„W instrybutor nie strzel” – kobieta wjechała w stację benzynową bo wypaliła jointa? Dwa lata po wydarzeniach na stacji benzynowej w Rymaniu, ich główna bohaterka zabrała głos tłumacząc, co zaszło feralnego dnia oraz czemu wjechała w budynek stacji. Do sytuacji doszło podczas powrotu pani Katarzyny z Niderlandów do kraju. 40-latka przyznaje, że przed zajściem, z którego filmik obiegł Internet i zapewne każdy z was go widział, wypaliła jointa. Oto więcej informacji.
Kobieta wjechała w stację benzynową bo wypaliła jointa?
W lutym 2021 do sieci trafił krótki filmik nagrany na stacji benzynowej w Rymaniu, nagranie błyskawicznie stało się „hitem” ze względu na jego autora, który nazwał dystrybutor paliwa „instrybutorem” krzycząc do policjantów: „w instrybutor nie strzel”. Jednak po za wspomnianym „instrybutorem”, nagranie było raczej tragiczne i poważne niż zabawne.
Teraz, dwa lata po całym zajściu, głos zabrała jego sprawczyni. Kierująca pojazdem 40-letnia pani Katarzyna postanowiła opowiedzieć, jak zajście wyglądało z jej perspektywy.
Na nagraniu widzimy, że pani Katarzyna początkowo lekko uderzyła w drzwi stacji benzynowej. Później jednak wycofała i ponownie z impetem ruszyła w kierunku budynku wjeżdżając do środka. Całe zdarzenie obserwowali dwaj policjanci, którzy ewidentnie nie potrafili się w tej sytuacji odnaleźć. Następnie kobieta wycofała i zatrzymała się tuż obok dystrybutora z paliwem. Wówczas policjanci oddali kilka strzałów w kierunku pojazdu. Chwilę później jeden z nich próbował wybić szybę, by dostać się do środka, w tym momencie samochód odjechał.
Pani Katarzyny mówi, że tego dnia wracała na stałe z Niderlandów, jechał z nią znajomy, który prowadził auto. Doszło między nimi najpewniej do sprzeczki gdyż po wjechaniu na stację benzynową w Rymaniu, kobieta kazała opuścić znajomemu pojazd. Poszła też na stację benzynowa, aby wezwać policje gdyż czuła się z jego strony zagrożona.
Pani Katarzyna mówi, że po policje zadzwoniła o godz. 17, a patrol przyjechał o 23.
„Wyskoczyłam do nich z taką nadzieją, że w końcu ten człowiek mnie zostawi w spokoju. Policja zamieniła dwa zdania z nim i odjechała. O godzinie mniej więcej 0:20 policja przyjechała drugi raz. Postanowiłam już nie wysiadać z samochodu. Ja im powiedziałam, że zapaliłam jointa, że ja nie czuję się na siłach, żeby jechać dalej i on mówi do mnie: masz oddać mu kluczyki, macie stąd odjeżdżać. To była sekunda, gdyby mi nie dali takiego polecenia, że mam oddać mu kluczyki i stąd odjeżdżać, to tej decyzji by nie było. To właśnie wtedy sobie pomyślałam pal sześć te drzwi (stacji benzynowej – red.)”
– opowiada pani Katarzyna w rozmowie z Polsatem.
Oczekiwałam bardziej, że ochroni mnie, że przynajmniej zwrócą temu człowiekowi uwagę, żeby się ode mnie odczepił, żeby tej mojej przestrzeni nie naruszał, żeby nie walił mi w szybę. Przecież on siedem godzin się dobijał do auta.
– mówi pani Katarzyna.
Z relacji kobiety wynika, iż zdawała sobie sprawę z tego, że nie powinna kierować pojazdem ze względu na wypalonego jointa i nie miała póki co zamiaru tego robić. Liczyła na to, że funkcjonariusze pomogą jej się uporać ze znajomym, który według niej stwarzał dla nie j zagrożenie.
Jednak gdy policjanci kazali im wspólnie odjechać, zdesperowana (jak twierdzi) kobieta postanowiła gwałtownie odjechać z miejsca zdarzenia.
Z przygotowanego na ten temat materiału telewizji Polsat jasno wynika, że pani Katarzyna to osoba z problemami i to sporymi. Całość przeczytasz T U T A J.
Jednak spora część opinii publicznej wydala już wyrok – przejarana ćpunka i narkomanka z urojeniami. No bo w końcu używa marihuany.
Na taki, a nie inny rozwój sytuacji (wjechanie w stację benzynową) wpłynęło zapewne kilka czynników takich jak zmęczenie fizyczne i psychiczne podróżą oraz faktem spędzenia sześciu godzin w oczekiwaniu na policję i konflikt ze znajomym, a także nieciekawa sytuacja życiowa pani Katarzyny.
Kobieta nie czuła się na siłach i nie chciała odjeżdżać z miejsca dopóty, dopóki policjanci odmówili jej pomocy i nakazali wsiąść ze znajomym do auta, oddać mu kluczyki i odjechać. Niestety użytkownicy FB wiedzą lepiej, oto kilka przykładów, a niestety widziałem tego sporo więcej.
Uwiecznieni na nagraniu funkcjonariusze zostali ukarani dyscyplinarnie, jednak nie za fakt użycia broni ale za inne ich działania i postawy w trakcie całej sytuacji.
Sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich.
Źródło: Polsatnews.pl