Już jednorazowe użycie marihuany powoduje depresję i niszczy mózg? U niektórych tak – czytamy w jednym z wydań tygodnika Przewodnik Katolicki. „Zdarza się, że utrzymujący się przez ponad dwa tygodnie stan obniżonego nastroju i napędu psychoruchowego ma swój początek właśnie w momencie, w którym pacjent na imprezie „zapalił zioło”, które zadziałało na niego niszcząco” – pisze autorka artykułu. Materiał zawiera wiele kłamstw, pojawiają się stwierdzenia, że marihuana niszczy mózg, a jej użytkownicy… się nie myją. Autorka tekstu, pani psychoterapeutka Angelika Szelągowska-Mironiuk, okłamuje w nim swoich czytelników oraz straszy ich wyimaginowanymi skutkami korzystania z ziela, aby w na końcu pisać o mądrej psychoedukacji. Niestety pokazuje to też jak niski jest poziom wiedzy o konopiach w naszym kraju. Oto więcej informacji.
Już jednorazowe użycie marihuany powoduje depresje i niszczy mózg – twierdzi Przewodnik Katolicki
W tygodniku Przewodnik Katolicki (wersja drukowana oraz online) nr 10/25 opublikowany został artykuł zatytułowany „Marihuana to nie jest bezpieczny wybór”. Jego autorka, określająca się jako „Matka Polka Psycholożka” straszy w nim marihuaną pomimo, że nie ma o niej kompletnie żadnego pojęcia.
Artykuł zaczyna się od stwierdzenia, że najbardziej znaną w Polsce postacią kojarzoną z marihuaną jest… Laska z filmu „Chłopaki nie płaczą”.
Następnie autorka słusznie zauważa, że najpopularniejszym w Polsce narkotykiem jest alkohol – podkreślając, że mimo swojej legalności nadal jest to narkotyk.
W tym momencie następuje niestety oderwanie się od rzeczywistości i faktów ponieważ pani psychoterapeutka stwierdza, iż marihuana nie jest lepszym wyborem niż alkohol.
Jednak to, że w piętnowaniu korzystania z substancji psychoaktywnych bywamy wybiórczy i nie do końca racjonalni (gdyby tak było – spożycie alkoholu byłoby w Polsce dużo, dużo niższe), nie oznacza, że marihuana jest „bezpiecznym wyborem” i „lepszą opcją”. Poza alkoholem to właśnie ona stanowi jeden z najczęściej wybieranych środków odurzających – i nie zmienia tego fakt, że według prawa jej posiadanie jest nielegalne.
-czytamy w artykule
Jest to pierwsze poważne kłamstwo autorki. W zestawieniu działania oraz szkód powodowanych przez alkohol i marihuanę – ta druga zawsze będzie lepszym wyborem dla naszego zdrowia. Alkohol to czysta trucizna, każda jej dawka jest szkodliwa i ma swój negatywny wpływ na użytkownika, alkohol można śmiertelnie przedawkować, po alkoholu można doznać poważnych urazów.
Marihuana natomiast nie jest trucizną, aktywuje nasz układ endokannabinoidowy ECS co pozytywnie działa na organizm, marihuana działa na mózg neuroprotekcyjnie i zamiast go niszczyć – pomaga mu się regenerować. Konopie nie powodują agresji, nie dochodzi po nich do poważnych urazów jak po alkoholu i nie można jej śmiertelnie przedawkować tak jak etanolu, długo można by tak wymieniać.
Dlatego stwierdzenie, że marihuana nie jest lepszym wyborem niż alkohol jest zwykłym kłamstwem, do tego szkodliwym.
Oczywistym jest, że jeżeli np. na imprezach sporadycznie zapalisz marihuanę to dla twojego zdrowia i bezpieczeństwa, będzie to znacznie lepszy wybór niż alkohol. Jednak pani Angelika Szelągowska-Mironiuk twierdzi inaczej, a z jej tekstu jasno wynika, że jak już mamy wybierać to… lepiej spożywać etanol. Wiadomo, wódeczka sporadycznie na imprezach? Nic się nie stanie, ale marihuana? Nawet stosowana sporadycznie? W żadnym wypadku!
Autorka tekstu twierdzi, że już nawet jednorazowe spożycie konopi indyjskich może mieć destrukcyjny wpływ na nasz mózg i nasze zdrowie.
sięgnięcie po nią – nawet jednorazowe – u niektórych osób wywołuje objawy psychotyczne (w tym paranoiczne, omamy, urojenia), paniczny lęk (który czasami skłania osobę np. do podjęcia nagłej ucieczki z miejsca, w którym się znajduje – a to może być naprawdę bardzo niebezpieczne), a także depresję.
-czytamy w Przewodniku Katolickim
Autorka tekstu wymyśliła nawet nowy, nieznany dotąd skutek jednorazowego zapalenia jointa na imprezie:
Zdarza się, że utrzymujący się przez ponad dwa tygodnie stan obniżonego nastroju i napędu psychoruchowego ma swój początek właśnie w momencie, w którym pacjent na imprezie „zapalił zioło”, które zadziałało na niego niszcząco.
To jest wręcz ciężko skomentować. Oczywiście autorka nie wyjaśnia mechanizmów, które miały by odpowiadać za dwutygodniowy stan obniżonego nastroju czy problemów psychoruchowych, zapewne dlatego, że to wszystko kłamstwo.
Następnie czytamy kolejne kłamstwa, tym razem o zespole amotywacyjnym, który rzekomo powodują konopie.
U części osób korzystających z THC nawet sporadycznie mogą się pojawić lub nasilić zaburzenia lękowe oraz tzw. zespół amotywacyjny. Istnienie i natura tego zjawiska wciąż jest przedmiotem dyskusji naukowców. Jego mianem określa się stan, w którym osobie przestaje zależeć na tym, co wcześniej było dla niej ważne: od osiągnięć zawodowych po podstawową higienę osobistą. Część badaczy sądzi, że zespół ten jest w istocie jedną z oznak rozwijającej się depresji, a nie osobnym zaburzeniem
Czy pani psychoterapeutka napisała, że użytkownicy marihuany się nie myją? – pomyślałem gdy przeczytałem to po raz pierwszy.
Z jednej strony nieco mnie to rozbawiło, jednak po chwili, gdy sobie przypomniałem, że zapewne część nieświadomych czytelników Przewodnika Katolickiego może w to uwierzyć. To zwykłe sianie dezinformacji.
Zespół amotywacyjny to jeden z najstarszych mitów stworzonych na potrzeby konopnej prohibicji w USA sprzed niemal stu lat. Jakiś czas temu informowaliśmy, że mit ten został po raz kolejny obalony, tym razem przez naukowców z Cambrige, pisaliśmy o tym T U T A J.
Użytkownicy marihuany to często ludzie bardziej aktywni niż ci, którzy jej nie używają. Marihuany używają sportowcy, a nawet olimpijczycy. Korzystają z niej menagerowie, dyrektorzy, pracownicy produkcji, politycy, muzycy i wielu innych – czy dotyka ich syndrom amotywacyjny? W żadnym wypadku, czy mają lepszy komfort życia? Jak najbardziej.
Ostatnio popularne
Dalej w artykule katolickiego tygodnika czytamy:
Nie każdy, kto parę razy w życiu – np. na studiach – sięgnął po THC, będzie miał zniszczony mózg i głęboką depresję. Problem polega na tym, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaki wpływ będą miały konopie na konkretną osobę. Nikt z nas nie wie też, jakie ma tendencje do chorób i zaburzeń psychicznych – mogą one pozostać „uśpione” przez całe życie albo w pewnym momencie zostać aktywowane przez jakiś czynnik. Jednym z nich może być właśnie kontakt z marihuaną.
Tu wprost wynika, że są osoby, u których kilkurazowe zapalenie marihuany będzie skutkować zniszczonym mózgiem i głęboką depresją.
To jest potężne kłamstwo oraz dowód na kompletny brak jakichkolwiek zdolności dziennikarskich pani Angeliki Szelągowskiej-Mironiuk.
Marihuana działa na mózg neuroprotekcyjnie, reguluje jego pracę poprzez ECS, a nie go niszczy!
Oczywistym dla psychoterapeuty powinno być to, że jednorazowe spożycie jakiejkolwiek używki nie doprowadzi samo w sobie do, jak to opisała autorka, „ciężkiej depresji”, ciężko to się takie bzdury komentuje.
W artykule możemy też przeczytać, iż regularne stosowanie konopi wiąże się z nawracającymi stanami zapalnymi dróg oddechowych – co jest oczywiście kolejnym kłamstwem. Ciekawi mnie gdzie pani Szelągowska-Mironiuk to wyczytała.
Już jednorazowe użycie marihuany powoduje depresje i niszczy mózg – a co z marihuaną medyczną?
Klasyką przekłamanych artykułów demonizujących marihuanę, które opierają się głównie na kłamstwach jest podejście do marihuany medycznej, tak jest i tym razem. Okazuje się, że marihuana stosowana w celach medycznych – już nie jest taka groźna jak ta stosowana rekreacyjnie.
Szkoda tylko, że to nadal ta sama marihuana, a organizm nie odróżnia spożycia medycznego od rekreacyjnego.
Według pani Szelągowskiej-Mironiuk jeżeli będę każdego dnia stosował medyczną marihuanę to wszystko będzie ok. Natomiast jeżeli będę każdego dnia stosował marihuanę rekreacyjnie – mój mózg zostanie wyniszczony, dopadnie mnie głęboka depresja oraz nawracające stany zapalne dróg oddechowych. To, że jest to ta sama roślina, ta sama substancja – nie ma wg autorki materiału znaczenia.
Podsumowując – artykuł opublikowany w Przewodniku Katolickim nr 10/25 nafaszerowany jest kłamstwami i zwyczajnie sieje dezinformacje, jest to także przykład bardzo niskiej jakości dziennikarstwa ponieważ w chwili obecnej jest już bardzo dużo materiałów dostępnych online, które opisują wpływ marihuany na człowieka i jego organizm, wszystko wskazuje albo na kompletny brak rzetelności i pisanie artykułu pod tezę – bo nie wiem jak inaczej można to wytłumaczyć.
A co z negatywnymi skutkami korzystania z marihuany? Czy takie w ogóle istnieją? Oczywiście, że istnieją. Negatywny wpływ marihuany na użytkownika wynika jednak z jej nadużywania oraz używania szkodliwego.
Przypominamy, że należy kategorycznie podkreślić, iż nie właściwe używanie marihuany może nieść za sobą negatywne konsekwencje. Szczególnie używanie szkodliwe czyli nadużywanie i stawianie konopi przed innymi aktywnościami i obowiązkami. Ważne, aby marihuana nie była jedyną przyjemnością w życiu. Relacje, pasje, aktywność fizyczna, obowiązki – to powinno zawsze stać przed ziołem. Nazywa się to ŚWIADOMYM UŻYWANIEM.
Cały omawiany artykuł znajdziesz T U T A J
Źródło grafiki: aut.: Agnieszka Sozańska, Przewodnik Katolicki 10/25












1 komentarz do “Już jednorazowe użycie marihuany powoduje depresję i niszczy mózg – twierdzi Przewodnik Katolicki”
profil tej kobiety
https://www.facebook.com/angelika.szelagowska.14