Konopne ciekawostki

Zielone Newsy

Aktualności

W marihuanie znajduje się prawie 400 związków i nie wszystkie z nich są jeszcze zbadane. Związki te obejmują zarówno substancje psychoaktywne jak i niepsychoaktywne i każdy z nich ma unikalny wpływ na organizm człowieka.  W dzisiejszym artykule skupimy się na cannabacitranie – CBT.

Konopie indyjskie są bardzo unikalną rośliną, która jest znana nie tylko z rekreacyjnych, ale także z wielu medycznych i terapeutycznych właściwości. Legalizacja marihuany jest więc powodem, dla którego nie zakończyliśmy pracy badawczej nad wszystkimi związkami obecnymi w roślinie.

Termin „kannabinoidy” jest używany, gdy mówimy o 3 głównych klasach związków występujących między innymi w konopiach indyjskich. Pierwszą klasą są fitokannabinoidy lub kannabinoidy, które naturalnie występują w roślinach konopi. Następnie, druga klasa jest reprezentowana przez substancję, która jest produkowana wewnątrz ciała ludzkiego i znana jako endokannabinoidy. Wreszcie, trzecia klasa jest reprezentowana przez syntetyczne kannabinoidy, które wytworzone są przez człowieka metodami laboratoryjnymi.

Każda z tych klas kannabinoidów posiada swoje własne właściwości. Mają one różny wpływ na organizm ludzki, a ich wpływ na organizm ludzki w różny sposób.  Niektóre z nich mają pozytywny wpływ na zdrowie, jak leczenie objawów padaczki, przewlekłego bólu, a nawet różnych typów nowotworu.

Jednym ze związków występujących w roślinach konopi indyjskich jest cannabicitran (CBT). Jest bardzo drobnym i rzadkim kannabinoidem. Szybko nabiera rozpędu i zainteresowanie konsumentów i naukowców związanych ze światem konopnym. Niestety, żadna z tych grup nie wydaje się wiedzieć zbyt wiele o tym tajemniczym związku…

CANNABACITRAN – CZYM JEST CBT?

Wyszukiwania  frazy „CBT” w poszukiwaniu dostępnej już wiedzy dostarczają niewiele przydatnych informacji i często mylą cannabacitran z innym tajemniczym kannabinoidem zwanym cannabitriol, który powszechnie również określany jest tym samym skrótem (CBT). Potrafi to wywołać niemałe zamieszanie w gronie zainteresowanych. Jeszcze lepiej, gdy wyszukiwania sugerują nam tematy związane z psychoterapią poznawczo-behawioralną.

Fitokannabinoid cannabacitran pochodzi od „gałęzi genealogicznej” znanego już nam CBC, z kolei cannabitriol podchodzi od „gałęzi” najpopularniejszego kannabinoidu – THC.

Związek ten jest znany jako nowo odkryty kannabinoid, który pierwszy raz został odizolowany od libańskiego haszyszu. Stwierdzono wówczas, że ten konkretny składnik jest podobny do syntetycznych cytrylidenów-kanabinabinów. Obecnie znane są nam dwie odmiany, w których występuje CBT – Szczep Dutch 47 oraz Remedy, w których stężenie wynosić może do 0.1% CBT – niewiele, ale jednak! Pojawia się on głównie w wysokich stężeniach – destylatach konopi indyjskich, ze względu na jego właściwości molekularne.

– Wzór molekularny związku: C21H30O2
– Nazwa związku to (6AR,9R,10AS)-6,6,9-Trimetylo-3-pentylo-6A,7,8,9,10,10A-heksahydro-6H-1,9-epoksybenzo[C]chromen.
– Ma on masę cząsteczkową 314,462 g/mol
– Ma on złożoność 445
– Monoizotopowa i dokładna masa Cannabicitranu jest taka sama, tj. 314,225 g/mol.
– Całkowita liczba ciężkich atomów tego związku wynosi 23

Na tę chwilę środowisko naukowe nie dysponuje żadnymi konkretnymi informacjami na temat medycznych właściwości tego kannabinoidalnego związku. Nie Możemy więc jednoznacznie stwierdzić jego pozytywnego lub negatywnego wpływu na organizm ludzki po jego spożyciu.

Jedno z badań z 2007 roku opublikowane w Journal of American Chemical Society badało przeciwciała katalityczne zdolne do rozkładu THC na CBT z witaminą B2 i tlenem singletowym. Najprawdopodobniej CBT jest niepsychoaktywnym kannabinoidem, który może potencjalnie zmniejszać wpływ THC w krwiobiegu. Cannabitriol został zidentyfikowany jako główny produkt degradacji THC, wykazując zdolność przeciwciała do katalizowania złożonej przemiany chemicznej o implikacjach terapeutycznych w leczeniu nadużywania marihuany.

Czy CBT jest legalne?

CBT nie są zaplanowane na mocy Konwencji ONZ o substancjach psychotropowych, ani nie są wymienione jako substancje zaplanowane na mocy ustawy o substancjach kontrolowanych w USA.

Konopie indyjskie są obecnie stosowane w wielu produktach i produkty te są łatwo dostępne na rynku do spożycia. Używanie konopi indyjskich jest jednak rzeczywiście kontrowersyjne, a status prawny w różnych krajach dotyczący konopi jest bardzo zróżnicowany. Dzięki aktywnie rozwijającym się rynkom i co raz większym zapotrzebowaniem rynku rekreacyjnego i medycznego, naukowcy nieustannie pracują nad odkrywaniem właściwości konopi indyjskich.

Źródła:

12-godzinna erekcja po marihuanie? Lekarze z Gruzji opisali nietypowy przypadek pacjenta, który w ciągu dwóch tygodni dwukrotnie trafił do szpitala z długotrwałą, bolesną erekcją. Taka przypadłość znana jest w medycynie jako priapizm i może być spowodowana różnymi czynnikami. Podczas diagnozowania pacjenta lekarze ustalili, że winne jest używanie przez niego marihuany.

Wielogodzinna i bolesna erekcja po marihuanie

Priapizm to długotrwały wzwód, który nie jest związany z pobudzeniem ani podnieceniem seksualnym. Nie można też mówić o przyjemności, a wręcz przeciwnie, priapizm bywa bardzo bolesny. Najczęściej powodują go leki z sildenafilem, substancją znaną powszechnie jako Viagra, może być też efektem białaczki lub uszkodzonych nerwów. Na któryś z tych powodów postawili lekarze szukając przyczyny dolegliwości 32-latka, który zgłosił się do szpitala w Gruzji. Mężczyzna trafił na izbę przyjęć dwa razy w ciągu dwóch tygodni. Za pierwszym razem bolesna erekcja trwała 12 godzin, za drugim – 6.

Gdy zajmujący się nietypowym przypadkiem lekarze wykluczyli standardowe przyczyny, zaczęli się interesować przyjmowanymi przez badanego używkami. W trakcie wywiadu, mężczyzna przyznał się do palenia marihuany kilka razy tygodniowo w ciągu ostatniego półrocza. Okazało się teżz, że mężczyzna palił marihuanę na 2 godziny przed każdym atakiem priapizmu – czytamy w artykule opublikowanym w „Journal of Cannabis Research”.

Podczas wywiadu z pacjentem okazało się, że nie są to jego pierwsze problemy tego typu. Mężczyzna już w wieku szesnastu kilkukrotnie doświadczał priapizmu po paleniu marihuany. Wcześniejsze przypadki uznał jednak za łagodne i niewymagające interwencji lekarskiej. W okresie, kiedy nie palił, dolegliwość ustawała. Gdy tylko wracał do palenia – problem powracał.

Lekarze, bez cienia wątpliwości uznali, że priapizm występuje u pacjenta na skutek palenia marihuany. Nie są jednak w stanie określić, czemu tak się dzieje. Zakładają, że może przyczyna może być wpływ THC na układ endokannabinoidowy organizmu. Możliwe też, że zawarte w marihuanie  kannabinoidy, bezpośrednio wpływają na układ naczyniowy zwiększając przepływ krwi.

Lekarze dopuszczają jeszcze też możliwość, że regularne palenie marihuany mogło spowodować zwiększoną aktywację płytek krwi w skutek czego powstają skrzepy , mogące tamować przepływ krwi w naczyniach odprowadzających krew z penisa.

Lekarze chcieli przeprowadzić dodatkowe badania jednak stracili kontakt z pacjentem, który oficjalnie uznany został za wyleczonego.

Branża konopna w stanie Kolorado sponsoruje autostrady. A dokładniej pokrywa koszty związane dbaniem o porządek. Już połowa autostrad w tym stanie utrzymywana jest przez firmy, które zarabiają na rekreacyjnej marihuanie. Przedsiębiorcy z sektora konopnego, mogą dzięki temu ustawić tablicę ze swoim logo przy zjazdach z autostrady. Czemu wybrali akurat taką formę reklamy?

Branża konopna kontra prawo reklamowe

Marihuana rekreacyjna w stanie Kolorado legalna jest już dość długo. Jednak nadal branża ta, jest zdecydowanie mocniej regulowana niż jest to w przypadku innych sektorów. Dotyczy to także prawa reklamowego, reklamowanie marihuany jest bardzo mocno ograniczone. Reklamy w telewizji, radio i prasie są zabronione, chyba że nadawca spotu reklamowego jest w stanie udowodnić, że odbiorcy to w większości osoby, które ukończyły 21. rok życia.

Jednak konopni przedsiębiorcy znaleźli na to sposób. W stanie Kolorado prowadzona jest akcja Clean Colorado. W ramach programu CC, przedsiębiorcy mogą sponsorować utrzymanie porządku na głównych drogach stanowych. Otrzymują za to prawo pochwalenia się uczestnictwem w programie przez postawienie tablicy informacyjnej.  Tablice ze swoim logo, bardzo wyraźnie sugerującym czym firma się zajmuje, stawiają przy zjazdach z autostrad w okolicach swoich punktów sprzedaży.

Przepisy, na podstawie których działa program Clean Colorado są odrębnym prawem i zakaz reklamowania się do niego nie stosuje. Pomysłodawcy nie zakładali, że podmioty będą je wykorzystywać w taki sposób. Dlatego też producenci i dystrybutorzy marihuany, zaczęli na potęgę brać pod opiekę autostrady.

Specjaliści rynku reklamowego zauważają, że znaki drogowe przyciągają więcej uwagi, niż tradycyjne reklamy. Mogą zatem okazać się lepszą forma reklamy niż tradycyjne bilbordy.

Przedsiębiorstwa z sektora konopnego dbają już o 66% wszystkich autostrad stanu Kolorado.

Spencer Boston stanął przed sądem za posiadanie marihuany. Postanowił dać wyraz swojego niezadowolenia z obowiązującego w stanie Tennessee prawa. W trakcie rozprawy wyrażając swoje niezadowolenie z obecnych przepisów wyciągnął z kieszeni jointa po czym szybko go odpalił. Ze skrętem w dłoni zwrócił się do zebranych na sali sądowej wyrażając swój manifest.

20-letni Boston był w sadzony za posiadanie marihuany w niewielkiej ilości. Sprawa odbywała się w sądzie w hrabstwa Wilson w stanie Tennessee, poinformował CNN porucznik Scott Moore z Departamentu Szeryfa Hrabstwa Wilson.

Gdy sędzia Haywood Barry udzielił mu głosu, Boston zaczął wyrażać swoje poglądy na temat tego, dlaczego konopie indyjskie powinny zostać zalegalizowane.
Aby podkreślić swój manifest, sięgnął do kieszeni kurtki i wyciągną jointa po czym go odpalił. Zanim zareagowali sądowi funkcjonariusze, Spencer zdążył zwrócić się z odpalonym jointem do zebranej publiczności, a sala była niemal pełna.

Ludzie zasługują na cos lepszego!

-powiedział do obecnych.


W reakcji na zaistniałą sytuację, zgromadzeni na sali rozpraw zaczęli się śmiać. Do jego czynu wszyscy podeszli z dystansem. Wielu wyraziło poparcie dla jego manifestu jednocześni dodając, że to co zrobił było nieco lekkomyślne. Pojawiły się żartobliwe komentarze np:

„Pomimo, że wszyscy w mieście się uśmiali, bo to było zabawne. Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem tego co zrobił w sądzie, ale uważam, że jego rodzice nie będą zadowoleni”

Boston został oskarżony o zakłócanie porządku oraz o kolejne posiadanie marihuany. Za znieważenie powagi sądu skazano go na 10 dni aresztu oraz 3000 dolarów grzywny.

Z pewnością wiedział, że za taką formę protestu spotka go kara, jednak postanowił podjąć to ryzyko, dzięki czemu o jego manifeście zrobiło się głośno. Kontrowersyjne metody często stają się jedynym sposobem zwrócenia uwagi na pewne sprawy.

Kolejne posiedzenie w jego sprawie zaplanowano na 14 kwietnia.

Przeszło wam przez myśl czasem, by rzucić to wszystko i wyjechać… No właśnie, gdzie? Takie pytanie postawiły sobie trzy kobiety mające dość zgiełku miasta, a decyzja jaką wybrały – nas nie dziwi. Porzuciły one życie w mieście na rzecz uprawy konopi indyjskich na swojej farmie pełnej zwierząt

Lexie (28 lat), Amy (31lat) i 39-letnia Doris porzuciły tempo jakie narzuca życie w mieście na rzecz uprawy konopi indyjskich oraz karmienia zwierząt hodowlanych. Wszystko zostaje na bieżąco relacjonowane na koncie Instagram @girlsgoneoffgrid

Kobiety porzuciły życie w mieście na rzecz uprawy konopi na farmie pełnej zwierząt

„Na początku stwierdziliśmy, że możemy zyskać widzów dzięki naszemu seksapilowi, a z czasem każdy z nich zobaczy, że my naprawdę zajmujemy się farmą.”

Jeszcze w ubiegłym roku na farmie były uprawiane konopie przemysłowe, jednak hrabstwo, w którym mieszkają kobiety zakazało komercyjnych upraw. Doris przyznała, że swego czasu była „totalną stonerką”, ale z czasem dotarło do niej, że „nie da rady być produktywnym na haju”. Od tego czasu na farmie obowiązuje bezwzględny zakaz palenia aż do wieczora.

Opieka nad zwierzętami nie ogranicza się do posiadania kilku pupili. Farma jest pełna zwierząt hodowlanych m.in. 40 kur, 15 kaczek, 60 kóz, 65 owiec, osiem perliczek, trzy alpaki, dwa indyki, dwa konie, dwa pasy, dwa koty i jedna świnia – trochę tego jest…

Farma, na której mieszkają i pracują kobiety znajduje się godzinę jazdy od najbliższego miasta. Mieszkanie na farmie zmusiło je do nauczenia się wielu praktycznych umiejętności. Od układania rur PCV, po naprawę drobnych usterek, wymianę oleju w maszynach czy nawet montowania własnych paneli słonecznych.

„Najbardziej jestem dumna z tego, że nauczyłam się obsługiwać piłę łańcuchową”

– mówi Doris

„Niewiele osób, które znam jest w stanie komfortowo obsługiwać piłę łańcuchową. Jest to jedna z niebezpieczniejszych prac na farmie”

– dodaje

Doris wychowywała się w zamożnym gospodarstwie domowych w San Francisco. Przeprowadzka na farmę zmusiła ją do zmiany stylu życia – porzucenia szpilek i designerskich ubrań.

Ojciec Doris sprzedał swoją firmę zajmującą się dystrybucją piwa, wtedy Doris rozpoczęła działalność w zakresie nawozów organicznych oraz podzielała zainteresowanie produkcją żywności. Całe zainteresowanie i chęć zaangażowania się wynikała z marzeń o własnej farmie.

„Praca na roli, spotykanie się z rolnikami, oglądanie tego całego badziewia, którym spryskują naszą żywność, uświadomiło mi, że wole sama wyhodować to, co mam zjeść. Najlepszą rzeczą jaką zyskałam, dzięki pracy na farmie to wiedza, którą zdobyłam. Sprzedanie nawozu rolnikom nie jest takie proste. Trzeba wiedzieć co stoi za tym, że ten nawóz jest dobry”

– relacjonuje Doris

– mówi Doris.

„Brałam udział w kursach, czytałam książki i uczyłam się gleboznawstwa, patologii roślin, mikrobiologii itp. Tego rodzaju umiejętności są kluczowe dla prowadzenia udanego gospodarstwa”.

– dodaje

Życie na farmie może być prezentowane wraz z setką zabawnych, towarzyszących elementów. „Większość naszych problemów na ranczu dotyczy zwierząt hodowlanych. Przy tak wielu zwierzętach dzieje się tu bardzo wiele” – mówi.

„Czasem jest to owca utknięta z szermierką na szyi, a czasem rodząca koza. Zdarza się też tak, że na farmę przyjdzie kojot i będzie próbował zabić moje kurczaki. Raz niedźwiedź zjadł połowę świni, którą odnaleźliśmy dopiero rano. Wciąż żywa, jednak niezdolna do przeżycia. To straszny widok”

– mówi w przerażeniu

„W takiej sytuacji muszę wziąć broń i odstrzelić świnię. Jest to najsmutniejsza część pracy, kiedy zwierzę jest chore, ranne lub urodziło się zdeformowane i trzeba je odstrzelić”

– dodaje ze smutkiem Doris.

W 2020 roku działalność Doris ma się zdecydowanie rozszerzyć. Na farmie powstaną małe domki możliwe do wynajęcia poprzez Airbnb. Dodatkowo na farmie odbywać się będą zajęcia jogi oraz dostępne będą nalewki ziołowe. Kobiety pracujące na famie deklarują, że nigdy nie wrócą do życia w mieście – choć to nie znaczy, że bez dostępu do sieci czują się świetnie.

„Planuje wychować tu swoje dzieci. Duchem jestem przedsiębiorcą, więc zawsze moje działania będą skupiać się na poszerzeniu biznesu. Niezależnie od tego czy będą to produkty czy usługi, to na pewno będzie obracać się wokół prezentowanego stylu życia”

– mówi Doris

– dodaje.

„Jeśli chodzi o minusy życia na farmie, to czasem chętnie zamówiła bym coś do jedzenia. Niestety nie da się, nie ma nic w okolicy. W tym celu zastępuje to tym, że gotuję wszystko od zera. Staram się nie jeść przetworzonej żywności. Czasem po 15-godzinnym dniu pracy, oddałabym wszystko, żeby móc zamówić coś na wynos”

– dodaje z uśmiechem Doris.

Mieszkańcy miasta Bessemer w Michigan mają dość nieustannego zapachu marihuany unoszącego się w ich mieście. W odpowiedzi na skargi mieszkańców, podczas sesji Rady Miasta zapadła decyzja, aby zakupić olfaktometry, których zadaniem będzie wykrywanie marihuany na odległość.

Zdaniem władz miasta intensywny zapach marihuany, to efekt wzrostu liczby upraw konopi indyjskich. W grudniu 2018 roku zaszła zmiana w prawie, dzięki czemu mieszkańcy Michigan mogą uprawiać konopie indyjskie dla celów rekreacyjnych.

Miasto śmierdzi. Wszędzie czuć marihuanę. Są ludzie, którzy nie mogą wysiedzieć na własnym podwórku

– mówi członek Rady Miejskiej, Linda Nelson.

Faktem jest, że istnieją ograniczenia ilościowe co do liczby roślin na osobę. Mianowicie każda osoba, która będzie posiadaczem uprawy liczącej więcej niż dwanaście roślin zostanie ukarana mandatem do 500 dolarów. W przypadku osób, które hodują więcej niż dwadzieścia cztery rośliny grozi kara grzywny do 500 tysięcy dolarów! Poza karą grzywny, prawo przewiduje karę więzienia do lat siedmiu.

Olfakometr zakupiony przez miasto ma pomóc w szukaniu tych którzy łamią prawo. Nasal Ranger to sprzęt wypuszczony na rynek w 2012 roku i pozwala on wykryć oraz ocenić stężenie zapachu. Podobnych urządzeń do wykrywania plantacji marihuany używa policja w Denver. Koszt zakupu olkafometru oraz wyszkolenia policjantów oscyluje w granicach 3,5 tysiąca dolarów.

Najnowsze badania naukowców z University of Connecticut i Georgia State University dowodzą, że legalizacja marihuany może mieć wpływ na zwiększenie aktywności seksualnej i być powodem wzrostu dzietności w USA.

Kolejnym wnioskiem, który może dziwić, jest spadkowy trend stosowania środków antykoncepcyjnych. Co za tym idzie, rośnie liczba urodzeń. W jaki sposób sprawdzono, że liberalizacja prawa dotyczącego marihuany wpłynęła na te obszary życia społeczeństwa?

Całe badanie polegało na analizie zestawu danych dotyczących „szczegółowych pytań dotyczących aktywności seksualnej i zażywania substancji” u młodych Amerykanów w latach 1997–2011. W ankiecie respondenci odpowiadali wprost na pytania odnośnie używania marihuany, jak i częstotliwości stosunków seksualnych w ostatnim miesiącu.

„Pierwszą zmianą w zachowaniach seksualnych, którą obserwujemy, jest zwiększone zaangażowanie w aktywność seksualną”

– napisali naukowcy

Według danych, „Prawdopodobieństwa uprawiania seksu raz lub więcej w ciągu ostatniego miesiąca” oraz „wzrost częstotliwości uprawiania seksu rozpoczynający się bezpośrednio po zmianie prawa” zanotował wzrost o średnio 4,3%.

W artykule opublikowanym w Journal of Health Economics czytamy, że „legalizacja marihuany do celów medycznej marihuany przekłada się na dwuprocentowy wzrost narodzin dzieci wśród kobiet w wieku rozrodczym.

„Wyniki te dowodzą, że używanie marihuany ma znaczny, niezamierzony i pozytywny wpływ na przyrost naturalny”

– dodają autorzy.

Zmniejszenie popytu na środki antykoncepcyjne może być spowodowany efektami sensorycznymi marihuany, przez co osoby współżyjące „mogą zmienić stosunek do ryzyka seksualnego, sprawiając, że użytkownicy są mniej zaniepokojeni konsekwencjami stosunku płciowego bez zabezpieczenia, co prowadzi do ograniczenia stosowania środków antykoncepcyjnych”.

Powyższy wniosek może wyjaśnić, skąd się wziął wzrost przyrostu naturalnego. Drugim faktem jest, że naukowcy wiążą nadużywanie marihuany ze zmniejszeniem płodności.

Poniżej przytoczyliśmy kilka ważnych zdań z artykułu.

„Nasze ustalenia dotyczące urodzeń sugerują, że czynniki behawioralne mogą przeciwdziałać zmianom fizjologicznym związanym z używaniem marihuany, które mają tendencję do zmniejszania płodności”

– napisali.

„Stwierdzamy, że wejście przepisów medycznych dotyczących marihuany skutkuje zarówno zwiększonym zaangażowaniem w aktywność seksualną, jak i spadkiem stosowania środków antykoncepcyjnych pod warunkiem bycia aktywnym seksualnie”,

czytamy w podsumowaniu badań.

„Oba mechanizmy sugerują, że reakcje behawioralne mogą wynikać ze zwiększonej uwagi na przyjemność związaną ze stosunkiem płciowym, zwiększonej gotowości do uprawiania seksu, a także z ignorowania przyszłych konsekwencji związanych z seksem”

Czy zmiana prawa dotyczącego marihuany medycznej faktycznie wpłynęła pozytywnie na przyrost naturalny? Być może. Ostatnie badania pokazują, że marihuana ma zdolność do zwiększania przyjemności ze stosunku seksualnego, jak i zwiększa popęd seksualny zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet.

U kobiet jednak nadmierne palenie marihuany może powodować tak zwany efekt „bawełnianej waginy” – jest to nic innego jak suchości w pochwie, o której pisaliśmy jakiś czas temu. Artykuł możecie przeczytać tutaj.

Jak dotąd szczególną sławą i światłami reflektorów cieszyły się takie kannabinoidy jak THC czy CBD, ale całkiem niedawno naukowcy z Włoch odkryli kolejne kannabinoidy naturalnie występujące w konopiach – THCP i CBDP!. Czy ich odkrycie to kolejna rewolucja w Świecie Kannabinoidów?

THC jest jednym z najbardziej znanych i pożądanych związków występujących w marihuanie, który dzięki swojej psychoaktywności oferuje głównie zastosowanie rekreacyjne, ale także medyczne. Mimo to THC wciąz zakazane jest w wielu krajach czy niektórych stanach USA. Podobnie jak THC, również CBD (kannabidiol) znalazł swoje zastosowanie w medycynie, a w ostatnich latach branża konopna przeżywa ogromne „boom” na ten wspaniały związek.

Naukowcy z Włoch odkryli kolejne kannabinoidy – THCP i CBDP!

Kevin McKernan opublikował ostatnio na swoim Twitterze wpis o dużym odkryciu w branży konopi indyjskich – naturalnym kannabinoidzie zwanym THCP (Tetrahydrokannabiporol).

Informacje o odkryciu i badaniu tego związku zostało opublikowane na początku tego tygodnia a, który uważa, że THCP ma dużo większą zdolność do wiązania się z receptorami w ludzkim układzie endo-kannabinoidowym, a dokładniej z receptorem CB1 niż znany nam już THC, co czyni go silniejszym niż sam tetrahydrokannabinol.

W poście możemy znaleźć link do badań, które naukowcy opublikowali w serwisie nature.com.

Biorąc pod uwagę wiele korzyści, które zapewniają nam konopie, takie jak leczenie padaczki czy nowotworów, jasne jest, że istnieją w niej pozytywne dla naszego organizmu związki. Jednak nagonka i status prawny zmusił konopie indyjskie do pozostania nielegalnym narkotykiem, pomimo wielu nieodkrytych dotąd kannabinoidów, i związków które mogą pomóc społeczeństwu w rozwiązaniu wielu problemów. W rzeczywistości zmiany w cząsteczkach pozwoliły naukowcom odkryć w tym procesie około 150 różnych znanych fitokannabinoidów. Podobnie tak jak THCV, THCP prawdopodobnie ma inne właściwości farmakokinetyczne i wiążące niż sam THC.

„Dwa nowe fitokannabinoidy zostały wyizolowane i w pełni scharakteryzowane, a ich absolutna konfiguracja została potwierdzona przez stereoselektywną syntezę. Zgodnie z międzynarodową niezastrzeżoną nazwą (INN) dla tych analogów CBD i THC zaproponowaliśmy odpowiednio nazwy „kannabidiphorol” (CBDP) i „tetrahydrokanabiphorol” (THCP) ”.

Stwierdzili w badaniu naukowcy

„THCP ma jeszcze większe powinowactwo wiązania do receptora CB1 i większą aktywność kannabimimetyczną niż sam THC”.

Zasugerowali naukowcy na podstawie wyników badań

Zasadniczo stwierdzili, że THCP ma większą moc niż THC pod względem działania na ludzki organizm. którego nigdy dotąd nie znaleziono naturalnie w konopiach indyjskich. Jednak dzięki spektrometrii mas i technikom analitycznym udało się odkryć nowe związki, na które wcześniej nie zwracano dużej uwagi.

Dlaczego wcześniej nie znaliśmy THCP i CBDP?

Dzięki spektometrii mas i nowym technikom analitycznym naukowcom udało się odkryć nowe związki, na które nigdy wcześniej nie zwracano uwagi. Jeśli substancja ta okaże się jedną z wschodzących gwiazd przemysłu konopi indyjskich, organy regulacyjne musiałyby wyjaśnić status prawny każdego rodzaju konopi indyjskich. Konieczne będą dodatkowe badania, aby przekształcić ten związek w substancję, którą można byłoby faktycznie nabyć, ale jasne jest, że już wkrótce dostępne będą dodatkowe opcje dla konsumentów rekreacyjnych jak i pacjentów korzystających z dobrodziejstw kannabinoidów.

Zgodnie z badaniami nowe prace będą kontynuowane w celu sprawdzenia, czy kannabinoid THCP wykazuje działanie przeciwutleniające, działanie przeciwzapalne i przeciwpadaczkowe, które są korzyściami zdrowotnymi najbardziej kojarzonymi z CBD (kanabidiolem).

15 lipca w prestiżowym i cenionym piśnie, Proceedings of National Academy of Sciences ukazały się wyniki badań dotyczących Wikingów i ich odwiedzin do Ameryki Północnej, a dokładnie do Nowej Funlandii. Już 1000 lat temu, w miejscu znanym jako L’Anse aux Meadows ci słynący z wojowniczości Skandynawowie założyli osadę. Z powyższych badań wynika, że Wikingowie żyli na Nowej Funlandii nawet 300 lat po postawieniu tam swoich stóp.

Wikingowie, marihuana i odkrywanie Ameryki Północnej

Rok temu, w sierpniu ukazały się wyniki badań archeologów, którzy pracowali w L’Anse aux Meadows nad torfowiskiem. Po jego wykopaniu znaleziono w torfie pozostałości po dwóch rodzajach chrząszczy. Ciekawostką jest, że nie występowały one wcześniej na Nowej Funlandii, czyli w Ameryce Północnej. Mało tego, w pokładach torfowiska znaleziono także pyłek orzechów włoskich i … marihuany. Akurat te dwa gatunki także, jak chrząszcze, nie występowały na Nowej Funlandii.

Obecnie badacze głowią się, czy Wikingowie palili lub spożywali marihuanę, czy tylko wykorzystywali konopie włókniste do wytwarzania cennej i solidnej odzieży. Mogli także używać zioła w celach leczniczych, np. relaksując się po wyprawach badawczych lub bitwach.

Pozostałości organiczne, czyli w tym wypadku chrząszczy i marihuany to tzw. ekofakty. Tak naprawdę pomimo ich zbadania nadal nie wiadomo, czy to Wikingowie przywlekli je na nowy kontynent, czy być może zrobiła to ludność rdzenna Ameryki Północnej, która mogła migrować.

Badania tak czy inaczej są cenne, ponieważ oprócz tego, że znaleziono w L’Anse aux Meadows pyłek marihuany, to poczyniono nowe odkrycie archeologiczno-historyczne – okazało się, że osada Wikingów na Nowej Funlandii była przez nich zajmowana wiek wcześniej, niż do tej pory sądzono.

Nie tylko wikingowie „ściągali buszka”

Straszni Skandynawowie nie byli jedyną nacją, która lubowała się w marihuanie. Zalety odprężającego buszka doceniali np. Scytowie – lud koczowniczy pochodzenia irańskiego (perskiego), który zamieszkiwał w Azji od ok. VII w. p.n.e. do IV w. n.e. Liczne badania pozostawionych po nich artefaktów doskonale obrazują ich zamiłowanie do zioła.

W 2015 roku na Zakaukaziu w Rosji znaleziono, jak się później okazało, złoty cybuch do bonga oraz precyzyjnie skonstruowane fajki do palenia marihuany. Artefakty były pięknie grawerowane w wizerunki ludzi i zwierząt. Zostały znalezione podczas prac robotniczych prowadzonych w terenie – stawiano linie energetyczne.

Już starożytny Herodot pisał, że Scytowie często korzystali z marihuany w celach relaksacyjnych oraz leczniczych i religijnych. Przed bitwą wodzowie, mówiąc wprost, brali bucha i ruszali w bój! Mało tego, robili chętnie swoiste mixy, jak np. marihuany i opium. Ich pozostałości znaleziono w jednej ze starożytnych scytyjskich fajek. Lud ten praktykował także grupowe palenie zioła, np. wrzucając rośliny do dużego ogniska i wdychając jego opary.

Przedstawicieli starożytnych nacji było znacznie więcej, jak np. starożytni Chińczycy, Persowie, Indianie itd. Praktycznie w niemal każdym zakątku ziemi znajdziemy dowody na to, że zamieszkujące owe tereny ludy znały, ceniły i potrafiły racjonalnie korzystać z marihuany.

Na obszarze Pustni Gobi w 1998 roku n znaleziono grób pewnego szaman, z przed niemal 3 tys. lat temu! W miejscu spoczynku, najwyraźniej zasłużonego dla ówczesnej ludności mędrca, dopatrzono się 800 gram marihuany. Co więcej, po dziś dzień zachowała ona swoje psychoaktywne właściwości.

Miejsce, gdzie dokonano odkrycia było już znane archeologom. To potężny na niemal 55 tys. m2 obszar pochówków wielu ważnych osobistości, Tanghai Tombs. Nekropolię odkryli przypadkowo lokalni pasterze i rolnicy. Ciała starożytnych ważniaków były doskonale zakonserwowane ponieważ otaczała je zasadowa gmina a procesowi mumifikacji sprzyjało suche i ciepłe powietrze.

W nogach szamana, oprócz łuku, jakiegoś muzycznego instrumentu i misy znaleziono pojemniki z rozdrobnionym suszem. Początkowo zakładano, że to kolendra, ale po zbadaniu obecnych w nim nasion i łodyg stwierdzono, że to marihuana. I to jej mocno psychoaktywne odmiany, którymi szaman najwyraźniej umilał sobie przejście na drugą stronę.

O tym, że firma SpaceX chce wysłać konopie w kosmos informowaliśmy już kilka miesięcy temu. Jednak wygląda na to, że dopiero w marcu przyszłego roku powstanie pierwsza kosmiczna plantacja konopi, która będzie się znajdować na stacji kosmicznej. Przy projekcie pracuje rolno-technologiczna firma Front Range Biosciences® oraz SpaceCells USA Inc., która finansuje i zarządza projektem. W jakim celu konopie zawitają na orbicie?

SpaceX CRS-20 zabierze konopie w kosmos

Statek SpaceX CRS-20, którego odlot ma się odbyć w marcu 2020 r. zabierze na swój pokład nasiona kawy oraz konopi z Front Range Biosciences® (FRB). Stamtąd materiał trafi na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS), gdzie rośliny będą uprawiane w kontrolowanych warunkach w inkubatorze na pokładzie ISS – z niewielką pomocą astronautów NASA.

Wszystko po to, aby sprawdzić jak komórki roślinne reagują na wszelkie zmiany ekspresji genów lub mutacje genetyczne w przestrzeni kosmicznej.

Prawie 500 roślin konopi włóknistych oraz kawy, będzie przebywało w inkubatorze na ISS przez około miesiąc. BioServe będzie monitorować ich warunki z centrum operacyjnego znajdującego się na University of Colorado. Gdy rośliny wrócą na Ziemię, FRB przyjrzy się, jak ekspozycja na promieniowanie kosmiczne oraz mikrograwitacja wpłynęły na ekspresję genów roślin.

„To pierwszy raz, kiedy ktoś bada wpływ mikrograwitacji i lotów kosmicznych na rośliny konopi i kawy. Istnieje naukowa teoria, że rośliny w kosmosie doświadczają mutacji. Jest to okazja, aby sprawdzić, czy tak sie stanie i czy ewentualne mutacje utrzymują się po powrocie na Ziemię i czy istnieją nowe zastosowania komercyjne. ”

-powiedział w komunikacie prasowym dr Jonathan Vaught, współzałożyciel i dyrektor generalny Front Range Biosciences.

Po co naukowcy wysyłają konopie w kosmos?

Eksperyment może pomóc hodowcom, botanikom i naukowcom zobaczyć, jak przestrzeń kosmiczna wpływa na reakcje roślin i jak dobrze radzą sobie z rozwojem w nowych warunkach. To wszystko jest częścią rozwijającego się obszaru badań kosmicznych, w którym badanych jest wiele różnych rodzajów komórek w kosmosie.

„To wielkie pomysły, które realizujemy. Istnieje ogromna szansa na wprowadzenie na rynek nowych chemotypów, a także roślin, które lepiej przystosują się do suszy i niskich temperatur. Oczekujemy, że dzięki tym i innym misjom udowodnimy, że możemy dostosować dostawy żywności do zmian klimatu”

– powiedział Peter McCullagh, dyrektor generalny SpaceCells.

„Przewidujemy, że będzie to pierwszy z wielu wspólnych eksperymentów. W przyszłości planujemy, aby załoga zbierała i konserwowała rośliny w różnych punktach cyklu wzrostu, abyśmy mogli przeanalizować, które ścieżki metaboliczne są włączone, a które wyłączone. To fascynujący obszar badań, który ma znaczny potencjał.”

– powiedział z kolei Louis Stodieck, główny naukowiec BioServe Space Technologies na University of Colorado.

Reklama

Ostatnie artykuły

Weednews.pl - portal konopny | marihuana | konopie | medyczna marihuana
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.