Kryminalne Zagadki Zielonego Świata

Zielone Newsy

Aktualności

Filip J. zatrzymany z marihuaną

Brat wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego został wczoraj zatrzymany z marihuaną. Europoseł PiS wypowiedział się już o sprawie. Zatrzymany wczoraj Filip J. jakiś czas temu próbował swoich sił w rapie jako Filu (FiluJKey), co ciekawe jego najpopularniejszy utwór nosi tytuł „Weed Love”. Oto jak doszło do zatrzymania oraz czy brat polityka został potraktowany tak jak każdy inny obywatel w tej sytuacji.

Jak poinformowało radio RMF FM, 21-latek razem wraz ze znajomym przechodzili przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Zauważył to patrol policji i po chwili panowie zostali wylegitymowani, a także przeszukani. Przy Filipie, który jest bratem wiceministra sprawiedliwości oraz europosła PiS Patryka Jakiego, znaleziono marihuany. Następnie zatrzymany razem z funkcjonariuszami udali się do jego miejsca zamieszkania gdzie zatrzymany wydał funkcjonariuszom posiadane 6,5 grama marihuany i 0,3 grama haszyszu. Filipowi J. przedstawiono zarzuty posiadania narkotyków. Przyznał się do winy i po złożeniu zeznań został zwolniony do domu.

W sprawie wypowiedział się Patryk Jaki:

Mam z nim niewielki kontakt. Mój brat jest dorosły i bierze odpowiedzialność za to co robi. Został potraktowany jak każdy. Nie popieram nawet małej ilości marihuany, którą miał mieć przy sobie. Nawet jeśli wiem, że w wielu państwach to nie jest karane. Jedyne odstępstwo powinno dotyczyć celów medycznych. 

-powiedział polityk

Z tej wypowiedzi wnioskujemy, że jego świadomość w kwestii marihuany jest żadna.

Brat europosła nie kryje się z używaniem konopi. Aktywnie udziela się na forach o tematyce konopnej, a jego muzycznej karierze największą popularnością cieszy się numer pt.: „Weed Love„, który jak się łatwo domyślić jest o jego miłości do ziela.

Naama Issachar, obywatelka USA i Izraela, została w zeszłym roku zatrzymana na moskiewskim lotnisku. Powodem zatrzymania było posiadane przez nią 10 gramów marihuany, z którymi przyleciała do Rosji. Jak na tak małą ilość, Naama usłyszała wysoki wyrok 7,5 roku pozbawienia wolności. Teraz złożyła wniosek o ułaskawienie. W jej sprawie interweniował już premier Izraela. Wcześniej głos zabrał też Władimir Putin, a sprawa kobiety pojawiła się także w kontekście Światowego Forum Holocaustu w Izraelu.

7,5 roku za przemyt 10 gramów marihuany

Kłopoty dla Naamy Issachar rozpoczęły się na moskiewskim lotnisku w kwietniu zeszłego roku. To właśnie wtedy została ona zatrzymana za przemyt na teren federacji rosyjskiej 10 gramów marihuany. Za ten czyn, w październiku usłyszała niebywale wysoki wyrok – 7,5 roku pozbawienia wolności. Potraktowano ją jak rasowego przestępcę.

Kobieta podróżowała z Indii do Izraela. Resort spraw zagranicznych Izraela, uznał wyrok za nieproporcjonalny oraz zbyt surowy. Jeszcze w zeszłym roku premier Netanjahu, a także Reuwen Riwlin, prezydent Izraela, interweniowali w tej sprawie u prezydenta Putina wysyłając oficjalna prośbę o ułaskawienie.

Natomiast prawnicy 25-letniej Naamy Issachar poinformowali agencję Interfax, że ich klientka złożyła oficjalny wniosek o ułaskawienie do prezydenta Władimira Putina.

„Naama, jej rodzina oraz pełnomocnicy liczą na szybkie podjęcie przez prezydenta, w ramach jego konstytucyjnych prerogatyw, decyzji o ułaskawieniu i wypuszczeniu na wolność”

– czytamy w oświadczeniu. 

Prezydent Rosji był w zeszłym tygodniu w Jerozolimie gdzie odbyło się Światowe Forum Holokaustu w Yad Vashem. Rozmawiał tam z premierem Binjaminem Netanjahu oraz spotkał się matką zatrzymanej dziewczyny Jafą Issachar. 

Putin miał zapewnić, że „wszystko będzie dobrze” oraz, że zna stanowisko premiera Netanjahu.

„Naama pochodzi z bardzo porządnej rodziny i wszystko to będzie z pewnością wzięte pod uwagę przy podejmowaniu ostatecznej decyzji”

– powiedział rosyjski prezydent.

W ostatnich dniach, katowiccy policjanci skontrolowali autobus jadący z Czeskiego Cieszyna do Katowic. W trakcie czynności ujawnili, że jeden z podróżnych wiezie ze sobą cztery kilogramy marihuany. To, że funkcjonariusze kontrolują autokary oraz samochody jadące z Czech do Polski nie jest niczym nowym. Zwłaszcza jeżeli chodzi o przygraniczne miejscowości. Nie od dziś nasi rodacy transportują od południowych sąsiadów marihuanę, powodów jest kilka.

Kilogramy marihuany w autobusie

21 stycznia policjanci, w południowej części miasta, zatrzymali do kontroli na autobus jadący z Cieszyna do Katowic. To nie pierwsza taka kontrola. Funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością narkotykową KMP w Katowicach co jakiś czas zatrzymują autokary jadące z południa kraju, a szczególnie te z Cieszyna. Jest to naturalnie spowodowane tym, że nasi rodacy lubią Czeską marihuanę, która często jest dobrej jakości i w dobrej cenie. Po czeskiej stronie granicy nie ma też problemu z jej nabyciem. Nic więc dziwnego, że miłośnicy konopi regularnie się tam udają. Oczywiście nie wszyscy jadą po zaopatrzenie tylko dla siebie, tak było i tym razem.

Podczas kontroli policjanci wykorzystali psa szkolonego do wykrywania narkotyków. Pomógł on odkryć cztery kilogramy marihuany, które znajdowały się w bagażu jednego z pasażerów. Właścicielem narkotyków okazał się 32-letni mieszkaniec Katowic. Został zatrzymany i usłyszał zarzut posiadania znacznej ilości narkotyków. Na wniosek prokuratora prowadzącego postępowanie sąd zastosował wobec niego 3-miesięczny areszt tymczasowy.

Przypominamy: przewóz JAKIEJKOLWIEK ilości substancji zakazanych przez granice do Polski jest według prawa ZBRODNIĄ zagrożoną pozbawieniem wolności od trzech do piętnastu lat! Tak, wiemy, że to jest chore.

Źródło: katowice24.info

Podczas odprawy służbowej dzielnicowych z Osowej Góry, zauważyli oni dwóch podejrzanie zachowujących się mężczyzn, którzy znajdowali się w pobliskim lasku. Funkcjonariuszy zainteresowało dziwne zachowanie oraz miejsce spotkania, więc postanowili to jak najszybciej sprawdzić. Jak się okazało, pod oknem dzielnicowych odbywał się deal.

Policjanci szybko opuścili odprawę i przez zaplecze budynku rewiru dzielnicowych wyszli prosto w stronę pobliskiego lasu. Mężczyźni byli zajęci rozmową, więc nie próbowali nawet uciekać. Podejrzanymi okazali się 25-letni mieszkaniec Bydgoszczy oraz 22-letni mieszkaniec powiatu sępolińskiego – prawdopodobnie właśnie dlatego nie zdawali sobie sprawy, że są tuż obok komisariatu policji.

Decyzję policjantów o sprawdzeniu dwójki mężczyzn uzasadnia fakt, że nieopodal znajduje się też szkoła, więc ich czujność pod kątem handlu narkotykami jest bardzo duża. I tym razem ich policyjny nos nie zawiódł. Przy 25-latku ujawniono „działkę” marihuany, z kolei 19-latek posiadał przy sobie 59 gramów suszu.

Obaj mężczyźni zostali natychmiast zatrzymani, a posiadany przez nich susz zabezpieczony i przewieziony do policyjnego laboratorium, gdzie analiza potwierdziła, że jest to marihuana. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzuty posiadania środków odurzających. Grozi im do 3 lat pozbawienia wolności.

Na wrocławskich Krzykach 19-letni mieszkaniec miasta podszedł do policjantów i wręczył im marihuanę. Chłopak odpowie za wprowadzenie do obrotu środków odurzających.

Akcja miała miejsce około godziny 23:00 na jednym z blokowisk na Krzykach – jednej z dzielnic Wrocławia. Dwóch nieumundurowanych policjantów obserwowało narkotykową transakcję dwóch młodych mężczyzn. Po chwili zaczepił 19-latek, który rozglądając się nerwowo jednemu z nich wręczył zawiniątko z marihuaną. Jednak zamiast pieniędzy za towar, na jego rękach szybko pojawiły się kajdanki.

Jeden z nich po dokonanej wymianie szukał kolejnych potencjalnych kupców i padło na nieumundurowanych funkcjonariuszy

– mówi asp. szt. Łukasz Dutkowiak z KMW we Wrocławiu.

Chłopak nie zdawał sobie sprawy, że mężczyźni są funkcjonariuszami policji, którzy obserwowali jego działania związane z handlem środkami odurzającymi. Zatrzymano również inną osobę, która chwilę wcześniej nabyła marihuanę. U 19-letniego handlarza zabezpieczono również kilkaset porcji handlowych marihuany.

19-latek odpowie za posiadanie i wprowadzanie środków odurzających do obrotu. Za przedsiębiorcze podejście do życia grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności, o jego losie zadecyduje sąd. Drugi zatrzymany mężczyzna (również 19-letni mieszkaniec Wrocławia) odpowie za posiadanie marihuany, za co grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.

Prezydent Serbii, Aleksandar Vučić, zamieszany w uprawę marihuany na dużą skalę? Wszystko zaczęło na dotowanej przez rząd farmie żywności ekologicznej gdzie bywał prezydent. Miesiąc temu policja prowadząc czynności w innej sprawie, odkryła na farmie dużą plantację konopi indyjskich oraz 800 kg gotowego suszu. Właściciel gospodarstwa tuż po zatrzymaniu zadzwonił nie do swojego adwokata lecz do brata prezydenta.

W połowie listopada policja zatrzymała osobę, która podszywając pod funkcjonariusza używała sygnałów dźwiękowych jadąc autem oraz posługiwała się fałszywą legitymacją policyjną. Ustalono, że zatrzymany to Predrak Koluvija, właściciel dużej i dofinansowywanej przez rząd ekologicznej farmy „Jovanjica” położonej w serbskim regionie Wojwodina. Gdy funkcjonariusze postanowili przeszukać farmę odkryli tysiące roślin konopi indyjskich. Ponadto na terenie farmy odkryto pomieszczenie, które określono jako laboratorium, a w nim łącznie 800 kg suszu marihuany.

Po ujawnieniu plantacji, Koluvija poprosił o mozliwość wykonania telefonu. Jednak nie zadzwonił do swojego adwokata tylko do brata prezydenta Andrieja Vučicia. Treść rozmowy nie jest jednak znana.

Nie jest tajemnicą, że prezydent Serbii osobiście odwiedzał tę dofinansowywaną przez rząd farmę. Jovanjica to potężne eko gospodarstwo, z którego produkty dostępne są w całym kraju. Jak się właśnie okazało, ogrodnicy postanowili rozszerzyć ofertę.

Prezydent Serbii wydał oświadczenie

Prezydent Vučić wydal oświadczenie, w którym zaprzeczył jakoby miał wiedze na temat nielegalnej uprawy na farmie Jovanjica. Prezydent poinformował, że poprosił partyjnego kolegę, wiceprzewodniczącego Serbskiej Partii Postępowej (Srpska Napredna Stranka) Miloša Vučevicia o złożenie zawiadomienia przeciwko niemu oraz jego bratu.

„Vučević złoży doniesienie przeciwko mnie i Andrejowi w sprawie „Jovanjica”, aby właściwe organy mogły nas przesłuchać, a następnie podjąć decyzję czy jesteśmy winni”

– powiedział Prezydent Republiki Serbii.

Skarżący, Miloš Vučević, powiedział w wywiadzie dla RTS, że doniesienie zawiera „wszystkie zarzuty”, które pojawiały się w mediach w ciągu ostatnich 20 dni. 

„Główne założenie tego doniesienia jest takie, aby wykazać czy ktokolwiek powiązany z rządem był zamieszany w sprawę Jovanjica, czy nie. Dochodzenie wykaże czy Aleksandar lub Andrej Vučić mogą zostać oskarżeni o współudział, czy też wszystkie informacje były po prostu brzydkimi kłamstwami„

-Powiedział składający doniesienie do prokuratury Vučević.

Vučić

Zatrzymany chciał przekupić policjantów marihuaną. Do niecodziennej sytuacji doszło kilka dni temu w Krakowie. 23-letni mieszkaniec Sosnowca, który został zatrzymany za posiadanie kilkudziesięciu gramów konopi indyjskich, chciał nimi przekupić zatrzymujących go funkcjonariuszy. Proponował też gotówkę.

W czwartek, 28 listopada policjanci patrolujący okolice Placu Matejki w Krakowie zwrócili uwagę na młodego mężczyznę, który zaczepiał przechodniów.. Podejrzanie zachowujący się mężczyzna gdy zauważył zainteresowanie funkcjonariuszy, uciekł do pobliskiego sklepu. Policjanci postanowili poczekać i podejrzanego zatrzymać gdy opuści sklep.

Chciał przekupić policjantów marihuaną

W trakcie policyjnego sprawdzenia okazało się, że 23-latek posiada w plecaku szklany słoik z podzielonym na mniejsze porcje suszem. Będąc w podbramkowej sytuacji, zatrzymany chciał przekupić policjantów marihuaną. Zaproponował funkcjonariuszom, że za „przymknięcie oka” dostaną 40 gramów suszu, by mieli na własny użytek, dodatkowo zaoferował, że dołoży ekstra 10 tysięcy złotych „premii”

W trakcie przeszukania na komisariacie policjanci znaleźli przy mężczyźnie 50 gramów marihuany oraz niewielką ilość amfetaminy.

Jak by zatrzymanemu brakowało problemów, na komisariacie gdy zostały mu zdjęte kajdanki, spokojny do tej pory mężczyzna zaatakował funkcjonariuszy.

Gdy mieszkaniec Sosnowca ochłonął, usłyszał zarzuty nie tylko za posiadanie środków odurzających, ale także za próbę przekupstwa oraz za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Źródło: policja.pl

Funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością narkotykową Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach  byli zaskoczeni na widok tego, co właśnie odkryli. Działając wspólnie z jednostką z Grudziądza udało im się zatrzymać podejrzanego o uprawę marihuany, który uprawiał konopie indyjskie w ziemiance.

Uprawiał konopie indyjskie w ziemiance

Na posesji zajmowanej przez zatrzymanego mundurowi odkryli plantację konopi indyjskich w zbudowanej przez niego ziemiance. Poza znajdującą się w środku plantacją zabezpieczono prawie kilogram suszu gotowego do wprowadzenia na rynek.

uprawiał konopie indyjskie w ziemiance

Kryminalni z Grudziądza na trop podejrzanego wpadli pewien czas temu. Obserwacja mężczyzny zaprowadziła ich na jedną z posesji w Kielcach. Tam do akcji włączyli się funkcjonariusze z tutejszej komendy.  

uprawiał konopie indyjskie w ziemiance

Świętokrzyski wydział do walki z przestępczością narkotykową zajmuję się wykrywaniem i likwidowaniem nielegalnych plantacji, jak i laboratoriów chemicznych. Zatrzymywanie osób związanych z procederem produkcji i wprowadzania substancji odurzających to ich codzienność.

Funkcjonariusze zajęli 26 roślin konopi indyjskich, blisko kilogram gotowego suszu oraz sprzęt służący do uprawy. Mimo że na zdjęciach widać, że są to same liście – susz został zidentyfikowany jako „marihuana”. Właściciel ogródka wykazał się innowacyjnością i zapewne chciał pozostać w podziemiu, dosłownie. Rzadko słyszy się aby ktoś uprawiał konopie indyjskie w ziemiance

Mieszkaniec Grudziądza usłyszał już zarzuty wytwarzania środków odurzających. Prokurator postanowił o użyć środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Za przestępstwo jakiego dopuścił się 36-latek grozi kara 12 lat pozbawienia wolności. Na rozwój sprawy zatrzymany poczeka w policyjnym areszcie.

Polityk Prawa i Sprawiedliwości Jacek Stronka, został zatrzymany z marihuaną i usłyszał w tej sprawie zarzut. Radny PiS stwierdził jednak, że przestępcą się nie czuje, a prawo należy zmienić. Polityk ma nadzieję, że jego sprawa rozpocznie dyskusję o legalizacji marihuany w Polsce.

27 września br. zostało wszczęte postępowanie w tej sprawie. Prowadzi je Komenda Powiatowa Policji w Nowej Soli pod nadzorem nowosolskiej prokuratury – potwierdził prok. Zbigniew Fąfera, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

Polityk PiS zatrzymany z marihuaną

Radnemu PiS, Jackowi Stronce, przedstawiono zarzut z art. 62 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (posiadanie środków odurzających w postaci marihuany) i przesłuchano go w charakterze podejrzanego. Zabezpieczona u podejrzanego substancja poddana zostanie badaniom i ekspertyzie przez powołanych biegłych. Co ciekawe nie jest to standardowa procedura. Normalnie jest tak, że znajdują susz, podręcznym testerem potwierdzają czy to marihuana, na komendzie ważą, a wskazanie wagi wpisują do akt sprawy i ten wynik widnieje w ewentualnym akcie oskarżenia. Tym razem jednak do ustalenia czy jest to marihuana oraz jej wagi powołano biegłych. Ciekawe.

Policjanci z KPP Nowa Sól prowadzą czynności, które mają na celu ustalenie, czy znalezione przy mężczyźnie środki można, zgodnie z przepisami Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, zakwalifikować do środków odurzających lub substancji psychotropowych. – Do tego niezbędna jest opinia biegłego z zakresu chemii, o którą wystąpiliśmy. To będzie kluczowe dla dalszego postępowania.

-wyjaśnia Mł. asp. Renata Dąbrowicz – Kozłowska, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli

Radny zabiera głos

Radny Jacek Stronka powiedział, że nie czuje się przestępcą. Dodał też:

Posiadałem konopie indyjskie. Przyznałem się. Teraz biegły musi określić ilość substancji zabronionej. Z tego co wiem polskie prawo dopuszcza pewną ilość. Czy została ona przekroczona nie wiem, nie jestem chemikiem.

No cóż, polityk PiS zatrzymany z marihuaną, przedstawiciel partii rządzącej, żył jak do tej pory z błędnym przekonaniem co do posiadania marihuany, gdyż działające na szkodę obywateli polskie prawo, przewiduje sankcje karne nawet za bardzo niewielkie ilości suszu. Prokurator lub sąd może jedynie w pewnych przypadkach umorzyć postępowanie.

Radny Jacek Stronka wyraził nadzieję, że jego sprawa rozpocznie dyskusję o legalizacji marihuany w Polsce. Niestety i tu popełnił gafę.

Popełniłem czyn zabroniony przez prawo polskie, ale mam nadzieję, że mój przypadek będzie zaczątkiem dyskusji o legalizacji marihuany w Polsce. Jest potrzebna przede wszystkim w lecznictwie. Coś powinno się zmienić w tej materii. Inne kraje to już robią, chciałbym, aby u nas też zaczęto. Ta sama substancja jest inaczej traktowana w różnych krajach, tak nie powinno być. Czasy się zmieniły, mamy XXI wiek. Jest dość duże przyzwolenie społeczne. Oczywiście marihuana ma szkodliwość społeczną, ale ma ją też alkohol i papierosy

– mówi polityk.

Jak widać, nowosolski radny myślał, że można w naszym pięknym kraju posiadać małe ilości marihuany natomiast nie ma dostępu do marihuany medycznej. A jak wiadomo, jest odwrotnie. Dobrze, że pan radny wie, że mamy XXI wiek.

Stanowisko Prawa i Sprawiedliwości

– Jestem zaskoczony i zasmucony tą sytuacją. Jeżeli potwierdzą się zarzuty i będą udowodnione to myślę, że pan Jacek nie ma prawa być w naszym ugrupowaniu. Jest młodą osobą, której mogą się zdarzyć błędy życiowe. Prawda jest taka, że za takie błędy każdy z nas musi ponosić konsekwencje (…) Będziemy w klubie zastanawiali się jak się do tego ustosunkować. Na pewno trzeba sprawę wyjaśnić. Pewnie będzie po wyborach na wokandzie zarządu partii w powiecie i zarządu województwa. Wtedy wydamy oficjalny komunikat. To niedopuszczalne w życiu samorządowym i społecznym a tym bardziej w ugrupowaniu Prawa i Sprawiedliwości

-powiedział Andrzej Wieczorek, szef klubu radych PiS w radzie miejskiej Nowej Soli.

Źródło: Gazeta Lubuska

Czterech młodych mieszkańców Łodzi zostało zatrzymanych po tym, jak poprosili policjantów o lufkę do palenia. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu oraz marihuany.

Jak podała w poniedziałek Katarzyna Zdanowska z Komendy Miejskiej Policji, do zdarzenia doszło w Łodzi przy ul. Piotrowskiej. W piątkowy wieczór funkcjonariusze z Łódzkiego Wydziału Wywiadowczego patrolowali ulice miasta nieoznakowanym radiowozem, kiedy w pewnej chwili podjechał do nich samochód marki Audi, w którym znajdowały się cztery osoby. W pewnym momencie przez uchyloną szybę w stronę funkcjonariuszy padło pytanie, czy nie posiadają oni może fifki do palenia marihuany.

Policjanci bez chwili wahania postanowili wylegitymować i sprawdzić podejrzane osoby. Jak się okazało, jeden z mężczyzn posiadał przy sobie foliową torebkę z marihuaną, a kolejne 12 gramów było ukryte w samochodzie.

„Mężczyźni w wieku 31 i 35 lat oraz dwóch 32-latków, poruszających się tym pojazdem, zapewniało, że mają dużo towaru” – zrelacjonowała Katarzyna Zdanowska.

Wszyscy mężczyźni zostali przebadani alkomatem – wszyscy, włącznie z kierowcą mieli w organizmach od 1 do prawie 2 promili alkoholu we krwi. Kierowca został również przebadany pod kątem obecności środków odurzających w organizmie – badanie potwierdziło obecność THC. 31-letni kierowca stracił prawo jazdy oraz czeka go rozprawa sądowa. Za prowadzenie pod wpływem środków odurzających grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności, a za posiadanie środków odurzających do 3 lat więzienia

Trzej pozostali mężczyźni w wieku 31, 32 i 35-lat również odpowiedzą za posiadanie środków odurzających. W tej sprawie prowadzone są dalsze czynności.

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.