W Nowym Jorku miało miejsce niecodzienne zdarzenie. Pościg za palaczami marihuany skończył się odbiciem porwanego przed trzema dniami 49-latka.
Nietypowa sytuacja miała miejsce w nowojorskim Bronksie, kiedy to policjanci ścigali dwóch młodych mężczyzn, których przyłapali na paleniu marihuany w miejscu publicznym.
Palacze ukryli się w piwnicach jednej z winiarni, więc funkcjonariusze postanowili wbiec tam za nimi. Niestety, ślad po palaczach zagnął, więc postanowili sprawdzić za drzwiami, które otworzył jeden z pracowników winiarni. Niestety w środku nie było śladu po zbiegach, ale to co zauważyli policjanci pozwoliło natychmiastowo zapomnieć o uciekających wielbicielach aromatycznego dymku. Znajdował się tam przywiązany do słupa mężczyzna, który kazał się być porwanym kilka dni wcześniej 49-latkiem.
Mężczyzna miał zostać porwany przez 4 zamaskowane osoby, kiedy przechodził jedną z ulic, następnie został pobity i przywiązany do słupa.
Trwa dochodzenie, czy sprawa miała związek z narkotykami. Zatrzymana została właścielka winiarni, 49-letnia Orintia Gifford. Ustalane są również personalia pracownika, który wpuścił policjantów do miejsca, w którym przetrzymywany był porwany 49-latek.











