Zielone Newsy

Aktualności

Najnowsze badania opublikowane przez Portland State Universisty(PSU) przekonują, że tzw. dabbing może nieść za sobą przykre konsekwencje zdrowotne. Jak możemy przeczytać w ich czasopiśmie ACS Omega, BHO spalane w wysokiej temperaturze uwalnianie szkodliwych substancji chemicznych.

Co to oznacza u pacjentów medycznych?

Jak twierdzi dr Rober M. Strongin, główny badacz tego tematu „Im wyższa temperatura, tym większe ryzyko, że użytkownicy wdychają substancje, które mogą być szkodliwe dla ich zdrowia”. Spójrzmy na to z tej strony, że jedni „dabbersi” wolą mocno rozgrzane gwoździe, które przypominają im palenie. Drudzy natomiast wolą obchodzić się z nieco niższymi temperaturami, dzięki czemu mogą delektować się wyjątkowym smakiem daba.

(koncentrat w trakcie odparowywania butanu)

Jednak prace wykonane w PSU wykazały, że delektowanie się smakiem nie ma tu już większego znaczenia. Wysoka temperatura „dabbersów”, którzy rozgrzewają swój sprzęt do 315°C lub nawet 500°C, naraża ich na duże ryzyko wdychania methacroleiny (bardzo szkodliwej substancji), oraz w tym drugim przypadku spore ilości benzenu, który jest silnym czynnikiem rakotwórczym. Dabbowanie w niższych temperaturach nie wykazuje dużych śladów methacroleiny, ale wciąż jest wykrywalna.

Czy to naprawdę tak niebezpieczne?

Poziom toksycznej substancji znacznie spada w temperaturach niższych niż 250°C. Ich wartości są tak niskie, że badacze do ich zdiagnozowania zmuszeni byli użyć nowoczesnej aparatury. Niemniej jednak, naukowcy namawiają do zaprzestania korzystania z gwoździ klasycznych (tytanowych, porcelanowych, szklanych) czy tzw. e-nail, które zasilane są akumulatorem lub sieciowo. Przede wszystkim osoby z problemami immunologicznymi powinny trzymać się zdala od dabbingu, a trawka, którą popalają musi odejść w odstawkę.

Mimo legalności marihuany w stanie Oregon, naukowcy nie przeprowadzali badań używając konopi indyjskich! Ich prace koncentrowane były na terpenach znajdujących się w marihuanie; limonene, linalool oraz myrcene. Wykazali oni, że słodkie związki aromatyczne zawarte w konopiach, w wysokich temperaturach mogą ulegać degradacji we wcześniej wspominane związki chemiczne.

Naukowcy przeprowadzili badanie poprzez wstrzykiwanie terpenów na specjalnie przygotwane miniaturowe gwoździe wielkości paznokcia. Monitorowali ich temperaturę za pomocą wyspecjalizowanej kamery na podczerwień, a specjalna szklana aparatura zbierała parę do analizy.

Wykonano jądrowy rezonans magnetyczny, aby zbadać powietrze przeciągniete przez „mechaniczne płuca”, które podczas „zaciągania” równocześnie zasysały stałą ilość powietrza, w celu określenia stężenia metakroli w odparowywanych terpenach. Zastosowano również spektrometrie masową w celu zdiagnozowania niższych partii degradacji terpenów.

Na pierwszy rzut oka, całe te badanie może wydawać się dość straszne ale fakt, że toksykolodzy zaczęli interesować się tematem Dabbingu kieruje nas na dość pozytywne myślenie, ponieważ może tym samym tematem zainteresuje się grono medycznych naukowców?

Naukowcy zdecydowali się użyć myceryny jako modelu terpenu do swoich badań, z uwagi na fakt, że terpen ten najczęściej występuje w marihuanie. Niektóre ekstrakty zawierają więcej limonenu, podczas gdy inne mogą mieć przeważającą ilość humulenu.

Nie popełniaj tych błędów palaczu! Dbaj o swoje zdrowie i nie przesadzaj z temperaturą. To jeszcze nie wszystkie złe nowiny ze świata dabbersów… Ale o tym innym razem.

Chcielibyśmy podzielić się z wami nowym, domowym sposobem na żywiczny koncentrat z marihuany.  Metoda, którą pragniemy Wam zaprezentować jest o wiele bezpieczniejsza i prostsza niż sposoby z użyciem rozpuszczalników. Metoda ta nosi dumną nazwę – Rosin Tech.

Do tej pory przy ekstrakcji używano do tego zmarzniętego butanu, który przepuszczało się przez tubę wypełnioną materiałem lub wysokoprocentowego alkoholu. Sposoby te są dosyć niebezpieczne, jeśli nie zastosujemy się do wymaganych środków bezpieczeństwa.

Żywiczny koncentrat z marihuany

Czym będziemy dokonywać ekstrakcji, jeśli nie gazem? Rozgrzaną prasą, w tym wypadku prostownicą do włosów! Rosin (od resin – żywica, rosin – kalafonia), bo tak nazywa się otrzymany produkt, wytwarza się użyciem odrobiny własnej energii oraz ciepła nagrzanej prasy. Ekstrakt ten osiągać może podobną zawartość THC do ekstraktów butanowych(BHO), również nadaje się do palenia w specjalnych bongach do olejków/ekstraktów.

Czego będziemy potrzebować?

-Prostownica do włosów, koniecznie z porcelanowymi płytkami oraz regulacją temperatury, bądź prasa do prasowania nadruków na ubraniach (to tyczy się już większych ilości)
-marihuana
-Papier do pieczenia
-Żyletki do zebrania żywicy

Do eksperymentu użyłem łącznie 1,5g kwiatów Super Silver Haze i Auto Cheese (po 0,75g) oraz odrobiny kiefu(odseparowanej sitem żywicy)

A więc jak się za to zabrać?

Zacznijmy od najprostszej czynności. Przygotuj sobie spory kawałek papieru do pieczenia, potrzebna jest nam ta bardziej śliska strona, gdyż klejąca żywica łatwo od niej odchodzi. Ja pociąłem go na kilka małych kwadracików, każdy na jeden kawałek kwiatuszka. W międzyczasie możesz rozgrzewać prostownicę, 150-160 stopni Celsjusza jest optymalne. Nie eksperymentuj z wyższymi temperaturami gdyż grozi to wyparowaniu terpenów z zioła co zaowocuje nam znikomą mocą ekstraktu i słabszym aromatem.

Gdy nasza prostownica jest rozgrzana do wspomnianej wcześniej temperatury, zaginamy papierek (śliską stroną do wewnątrz) i ładujemy tam kawałek przygotowanego wcześniej topka:

Całość wkładamy między rozgrzane łopatki prostownicy i ściskamy nią w miejscu, gdzie znajduje się nasz top (uważając na paluszki, by się nie oparzyć!). Powinno to trwać ok. 2-3 sekund, gdy słyszysz, że zaczyna skwierczeć natychmiast przerwij zabieg, by wydobyta żywica nie spaliła się na papierku.

Oczywiście zgniecione kawałki kwiatków możemy zgnieść w pół i ponownie z cisnąć w celu wydobycia maksymalnej ilości żywicy.

Tutaj prezentuję gotowe już ekstrakty w świetle kuchennych reflektorów – SSH dał jaśniejsze ubarwienie i jest bardziej klarowne, Auto Cheese wyszedł ciemniejszy ale może spowodowane jest to dodatkiem kiefu.

Warto spróbować

Metoda otrzymywania rosionu jest bardzo prosta i sympatyczna. Nie jest to sposób komercyjny ale wystarczający by zaspokoić chęć przypalenia czegoś mocniejszego, w mniejszej ilości. Moc takiego ekstraktu może osiągnąć do 70% THC.

Po dodaniu go do nabicia w moim bongu poczułem potężne uderzenie na głowie, które powoli spłynęło po moim ciele w dół. Potężny, intensywny haj w asyście wspaniałych przeżyć aromatycznych – z chęcią sprasuję coś mocniejszego w większej ilości.

Na pewno jeszcze nie raz wrócę do Rosinu, planuję zakup porządnej prasy, a Wam radzę nie psuć prostownic swoim kobietom.

Reklama

Ostatnie artykuły