Dekarboksylacja konopi to temat, który pojawia się co raz częściej. Niestety w tej kwestii panuje duża dezinformacja, wiele osób bez zastanowienia powtarza związane z dekarboksylacją mity. Oczywiście najpopularniejszy jest ten mówiący, że surowe kwiatostany konopi zawierają „nieaktywne” kannabinoidy w formie kwasowej (np. THC-a, CBD-a), które należy podgrzać, aby przeszły w pożądane formy aktywne (np. THC, CBD), co jest oczywiście nieprawdą. Tłumaczymy czym jest oraz jak przebiega proces dekarboksylacji zawartych w konopiach kannabinoidów.
Dekarboksylacja konopi – fakty i mity
Zacznijmy od krótkiego wyjaśnienia czym jest dekarboksylacja. W konopiach występują dwie formy kannabinoidów, forma kwasowa tzw. nieaktywna oraz tzw. grupa aktywna / zdekarboksylowana. Grupa aktywna to np. THC, CBD, CBG. Grupa nieaktywna to kannabinoidy w formie kwasowej np. THC-a, CBD-a, CBG-a (gdzie „a” oznacza acid czyli kwas). Za znane ludzkości od tysięcy lat działanie konopi, odpowiadają oczywiście kannabinoidy w formie „aktywnej”/zdekarboksylowanej.
Dekarboksylacja jest to reakcja chemiczna, w której dochodzi do usunięcia grupy karboksylowej z kwasów karboksylowych lub ich soli i estrów. W wyniku tej reakcji następuje zazwyczaj wydzielenie dwutlenku węgla.
W przypadku roślin konopi, dekarboksylacja to odłączenie się grupy karboksylowej COOH, przykładowo, niepsychoaktywne THC-a po usunięciu grupy COOH staje się psychoaktywnym THC. Analogicznie tak samo wygląda to w przypadku wszystkich kannabinoidów, wszystkie początkowo występują w formie kwasowej, i to jest fakt. Oto jak przebiega dekarboksylacja THC-a do THC od strony chemicznej, zacznijmy od przedstawienia procesu dekarboksylacji na wzorach chemicznych:
Gdy od struktury THC-a (C22 H30 O4) odejmiemy grupę karboksylową COOH otrzymamy strukturę o wzorze C21 H29 O2, natomiast do wiązania od którego „odczepi” się grupa COOH, naturalną koleją rzeczy przyłączy się najmniejsza obecna cząsteczka czyli wodór (H), dlatego po reakcji wzór sumaryczny THC to C21 H30 O2, jeden wodór odłączył się wraz z grupą węglową (COOH) natomiast na miejsce całej grupy podpiął się wodór, stąd w obu wzorach mamy H30.
Kiedy zachodzi dekarboksylacja konopi?
Wiele osób uważa, że w tzw. surowych kwiatostanach konopi występują jedynie formy kwasowe kannabinoidów, które należy podgrzać do odpowiedniej temperatury, aby zaszedł proces dekarboksylacji i kannabinoidy przybrały formę „aktywną”. Jest to oczywiście nieprawda, a takie założenie jest bardzo błędne, osobnym tematem jest czemu tak wiele osób powtarza ten mit, ale o tym na końcu.
Należy sobie uświadomić, że proces dekarboksylacji w konopiach zaczyna zachodzić jak tylko w roślinie pojawią się kwasowe formy kannabinoidów. Formy kwasowe nie są formami trwałymi dlatego proces odłączania się od nich kolejnych grup karboksylowych zachodzi samoistnie. Proces ten zatrzymać może jedynie ekstremalnie niska temperatura (zero absolutne to temperatura, w której ustają wszelkie reakcje chemiczne) lub próżnia. Żadna z tych sytuacji nie spotyka żywych roślin, a co za tym idzie, proces dekarboksylacji będzie zachodził już w trakcie życia roślin.
To, jaki procent form kwasowych ulegnie dekarboksylacji jeszcze podczas życia rośliny, zależy od wielu czynników takich jak np. temperatura w jakiej dojrzewały kwiaty. Jednak bardzo wyraźnie należy zaznaczyć, że dojrzałe kwiatostany konopi zawierają kannabinoidy w formie zdekarboksylowanej. Oczywiście w trakcie życia rośliny nie całość form kwasowych ulegnie dekarboksylacji. Dlatego każdy konopny ogrodnik wie, że po wysuszeniu dojrzałych kwiatów, należy je umieścić w zamkniętym słoju bez dostępu światła i raz dziennie taki słój przewietrzyć. Proces ten określa się z angielskiego jako CURRING. Podczas curring’u, który jest ostatnim procesem przy uprawie wysokiej jakości kwiatów, w suchych już kwiatostanach nadal zachodzić będzie dekarboksylacja, a susz z każdym tygodniem będzie zyskiwał co raz to więcej aktywnych form kannabinoidów. Proces ten może trwać nawet do 5. miesięcy, jednak już po 6. tygodniach znaczna większość będzie zdekarboksylowana. Oczywiście o ile susz będzie przechowywany w odpowiednich warunkach.
Proces dekarboksylacji, a raczej jego tempo, zależy od temperatury – im jest ona wyższa, tym proces przebiega szybciej.
Kiedy podgrzewać susz w celu przyspieszenia dekarboksylacji, a kiedy tego nie robić?
Tak jak przed chwilą wspomniałem, im wyższa temperatura tym dekarboksylacja zachodzi szybciej. Mówiąc o przyspieszaniu dekarboksylacji nie wolno jednak zapominać, że niesie to za sobą pewne minusy. Przede wszystkim należy pamiętać, że stracimy większość cennych terpenów. Strata ta będzie bardziej odczuwalna w przypadku palenia lub waporyzacji niż w konopnej gastronomii. Tak naprawdę, jedyne sensowne zastosowanie podgrzewania suszu w celu dekarboksylacji to sytuacja, gdy mamy bardzo świeże rośliny, które ledwo zdążyły wyschnąć i chcemy je użyć w gastronomii.
Zaznaczmy, że dekarboksylacja nie jest ostatnim procesem jaki zajdzie, po nim następuje degradacja kannabinoidów, która przy podgrzaniu przyspiesza. Zatem jeżeli planujemy użyć w kuchni marihuanę zakupioną w aptece, poddanie jej dekarboksylacji poprzez podgrzanie suszu np. w piekarniku sprawi, że kannabinoidy w pewnej części się zwyczajnie zdegradują, a efekt zażycia nie będzie taki jak być powinien. Utracone zostaną też w znacznej części terpeny, które w przypadku konopi są niesłychanie istotnym elementem (efekt synergii kannabinoidów i terpenów zawartych w konopiach ma duże znaczenie).
Nie należy dekarboksylować suszu, który poddany był już curring’owi ponieważ to zdecydowanie obniży jego jakość poprzez odparowanie terpenów oraz degradację pożądanych kannabinoidów.
Najlepszą metodą dekarboksylacji w przypadku konopi jest curring, który pozwala wydobyć z rośliny pełną gamę kannabinoidów oraz zachować tak ważne terpeny, które ulatują przy podgrzaniu suszu.
Osoby, które powtarzają mit mówiący, że w dojrzałych, surowych kwiatach konopi występują jedynie formy kwasowe kannabinoidów, chętnie powtarzają kolejny mit mówiący, że formy kwasowe dekarboksylują się w trakcie spalania. Jest to oczywiście niemożliwe. Temperatura spalania wynosząca kilkaset stopni nie daje możliwości, aby mógł w pełni zajść proces dekarboksylacji. Gdybyśmy wzięli teoretycznego skręta z suszu konopnego zawierającego tylko i wyłącznie formy kwasowe (założenie teoretyczne), to w trakcie spalania dekarboksylacji ulegnie tak nikła ilość, że mówiąc kolokwialnie – organizm nawet tego nie wyczuje.
Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku waporyzacji, gdzie ze względu na niższą temperature oraz wydłużony czas, dekarboksylacji może ulec znacznie więcej form kwasowych niż w przypadku spalania.
Podsumowując, dekarboksylacja jest procesem zachodzącym samoistnie, który rozpoczyna się wraz z pojawieniem się w roślinie kannabinoidów w formie kwasowej. Dojrzałe kwiatostany konopi zawierają już zdekarboksylowane kannabinoidy jak i ich formy kwasowe, które z czasem także ulegną dekarboksylacji. Aby w kwiatostanach konopi zaszła dekarboksylacja nie potrzeba ich podgrzewać! Podgrzanie nie jest elementem niezbędnym do dekarboksylacji, a jedynie przyśpieszającym proces. Najlepszym sposobem na dekarboksylacje jest odpowiedni curring.
W sieci można znaleźć produkty takie jak susz konopi indyjskich, który opisany jest: 30% THC-a oraz 0% THC. Taka sytuacja jest niemożliwa w przyrodzie więc jest to z pewnością ściema. Pamiętajmy, reakcja dekarboksylacji zachodzi samoistnie, kwasy kannabinoidowe są strukturą nietrwałą dlatego proces zachodzi samoistnie. Proces dekarboksylacji ustaje w próżni lub ekstremalnie niskich temperaturach. Podgrzanie nie determinuje procesu dekarboksylacji, a jedynie może go przyspieszyć.
Dlaczego na temat dekarboksylacji panuje tak duża dezinformacja?
Najpierw powiedzieć należy jedno – zakres informacji związanych z rośliną cannabis jest niesłychanie duży. Dlatego nie tylko w tej kwestii panuje dezinformacja. Największym problemem w tej materii jest najzwyklejszy brak myślenia osób, które podają dalej nieprawdziwe informacje jako fakty. Brak myślenia i weryfikacji informacji jest do przyjęcia w przypadku przypadkowego użytkownika sieci. Jednak gdy takie informacje podają strony/portale/blogi, które zajmować się chcą konopną edukacją to jest to już problemem. Wiele to mówi o samych autorach nieprawdziwych treści – są to osoby nie weryfikujące informacji, a jedynie ślepo ufające źródłom.
No właśnie, źródła, tu zapewne zrodził się problem. Przykład: na stronie/blogu jednego z największych na świecie producentów nasion widnieje artykuł mówiący, że surowe kwiaty zawierają jedynie formy kwasowe kannabinoidów, laik po przeczytaniu takich rewelacji na stronie firmy, która powinna się na konopiach znać – uznaje te informację za fakt. A bardzo często jest tak, że to agencje marketingowe piszą te „artykuły” w celu lepszego pozycjonowania firmy/sklepu z nasionami. Takie treści, mimo, iż zamieszczone na stronach gdzie można by się spodziewać rzetelnych informacji, nie są treściami edukacyjnymi, a jedynie marketingowymi. Na naszego redakcyjnego maila nie raz otrzymywaliśmy propozycje publikowania pewnych treści za pieniądze, niestety nadsyłane materiały do publikacji są jak do tej pory na bardzo niskim poziomie, zawsze zawierają niezliczoną ilość błędów przez co nie nadają się do zamieszczenia na portalu. Ale sporo błędów popełniają także osoby chcące edukować na temat konopi, bardzo martwiący jest dla mnie fakt, że nadesłane swego czasu na naszą skrzynkę artykuły, które ze względu na to, że zawierają nieprawdziwe informacje nie mogły zostać u nas zamieszczone – trafiły na inny portal konopny.
Pisząc ten tekst nie opierałem się na tym co na temat dekarboksylacji piszą inne portale konopne, informacji szukałem tam gdzie należy czyli na stronach poświęconych biologii oraz chemii, przeprowadziłem kilka rozmów z chemikami oraz biologami molekularnymi – wszystko po to, aby zrozumieć to o czym piszę na tyle, aby potrafić przekazać to dalej.
Dekarboksylacja konopi – fakty i mity
Najlepsza strona z informacjami o konopiach jaką do tej pory znalazłam. Piszesz świetne artykuły, dobrze się je czyta a przede wszystkim rzetelna wiedza. Jeśli jest gdzieś artykuł nt. nośników tzn. który z nich jest najlepszy i dlaczego, czy olej z nasion konopi czy MCT.
Będę regularnie śledzić weednews’y. Robisz tu konkretną robotę!
Pozdrawiam,
Kubana
Dziękuję 🙂
Tematu nośników jeszcze nie było ale z pewnością niebawem się pojawi 🙂
pozdrawiam serdecznie
Tak troszkę nie do końca podoba mi się ten artykuł, na samym wstępie autor napisał „Oczywiście najpopularniejszy jest ten mówiący, że surowe kwiatostany konopi zawierają “nieaktywne” kannabinoidy w formie kwasowej (np. THC-a, CBD-a), które należy podgrzać, aby przeszły w pożądane formy aktywne (np. THC, CBD), co jest oczywiście nieprawdą.” A w dalszej części artykułu czytamy „Dojrzałe kwiatostany konopi zawierają już zdekarboksylowane kannabinoidy jak i ich formy kwasowe, które z czasem także ulegną dekarboksylacji. ” zatem kłóci się to z pierwszym stwierdzeniem-chyba że autorowi chodziło tylko o kwestie konieczności podgrzewania by zmienić formę kwasową w THC, jednak nie jest to zbyt przejrzyście napisane w tym znaczeniu.
Poza tym artykuł rzetelny.
Pozdrawiam.
Cześć, bardziej niż o formy kannabinoidów chodziło mi o mit, że TRZEBA je podgrzać, aby się zdekarboksylowały.
Hey , chciałbym zrobić olej CBD w domu .
Czy mogę to zrobić dekarboksylując świeżą roślinę ( pąki , ścinki ) czy musi ona być w formie wysuszonej ? Jaka będzie różnica ? Artykuł fajny . Polecam .
Maćko