczywiście nic złego, nie każdy ma predyspozycje do bycia organizatorem. Przypomnijmy, że Mateusz niejednokrotnie organizował demonstracje w obronie pacjentów medycznej marihuany. Demonstracje, które były tak słabo zorganizowane, że pojawiali się jedynie ich organizatorzy. Mało tego, zdarzało się, że pacjenci, w których obronie organizowano wydarzenia, pisali do mnie (chociaż sie nigdy nie poznaliśmy) wiadomości, że te działania są tak zorganizowane, że mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc.

Mateusz Zbojna me potężne ego i zero umiejętności organizatorskich, to sie nie mogło dobrze skończyć. Mateusz nie miał szans na ściągnięcie tłumów gdyż jest fatalnym organizatorem, co pokazał juz wielokrotnie. Marsz potrafi przyciągnąć tysiące ludzi, ale trzeba wiedzieć jak do nich dotrzeć, a także sprawić, aby wydarzenie było dla nich interesujące. Mateusz Zbojna niestety nie potrafi żadnej z tych rzeczy.

Dobra frekwencja wydarzenia zależy w sporej mierze od odpowiednio przeprowadzonej jego promocji. Słowo klucz w tym przypadku to ODPOWIEDNIO, gdyż różne wydarzenia wymagają różnego podejścia promocyjnego. Mateusz wraz ze swoją ekipą uznali, że plakatami na klej z mąki i wody oblepią… odnowione kamienice na warszawskim Nowym Mieście! Kolejnym „dobrym” pomysłem Mateusza było pisanie „sadzić, palić, zalegalizować” markerem po elementach miejskiej infrastruktury i chwalić sie tym na swoich mediach społecznościowych. Tak oto robi się promocję jeszcze do niedawna najważniejszego konopnego wydarzenia w kraju. Świetna promocja marszu i konopi jako takich.

Bo przecież po co zapłacić firmie zajmującej się plakatowaniem i promocją outdoor i zrobić to jak należy.

Pogoda

Wiele osób uważa, że tak słaba frekwencja była spowodowana pogodą. Po części zapewne tak. Jednak zdarzały się już marsze przy średniej pogodzie, na których obecne  były tysiące ludzi.

Mało tego, w latach gdy MWK odnosił największe frekwencyjne sukcesy – ludzie bali się na takich manifach pojawiać. Czemu? Bardzo często spotykałem się z obawą, że policja nagrywa uczestników marszu, aby potem ich namierzać. Co ciekawe, ok 10 lat temu takie obawy wcale nie były nie uzasadnione choć uważam je za lekką paranoje. Tak czy inaczej, mimo takiej, a nie innej otoczki marszu i regularnych licznych zatrzymań i bicia pałą – na miejscu stawiały się grube tysiące ludzi. Nawet jak zdarzała sie niska temperatura i kropiło.

Gdy w rozmowie z Andrzejem Dołeckim, prezesem stowarzyszenia Wolne Konopie zapytałem o to, co sądzi o organizacji tegorocznego Marszu usłyszałem, że „jak na osobę, która pierwszy raz w życiu coś organizowała nie było źle„.

Pierwsza myśl to oczywiście – jak można powierzyć tak ważne wydarzenie osobie, która nigdy w życiu nic nie organizowała? Druga myśl była natomiast taka, że przecież, jak już wspomniałem wcześniej, Mateusz Zbojna organizował kilka demonstracji w obronie pacjentów… na które nigdy nikt nie przychodził poza organizatorami.

I teraz nie wiadomo co jest gorsze – powierzenie tak ważnego wydarzenia jakim jest Marsz Wyzwolenia Konopi osobie, która nigdy w życiu nic nie organizowała, czy powierzenie go osobie, która próbowała już coś zorganizować wielokrotnie, lecz nigdy się to jej nie udawało.

Fakt organizacji Marszu w sobotę w godzinach niemal wieczornych oraz w dniu finału Ligii Mistrzów pokazują jakie pojęcie o organizowaniu czegokolwiek ma Zbojna i jego ekipa.

Oszustwa organizatorów

Niestety przy okazji organizacji Marszu doszło też do poważnego oszustwa. Polegało ono na tym, że po wysłaniu do potencjalnych sponsorów oferty sponsorskiej, główny organizator Mateusz Zbojna, wysłał drugą ofertę, już bardzo istotnie zmienioną. Zmianą było dopisanie do oferty punktu, który mówił, że na Marszu Wyzwolenia Konopi pojawi się Mata.

Dla wyjaśnienia – to czy Mata by sie na marszu pojawił czy nie, ma dla potencjalnych sponsorów kolosalne znaczenie, jest to mocny „game changer”. Wynika to oczywiście z tego, iż młody Matkczak ściąga grube tysiące ludzi w danym miejscu w ciągu godziny wystarczy, że puści post czy relacje z informacją gdzie sie pojawi i wiadomo, że będą tam spore tłumy.

Dla sponsorów liczy się frekwencja wydarzenia oraz to jakim odbije się ono echem. To na tej podstawie sponsor podejmuje decyzję czy wejść w finansowanie wydarzenia czy też nie. Ma to tez kluczowe znaczenie przy ustalaniu stawek.

Dodanie do oferty uczestnictwa Maty w Marszu, z automatu uczyniło ten punkt najważniejszym dla potencjalnych sponsorów i reklamodawców. Punkt ten sprawiał, że oferta była przynajmniej 300% bardziej interesująca dla potencjalnych sponsorów.

Punkt ten był jednak oszustwem z premedytacją ponieważ Mata nigdy nie był potwierdzonym gościem. Mało tego, ludzie, którzy brali udział w organizacji marszu (Otwieramy Oczy) twierdzą, że do obecności Maty nikt nie przywiązywał wagi. W artykule Wiktora Brzezińskiego z OO o zaistniałej sytuacji czytamy:

„Kolejnym przykładem jest Marsz Wyzwolenia Konopi. Jednym z pomysłów była obecność na nim Maty, chociaż nigdy za specjalnie nie przywiązywaliśmy się do tej koncepcji. Osobiście wielokrotnie mówiłem, że to zły pomysł. Uważałem, i nadal uważam, że jego poziom rozpoznawalności mógłby przyćmić to wydarzenie. W mediach dyskutowałoby się o evencie Maty, a nie o Marszu Wyzwolenia Konopi. Kilka dni wcześniej miał miejsce koncert na schodkach, w trakcie którego ludzie skakali do Wisły by być bliżej swojego idola. A mówimy tu o wieczornym, spontanicznym koncercie na łódce. Co, gdyby Mata zapowiedział swoją obecność na Marszu kilka dni wcześniej? Albo nawet spontanicznie tego samego dnia? Czy masa jego fanów nie sparaliżowałaby Marszu? Jakie by było wtedy podejście policji? Czy byłoby bezpiecznie w takim tłumie jechać autami? Oczywiście, Marsz na jego obecności też by się wypromował, byłoby o nim głośno. Nie mogę się jednak pozbyć wrażenia, że bilans zysków i strat byłby na minus. Inną sprawą jest jednak brak jakiegokolwiek wsparcia w social mediach. Poważna instytucja działająca w zakresie depenalizacji marihuany nie powinna ignorować jednego z najważniejszych wydarzeń w konopnym kalendarzu”

Czytamy w artykule, który bardziej przypomina pokrętne tłumaczenie się dzieciaków, niż poważne podejście do tematu, cały tekst znajdziesz T U T A J.

Te kilka zdań pokazuje, że ci ludzie nie powinni nic organizować. Jeżeli ktoś uważa, że Mata przyćmił by Marsz to serio nie ma najmniejszego pojęcia o czym mówi. Każdy portal pisałby o tym, że Mata wspierając Marsz ściągnął na niego tysiące ludzi, pisano by o tym co tam powiedział,  z drugiej strony mogliby przemówić już mądrzejsi niż Matczak i puścić w świat odpowiedni konopny przekaz. Organizatorzy wprost przyznali, że zbyt duża frekwencja spowodowana uczestnictwem Maty byłaby problemem, brak słów gdyż im większa frekwencja tym lepszy efekt wydarzenia.

marsz wyzwolenia konopi

marsz wyzwolenia konopiCo ciekawe organizatorzy bredzą w obawie przed tłumami na marszu (chociaż to o tłumy chodzi) nie widząc prawdziwego problemu, który mógł zaistnieć gdyby Mata na Marsz wpadł, a mianowicie wieku fanów Maty, jednak z drugiej strony można by to wykorzystać do ciekawej debaty społecznej – w końcu młodzi fani Maty bez problemu mogą zdobyć wszelkie zakazane prawnie substancje w tym zioło.

Tak czy inaczej dopisanie tak istotnego punktu do oferty, który okazał się nieprawdą jest poważnym oszustwem. Z rozmowy z Wiktorem Brzezińskim z Otwieramy Oczy dowiedziałem się, że o oszustwie „na Matę” wiedział także Jakub Gajewski z zarządu Wolnych Konopi. Tak przynajmniej twierdzą przedstawiciele Otwieramy Oczy.

marsz wyzwolenia konopiZarówno Otwieramy Oczy jak i Wolne Konopie nie widzą w niczym problemu. Wiktor Brzeziński wprost wyznał, że faktycznie został oszukany przez Mateusza Zbojnę ale jak sam twierdzi, „żyje się dalej” i oczywiście wszyscy udają, że nic sie nie stało. Ci ludzie twierdzą, że zawarcie nieprawdziwych informacji w ofercie nie jest według nich oszustwem. To jest jedna z największych patologii na naszym konopnym podwórku.

Niestety obecność Maty to nie jedyny punkt oferty, który mijał sie z prawdą, wystarczy popatrzeć jacy artyści mieli grać na marszu, a jacy faktycznie grali.

Marsz Wyzwolenia Konopi – co dalej?

Czy przyszłoroczny Marsz również będą organizowali Gajewski oraz Zbojna po dopuszczeniu się jawnego oszustwa w tym roku? Co z przyszłością wydarzenia? Zapytałem o to prezesa stowarzyszenie Wolne Konopie, Andrzeja Dołeckiego:

„Jedno to jak ja to widzę, względem tego jak chciałbym żeby inni to widzieli (Marsz – przyp. red.). Opisane sytuacje, ale także inne powody są teraz powodem do dyskusji co dalej, co dalej z Marszem i czy jest sens go kontynuować. A to się wpisuje w szerszą dyskusję co dalej z WK bo po ostatnich sytuacjach (nie tylko przy okazji Marszu – przyp. red.) jestem na takim etapie, że albo trzeba to gruntownie przebudować, albo organizację zamknąć.”

-powiedział Andrzej Dołecki i dodał:

„Chciałbym, aby jeszcze w tym roku odbyła się szeroka dyskusja na temat jak następny marsz robimy, z kim robimy, czy robimy i po co w ogóle robimy to wydarzenie.”

 

Wielka Brytania: Minister Spraw Wewnętrznych chce zaostrzenia kar za marihuanę, w sprawie wypowiedział sie premier. W ostatnich dniach serwisy informacyjne obiegła wiadomość, iż minister Suella Braverman jest przeciwnikiem dekryminalizacji konopi indyjskich oraz, że zapowiedziała zmianę klasyfikacji konopi na bardziej restrykcyjną, która zakłada nawet dożywocie za ich uprawę. Do doniesień odniósł się  brytyjski rząd. Oto więcej informacji.

Wielka Brytania: Minister Spraw Wewnętrznych chce zaostrzenia kar za marihuanę, w sprawie wypowiedział się premier.

Minister Spraw Wewnętrznych forsuje pomysł, aby zmienić klasyfikacje konopi indyjskich z narkotyku klasy B do klasy A gdzie znajdują się najniebezpieczniejsze substancje jak heroina.

Zmiana klasyfikacji powodowałaby, że maksymalna kara za posiadanie wzrosłaby z 5 do 7 lat pozbawienia wolności, natomiast maksymalna kara za produkcje i handel wzrosłaby z 14 lat do dożywotniego pozbawienia wolności!

Suella Braverman argumentuje swoje postulaty absurdalnymi obawami, iż konopie indyjskie to po pierwsze „brama” dla innych, tzw. cięższych używek, a także powodują różne schorzenia, w tym raka i psychozy.

The Times donosi, że Braverman jest ideologicznie przeciwna dekryminalizacji marihuany gdyż jej zdaniem wysyła to „kulturowy” sygnał, że używanie narkotyków jest akceptowalne. Osoba z bliskiego otoczenia pani minister powiedziało The Times, że  „Musimy straszyć ludzi”, i tylko o to w tym chodzi, a nie o realne zmiany.

Jednak z Downing Street 10 płyną informacje, że żadna zmiana klasyfikacji nie jest planowana.

 Nie ma planów zmiany przepisów dotyczących konopi.

-poinformował rzecznik premiera Wielkiej Brytanii.

 

Prezydent Joe Biden ułaskawił wszystkich skazanych w USA za posiadanie marihuany na szczeblu federalnym! Taka wiadomość obiegła wczoraj wszystkie media w stanach zjednoczonych. Na mocy prawa federalnego USA, prezydent postanowił unieważnić wszystkie wyroki skazujące za posiadanie ziela, które zapadły od lat siedemdziesiątych, kiedy wprowadzono obowiązujące do niedawna w całych stanach przepisy. Prezydent Biden wezwał też gubernatorów, aby poszli w jego ślady w kwestii obywateli skazanych za posiadanie na podstawie przepisów stanowych, których liczba jest znacznie wyższa niż tych z wyrokami federalnymi. Oto więcej informacji.

Prezydent Joe Biden ułaskawił wszystkich skazanych w USA za posiadanie marihuany na szczeblu federalnym

Prezydent Joe Biden ułaskawił wczoraj tysiące osób skazanych za posiadanie marihuany na mocy prawa federalnego. Prezydent USA powiedział także, że jego administracja oceni, czy konopie indyjskie powinny być prawnie kwalifikowane w taki sam sposób, co substancje, takie jak heroina czy kokaina.

Biden w swojej wypowiedzi podkreślił, że marihuana jest obecnie legalna w wielu stanach ameryki, a mimo to dochodzi to niepotrzebnych wg. prezydenta sytuacji takich jak problemy osób z wyrokami ze znalezieniem pracy czy wynajmem mieszkania.

Jak powiedziałem wcześniej, nikt nie powinien siedzieć w więzieniu tylko za używanie lub posiadanie marihuany.

Dziś podejmuję kroki, aby zakończyć nasze nieskuteczne podejście.

-napisał wczoraj na swoim koncie Twitter prezydent Biden.

Ułaskawienia dotyczą tylko osób z zarzutem posiadania i obejmują jedynie skazania federalne. Zdecydowanie więcej osób skazanych zostało na mocy prawa stanowego.

Dlatego prezydent Biden wezwał gubernatorów, aby dokonali ułaskawień na poziomie stanowym, zapowiedział też umożliwiające to przepisy federalne, z którymi teoretycznie powinny się zgadzać przepisy stanowe.

Trwają zapisy na studia podyplomowe „Uprawa, przetwórstwo i zastosowanie konopi”. Są to pierwsze w Polsce studia w pełni poświęcone tym wspaniałym roślinom, a obecny nabór rozpoczyna kolejną edycję kierunku. Program studiów został rozszerzony o dodatkowe 200 godzin, pojawiły sie też nowe zagadnienia takie jak łączenie konopi ze światem krypto walut czy tokenizacja. Pierwszy zjazd odbędzie się w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie, która jako pierwsza uruchomiła taki kierunek. Oto więcej informacji.

Uprawa, przetwórstwo i zastosowanie konopi – studia podyplomowe, trwająca rekrutacja oraz nowości na kierunku

Studia kierowane są do:

-osób zamierzających rozpocząć działalność w sferze upraw, przetwórstwa i zastosowań konopi,

-osób prowadzących działalność w sferze upraw, przetwórstwa konopi oraz zastosowań konopi, którzy chcą poszerzyć i usystematyzować znajomość zagadnień związanych z tematem studiów,

-osób zawodowo związanych z szeroko pojętą problematyką naturalnego leczenia i wykorzystujących konopie jako roślinę leczniczą,

-osób współpracujących z firmami prowadzącymi uprawę, przetwórstwo i zastosowanie konopi,

-dla farmaceutów i konsultantów konopnych,

-osób zainteresowanych tematyką konopi.

Tak pisaliśmy rok temu o pierwszym kierunku studiów nastawionym na konopie. Całość przeczytasz T U T A J.

Studenci zostaną wyposażeni w zestaw informacji i umiejętności niezbędnych dla profesjonalistów z zakresu prowadzenia i problematyki upraw, przetwórstwa i zastosowań zarówno do celów zdrowotnych jak i przemysłowych. Program studiów jest bardzo szeroki i obejmuje m.in. zagadnienia związane z uprawą polową oraz co raz popularniejszą uprawą w pod lampami w pomieszczeniach (indoor) oraz szeroki dział związany z leczniczymi i dietetycznymi właściwościami konopi. Wykłady pokazywać też będą konopie jako roślinę włóknistą, która wykorzystywana jest w przemyśle włókienniczym, budowlanym (budownictwo naturalne), ale również jako roślinę oleistą wykorzystywaną w przemyśle kosmetycznym czy paliwowym.

Uprawa, przetwórstwo i zastosowanie konopi – druga edycja studiów podyplomowych

Druga edycja studiów konopnych to program powiększony o ponad 200 godzin wykładów i zajęć praktycznych w terenie. Studia odbywają się w trybie hybrydowym i część wykładów odbywa sie online.
Na pierwszych zajęcia spotykamy się w Lublinie w WSPA, gdzie czekają na Was wykłady: botanika i biochemia konopi w tym bardzo ciekawy o terpenach i ich niesłychanie ważnej roli w konopiach.
Następne wykłady w pierwszym semestrze to „prawodawstwo oraz lecznicze zastosowanie konopi”, które odbywać się będą w trybie online.
W drugim semestrze poświęcimy najwięcej czasu zajęciom terenowym. Odwiedzimy pola konopne, Hale uprawowe, porozmawiamy z praktykami, przedsiębiorcami konopnymi, doświadczymy jak wygląda budownictwo konopne.
Nowością w tym roku będzie bardzo ciekawy w obecnych czasach przedmiot – blockchain, tokenizacja i automatyzacja procesów w rolnictwie konopnym.

 

Wejdź na wspa.pl i aplikuj już teraz!

Czy Australia zalegalizuje marihuanę jeszcze w tym roku? We wtorek, reprezentujący partię Zieloni, senator David Shoebridge poinformował, że jego ugrupowanie uzyskało analizy prawne, zgodnie z którymi możliwe jest usunięcie usunięcie przepisów uniemożliwiających legalizację marihuany na poziomie całego kraju. Oto więcej informacji.

Australia zalegalizuje marihuanę jeszcze w tym roku?

W Australii, która składa się z 16. stanów / jurysdykcji, legalnie zapalimy marihuanę tylko w jednym z nich. Australijskie Terytorium Stołeczne (ACT) jest jedyną jurysdykcją w Australii, która poluzowała przepisy dot. konopi indyjskich. Nowe prawo zniosło kary za posiadanie oraz uprawę na własne potrzeby. Na terenie ACT leży m.in. miasto Canberra, stolica Australii. Więcej na ten temat pisaliśmy T U T A J.

Do tej pory uważano, że przepisy takie nie mogą zostać wprowadzone odgórnie w całym kraju. Teraz się to zmieniło.

Możemy zalegalizować!

Z porady prawnej uzyskanej przez moje biuro wynika, że Zieloni mogą uchwalić ustawę o legalizacji konopi na poziomie kraju.
Wszystkie przepisy stanowe kryminalizujące ich legalne używanie, posiadanie i sprzedaż mogą zostać unieważnione. W tym roku moglibyśmy zalegalizować konopie indyjskie w całym kraju!

-poinformował na swoim Twitterze senator David Shoebridge

Senator dodał też, że „40% Australijczyków używało konopi indyjskich, ale to najbardziej bezbronni są przeciągani przez system sądownictwa karnego. W rzeczywistości, badanie gospodarstw domowych National Drug Strategy z 2019 r. wykazało, że 60% mieszkańców Sydney chce legalizacji marihuany.

W kolejnym wpisie czytamy, że „Jeśli jesteś dorosły i chcesz odpocząć przy marihuanie, powinieneś być w stanie to zrobić bez obawy o interwencję policji – bez martwienia się, czy możesz trafić do więzienia za palenie jointa z przyjaciółmi.”

David Shoebridge zapowiedział przedstawienie ustawy legalizującej marihuanę jeszcze w tym roku.

Jeżeli tak się stanie, będzie to pierwszy kontynent z legalną marihuaną.

Czy legalizacja marihuany w Niemczech będzie niezgodna z prawem unijnym? Przed takim problemem stanęli prawnicy niemieckiego Bundestagu. Chodzi głównie o decyzję ramową UE z 2004 r. oraz układ z Schengen. Jednak europejskie ramy i przepisy w tej materii są skonstruowane w taki sposób, że zostawiają spore pole do interpretacji. Oto więcej informacji.

Legalizacja marihuany w Niemczech będzie niezgodna z prawem unijnym?

Prawnicy Bundestagu, a także szef DHV – Deutsche Hanf Verband (niemieckie stowarzyszenie konopi) dostrzegają pewien problem.

Chodzi o przepisy unijne, które odnoszą się do używek, a przede wszystkim o układ z Schengen oraz decyzję ramową UE z roku 2004.

W dokumencie decyzja ramowa Rady 2004/757/WSiSW z dnia 25 października 2004 r. ustanawiająca minimalne przepisy określające znamiona przestępstw i kar w dziedzinie nielegalnego handlu narkotykami czytamy m.in.:
(„1) Nielegalny handel narkotykami stanowi zagrożenie dla zdrowia, bezpieczeństwa i jakości życia obywateli Unii Europejskiej oraz dla legalnej gospodarki, stabilności i bezpieczeństwa Państw Członkowskich.
(3) Konieczne jest przyjęcie minimalnych zasad określających znamiona przestępstw w dziedzinie nielegalnego handlu narkotykami i półproduktami, co umożliwi wspólne podejście na poziomie Unii do walki z nielegalnym obrotem.

(5) Kary przewidziane przez Państwa Członkowskie powinny być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające oraz obejmować kary pozbawienia wolności. Dla ustalenia wymiaru kary należy wziąć pod uwagę okoliczności faktyczne, takie jak ilość i rodzaj przemycanych narkotyków, oraz to, czy przestępstwo zostało popełnione w ramach organizacji przestępczej.

(6) Państwom Członkowskim winno się zezwolić na dopuszczenie możliwości złagodzenia kary, jeżeli przestępca przekazał właściwym władzom cenne informacje.”

Cały dokument znajduje się T U T A J.

Zdaniem ekspertów, w przypadku naruszeń Niemcy muszą spodziewać się „skutecznych, proporcjonalnych i odstraszających sankcji karnych”.

Jednak sprawa nie jest taka prosta i oczywista jak by sie mogło wydawać, a diabeł tkwi w szczegółach. Część prawników uważa, że Niemcy zmieniając swoje przepisy, nie złamią prawa unijnego gdyż to zabrania handlu i produkcji NIELEGALNYMI substancjami. Natomiast po zmianie prawa – będą one legalne więc prawo unijne nie będzie naruszane.

„W szczególności sformułowanie, że należy zapobiegać nielegalnemu handlowi, pozostawia pole do interpretacji. Regulowany, kontrolowany handel nie byłby nielegalny”

– mówi Georg Wurth, szef Deutsche Hanf Verband.

Niemiecki rząd zapowiedział, że ustawa legalizująca marihuanę zostanie przedłożona do prac w Bundestagu najpewniej na początku przyszłego roku. Do tej pory niemieccy politycy oraz działacze będą wypracowywali najlepszy możliwy model legalizacji. Celem współpracy polityków z wszelkiej maści organizacjami, także tymi, które legalizacji się sprzeciwiają, ma pomóc wypracować taki model nowego prawa, którego nie trzeba będzie w najbliższej przyszłości poprawiać, powiedział w rozmowie z WeedNews.pl Burkhard Blienert, niemiecki komisarz ds. narkotyków, z którym mieliśmy okazje porozmawiać kilka tygodni temu w Berlinie podczas ICBC Berlin 2022, gdzie legalizacja marihuany w Niemczech była wiodącym tematem.

Czesi chcą legalizacji ziela i nawołują do tego resztę Europy. Czeski Narodowy Koordynator Antynarkotykowy Jindřich Vobořil, mówi, że należy uregulować Czeski rynek konopi poprzez ich legalizację. Uważa też, że cała Europa powinna iść tą drogą. Oto więcej informacji.

Czesi chcą legalizacji ziela i nawołują do tego resztę Europy

Regulacja rynku oraz dekryminalizacja użytkowników marihuany rekreacyjnej – na te tematy rozmawiali podczas praskiego spotkania europejskich koordynatorów ds. walki z narkotykami europejscy koordynatorzy ds. walki z narkotykami. Spotkanie zostało zorganizowane w ramach czeskiej prezydencji UE.

Mamy nadzieję, że będzie to skoordynowany wysiłek (uregulowanie rynku konopi). Nie sposób nie mówić o tym w całej UE. Zakaz nie okazał się wystarczająco skuteczny; musimy poszukać innych modeli sterowania. Kontrolowany rynek może być jedynym możliwym rozwiązaniem

-powiedział Vobořil.

Jindřich Vobořil przygotowuje projekt ustawy regulującej rynek konopi w Czechach, który planuje złożyć do końca roku.

Mówił też, że zmiany planują także Niemcy, Luksemburg i Holandia. Pisaliśmy o tym w materiale „Historyczna konferencja ws. legalizacji z udziałem Niemiec, Niderlandów, Luksemburga i Malty zakończona wspólnym oświadczeniem

Są też jednak państwa, takie jak Francja czy Szwecja, które sprzeciwiają się jakimkolwiek zmianą idącym w stronę liberalizacji prawa dot. konopi indyjskich.

W Europie i na całym świecie bezsprzecznie nasila sie trend liberalizacji prawa i legalizacji marihuany rekreacyjnej. Wkrótce konopie indyjskie będą legalne u naszych sąsiadów od zachodu oraz południa. Zjawisko legalizacji nabiera rozpędu i rośnie niczym śnieżna kula. Jak długo nasi politycy mogą być na to ślepi?

Źródło: Euractiv

[vc_row][vc_column][vc_column_text]Muzyczna produkcja Grube Jointy to wyjątkowa pozycja dla całego środowiska konopnego i nie tylko. Dwie pierwsze edycje, które ukazały sie ponad dekadę temu na stałe zapisały się w polskiej konopnej oraz muzycznej historii. „Grube Jointy II: Karani za nic” to bardzo wysoko postawiona poprzeczka m.in. przez Sokoła, Pezeta, Pono, JWP, DGE, Grubsona, Sobotę, HK Rufijoka, Firmę, VNMa oraz całej reszty znamienitych raperów i raperek, którzy wzięli udział w projekcie. Po przeszło dekadzie oczekiwania nadchodzi kolejna edycja projektu, której z nieukrywaną przyjemnością zostaliśmy partnerem. Panie i panowie – Grube Jointy III ukażą się najpewniej jeszcze w tym roku! oto więcej grubych informacji.

Grube Jointy

Projekt Grube Jointy to dla wielu jedna z najważniejszych produkcji muzycznych utrzymanych w konwencji protest song. Druga edycja albumu wydana w roku 2011 była bardzo mocną trzy płytową składanką zawierającą pięćdziesiąt naprawdę mocnych utworów. Na albumie swoje zdanie nt. polityki narkotykowej w kontekście konopi, polityki jako takiej oraz obecnej sytuacji w kraju wyrazili m.in. Sokół, DonGuralEsko, Pezet, HK Rufijok, Trzeci Wymiar, Ras Luta, Grubson, JWP, VM, Wice Wersa, Firma, Majkel.

Niemal wszystkie numery na składającym się z trzech krążków albumie były protest songami lub ganja tune’ami. Podobne założenie ma też trójka, która tym razem będzie składać się z dwóch krążków.

Były to (GJ II) w większości numery bardzo dosadne i bardzo mocne, bezkompromisowe i dobrze nawinięte.

Projekt Grube Jointy to bardzo konkretny przekaz – wyrażenie przez artystów co w obecnej rzeczywistości należy zmienić, na co są wkurwieni, a co postrzegają jako pozytyw. Jest to chyba jedyna pozycja aż tak bardzo naładowana społecznym przekazem. Tak jak np. „To polska właśnie” HK Rufijoka (Moim zdaniem jeden z najlepszych numerów na płycie).

GJ III jeszcze w tym roku

Po ponad dekadzie oczekiwania na kolejną edycje tego wydawnictwa – z ogromną przyjemnością możemy poinformować, że Grube Jointy III wyjdą najpewniej jeszcze w tym roku! Jako WeedNews.pl zostaliśmy partnerem projektu i aż do samej premiery będziemy Was informować o postępach.

Grube Jointy III to nie tylko muzyka, to także edukacja odbiorców i społeczeństwa. To ruch społeczny. Dlatego po za dobrą muzyką możecie się też spodziewać wkładki edukacyjnej, o której więcej napiszemy niebawem.

Niedawno poznaliśmy pierwszy singiel promujący wydawnictwo. Mowa o utworze „Wspólny Cel”, za który odpowiada ZBUKU.[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=xG2-0zP2MdQ”]

Oprócz ZBUKA na trójce usłyszymy takich raperów jak VNM, DUDEK RPK, czy PONO. Z czasem ujawnimy kolejnych artystów zaangażowanych w projekt.

Co ciekawe, kilka lat temu projekt Grube Jointy został niejako zamknięty, a na pewno zawieszony. Co było tego powodem?

„W 2011 roku światowa komisja do spraw polityki narkotykowej stwierdziła, że globalna wojna z narkotykami poniosła klęskę. Często zatrzymywane i karane są osoby uzależnione, które zamiast represji systemowych powinny zostać skierowane na leczenie. Wydawanie kolejnego albumu wiedząc, że nie zmieni to sytuacji prawnej, byłoby świadomym propagowaniem narktotyków” 

-powiedzieli autorzy albumu.

Co się zatem zmieniło, że Grube Jointy powracają?

Autorzy GJ podkreślają, że zmiana decyzji i reaktywacja projektu wynikają z obecnej sytuacji w świecie konopnym i nie tylko. Dzisiaj jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż te 6-8 lat temu. Mamy legalną medyczną marihuanę, cały świat idzie ku legalizacji, legalizują także nasi zachodni sąsiedzi – Niemcy. To wszystko sprawiło, że projekt postanowiono wskrzesić, aby dać światu swój zaktualizowany przekaz.

Bardzo nas cieszy reaktywacja tego wydawnictwa gdyż był to jeden z najważniejszych o ile nie najważniejszy album tak mocno dotykający obecnych spraw społecznych.

Wyczekujcie zatem informacji oraz obowiązkowo zasubskrybujcie kanał Grube Jointy na YT

[/vc_column][/vc_row]

Czy Monar jest zainteresowany darowizną od fundacji Maty? Fundacja420, którą firmuje raper, ma przekazać 420.000 PLN na rzecz Monaru – dowiedzieliśmy się z ostatniego performance’u w formie oświadczenia, podczas którego Matczak poinformował także o chęci startu w kampanii prezydenckiej w 2040 roku. Monar to organizacja, która od zawsze jest przeciwna liberalizacji prawa, jej przedstawiciele wielokrotnie powtarzali kłamstwa dot. konopi, są oni propagatorami m.in. szkodliwej i dawno naukowo obalonej „teorii bramy”  regularnie powtarzając, iż jest to używka prowadząca do ciężkich środków, która z pewnością odbierze ci wszelką chęć do życia. Zapytaliśmy Monar czy jest zainteresowany wspomniana darowizną, oto co usłyszeliśmy.

Monar zainteresowany darowizną od fundacji Maty?

O przekazaniu przez Matę 420.000 na rzecz Monaru pisaliśmy T U T A J. Monar to organizacja, o której głoszone są skrajnie różne opinie. Wielu krytykuje organizacje za metody działania i prowadzenia terapii dla osób uzależnionych od ciężkich narkotyków takich jak heroina czy inne ciężkie, silnie uzależniające i wyniszczające substancje. Jednak nie ta część działalności będzie tematem tego tekstu. Nie zajmujemy tutaj żadnego stanowiska w kwestii sposobów prowadzenia terapii przez Monar.

Monar jest organizacją ultra szkodliwą dla tematu racjonalnego podejścia do konopi i racjonalnej polityki konopnej. Organizacja szkodzi zarówno sobie, użytkownikom konopi, uczniom szkół ponadpodstawowych oraz kadrze pedagogicznej – a także wielu innym instytucjom pracującym z młodzieżą. W jaki sposób?

Szkodliwość działań Monaru dla wspomnianych grup społecznych może być bardzo duża. Wynika one przede wszystkim z nieprawdziwości głoszonych przez tę instytucję stwierdzeń o szkodliwości marihuany. I żeby było jasne, marihuana może mieć negatywny wpływ na nasze życie, wszystko zależy od użytkownika. Jeżeli konsument nadużywa, używa szkodliwie tzn. przez to, że używa zawala pracę czy szkołę to oczywiście nie jest nic dobrego. Ważne, aby palenie zioła nie było jedyną rozrywką, istotne, aby mieć swoje cele i do nich dążyć, soje pasje i zajawki.

Jednak Monar jako instytucja, jest piewcą kłamstw, które szkodzą im samym. Przykłady? Proszę bardzo – na stronach Monaru znajdziemy takie oto stwierdzenia:

„Marihuany nie można przedawkować. Ale czy to oznacza, że nie ma niebezpieczeństwa? – Wiadomo, że po jakimś czasie palenia marihuany traci się motywację – twierdzi terapeuta. – Nie ma się wtedy ochoty nic robić, a rzeczywistość próbuje się dostosować tylko do siebie, by obronić to, co niby nie szkodzi”

Jest to oczywiście półprawda, czyli nieprawda. Stwierdzenie, że po jakimś czasie palenia marihuany traci sie motywacje jest ultra kłamstwem. Znam wielu menadżerów wysokiego szczebla, właścicieli firm, podróżników, sportowców, naukowców, odkrywców i długo by tak jeszcze wymieniać, którzy regularnie używają marihuany. Część osób zasiadających w ławach poselskich również pali, pali kilku złotych medalistów olimpiad, pali najszybszy człowiek na ziemi oraz w wodzie, pala najsławniejsi aktorzy, pali spora część zawodników NBA i NHL, palą artyści i ludzie sukcesu – i wszyscy się do tego przyznają. Są to w wielu przypadkach tytani pracy. No ale pan terapeuta z Monaru wie zapewne lepiej.

Skoro jest to pół prawda to jak to wygląda rzeczywiście? Tak, jeżeli jesteś osobą z natury leniwą to używanie marihuany może sprawić, że będziesz jeszcze bardziej leniwy. Marihuana ma to do siebie, że potrafi niejako spotęgować nasze podejście do życia, jeżeli jesteś osobą kreatywną możesz tę kreatywność podnieść, ale jeżeli jesteś z natury leniwy to możesz być leniwy jeszcze bardziej. Konopie nie są dla każdego – to trzeba powiedzieć jasno.

Dalej, w artykule pt. „Milion twarzy marychy„, który Monar opisuje i linkuje jako „obiektywny tekst o marihuanie” gdzie wypowiadają się terapeuci z Monaru, czytamy:

Tomek skończył 20 lat. W ośrodku jest prawie rok. Zbliża się moment, kiedy będzie musiał go opuścić. Nie bierze narkotyków, dwa miesiące temu rzucił też papierosy, bo kolega powiedział: „A może byś tak przestał palić?”. Jest pogodny, podaje rękę na powitanie. Zgadza się na rozmowę. Jednak na pytania odpowiada tylko twierdzącym lub przeczącym ruchem głowy, sporadycznie słychać „tak” lub „nie”. Ale jeśli ponownie zadać to samo pytanie i zasugerować odpowiedź zupełnie odmienną, Tomek też się zgodzi. – Każdy może go zmanipulować, wykorzystać… On nie może żyć samodzielnie – martwi się Artur Siatkowski. – Staramy się go umieścić w zakładzie opiekuńczym. Tam będzie żył godniej niż w domu rodzinnym. Wiemy, że Tomek palił marihuanę.

Znowu półprawda czyli nieprawda. Tak, Tomek pewnie palił marihuanę, jednak z pewnością nie była to jego jedyna używka. Tomek pewnie zażywał wszelkiego rodzaju dopalacze – wnioskując z opisu tego, jak bardzo jest wyniszczony i niesamodzielny. A może wąchał klej? Nie ważne, ważne, że wśród tych wyniszczających narkotyków była i marihuana, zatem powiemy, że Tomek ma przesrane życie właśnie przez konopie.

Lecimy dalej, oto kolejne bzdury promowane przez Monar:

„Tacy faceci

Przystojni, zadbani, modnie ubrani, pięknie mówiący po polsku… Gdyby ich spotkać w innym miejscu niż ośrodek Monaru, nie można by się domyślić ich przeszłości. Wszyscy trzej zaczynali od marihuany. Co sądzą o tym, że od początku roku ten narkotyk można kupić legalnie bez recepty w amerykańskim stanie? – Nie jestem zwolennikiem takiej dostępności marihuany – mówi Andrzej, który kiedyś dzień zaczynał od skręta. – Obawiam się, że wielu nastolatkom łatwiej będzie do niej dotrzeć, choć określono, że kupujący musi mieć co najmniej 21 lat. Według mnie, jeśli inicjacja następuje w wieku 12 czy 14 lat, to ryzyko uzależnienia wynosi 99%”

Wszyscy trzej zaczynali zapewne od alkoholu, a nie od marihuany. Oto klasyczny przykład powielania nieprawdziwej i naukowo obalonej teorii bramy (gateway drug) , mówiącej, że marihuana jest wstępem do ciężkich narkotyków. Dziś wielu konopie indyjskie nazywa bardziej prawidłowo czyli „exit drug” – narkotyk wyjścia, chodzi o to, że marihuana pomaga wielu wyjść z uzależnienia od ciężkich narkotyków. Ale co tam, prawda ma dla pracowników Monaru marginalne znaczenie. Opisywana osoba mówi, że gdy inicjacja następuje w wieku 12 lat to jest wysokie ryzyko uzależnienia. Ok, pamiętajmy zatem, że wiek 12 lat dla inicjacji narkotykowej to realia Polski (serio), natomiast w miejscach gdzie marihuanę można kupić legalnie wynosi on 17-18 lat. Jak widać Monarowa ideologia zablokowała Andrzejowi zdolność racjonalnego rozumowania.

Ogólnie Monar nie widzi problemu w piciu tanich win przez młodzież chociaż naukowcy od dawna mówią, że to alkohol jest narkotykiem wstępu, po którym sięga się po mocniejsze rzeczy. Kilka przytoczonych przez Monarowych terapeutów przypadków to zdecydowanie potwierdza, oto jeden z przykładów:

„(…) Niemal w ostatniej chwili zgłosił się do ośrodka w Wyszkowie, bo górna granica wieku pacjentów to 35 lat, a on miał 33. Pochodzi z Białegostoku. Miał 12 lat i starszych kolegów, z którymi chodził do parku grać na gitarach i pić tanie wino. To od nich dostał pierwszego skręta. Zapalił. Poczuł się fajnie.”

Ale oczywiście pierwszym narkotykiem nie był alkohol, od osób z Monaru usłyszysz, że była to marihuana. Znowu kłamstwo.

Monar od wielu lat dopuszcza się jeszcze jednego, bardzo poważnego kłamstwa, które na celu ma pokazanie jak straszna jest marihuana i jak potężnie uzależnia i niszczy ludziom życie.

Przedstawiciele Monaru od lat powtarzają pewne kłamstwo, że każdego roku trafia do nich setki młodych ludzi potrzebujących terapii odwykowej w związku z uzależnieniem od marihuany. Jest to półprawda czyli nieprawda. Tak, do Monaru trafiają młodzi ludzie na terapię uzależnień w związku z używaniem marihuany. Tylko, że pracownicy Monaru zapomnieli dodać jeden ważny szczegół – nie są to ludzie uzależnieni, którzy dobrowolnie i samodzielnie zgłosili sie na terapię. Są to ludzie, którzy zostali zatrzymani na ulicy z jakąś niewielką ilością marihuany, którą w większości przypadków pala sporadycznie przy okazji wyjść na miasto czy imprezę. Ludzie ci zostali postawieni przed sądem i dostali wybór – wyrok (w zawieszeniu ale nadal wyrok i syf w papierach) lub podjęcie leczenia uzależnienia, a po jego zakończeniu umorzenie sprawy. Oczywiście niemal każdy by wybrał leczenie zamiast wyroku. i w ten oto sposób mamy setki  „uzależnionych” od marihuany na oddziałach Monaru. manipulacje w najczystszej postaci.

Niesłychanie szkodliwe jest też to, że wszyscy ludzie związani z oświatą traktują brednie i kłamstwa Monaru jako prawdę objawioną. Jaki jest tego efekt? Gdy młodzież słyszy te wszystkie bzdury o marihuanie, stwierdzenia, że palacze ziela są leniwi i nic nie osiągają widząc jednocześnie, że pali kilku złotych medalistów olimpiad, pali najszybszy człowiek na ziemi oraz w wodzie, palą najsławniejsi aktorzy, pali spora część zawodników NBA i NHL, palą artyści i ludzie sukcesu – i wszyscy się do tego przyznają. Są to w wielu przypadkach tytani pracy.

Jaki jest efekt? Młodzież nie wierzy tym, którzy wciskają im o narkotykach brednie. Mało tego, młodzież dochodzi do wniosków, że skoro nauczyciele powtarzają aż takie bzdury o marihuanie, to może o innych narkotykach też kłamią i heroina jest w sumie ok. Na szczęście mało kto zdobywa edukacje co do używek od nauczycieli i tak na prawdę zdaje sobie sprawę, że dopalacze czy opiaty to średni wybór. Szkoda, że ludzie związani z oświatą nie zdają sobie sprawy, że KOMPLETNIE NIE MAJĄ DOTARCIA ANI PRZEBICIA W TEJ MATERII. Dzieciaki robią sobie jaja z wykładów o narkotykach i nic w tym dziwnego skoro zamiast racjonalnego podejścia do marihuany „edukatorzy” demonizują trawkę nadając jej gro negatywnych aspektów, które młodzież wie, iż są nieprawdą.

Wracając do pytania postawionego w tytule – tak, Monar jak najbardziej jest zainteresowany darowizną od fundacji, która z założenia ma wspierać działania pro legalizacyjne, czyli coś z czym Monar się kompletnie nie zgadza i jest temu od zawsze przeciwny. Mało tego, przedstawiciele Monaru uważają, że medyczna marihuana w aptekach to jest nieporozumienie, i tu nie mam zamiaru gryźć się w język, żeby chcieć odmawiać pacjentom często jedynego pomagającego leku – trzeba być wyjątkowym skurwysynem. No ale dla Monaru to norma. Przedstawiciele organizacji odpowiedzieli Fundacji, że chętnie pieniądze przyjmą. Teraz Monar czeka na informację zwrotną od Fundacji420 w sprawie ustalenia szczegółów przekazania darowizny.

Jesteśmy niezmiernie ciekawi, na co zostanie przeznaczone 420 000 PLN. Może na kampanię pokazującą jakim strasznym złem są dla tego świata konopie indyjskie, to by się idealnie wpisywało w ich dotychczasową działalność.

Mars Wrigley, producent takich marek jak Skittles ®, M&M’S®, SNICKERS®, ORBIT®, EXTRA®, wygrał proces sądowy przeciwko producentom konopi indyjskich, którzy używali zastrzeżonych marek w nazwach swoich produktów przeznaczonych dla osób dorosłych. O wytoczeniu procesu przez giganta produkującego popularne słodycze konopnym producentom informowaliśmy w maju zeszłego roku. Kilka dni temu zapadł w tej sprawie wyrok na korzyść Mars Wrigley. Oto więcej informacji.

Mars Wrigley, producent m.in. cukierków Skittles wygrywa sprawę przeciwko producentom konopi indyjskich

O procesie wytoczonym przez Mars Wrigley, giganta produkującego pisaliśmy w maju T U T A J. Informowaliśmy wtedy, że:

„Producenci wysokiej klasy marihuany oraz nasion konopi indyjskich, od jakiegoś czasu lubują się w nazywaniu swoich produktów nazwami znanych i lubianych na całym świecie słodkości bądź innych produktów spożywczych. Najbardziej znanym przykładem jest chyba odmiana marihuany o nazwie „Zkittlez”. Jest to szczep, który swoim słodko-owocowym aromatem przywołuje na myśl właśnie cukierki „Skittles” (oryginalna nazwa zaczyna i kończy się literą „s”, natomiast w przypadku konopi jest to litera „z”).”

Ale to nie jedyny przypadek nieautoryzowanego użycia nazwy cukierków. Na rynku w USA dostępne są nie tyle kwiaty co cukierki „Skittles”, które na pierwszy rzut oka nie różnią się od oryginału. Tyle, że zawierają do 800 mg THC na opakowanie.

12 sierpnia br. sędzia federalny Patrick Gleeson orzekł, iż trzech producentów i dystrybutorów konopi indyjskich sprzedawanych pod nazwami nawiązującymi do popularnych słodyczy” ma dostarczyć i zniszczyć wszystkie produkty oraz opakowania naruszające prawo”, a także zapłacić kary umowne za nieautoryzowane użycie znaku towarowego należącego do Mars Wrigley.

Sędzia orzekający w tej sprawie dodał:

„Uważam również, że reklama oraz sprzedawanie potencjalnie niebezpiecznego produktu przy użyciu zawłaszczonych znaków towarowych, które są ewidentnie atrakcyjne dla dzieci, stanowi wyraźne odejście od zwykłych standardów przyzwoitego zachowania, które zasługuje na potępienie i odstraszenie”

Cały wyrok znajdziesz T U T A J.

Gigant Mars Wrigley złożył pozew w maju 2021 r. , twierdząc, że nielegalni sprzedawcy naruszają prawnie zarejestrowane znaki towarowe Mars Wrigley

„Mars Wrigley zdecydowanie potępia wykorzystywanie popularnych marek cukierków w marketingu i sprzedaży produktów zawierających THC, co jest rażąco zwodnicze i nieodpowiedzialne” –  Oznajmili w komunikacie prasowym w maju 2021, dodając też:

„Wykorzystywanie marek Mars Wrigley w ten sposób jest nieautoryzowane, niewłaściwe i musi zostać przerwane, zwłaszcza w celu ochrony dzieci przed pomyłkowym spożyciem tych nielegalnych produktów THC”.

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.