Konopne ciekawostki

Zielone Newsy

Aktualności

Były bokserski mistrz świata, wkrótce planuje otworzyć nowy biznes. Nie będą to występy w znanych telewizyjnych show, ani promowanie znanych napojów w reklamach telewizyjnych. Nos Tysona wyczuł pewne i „aromatyczne” źródło dochodu.

Wszyscy dobrze pamiętamy walkę Mike Tyson’a z naszym rodakiem Andrzejem Gołotą, która odbyła się w 2000 roku. Walka została uznana przez komisję bokserską za nieodbytą ponieważ Mike był wtedy pod wpływem marihuany.

w 2018 rok Mike wchodzi z szerokim uśmiechem, w prężnie rozwijający się w wielu krajach, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych – rynek konopny.

Mike stawia na uprawę marihuany, którą cechowała będzie wysoka jakość. Plantacja mieścić się ma na 40-akrową działkę, którą wykupił 100km od Parku Narodowego Doliny Śmierci, a dokładniej – California City.

Legalizacja marihuany w celach rekreacyjnych, która nastąpiła wraz z 2018 rokiem, otworzyła Mike’owi oczy na możliwe szybki zastrzyk gotówkowy. Po za marihuaną rekreacyjną, Mike planuje wiele sił i skupienia włożyć w rozwój odmian medycznych, które również zagoszczą na jego farmie.

Na wykupionym terenie wcześniej nie uprawiano nic, więc jego wybór nie był przypadkiem – ma to dać lepsze efekty w uprawie, ponieważ gleba ta nie jest jałowa, a bogata w niezbędne mikro i makroelementy, posiada również przyjazne dla konopi pH.

W Stanach Zjednoczonych marihuana jest już tak popularna, że jej używanie i wszechobecność nie wzbudza żadnego zdziwienia nawet na twarzach jej przeciwników. Kalifornia liczy na jeszcze większe zyski, które przynieść ma legalizacja marihuany rekreacyjnej. Po za nią, do pełnej legalizacji marihuany doszło także w Waszyngtonie, Oregonie, Massachusetts, Kolorado, Nevadzie, Alasce oraz Maine.

Były mistrz świata wie, że przemysł związany z marihuaną może być dochodowy. W Stanach Zjednoczonych ta używka jest coraz szerzej akceptowana. Do pełnej legalizacji konopi indyjskich doszło w ośmiu stanach – w Waszyngtonie, Oregonie, Maine, Massachusetts, Nevadzie, Kolorado, Alasce i właśnie w Kalifornii.

 

Carl Segan, astromnom, laureat nagrody Pulitzera, utalentowany i płodny twórca science fiction, gwiazda telewizji, autor prawie 600 000 dokumentów przechowywanych w Libery of Congress, a także zapalony miłośnik palenia trawki, żywy dowód potwierdzający że nie trzeba być przykutym do kanapy będąc skopconym.

Fascynacja Sagan’a tematem marihuany objawiała się wdawaniem się w długie dyskusje dotyczące tematu, a także – jeszcze przed oficjalnym potwierdzeniem używania marihuany – napisania i opublikowania w 1971 w „Marihuana Reconsidered” artykułu.

Dzieło zostało wydane pod pseudonimem Mr. X, jednak edytor książki – Profesor Lester Grinspoon wyjawia że chodziło o Sagan’a, dodając „myślę że Carl pali trawkę prawie każdego dnia, za wyjątkiem tych w których podróżuje” a także „jego słowa (Sagan’a) jasno wskazują że część swoich teori rozwinął będąc pod wpływem”

„istnieje pewien mit o byciu na haju: użytkownik ma wrażenie wielkiego oświecenia, które    zwykle nie przechodzi pozytywnie porannej „trzeźwej” weryfikacji. Jestem przekonany, że to błąd, a „olśnienia” które mamy będąc na haju naprawdę nimi są, ale główny problem to podanie tego „olśnienia” w formie którą nasze trzeźwe ja jest w stanie zaakceptować”

Naukowa ciekawość i pragnienie filozoficznej przejrzystości doprowadziło nawet do rozwinięcia teorii na temat bycia na haju godnej osoby o jego umiejętnościach:

„testuje czy jestem na haju zamykając oczy i szukając przebłysków. Przychodzą na długo, nim wystąpią jakiekolwiek inne zmiany postrzegania lub w innych zmysłach. Zgaduje że, chodzi tu o zjawisko ilości szumu do ilości sygnału, związane z bardzo małym poziomem wizualnego szumu  spowodowanego zamkniętymi oczami. Inną – teoretycznie – interesującą informacją jest – przynajmniej w moich przebłyskach – rozpowszechnianie się rysunkowych obrazów – tylko zewnętrzne linie, obrysy postaci, figur, karykatur.

Myślę że jest to związane po prostu z ilością informacji w obrazie; jest niemożliwe ogarnięcie wszystkich informacji jakie zawiera obraz w formie fotografii w ułamku sekundy w której widzimy przebłysk. A i samo zjawisko przebłysku jest jeśli mogę tak powiedzieć „stworzone” dla natychmiastowego uznania.

Carl Sagan uwielbiał upalić się i „wzlatywać” w kosmos

Dla Carl’a trawka nie była jedynie wzmacniaczem świadomości, ale także ścieżką prowadzącą do zrozumienia że „w życiu jest więcej do przeżycia niż tylko nauka (nauka jako dziedzina nie czynność). Przy wsparciu marihuany Carl nauczył się doceniać muzykę i „rozumieć intencję artysty” . Na pewnych poziomach upalenia doświadczył nawet „śmierci ego” odczuwając „religijne aspekty bycia na haju” pomimo że sam określał się jako osobę nie wierzącą „w tradycyjnym rozumieniu tego zwrotu”.

„podwyższona wrażliwość we wszystkich obszarach dała mi wrażenie komunikowania się z     otoczeniem, zarówno ożywionym jak i nie ożywionym. Czasami odczuwam we mnie pewien rodzaj egzystencjalnego postrzegania absurdu który z okropną pewnością ukazuje mi hipokryzję i pozerstwo mnie i podobnych mi ludzi.”

Wraz z tymi doświadczeniami przyszło zrozumienie „problemów społecznych, obszaru nauki zdecydowanie różnych od tych z których jest głównie znany. Potwierdził że podstawą zaników komunikacji międzyludzkiej są „wady w społeczeństwie i systemie edukacji” do których (podstaw których brak) dostęp może być „nieosiągalny bez narkotyków”.

„jestem przekonany że istnieją prawdziwe i ważne poziomy percepcji dostępne jedynie będąc pod wpływem konopi (i prawdopodobnie innych narkotyków). […]” 

Uwaga ta dotyczy nie tylko samoświadomości i pościgu intelektualnego, ale także odbierania ludzi, wzmożonych skłonności do mimiki twarzy, intonacji i doboru słów prowadzącego czasami do czegoś co przypomina wzajemne „czytanie sobie w myślach” przez dwóch ludzi. Carl stanowczo walczył z marihuanową prohibicją i Wojną z Narkotykami. Poza czerpaniem przyjemności ze swoich duchowych i rekreacyjnych doświadczeń Carl był także głównym zwolennikiem legalizacji medycznej marihuany.

„Są ludzie ze zdiagnozowanym śmiertelnym rakiem, lub AIDS którym podawane są na, na przykład ogromne ilości środków chemoterapeutycznych przez które mają nudności i są   niezdolni do przyjmowania pokarmów co prowadzi do gwałtownego pogorszenia się ich stanu zdrowia. […] podczas gdy jest dobrze udokumentowane przeciwdziałające tym nudnością działanie marihuany i w tych kilku przypadkach w których jest ona stosowana niesie to ze sobą niesamowite korzyści dla stanu pacjenta. Czy rozsądne jest więc zabranianie pacjentom stosowania leku pomagającego im dobrze zjeść i nabrać masy ciała? Wydaje się szaleństwem mówienie „obawiamy się że taka terapia przerodzi się w uzależnienie od marihuany”. Nie istnieją dowody potwierdzające że marihuana jest środkiem uzależniającym, ale nawet gdyby istniały – Ci ludzie umierają. Od czego staramy się ich ocalić?”

Sagan wypowiedział się przeciwko Wojnie z Narkotykami w swoim liście do Drug Policy Foundation z 1990r.

„Ile rocznie przeznaczamy pieniędzy na nielegalne narkotyki ? Czy możemy założyć,  że istnienie tak ogromnych kwot nie doprowadzi do korupcji w policji, wojskowych organach egzekwujących, ustawodawcach, agencjach wywiadowczych i organie wykonawczym ?”

Nawet jego książki (Carl’a Sagan’a) zawierają fragmenty w których pierwsze skrzypce gra temat konopny, na przykład  w powieści „Kontakt” z 1985r pojawia się motyw „sklepu znajdującego się we Francji w fabularyzowanej przyszłości 1999 r. w którym sprzedaje się konopie przywożone z Kalifornii i Oregonu”, demonstrując w ten sposób wiedzę Carl’a o najbardziej ruchliwych miejscach na konopnym rynku.

Tom Angell z marijuana.com wspomina także jego pracę z Biblioteki Kongresu pt “four boxes strictly focused on drug policy alone,”  („cztery sprawy ściśle związane wyłącznie z polityką narkotykową”). Ogólnie rzecz biorąc, rzecznictwo Carl’a zostało zdegradowane do drobnych komentarzy na temat trawki. W przeciwieństwie do jawnego aktywizmu jego partnerki  życiowej i zawodowej Ann Druyan. Druyan powiedziała Angellowi, że prowadzi pro-marihuanową, anty-narkotykową działalność wojenną.

„ (Robiłam to) Dla nas obojga. Był pracownikiem NASA i nie ma wątpliwości, że nie byłby w stanie wykonywać swojej pracy, prowadzić badań nad układem słonecznym i szukać życia gdzie indziej, gdyby zajął tak publicznie stanowisko i zaangażował się w takim stopniu jak ja. […] Marihuana udostępniła nam obojgu większą kreatywność. Rzeczy, wyraziście unikalne w pracach Carla […], były niewątpliwie stworzone pod wpływem perspektywy, która była możliwa dzięki temu, że wiedział, jak to jest być na haju.”

Podczas gdy marihuanowa prohibicja upada w Stanach Zjednoczonych, coraz więcej osób ma dostęp do zwiększonej świadomości oferowanej przez marihuanę. Dokładnie tego oczekiwał Mr X, pisząc:

„Mam nadzieję, że czas [legalizacji] nie jest zbyt odległy; nielegalność marihuany jest oburzająca, i stanowi przeszkodę w pełnym wykorzystaniu leku, który pomaga uzyskać spokój,  inny wgląd, wrażliwość i solidarność tak rozpaczliwie potrzebne w tym coraz bardziej szalonym i niebezpiecznym świecie.”

Jak pomyślnie przejść test na obecność marihuany podczas pobierania wymazu z ust? Nawet jeśli w twoim kraju trawa jest legalna, nie gwarantuje ci to nieograniczonych doznań związanych z konopiami. Wiele osób jest nadal regularnie poddawana badaniom przesiewowym na obecność narkotyków. Zaś policja w stanach dopuszczających trawę dla celów rekreacji próbuje ustalić, jak radzić sobie z (rzekomym) wzrostem liczby kierowców prowadzących pojazdy pod wpływem marihuany.

Krótko mówiąc, im więcej ludzi pali trawę, tym więcej ludzi jest zainteresowanych wprowadzaniem testów na obecność narkotyków, zwłaszcza w pracy i podczas prowadzenia auta. W odróżnieniu od testów z krwi lub z moczu, testy polegające na wymazie z ust są tanie i szybkie. Oznacza to, że warto wiedzieć jak pomyślnie przejść taki test.

Kto najbardziej boi się boi wymazu z ust na obecność narkotyków?

Ten poradnik jest przeznaczony dla każdego, kto stoi lub może stać przed koniecznością przejścia wymazu z jamy ustnej lub testu ze śliny na obecność trawy.

Wykraczamy poza podstawy, oferując praktyczne porady jak pomyślnie przejść wymaz z ust na obecność narkotyków wraz z informacjami na temat tego co ten test wykrywa, kiedy jest się najbardziej zagrożonym, oraz jak się przygotować na odbycie testu, jeśli dowiadujemy się o nim z krótkim lub żadnym wyprzedzeniem.

Co ma za zadanie wykryć wymaz z ust na obecność narkotyków?

Ważne jest, aby zrozumieć, czym różni się test ze śliny od standardowego testu z moczu w celu wykrycia śladów trawy w Twoim organizmie.

Po pierwsze, testy ze śliny i moczu sprawdzają obecność zupełnie innych substancji w twoim organizmie.

Analiza moczu poszukuje w organizmie THC-COOH. Jest to organiczny związek chemiczny z grupy kannabinoidów, drugi główny metabolit THC wytwarzany po spożyciu konopi.

Z kolei wymaz z ust poszukuje aktywowanego THC, czyli delta-9 THC. Innymi słowy, dokładnie tego, co masz po wewnętrznej stronie jamy ustnej po tym,  jak zaciągasz się ulubionym dymkiem.

I to jest dobra i zła wiadomość odnośnie wymazu z jamy ustnej na obecność trawy. Wymazy z ust nie mogą wykryć metabolitów konopi indyjskich, które pozostały w twoim organizmie. Ale potrafią wykryć psychoaktywny, a więc nielegalny THC, który znajduje się w twojej ślinie.

Jaki jest zakres ryzyka związanego z pozytywnym wynikiem wymazu z ust na obecność trawy?

I to prowadzi nas do następnego punktu: bez względu na to, czy jesz czy wdychasz marihuanę, kiedy zachodzi ryzyko, że nie przejdziesz pozytywnie testu wymazu z ust na obecność trawy?

Mówiąc językiem technicznym, ryzykujesz, że nie przejdziesz pomyślnie testu jeśli  stężenie THC w twojej ślinie przekracza dolny próg, który test jest w stanie wykryć.  Próg ten zależy od rodzaju testu. Producenci testów zawsze próbują wybrać idealny próg. Ponadto w różnych stanach istnieją różne ograniczenia prawne dotyczące użycia marihuany, dlatego też testy muszą zgadzać się z przepisami prawa.

Żeby ci oszczędzić szczegółów na temat mikrogramów na litr, znaczenie tego wszystkiego jest w rzeczywistości bardzo proste.

Wystarczy wstrzymać się od używania marihuany jeden lub dwa dni, aby być czystym. Natomiast po tygodniu wstrzemięźliwości jest się naprawdę bezpiecznym. Krótko mówiąc, ryzyko niepowodzenia testu jest bardzo krótkie i trwa jedynie kilka dni.

Dlaczego THC nie pozostaje w ślinie przez  długi czas?

THC po prostu nie pozostaje w twojej ślinie przez bardzo długi czas. Ponadto są sposoby, które omówimy dalej, aby ten proces jeszcze przyspieszyć.

Na szczęście,  metabolity THC, które mogłyby przedostać się przez twoje ślinianki do reszty organizmu, nie zostaną wykryte przez wymaz, który po prostu nie jest przeznaczony do ich poszukiwania.

Po wypaleniu trawy delta-9 THC pozostaje w twojej ślinie i  pokrywa  całą powierzchnię twoich ust. Trwa to tylko dzień lub dwa. Substancja ta może się utrzymywać nawet tydzień, jeśli przykładowo w ogóle nie myjesz zębów.

Jak pomyślnie przejść wymaz z ust na obecność trawy?

Kluczowa jest wiedza o tym, co wykrywa wymaz  i jak długo jesteś narażony na ryzyko wykrycia narkotyków. Jeśli podejrzewasz, że w przyszłości będziesz musiał przejść wymaz z ust, po prostu wstrzymaj  się na kilka dni wstrzymaj się od palenia marihuany.

Spożywanie posiłków może zmniejszyć ryzyko wykrycia narkotyków w twojej ślinie. Jednak naukowcy już pracują nad testami, które wyeliminują usuwanie śladów narkotyków z ust podczas jedzenia.

Czasami jednak nie wiesz z wyprzedzeniem, że masz przejść test. Co zatem zrobić, jeśli bez uprzedzenia dowiadujesz się, że musisz przejść test, na przykład  w pracy lub w punkcie kontroli policyjnej, szczególnie jeśli ostatnio paliłeś trawę?

W takim przypadku istnieją dwa sposoby aby pomyślnie przejść przez wymaz z ust.

Jak przygotować się do wymazu z ust na okoliczność narkotyków, jeśli wiesz o tym z wyprzedzeniem kilku godzin?

Najpierw weźmy pod uwagę najbardziej korzystny scenariusz. Na przykład dowiadujesz się, że za kilka godzin będzie przeprowadzany test w pracy.   Zacznij pić dużo płynów. Energicznie wypłucz usta wodą. Wielokrotnie powtarzaj płukanie ust!

Następnie zjedz najbardziej tłuste potrawy, jakie tylko możesz zdobyć.  Pamiętaj, że THC wiąże się z tłuszczem, dlatego też jedzenie tłustych potraw może pomóc usunąć THC z twoich ust.

Co zrobić jeśli musisz przejść test nagle lub z niewielkim czasem na przygotowanie się.

To jest najgorszy scenariusz: zostajesz nagle zatrzymany i nie masz czasu, żeby cokolwiek zrobić. Ale nie bój się. Po przeczytaniu tego przewodnika będziesz wiedział co robić, aby zwiększyć swoje szanse. Czas nieco rozcieńczyć ślinę, aby oszukać test.

Substancje chemiczne, rozcieńczające ślinę, utrudniają testom wykrywanie narkotyków. Cały czas toczy się wyścig, producenci przygotowują testy niewrażliwe na rozcieńczalniki, a jednocześnie produkowane są coraz mocniejsze rozcieńczalniki.

Najlepsze efekty daje nadtlenek wodoru. Była firma, która umieszczała małe paczuszki w gumie do żucia. Czyli wystarczy otworzyć opakowanie gumy do żucia. Podobne działanie mają płyny do płukania ust, chociaż domyślamy się, że trudno jest dyskretnie wypłukać usta płynem do płukania w samochodzie, gdy masz za chwilę zrobić test.

Pamiętaj, że rozcieńczenie śliny zapewni Ci czystość tylko przez pół godziny. Ale ponieważ jest to rozwiązanie na ostatnią chwilę, mam nadzieję, że to wszystko, czego potrzebujesz.

Kilka pocieszających słów na koniec

Mamy nadzieję, że oddychasz z ulgą wiedząc, że wymaz z ust jest testem, który najłatwiej przejść pomyślnie. Wymaz z ust wyrywa  THC Delta-9, czyli substancję, która nie pozostaje w ustach długo. I dodatkowo, możesz zneutralizować swoją ślinę. W rzeczywistości te testy są tak niewiarygodne, że możesz nawet przejść pomyślnie ten tekst kilka godzin po wypaleniu trawy. Powodzenia!

Wszyscy znamy historię, jak zielsko rozpalało przyjaźnie. To jest akurat naturalny efekt działania tego magicznego zielska: zbliża ludzi, wszystkich ludzi. Zielska nie interesuje sława i kasa, jego interesuje: Ty i twoi kumple. Ono chce, aby obcy ludzi dzielili je między sobą, żeby tworzyły się przyjaźnie na całe życie i aby starzy kumple wracali do siebie. Nie ma od tego wyjątków. Nawet Celebryci zaprzyjaźnili się, paląc grube jointy.

Jeszcze w 2014 roku Waka Flocka Flame potrzebował pomocnej dłoni, takiej która będzie kręcić najlepsze tłuste jointy, jakie tylko istnieją. Tak więc użył Instagrama, aby szukać swojego „osobistego zwijacza” i zaoferował pensję w wysokości  50,000 dolarów rocznie.

Wszystkie CV mają być przesłane w postaci papieru do zwijania blantów” – tak tweetował raper urodzony w Nowym Jorku. Kto, by nie chciał takiej pracy? Dlatego raper dostał ponad 60,000 podań o pracę. Wkrótce przyszła krótka wiadomość od guru kręcenia blantów-  Setha Rogena, który odpowiedział po prostu “mogę zwijać, sprawdź mnie”.

Oczywiście Seth został wybrany do tej roboty. Waka Flocka zdecydował się w trzy dni. A jako zwieńczenie poszukiwań wstawił zdjęcie, na którym jego twarz została wklejona (przy pomocy photoshopa), do ciała Jamesa Franco z filmu „Boski chillout” z 2008 roku.

 

Snoop Dogg i Sublime

Spójrzmy prawdzie w oczy, te dwie legendy musiały się w pewnym momencie spotkać! Pojawiający się na muzycznej scenie lat  90-tych na Long Beach w Kalifornii, Snoop i Sublime oboje byli znani jako wielbiciele trawy.

Właściwie to nie wiemy, co działo się za kulisami między Snoopem a Sublime. Niektórzy nawet wątpią, czy kiedykolwiek postawili stopę w tym samym studio. Ale jesteśmy pewni, że jednak tak się stało, a dowodem tego jest remix Sublima „Doin’ Time”, gdzie wystąpił też Snoop Dogg. Został on wydany po śmierci Bradleya Nowella w boxie „Everything Under the Sun„, w którym Snoop śpiewa jedną frazę i trzeci werset.

 

Bill Murray i Chevy Chase

 

Te dwie ikony komedii nie zawsze były przyjaciółmi.  Mieli nawet słynną burdę zakulisową, tuż przed tym, jak Chase miał wyjść na scenę, aby prowadzić program  „Saturday Night Live”. Chase opuścił program „Saturday Night Live”, żeby poświęcić się karierze filmowej i wrócił, aby poprowadzić epizod trzeciego sezonu. Zupełnie „jak dupek”, jak twierdzi  Murray.

Niecały rok później, jesienią 1979 r., trawa odegrała pewną rolę w zbliżeniu tych dwóch komików do siebie. Chase, został obudzony o 3 nad ranem, gorączkowym pukaniem do drzwi jego pokoju hotelowego na Florydzie. Był to Bill Murray,  grający razem z nim  w filmie „Golfiarze”. Szukał trawy. W usuniętej scenie filmu dokumentalnego „Drunk Stoned Brilliant Dead”, Chase wspomina tę historię:

„Spałem i usłyszałem walenie w drzwi, myślę, że to był Bill i może Brian Doyle-Murray … było ich kilku. Nie mam na myśli kilku Murrayów, choć jest ich 11, a to jest więcej niż byśmy chcieli”.

Kiedy Chase odpowiedział, że nie ma trawy, polowanie się zaczęło. Poszli razem korytarzem do pokoju Rodneya Dangerfielda, skąd zabrali to, co Chase określił jako „torebkę na kanapki wypełnioną trawą”, a oni wciąż ją palą i są przyjaciółmi po dziś dzień!

 

James Franco, Seth Rogen i Jason Segel

James Franco i Seth Rogen rozśmieszają nas od czasów ich wczesnych występów w salach High School Williama McKinleya w serialu „Luzaki i kujony”. Dziś ci dwaj są absolutnie nierozłączni. W wywiadzie udzielonym dla New York Times w 2014 r. Franco przyznał się nawet do napisania wiersza o ich przyjaźni

Zapytany o ich przyjaźń, Franco przypomniał sobie czasy, kiedy on i Seth przebywali w domu Jasona Segela i przeglądali scenariusz serialu „Luzaki i kujony”, kiedy nie mieli wiele pracy przy powtarzaniu scen, po prostu odpoczywali, oglądali filmy Stanleya Kubricka i palili trawkę.

James Franco i Seth Rogen rozśmieszają nas od czasów ich wczesnych występów w salach High School Williama McKinleya w serialu „Luzaki i kujony”. Dziś ci dwaj są absolutnie nierozłączni. W wywiadzie udzielonym dla New York Times w 2014 r. Franco przyznał się nawet do napisania wiersza o ich przyjaźni

Po koncercie, Rogen i Franco pokłócili się i dwa lata minęły, kiedy nie odzywali się do siebie.

„Był taki moment, że większość ludzi w serialu mnie nie lubiła, ponieważ traktowałem siebie zbyt poważnie” – powiedział Franco. „Uważałem się za Marlona Brando czy coś takiego.”

Wszyscy znamy historię, jak zielsko rozpalało przyjaźnie. To jest akurat naturalny efekt działania tego magicznego zielska: zbliża ludzi, wszystkich ludzi. Zielska nie interesuje sława i kasa, jego interesuje: Ty i twoi kumple. Ono chce, aby obcy ludzi dzielili je między sobą, żeby tworzyły się przyjaźnie na całe życie i aby starzy kumple wracali do siebie. Nie ma od tego wyjątków. Nawet w przypadku celebrytów.

 

Od jakiegoś czasu w Instagramowym Zielonym Świecie widujemy chwalących się stonerów, palących rose blunt, który zwinięty jest w płatki róży a nie w liść tytoniu czy bluntwrap’a. Podobno ten nowy sposób palenia gwarantuje Ci nowe doznania, ale czy faktycznie tak jest? Sprawdzimy później, teraz spróbujemy poradzić sobie z przygotowaniem oraz zakręceniem Rose blunt’a.

Czego będziemy potrzebowali do przygotowania Rose Blunt’a?

Po za standardowym wyposażeniem, takim jak młynek, temacik, zapalniczka – na miejsce bibułek czy wrapa trafią świeże płatki róż. Wszystko wydaje się banalnie proste, ale pokażemy Wam, że cała ceremonia pochłania znacznie więcej czasu, niż standardowe kręcenie bluntów.

Krok 1.

Wybierz najładniejsze płatki róż, których użyjesz do skręcania. Pamiętaj, że jeśli zależy Ci na dobrym, słodko-różanym aromacie, to najlepsze są róże z kolcami, z Twojego ogrodu! W kwiaciarniach kupisz tylko opryskiwane chemią kwiaty!

W zależności od wielkości kwiatu, 2-3 płatki powinny starczyć na standardowy rozmiar Rose Blunta. Jeśli chcesz skręcić mniejszego, lub większego po prostu odejmij lub dodaj płatek róży. My użyliśmy 3 różnych kolorów, spodziewając się ciekawego efektu końcowego.

Od wybranych listków delikatnie oderwij grubszą część, którą płatek przylegał do reszty kwiatu. Pozwoli to zyskać na lekkości, a same płatki będą delikatniejsze.

Krok 2.

Nagrzej swój piekarnik do ok. 100 stopni. Ułóż płatki w rządku tak, by nachodziły jeden na drugi, tworząc tym samym jednolitą powierzchnię. Wyciągając i wkładając talerzyk z płatkami uważaj by się nie poparzyć, używaj rękawicy do pieczenia!

Wyciągnij podsuszone płatki, powinny one się lekko zwijać do wewnątrz. Delikatnie podnieś 2 płatki i poliż ich dolną część, która przylegała wcześniej do płatków, następnie ułóż je tak jak poprzednio, dociskając zwilżone miejsca tak, by się „skleiły”.

Ponownie włóż talerzyk do piekarnika i pozwól płatkom podeschnąć i uformować się w delikatny rulonik, upewnij się wcześniej, że dobrze płatki dobrze się skleiły. Polecamy użyć wody z cukrem lub miodem, którą zwilżamy płatki.

Krok 3.

Jeśli Twój różany wrap jest już gotowy, pora na nadziewanie go, wcześniej zmielonym już farszem. My użyliśmy dwóch różnych odmianek. Do nadziewania zalecamy użycie karty kredytowe lub czegoś podobnego, ułatwi to równomiernie wsypanie i rozprowadzenie farszyku po powierzchni wrapa.

Krok 5.

Przyszła pora chyba na najtrudniejszą część. Nie każdy potrafi poradzić sobie ze zwykłym bluntem, tutaj naprawdę trzeba się namęczyć, więc jeśli Twoja cierpliwość kończy się na „ku*wa, je*a* to!”, poczekaj aż któryś z kumpli zaprosi Cię na takiego blancika.

Jeśli już uda Ci się zrolować coś, co w jakiś sposób przypomina blunta, intensywnie zwilż i zaklej go do końca jak standardowego blunta. Włóż go jeszcze na minutę do piekarnika, by płatki bardziej się skurczyły a wilgoć wyparowała.

Krok 6.

Jeśli udało Ci się tu dotrzeć, z pewnością posiadasz cierpliwość Buddyjskiego mnicha. Przyszła pora na najprzyjemniejszą część całej operacji – konsumpcję. Na pierwszy raz Rose Bla nt nie udał się zbyt piękny. Samo rozpalenie było dość trudne, ale gdy już się udało Rose Blant tlił się jak trzeba.

Wrażenia smakowe były naprawdę bardzo intensywne, słodko-mdły smak dymu marihuany idealnie komponował się z delikatną, różaną słodyczą. Dym wydawał się być nieco bardziej gryzący, ale nie wymuszało to większego kaszlu, paliło się całkiem przyjemnie.

Po za wrażeniami wizualnymi i smakowymi, oczywiście haj pozostaje bez zmian. Na pewno powinien spróbować tego każdy ceniący się stoner.

Święta zbliżają się wielkimi krokami. Każdy z nas główkuje nad tym, w jaki sposób uszczęśliwić najbliższych trafionym prezentem. Zwłaszcza, gdy obdarowaną osobą jest palacz suszu roślinnego, zielonej barwy.

 

Przed Wami lista dziesięciu TOPowych prezentów gwiazdkowych, dla fanatyków zieleni!

1. Poduszka „DreamPillow O.G. Zippy Bag” imitująca torbę wypchaną aromatycznym ziółkiem, wraz z etykietą zawierającą nazwę odmiany wewnątrz pakietu. Poduszka jest antyalergiczna i została wyprodukowana w Polsce z materiałów wysokiej jakości. Idealna na prezent dla każdego stonera i pasjonata zielonych klimatów!

Poduszkę „DreamPillow O.OG Zippy Bag” kupisz w sklepie kusHaze

Cena: 49,99zł

 

2. Najlepszy zestaw świąteczny od Joint Brothers – Zestw Juicy Jay Rolling Board, który jest pierwszą wykonaną przez tę firmę tacką, mieszczącą w sobie najpotrzebniejsze rzeczy używane podczas kręcenia suszu, bez których wytrawny palacz nie może się obejść. Jest na tyle uniwersalna, że może osiedlić się na stałe w domowym zaciszu lub prowadzić tryb koczowniczy u boku swojego właściciela. Jest bardzo wygodna w użyciu. Jej forma pudełka daje nam możliwość ukrycia jej np. pomiędzy książkami, w szufladzie lub innych miejscach, bez strachu, że cokolwiek się wysypie.

Zestaw Juicy Jay Original JointBrothers kupisz w sklepie internetowym JointBrothers

Cena:  110,00 zł

 

3. Zestaw palacza WUJO all inclusive – Zawiera wszystko, czego potrzebuje zawodowy jaracz. Podstawą zestawu jest niesamowita, frezowana podstawka pod bongo, która powstała we współpracy z JointBrothers! Dzięki podstawce bongo stoi stabilnie i nie ma szans na jego przewrócenie. Dodatkowo podstawka posiada miejsce na clippera, cybuchy i knot konopny! W zestawie znajdziesz oczywiście pełne wyposażenie tej deseczki.

 

Zestaw ALL INCLUSIVE kupisz w sklepie WUJO

Cena: 319zł

 

4. Bawełniana pościel z motywem liści marihuany. W skład kompletu wchodzi: pościel o wymiarach 160×200 cm oraz dwie poszewki na poduszkę o wymiarach 70×80 cm. Cechuje ją trwały roślinny wzór i przyjemna kolorystyka. Ciepło zieleni daje poczucie relaksu i wygody. Przyjemna dla ciała, delikatna w dotyku.Materiał pościeli nie wymaga prasowania, a praktyczne zamki błyskawiczne ułatwiają przebieranie.

Pościel z motywem liści marihuany kupisz w sklepie kingofthebongo

Cena: 89,99zł

 

5.  Ciepłe skarpetki w zielone listki konopi, wyprodukowane w Polsce z materiałów: Bawełna czesana – 72,5%, Polipropylen – 16,5%, Poliamid – 9,5%, Elastan – 1,5%). Na gumce ściągającej został wytkany napis HempEmpire. Żaden udany, gwiazdkowy prezent nie obejdzie się bez skarpet!

Skarpetki w listki konopi kupisz w sklepie HempEmpire

Cena: 12zł

 

 Życzymy udanych zakupów i jak najmilej obdarowanych i zaskoczonych bliskich!

 

 

 

 

Dobre lub złe, ale prowadzenie na haju jest dosyć popularne wśród palaczy. Po prostu jest coś w snuciu się po mieście, z opuszczonymi szybami, muzyką sączącą się z głośników i płonącym gibonem. (Asher Roth nawet napisał o tym piosenkę). Nowe badania sugerują, że marihuana niekoniecznie czyni z nas niebezpiecznych kierowców, a częściej robi z nas za kółkiem „staruszków”, co skutkuje podchodzeniem do sprawy w dosyć wolnym tempie.

Niektórzy sędziowie, nie będąc do końca przekonanymi do teorii głoszącej, że prowadzenie na haju, jest równoznaczne z jeżdżeniem jak upośledzony, wypuszczali wolno kierowców, którzy przyznali się do zapalenia trawki przed chwyceniem kierownicy.

Mimo to, trzeba mieć na uwadze, że na publicznych drogach stawką może być czyjeś życie; ale co, jeśli moglibyśmy wyekstrahować co najlepsze z sytuacji i jakoś połączyć zabawę z bezpieczeństwem? Na jednym ze swoich najnowszych wideo w serwisie instagram, Amerykański komik Lil Duval, pokazuje swoją metodę na taką właśnie rozrywkę.

Wideo rozpoczyna kadr, na którym samochód Duval’a jedzie po autostradzie, jednak gdy kadr kieruje się w lewo spostrzegasz że kierownicy nie prowadzą niczyje dłonie. W dalszej części filmu, w której kamera ciągle kieruje się w lewo widzimy Duval’a rozciągniętego w rozłożonym na maksa fotelu, z ledwo otartymi oczami i wzniesionym w górę bluntem. Duval spokojnie wypuszcza z ust gęste kłęby dymu, a samochód
jakimś magicznym sposobem utrzymuje dobry kurs!

To wszystko dlatego, że Duval jeździ Tesla, marką zaprojektowaną przez Elon Musk’a, aby wdrożyć w życie rewolucyjną technologie autopilota, która wykorzystuje zalety „pełnego zestawu sprzętów, do automatycznego prowadzenia” aby „dostarczyć poziom bezpieczeństwa zdecydowanie wyższy od tego, jaki dostarcza ludzki kierowca”. Pomimo faktu że palenie bluntów w fotelu kierowcy prawie na pewno nie jest tym, co kierowało Musk’iem przy projektowaniu samochodu, opcja autpilota ciągle wzbudza wiele wątpliwości i rodzi pytania związane z bezpieczeństwem. Jeśli technologia ta naprawdę oferuje prowadzenie pojazdu w sposób bezpieczniejszy niż człowiek jak odniesie się do tego prawo traktujące o prowadzeniu pod wpływem marihuany ? A co z alkoholem ? – czy ktoś z samodzielnie poruszającym się pojazdem może pozwolić mu (pojazdowi) przywieź się do domu z baru ?

Narodowa komisja transportu w Australii postanowiła, że użytkowników wiezionych przez samo jeżdżące samochody nie obowiązują prawa dotyczące prowadzenia pod wpływem, ale tylko wtedy gdy system samo prowadzenia nie posiada możliwości „przejęcia” przez człowieka; ale co ze zwyczajnymi samochodami, które posiadają opcję autopilota ? Czy sytuacja w takich przypadkach zostanie jakoś uregulowana ?

Badania wykazują że marihuana wpływa na zdolność prowadzenia jak jeden czy dwa drinki dlatego wydaje się wysoce prawdopodobne że przepisy będą się różnić pomiędzy tymi dwoma używkami. Mimo to, przed dalszym rozwojem badań nad technologią palenie bluntów za kółkiem Tesli, nawet w trybie autopilota nie jest najlepszym pomysłem. W 2016 kierowca modelu S Tesli zginął w tragicznym wypadku samochodowym ponieważ za bardzo polegał na swoim autopilocie.

Pomimo, że wyczyn Lil Duval’a z pewnością wzbudzi niekwestionowaną zazdrość zwolenników marihuany na całym świecie, należy – ze względu na bezpieczeństwo swoje i innych użytkowników dróg – nie naśladuj komika.

Spróbowałem Ganja-Yogi. Już od samego progu łatwo się zorientować, że House of Yoga nie jest zwykłym studiem jogi. Tym co zwraca Twoją uwagę po wejściu, jest znajdująca się naprzeciw sali do ćwiczeń ściana z półkami zastawionymi bongami i innymi fajkami, które można w studiu nabyć lub wypożyczyć. Pomyślałem sobie, że ćwiczenia, w takim weed-friendly studio, będą miłe, lekkie i przyjemne. Byłem w kompletnym błędzie.

Gdy pierwszy raz otworzyłem drzwi Lu – ciepła i niewysoka kobieta przywitała mnie, jak bym był jej starym przyjacielem. Gdy przechodziłem obok ściany z bongami ostrzegła mnie powtarzając: „to do zajęć, dla zaawansowanych”.

Zdejmowałem buty, gdy Jimmy – który również prowadzi zajęcia w House of Yoga – zapytał mnie, ile doświadczenia z jogą, mam już za sobą. Jego twarz lekko się wykrzywiła, gdy usłyszał, że jeszcze nigdy nie brałem udziału w sesji; „więc może to być dla Ciebie zbyt intensywne przeżycie” – zawyrokował złowieszczo Jimmy.

Jimmy swoim waporyzatorem napełniał balonik, za balonikiem, po czym puszczał te je w obieg, aby uczestnicy odpowiedni się wyluzowali. Mężczyzna, który ćwiczył na macie obok mnie, wyglądał na osobę zaprawioną w boju – był gibki i rozciągnięty, a jego przedramiona były nieco większe od moich ud – pomyślałem więc, że właśnie u niego zasięgnę opinii, o stopniu tarapatów, w jakich się znalazłem.  Zapytałem, czy ćwiczy dużo jogi.  W odpowiedzi usłyszałem, że odwiedza kilka, podobnych studiów Yogi w ciągu tygodnia. Dodatkowo, gdy tylko ma czas robi sobie sesję gdzie i kiedy tylko może! Wywód swój zakończył motywującym stwierdzeniem, że „zajęcia tutaj, należą do jednych z najtrudniejszych w całym mieście”.

Gdzieś w okolicach tej konwersacji i mojego czwartego, czy piątego bucha z balonika pomyślałem sobie, że to może nie skończyć się dla mnie najlepiej. Właśnie wtedy, Lu rozpoczęła zajęcia. Nim zaczęliśmy obawiałem się, że to samozwańcze „weed-friendly studio” będzie pełne hipisowskich filozofii, ale nie, nie w tym przypadku. Dwugodzinną sesję, prawie od razu zaczęliśmy, od raczej trudnych pozycji, które wraz z dalszym zaplątywaniem kończyn, stawały się niewyobrażalne do wykonania.

Po około sześciu minutach zauważyłem pot, który spływając po moim nosie kapał na moją matę. Po pierwszych dwudziestu minutach przestałem w ogóle myśleć i koncentrowałem się tylko na tym, aby utrzymać moje ciało w jakiejkolwiek pokręconej pozycji prezentowanej przez instruującą wszystkich Lu.

Przed zajęciami paliliśmy jakąś łagodną odmianę sativa, ale jeśli ciągle byłem na haju, to wcale tego nie odczuwałem. W końcu, gdy zmienialiśmy pozycję na kolejną, przed moimi oczami ukazywały się gwiazdki. Ganja-yoga zaczynała  kopać mnie po tyłku.

W końcu zakończyliśmy tę harówkę, a do moich uszu znów dobiegł dźwięk pracującego waporyzatora. Kolejną odmianą którą przyszło nam się delektować była już mocna indica. Lu wyłączyła światła w całym pokoju, który wypełnił się niemal całkowitą ciemnością. Spocony i obolały spróbowałem i posłałem balonik dalej w obieg.

Zapalono światło i ludzie powoli zaczęli wycierać swoje maty, z wyciśniętego ćwiczeniami potu. Pomyślałem, że gdzieś przy którejś z pozycji, do której zmusiłem swoje ciało, chyba zrobiłem sobie krzywdę, ponieważ dokuczał mi ogromny ból pleców. Na szczęście okazało się, że to po prostu grupa mięśni, o której nie miałem dotąd zielonego pojęcia.

Po wszystkim dowiedziałem się, że w House of Yoga odbwa się kilka różnych zajęć, o różnym stopniu zaawansowania. Oczywiście także klasyczne zajęcia, dla ludzi którzy nie palą, a większość z nich na pewno nie jest tak szalona, jak Yoga z Lu. Raczej są to zajęcia dla sportowców, którzy trawki muszą sobie odmówić.

Lu, joginka z ponad dziesięcioletnim stażem, zapaliła trawę pierwszy raz jakieś sześć lat temu. Było to w weed-friendly studio, które prowadziła w swoim domu jej koleżanka, która przed przeprowadzką do Kalifornii, przekazała pałeczkę właśnie Lu, która do teraz aktywnie instruuje i prowadzi zajęcia z yogi.

„pierwszy raz, gdy się upaliłam i ćwiczyłam jogę, rozerwało mi umysł, to było tak jak bym naprawdę czuła całe swoje ciało” opowiedziała mi po zajęciach. Dla Lu palenie trawy jest „krótką, duchową ceremonią, która pozwala uczestnikom rozluźnić się i skupić im na swoim ciele”.

Na mnie właśnie w ten sposób to zadziałało, przynajmniej na początku. Byłem mniej świadomy tego, jak słaby w jodze jestem i dodatkowo trochę wyluzowany po paleniu, co ułatwiało niektóre pozycje. Jedna z kobiet, która regularnie uczęszcza na zajęcia dla zaawansowanych u Lu, twierdzi, że „normalne zajęcia z yogi są teraz dla mnie zbyt nudne i przereklamowane”.

Oczywiście nim dowiedziałem się tego wszystkieg,o musiała minąć dłuższa chwilka. Gdy pierwszy raz od dwóch godzin, po kilku solidnych strzałach z balonika wstałem, mogąc wyprostować wszystkie kończyny i całe swoje ciało, Lu zapytała mnie, jak podobały mi się jej zajęcia. Ociekałem potem, miałem problemy, żeby w ogóle stanąć na nogi, łapałem powietrze i chwiałem się jak nowo narodzona żyrafa, zajęczałem delikatnie i tylko się uśmiechnąłem. Lu zaśmiała się i popatrzyła na mnie w sposób, jakby widziała już ten wyraz twarzy wiele razy wcześniej.

 

 

 

Niedawno porównywaliśmy dla Was MoonRocks i SunRocks, które zadziwiły nas swoim potencjałem Zielonej Strony Mocy. Dotychczas wszelkie koncentraty, woski i mixy nie osiągały poziomu przewyższającego 50-80% THC, aż do teraz. Poznaj krystaliczne THC-A!

Poznajcie krystaliczne THC-A, które uważane jest za najczystszą formę koncentratu THC.  Ekstrakcji udało się dokonać gronu naukowców, z manufaktury w Południowej Kalifornii. Wytworzenie skrystalizowanego THC-A wymaga bardzo zaawansowanego procesu.

W produkcie końcowym, wyglądającym jak klarowny kryształ górski, nie ma miejsca dla innych kannabinoidów, dlatego nie jest najlepszą opcją dla osób przyjmujących kannabinoidy w ramach terapii medycznej w porównaniu z tradycyjnymi kwiatami, bądź koncentratami takimi jak RSO(Rick Simpson Oil), które zazwyczaj zawierają pełną kompozycję kannabinoidów.

Skąd pomysł na krystaliczne THC?

W ostatnich latach liczba konsumentów odurzających się olejkami, woskami, rosinu i innych koncentratów wzrosła diametralnie, a najmocniejsze kwiaty, dostępne w sprzedaży w formie nasion, osiągają poziom 25-30% THC, który palacze kategoryzują jako odmiany o wysokiej zawartości substancji psychoaktywnych.

Dzisiejszy rynek oferuje nam olejki różnorakiej maści, o zróżnicowanym stopniu stężenia kannabinoidów.  Ekstrakty takie jak BHO/ROSIN, nawet w kombinacjach takich jak Moonrocks czy Sunrocks nie mają szans z kryształkami THC-A, które osiągają aż 99,9% THC!

Niemniej jednak, pacjenci stosujący głównie THC, już mogą cieszyć się, z najczystszej i najszybciej działającej opcji, właśnie dzięki kryształkom THC-A. Ponadto, ze względu na jego czystość, dawkowanie jest bardziej precyzyjne, podczas gdy w przypadku innych koncentratów istnieje pewna zmienność w sile każdej dawki.

Palacze rekreacyjni, którym dane było spróbować tego klarownego arcydzieła, przypominającego kryształki methamfetaminowe, donoszą, że haj jest bardzo intensywny, bardzo narkotyczno-mózgowy tzw. „cerebral high„, wynoszący umysł w niebiosa. Tak intensywnych efektów nie dają kwiaty żadnej odmiany.

Konopie przemysłowe z perspektywy ukraińskiej – są jedną z najbardziej dochodowych roślin w uprawie. Zainwestowanie już 6-10 tysięcy hrywien to jest 2,5-4 tys. zł na hektar dają niemal całkowity zwrot kosztów. Plon z hektara sięga 770 kg nasion, które mogą być sprzedawane w Europie od 2 euro za kilogram.

Mimo to w 2012 roku konopiami przemysłowymi obsadzono tylko 600 hektarów w trzech gospodarstwach: w Wołyniu, Sumie i Połtawie. Niestety rozwój branży konopnej na Ukrainie spowalniają „antynarkotykowe” organy, które do niedawna wymagały od rolników obowiązkowej ochrony pól, mimo że siali konopie przemysłowe, które nie są narkotykiem.

Uprawa legalnych konopi a potencjalny konflikt z prawem

Dopuszczalna zawartość tetrahydrokanabinolu (THC) dla roślin przemysłowych to 0,15% (stawka w Europie – 0,2%, w Kanadzie – 0,3%), konopie przemysłoea uprawiane na Ukrainie posiadają mniej niż 0,08% substancji psychoaktywnej. W rzeczywistości w ogóle uprawa konopi indyjskiej pod pozorem konopi przemysłowych jest po prostu nie opłacalna.

Od końca sierpnia ub. r. obowiązkowe zabezpieczenia pól anulowane. Ale nie tylko ta reguła zapobiega rozwojowi branży – Stowarzyszenie „Ukraińskie przemysłowe konopie” próbuje cofnąć niepotrzebne przepisy odnoszące się do konopi przemysłowych. W szczególności, że problemem nie jest tylko chronienie pól, ale także nieustanne kształcenia specjalne, uprawy muszą być umieszczone w odległości nie mniejszej niż kilometr od budynków rządowych. Ponadto, aby uzyskać licencję na uprawę, musimy mieć magazyn z zakratowanymi oknami, stalowymi drzwiami oraz system alarmowym, którego budowa oscyluje w granicach 20-30 tysięcy dolarów.

Jednak nawet zniesienie obowiązkowej ochrony było wystarczające, aby udział konopi w strefie przemysłowej znacznie wzrósł. Obecnie na Ukrainie pozwolenie na uprawę konopi siewnych posiadają trzy spółki, w niedalekiej przyszłości pozwolenie uzyska jeszcze 6-8 spółek. Według szacunków ekspertów, w 2013 roku, konopią obsiane zostaną tereny o łącznej powierzchni 1500-2000 ha, który jest 2,5-3 razy większy niż w przeszłości.

Uprawa konopi siewnych może przywróci żyzność ziemi zanieczyszczonej na skutek katastrof spowodowanych przez człowieka, ponieważ konopie mogą „wyssać” z ziemi prawie wszystkie szkodliwe substancje. „Po katastrofie w Czarnobylu, rząd USA finansował eksperymenty polegające na dekontaminacji gleby przy użyciu konopi w strefie wyłączonej. Kiedy wybuchła Fukushima w Japonii, Japończycy w ciągu dwóch tygodni pojawili się na Ukrainie i próbowali dostać te technologie do oczyszczenia zakażonego obszaru „- mówi Alexander Ignatuk, prezes Stowarzyszenia” Ukraińska konopia przemysłowa „.

Eksperci podkreślają, że na wykorzystywanie konopi na rynku jest nieograniczone (obecnie liczba zastosowań tej rośliny wynosi około 50 tys.) Konopia to nie tylko wzbogacenie diety Ukrainców w substancje odżywcze, ale również może ożywić tę kulturę. Warto też wspomnieć, że na cenę 6 tys. hrywien/1ha 50% przeznaczane jest na oleje i smary, pestycydy, herbicydy, nawozy, a reszta na wynajem gruntów, koszty pracy, itp. Dodatkowo obróbka nasion konopi na żywność nie wymaga dużych nakładów inwestycyjnych i zapewnia szybki zwrot z inwestycji.

Mocne włókno

Ważnym obszarem jest również rynek włókienniczy. Na tym, w szczególności, koncentruje się spółka „Agro-Hanf”. Jak zauważył jeden z akcjonariuszy spółki, Victor Polonchuk, rentowność rynku tekstylnego konopi sięga 50-70%, a czasami dochodzi do 100%. Jednakże, stosowanie konopi, jako surowca ma też swoje problemy. Wielkość rynku naturalnych tekstyliów zmniejszył się 6 razy. Wcześniej na Ukrainie było około 680 firm, które produkowały końcowy produkt. Teraz ich liczba wnosi 100-120. Oprócz tego dodatkowo największym problemem są obszary włókiennicze – potrzeba dużych nakładów kapitałowych, ponieważ sprzęt z ukraińskich zakładów włókienniczych jest bardzo przestarzały. Poza tym silnym konkurentem są Chiny, które wytwarza ogromną ilość tanich tkanin, nici, lin, itp.

Eksperci widzę także duży potencja w inwestowaniu pieniędzy w produkcję konopnych materiałów budowlanych. Obecnie nie ma jeszcze technologii do budowy domu w całości z konopnych surowców. Ale coraz bardziej popularne na całym świecie stają się ekologiczne materiały budowlane, środki izolacji, ramy okienne, tapety itp.. Cannabis niszczy szkodliwe bakterie i grzyby, tworząc przestrzeń korzystną człowiekowi.

Cannabis posiada swój wkład nawet w najbardziej dochodowej dziedzinie na świecie, jaką jest produkcja materiałów biokompozytowych. Liderami tego rynku są Francja i Kanada, gdzie takie materiały są powszechnie wykorzystywane w przemyśle stoczniowym, inżynierii, na kolei, opakowania i tak dalej. W ostatnim czasie Ford Motor Company przygotował specjalny samochód wyścigowy, który jest 80% z konopi, także korpus samolotu Boeing-787 w 80% jest wykonany z biokompozytów. Konopie to już nie tylko biopaliwo, ale również szkła, lustra oraz niektóre części silnika.

Ze względu na fakt, że przez długi czas, przemysł konopny był skutecznie zdelegalizowany zaczął zanikać na Ukrainie. Można wręcz powiedzieć, że do niedawna w ogóle nie było konopi na rynku. Teraz powoli to wszystko wraca do życia. Kilka lat temu na ukraińskich stronach internetowych pojawił się sklep internetowy mający w ofercie dział z produktami konopnymi, przez pierwszy okres działalności sklep borykał się z problemami związanymi z małym zainteresowaniem. Aż do 1 kwietnia ubiegłego roku, kiedy to rozpoczęło się prawdziwe podekscytowanie konopnymi produktami: popyt jest aż tak duży, że sklep internetowy nie może poradzić sobie z realizacją zamówień, co doprowadziło do otwierania sklepów stacjonarnych.

Podsumowując można stwierdzić, że Ukraina stoi przed wielką szansą na zostanie potentatem konopnym w Europie co skutkować będzie polepszeniem warunków życia Ukrainców (dieta, miejsca pracy itd.). Na razie produkty konopne nie są tanie, ich cena zależy od wielu pozwoleń. Tak, więc, wynikiem zniesienia bezsensownych, restrykcyjnych praw dot. konopi przemysłowych będzie spadek cen konopnych produktów. Obecnie para butów kosztuje 30-40 euro, nie jest to niska cena, jeżeli chodzi o ludność ukraińską natomiast jest to dość przystępna cena dla Europy. Przedsiębiorcy wiedzą, że na rynku UE, mogą odnieść sukces, nawet z kosztami transportu.

źródło: cannabis.info

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.