Peter Lemon pod wpływem marihuany stawił czoło dwóm falom komunistów z Vietkongu.

Peter Lemon

Aby zasłużyć na zaszczyt bycia odznaczonym Medal of Honor należy wykazać się męstwem znacznie bardziej wykraczającym poza klasyczne znaczenie tego pojęcia – trzeba wykazać się także brawurą, a to już duże ryzyko ponieważ tylko najodważniejsi potrafią być gotowi na poświęcenie swojego życia w obronie kompanów. Właśnie taką postawą wykazał się Peter Lemon.

I tacy są właśnie Ci odznaczeni Medal of Honor. Wykazali się bohaterską i godną naśladowania postawą zarówno na polu bitwy, jak i w życiu prywatnym. To herosi, którzy wypełniają rzetelnie swoje wojenne obowiązki niezależnie od okoliczności. Tak jak było to w przypadku bohatera naszej opowieści – Petera Lemona, który pod wpływem marihuany, w pojedynkę stawił odpór zmasowanemu szturmowi Komunistycznej Armii Wietnamu.

Przyszły heros urodził się w Kanadzie

Peter Lemon już na zawsze pozostanie na liście obywateli najbardziej zasłużonych dla Stanów Zjednoczonych, ale w rzeczywistości przyszedł na świat w Kanadzie. Urodził się 5 czerwca 1950 roku, w Toronto, w rodzinie posiadającej wojenne tradycje. Do Stanów Zjednoczonych mały Peter przeprowadził się z rodzicami gdy miał zaledwie 2 latka – jego tata otrzymał nieźle płatną posadę w małym miasteczku Alabaster, w stanie Michigan.

To właśnie w Alabaster mały Peter przez całe swoje dzieciństwo dojrzewał w atmosferze przesyconej duchem patriotyzmu i zwłaszcza, antykomunizmu. Peter Lemon otrzymał amerykańskie obywatelstwo gdy miał 11 lat i wyrósł na zagorzałego patriotę swojej nowej ojczyzny – młodzieńca, który był chętny i gotowy pomóc krajowi, w którym się wychował. Taka okazja nadarzyła się później, gdy przyszedł czas wojny w Wietnamie.

28 lutego 1969 roku, tuż przed swoimi 19-stymi urodzinami, Peter wstąpił do wojska i został skierowany na podstawowe szkolenie militarne do sławnego Fort Knox.

Stworzony do służby w armii

Codzienne życie w rygorze wojskowym prowadzone na terenie Fort Knox nie było łatwe. Wszyscy rekruci musieli być przygotowani w maksymalnym stopniu na zagrożenia czyhające na nich w przepastnych i zdradliwych wietnamskich dżunglach. Wyczerpujące treningi i nieustanna presja sprawiały, że wielu rekrutów po prostu wymiękało, ale nie Peter Lemon – on to po prostu kochał.

Będąc chłopakiem, Peter był niezłym urwisem i nigdy nie mógł usiedzieć w jednym miejscu, cały czas poszukiwał nowych, często ryzykownych, wyzwań. Już mając 7 lat nauczył się strzelać z broni długiej i nawet zorganizował własną ekipę strażników wraz z kolegami z sąsiedztwa. Ale trening strzelecki był tylko kolejnym przystankiem na drodze pełnej wyzwań, jakie wciąż stawiał sobie niepokorny chłopak.

Już będąc w wojsku, mody Peter bardzo szybko zaskarbił sobie szacunek kolegów oraz przełożonych i został dowódcą oddziału – co uznawał za zaszczyt i do czego podchodził bardzo odpowiedzialnie. Żołnierze pod wodzą Petera Lemona górowali nad kompanami z innych oddziałów jeżeli chodziło o wyniki treningowe – i to we wszystkich aspektach sztuki wojennej. Na ten sukces złożyło się m. in. to, że Peter nie zmuszał podwładnych do wypełniania obowiązków, ale raczej stanowił dla nich przykład, który starali się naśladować.

Jako wyróżniający się uczeń w swojej grupie, Peter został wysłany do Fort Polk w stanie Luizjana, gdzie miał odbyć zaawansowany kurs strzelecki. Tutaj również należał do elity wśród uczniów i jego przełożeni zadecydowali, że jest gotów stawić czoła realnemu przeciwnikowi na prawdziwym polu bitwy – 24 czerwca 1969 roku Peter Lemon wsiadł na pokład Boeinga 707 i trafił do Południowego Wietnamu.

Już po kilku miesiącach spędzonych w Wietnamie Peter Lemon nie był tym samym człowiekiem, który z wielkim podnieceniem wsiadał na pokład Boeinga 707. Od czas swojego pobytu w tym azjatyckim kraju jego patriotyczny duch i wiara w szlachetne ideały prysły, jak szklana szybka. Widział mnóstwo przypadków bestialstwa swoich własnych kompanów i oficerów. Wierzył do tej pory, że jego kraj prowadzi wojnę przeciwko komunistycznej zarazie, a brutalna rzeczywistość sprawiła, że usunął mu się grunt pod nogami i jego dotychczasowe wyobrażenia o wojnie legły w gruzach. Jedynym celem Petera stało się po prostu przetrwanie tego okrutnego.

Wraz z upływem dni Peter Lemon coraz to bardziej podupadał psychicznie. Nieustannie dręczył się mnóstwem pytań i zaczął poszukiwać sposobu, który pomógłby mu stanąć na nogi i nieco odciążyć skołataną głowę. Tak się składało, że w amerykańskiej armii popularnym „odstresowywaczem” była marihuana, którą żołnierze palili, aby nie popaść w totalną depresję i monotonię. Peter bardzo szybko odkrył, że marihuana pomaga mu w tej kwestii i został regularnym palaczem zioła.

Jako sierżant w Kompanii E, w 2. Batalionie, 1 Dywizji Kawalerii, Peter Lemon był jednym z żołnierzy, którym powierzono zadanie utworzenia bazy artyleryjskiej Illingworth, w prowincji Tay Ninh, co miało miejsce w marcu 1970 roku. Baza Illingworth była jedną z nielicznych amerykańskich baz znajdujących się wzdłuż granicy z Kambodżą. Zadaniem tej, do której był skierowany Peter Lemon, było zapewnianie wsparcia artyleryjskiego frontowym jednostkom daleko w głębi terytorium wroga.

Baza Illinghworth pełniła także jeszcze jedną, być może i ważniejszą rolę – służyła jako swoisty wabik na czające się w przepastnej dżungli hordy wojsk komunistów z Wietnamu Północnego. Amerykański fort stał samotnie w jej sercu i mógłby być otoczony przez wroga z każdej strony.

Ale komuniści doskonale zdawali sobie sprawę, że atakując bazę mogą znaleźć się pod ostrzałem amerykańskiej artylerii i lotnictwa. Przyjęli inną taktykę – postanowili rzucić się na Illingworth całą chmarą, ale pod osłoną nocy. Wówczas artyleria wroga i jego lotnictwo byłyby bezużyteczne, ponadto istniałoby ryzyko, że Amerykanie zbombardowaliby w mrokach nocy własne jednostki.

Peter Lemon stawił czoło dwóm falom komunistów z Vietkongu

Peter Lemon

Tak naprawdę codzienne życie i monotonia wynikająca z rutyny były dla Lemona i jego towarzyszy broni bardzo nudne. Pomiędzy patrolami większość dni spędzali po prostu paląc marihuanę, aby czas upływał im szybciej. 31 marca Peter Lemon akurat wrócił wraz ze swoim plutonem z wieczornego patrolu i udał się na nocny spoczynek.

Tej nocy nie było dane amerykańskim żołnierzom zaznać spokoju. Tuż przed północą radary naziemne ujawniły masowy ruch jednostek wroga nacierający z głębi dżungli. Dowódca bazy Illingworth, porucznik Michael John Conrad wiedział, że jest to szturm komunistów z Wietnamu Północnego i rozkazał własnym jednostkom prewencyjny ostrzał artyleryjski terenu wokół bazy, aby „przekazać” agresorom, że zdaje sobie sprawę z jego ataku i jest na niego przygotowany.

Peter Lemon wraz z innymi żołnierzami momentalnie wybudzeni alarmem ze snu, stanęli na posterunkach gotowi bronić bazy, ale… atak nie nadchodził i zaległa ogłuszająca cisza. Dowódca odwołał alarm bojowy po dłuższym czasie i żołnierze powrócili do swoich łóżek, ale oczywiście nie byli w stanie zasnąć – wyczuwali, że wróg jest w pobliżu i tylko czyha, aby zaskoczyć ich gwałtownym, zmasowanym atakiem.

I wówczas na pomoc znerwicowanym Amerykanom przyszła marihuana. Peter Lemon upalił się na tyle mocno, że wyostrzyły się jego zmysły. Szturm komunistów nadszedł już 1 kwietnia, o godz. 2:17, w Prima Aprillis – to wówczas pierwsze wietnamskie rakiety uszkodziły anteny radiowe w bazie Illingsworth. Tuż po tym agresor zasypał teren jednostki ostrzałem artyleryjskim, po czym do szturmu rzuciło się ponad 400 żołnierzy Vietkongu. Amerykanów było dwa razy mniej, bo tylko 220 i po zniszczeniu anten stacji radiowej nie mieli możliwości wezwać wsparcia co sprawiało, że zmuszeni byli bronić się do ostatniego żołnierza.

W momencie ataku Peter Lemon był już na swoim stanowisku, na które dotarł w błyskawicznym tempie. Gdy tylko zdążył chwycić za karabin maszynowy 50 cal. pojawiła się fala gotowych na wszystko żołnierzy Vietkongu. Peter tak długo pakował kulki w nacierających komunistów, aż zaciął mu się przegrzany sprzęt.

Następnie chwycił swój karabin, który ponownie w pewnym momencie odmówił mu posłuszeństwa zacinając się. Gdy nie miał już żadnej broni ręcznej walczył gołymi rękoma i podobno w ten sposób zabił co najmniej jednego komunistę.

I wówczas doszło do nieplanowanej przez obie strony sytuacji. Dzień wcześniej do amerykańskiej bazy dowieziono 40 ton 8-calowych pocisków artyleryjskich. Co ciekawe, przez pomyłkę, bo amunicja nie miała trafić do Illingworth. Podczas nocnej bitwy wietnamskie pociski trafiały w różne zabudowania Illingworth i w pewnym momencie doszło do wybuchu zgromadzonej w bazie amunicji artyleryjskiej. W potężnej eksplozji zginęło mnóstwo Amerykanów, ale równie dużo Wietnamczyków.

Impet i skala wybuchu powaliły Petera Lemona na ziemię. Zdołał się jednak podnieść i nawet dociągnąć rannego kolegę do najbliższego punktu pomocowego. Mało tego, nie zważając na własne rany, chwycił wiązkę granatów i ruszył ponownie na linię walki!

Gdy próbował przedostać się do kompanów na drugiej stronie bazy ponownie został ranny, tym razem w wyniku ostrzału karabinowego prowadzonego przez Wietnamczyków. Mimo tego nie zaprzestał walki i wciąż prowadził wymianę ognia z napastnikami. W końcu wycieńczony i osłabiony upływem krwi, Peter Lemon stracił przytomność.

Z każdej strony sypią się nagrody

Gdy się obudził było już po wszystkim. Okazało się, że ktoś przeciągnął go do stacji pomocowej, ale po odzyskaniu przytomności Lemon odmówił poddania się hospitalizacji uznając, że jego rany są niczym wobec tych, które odnieśli jego koledzy. Finalnie wszyscy amerykańscy żołnierze otrzymali pomoc, ponieważ nad ranem w bazie pojawiły się helikoptery, które przetransportowały rannych do innych baz.

Pomimo fatalnego położenia w obliczu wietnamskiej agresji, żołnierzom udało się odeprzeć nocny atak w iście bohaterskiej manierze. Z pośród Amerykanów broniących Illingworth 12 otrzymało Purpurowe Serca, kilku Srebrne i Brązowe Gwiazdy, dwóch Krzyże Wybitnej Służby, a jeden Medal of Honor. Zaszczyt ten przypadł właśnie Peterowi Lemonowi, sierżantowi, który upalony marihuaną stoczył walkę ponad swoje siły w obronie… no właśnie, czego?

Przez kilka następnych dekad, Peter odmawiał noszenia tego zaszczytnego odznaczenia. Jak większość jego tamtejszych towarzyszy był rozgoryczony faktem, iż baza Illingworth miała zostać przeznaczona niejako na stracenie z racji bycia przynętą na komunistyczne wojska. Swój Medal of Honor Peter Lemon trzymał… w pudełku na buty. Nie mógł patrzeć na piękny medal ponieważ nie przywoływało to w nim przyjemnych wspomnień.

Wiele lat później dotarło jednak do niego, że przecież wówczas, 1 kwietnia 1970 roku nie walczył tylko za kraj, do którego miał żal, ale chciał ratować przecież swoich kompanów, towarzyszy broni. Uważał, że należy docenić bohaterstwo także innych żołnierzy, którzy dali odpór wietnamskiej nawale.

W końcu Peter Lemon zaczął nosić przyznane mu odznaczenie – nie aby łechtać swoją próżność, ale ku pamięci wszystkich amerykańskich żołnierzy broniących bazy Illingworth przed komunistami.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poczytaj więcej

Sprawdź ostatnie wpisy

O tym, że marihuana zmniejsza chęć picia alkoholu nie trzeba przekonywać żadnego miłośnika ziela. Teraz badacze przyjrzeli się tej kwestii pod kątem redukcji szkód polegającej na wyborze używek bezpieczniejszych dla organizmu użytkownika. Badania wykazały, że osoby, które używały marihuany bezpośrednio przed piciem, spożywały mniej napojów alkoholowych i zgłaszały mniejszą ochotę na alkohol. Oto więcej informacji.

Badania: Marihuana zmniejsza chęć picia alkoholu

Legalizacja marihuany zdecydowanie zwiększa możliwość oraz społeczną akceptację do tego, aby określać ją mianem „używki redukującej szkody”. Bo chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że palenie marihuany na imprezie jest dla naszego organizmu nieporównywalnie lepsze niż spożywanie alkoholu. Oczywiście jest spore grono, które powie -a nie lepiej w ogóle zrezygnować z używek?

420free
-reklama-

Jednak zdecydowana większość z używek korzysta np w kontekście imprezowym, spotkań ze znajomymi etc. Dlatego istotnym powinno być to, aby wybierać używki, które nam szkodzą najmniej.

Marihuana w kontekście używki jest zdecydowanie wyborem najlepszym dla organizmu użytkownika. Jest też jedną z nielicznych, której stosowanie oprócz poprawy nastroju może mieć pozytywny wpływ na różne aspekty naszego zdrowia.

Niedawno ośmioosobowy zespół badawczy z Colorado State University i University of Colorado przyjrzał się zachowaniu 62 dorosłych osób, które używały zarówno marihuany, jak i alkoholu oraz piły duże ilości alkoholu przez co najmniej trzy miesiące.

Marihuana zmniejsza chęć picia alkoholu, nawet u osób pijących dużo

Badanie, finansowane przez Narodowy Instytut Nadużywania Alkoholu i Alkoholizmu, działający przy Narodowy Instytut Zdrowia (NIH), dostarcza dalszych dowodów na istnienie efektu substytucyjnego, polegającego na tym, że użytkownicy zgłaszają, iż zastępują część lub całość spożywanego alkoholu marihuaną.

Odkryliśmy, że w całej próbie badawczej samodzielne przyjmowanie marihuany przed alkoholem znacznie zmniejszyło spożycie alkoholu w porównaniu do sytuacji, gdy alkohol był oferowany bez marihuany

– napisali autorzy w przedruku badania opublikowanym pod koniec ubiegłego miesiąca na ogólnodostępnej stronie internetowej PsyArXiv.

Metodologia badania

Wykorzystując projekt wewnątrzprzedmiotowy, zarejestrowaliśmy osoby niepoddające się leczeniu, które współużywały alkoholu i marihuany. Przeprowadzono dwie sesje laboratoryjne, w których badanym podano napój przygotowawczy na bazie alkoholu samodzielnie (bez dodatku marihuany) lub po samodzielnym podaniu marihuany.

Następnie uczestnicy mieli możliwość samodzielnego podania do 4 dodatkowych drinków. Oceniano zmiany w samodzielnym podawaniu alkoholu i chęci na alkohol pomiędzy sesjami.

Wyniki badania – Marihuana zmniejsza chęć picia alkoholu

  • Samodzielne używanie marihuany wiązało się ze znacznym zmniejszeniem liczby samodzielnie konsumowanych drinków alkoholowych i znacznym, ostrym zmniejszeniem głodu alkoholowego.
  • Ponadto osoby, które piły mniej po użyciu marihuany, doświadczyły zmniejszenia chęci na alkohol po użyciu marihuany i alkoholu w porównaniu do osób pijących wyłącznie alkohol
  • Osoby, które wypiły taką samą liczbę drinków lub więcej po użyciu marihuany, doświadczyły minimalnych zmian w chęci sięgania po alkohol (ok. 20% badanych).

I choć nie wszyscy uczestnicy pili mniej po zażyciu marihuany, to ci, którzy to zrobili, zgłaszali zmniejszenie głodu alkoholowego w kilku punktach czasowych po spożyciu konopi i alkoholu w porównaniu do spożycia samego alkoholu

– piszą autorzy badania w raporcie.

Jak zauważono, wśród osób, które wypiły więcej lub tyle samo po spożyciu marihuany, głód alkoholowy pozostawał na tym samym poziomie lub wzrósł.

bomb dope
-reklama-

Badacze stwierdzili, że „dla niektórych osób pijących duże ilości alkoholu marihuana może być substytutem alkoholu, a mechanizmem, dzięki któremu tak się dzieje, może być redukcja głodu alkoholowego”.

Autorzy przyznają jednak, że opisane efekty nie są uniwersalne.

Podsumowując, badanie to pokazuje, że zróżnicowane efekty marihuany na pragnienie alkoholu mogą leżeć u podstaw skłonności do angażowania się w zachowania substytucyjne i że efekty te nie zależą od stężeń THC w osoczu. Potrzebne są jednak dalsze badania w celu wyjaśnienia innych zmiennych, które mogą mieć wpływ na tę zależność.

– napisali.

Chociaż ustalenia z tego, co raport nazywa „nowatorskim badaniem laboratoryjnym na ludziach” wskazują na „wstępne poparcie dla idei, że legalnie dostępna marihuana może służyć jako substytut alkoholu wśród niektórych osób pijących dużo”. Według badaczy czynniki takie jak różnice demograficzne, motywy używania marihuany, kontekst społeczny i subiektywne skutki zażywania narkotyków uzasadniają potrzebę dalszych badań.

Czytaj także – USA: Sprzedawcy alkoholu chcą mieć wyłączność na dystrybucję produktów zawierających THC

Wpływ marihuany na jakość nasienia to jeden ze spornych tematów od wielu lat. Zwolennicy konopnej prohibicji nie raz powoływali się na to, że używanie marihuany znacząco obniża jakość ejakulatu co wręcz uniemożliwia posiadanie potomstwa. Opublikowane niedawno wyniki badań w tej materii pokazują natomiast, zioło nie ma tak złego wpływu na plemniki, jak niektórzy twierdzą. Ciekawa jest też kwestia wpływu konopi indyjskich na poziom testosteronu. Oto więcej informacji.

Wpływ marihuany na jakość nasienia – wyniki najnowszych badań

Odkąd rozpoczęła się globalna fala legalizacji marihuany do celów rekreacyjnych, coraz więcej naukowców przygląda się jej wpływowi na ludzki organizm.

Niestety w przestrzeni publicznej nadal bardzo dobrze mają się mity na temat marihuany wykreowane przez konopnych prohibicjonistów i poparte kompletnie zmanipulowanymi badaniami sprzed kilkudziesięciu lat.

Wpływ marihuany na jakość nasienia jest właśnie jednym z takich mitów, który własnie został obalony naukowo.

Próbki nasienia pobrane od 921 mężczyzn zostały przeanalizowane w ramach badania, którym kierowali naukowcy z Boston University School of Public Health. Próbki sprawdzano pod kątem objętości nasienia, całkowitej liczby plemników, stężenia plemników i ruchliwości plemników (jak dobrze plemniki mogą się poruszać i pływać, co wpływa na płodność).

bomb dope
-reklama-

Naukowcy z Boston University School of Public Health przeprowadzili badanie, w ramach którego przeanalizowali próbki nasienia od 921 mężczyzn. Próbki sprawdzano pod kątem objętości nasienia, całkowitej liczby plemników, stężenia plemników i ruchliwości plemników (jak dobrze plemniki mogą się poruszać i pływać, co ma znaczący wpływ na płodność).

Oceniając objętość nasienia, całkowitą liczbę plemników, stężenie i ruchliwość – wyniki badań nie wykazały istotnych różnic między użytkownikami konopi a osobami ich nieużywającymi w tych parametrach.

W badaniu 22,6% uczestników stwierdziło, że regularnie używa marihuany, podczas gdy 3,3% z nich stwierdziło, że używa marihuany codziennie – ale używanie to najwyraźniej nie miało wpływu na zdrowie plemników.

Pełne wyniki badania znajdziesz T U T A J

Wyniki te są zgodne z badaniem z 2018 r. przeprowadzonym przez profesor Lauren Wise, które wykazało, że używanie marihuany przez któregoś z partnerów nie zmniejsza szans pary na poczęcie. Badanie, będące częścią Pregnancy Study Online (PRESTO), objęło ponad 4000 kobiet i 1100 ich partnerów w USA i Kanadzie. Około 14% uczestników płci męskiej zgłosiło używanie marihuany w ciągu dwóch miesięcy poprzedzających badanie, jednak wskaźniki poczęcia pozostały stałe niezależnie od używania konopi.

420free
-reklama-

Wpływ marihuany na jakość nasienia – używanie szkodliwe / nadużywanie zioła

Naukowcy stwierdzili także, że nadużywanie marihuany może mieć negatywny wpływ na poziom testosteronu, który spada własnie u osób nadużywających marihuany.

Przewlekłe używanie marihuany (nadużywanie) przez mężczyzn wiąże się z niższym stężeniem testosteronu i zmianami w innych hormonach wpływających na jakość nasienia

– piszą badacze w opublikowanym artykule z wynikami badań i dodają:

„Badania wykazały również powiązanie przewlekłego używania marihuany ze słabą jakością nasienia, ale wyniki były niespójne w przypadku różnych środków hormonalnych i reprodukcyjnych”.

W tym przypadku brakuje jednak zbadania innych kwestii, na które wpływa nadużywanie marihuany. Mam tu na myśli przede wszystkim dietę i poziom aktywności życiowej oraz fizycznej.

Nadużywanie marihuany sprzyja niezdrowej diecie oraz brakowi aktywności życiowej (wyjście z przyjaciółmi na miasto, zajmowanie się pasjami etc), a także niskiej aktywności fizycznej.

Natomiast zła dieta i brak aktywności powodują w organizmie zmiany mające negatywny wpływ na produkcje testosteronu oraz jakość nasienie.

Czy natomiast marihuana sama w sobie wpływa na obniżenie produkcji testosteronu? Czy osoba, która nadużywa marihuany ale jednocześnie dba o dietę i aktywność fizyczną (tak, są takie osoby) także będzie miała obniżony poziom testosteronu? Warto by się temu przyjrzeć dokładniej.

Palenie marihuany, a prowadzenie pojazdów to kwestia, która powraca co jakiś czas. Ma to oczywiście związek z postępującą falą legalizacji konopi indyjskich w skali globalnej. Konsumenci ziela to zwyczajni obywatele czyli także kierowcy. Dlatego „zrozumienie wpływu konopi na konkretne zachowania kierowców ma kluczowe znaczenie dla ograniczenia ryzyka i zapewnienia bezpieczeństwa na drodze”. Jak długo należy zatem odczekać od zapalenia zioła do momentu, gdy można bezpiecznie wsiąść za kierownicę? 

Palenie marihuany, a prowadzenie pojazdów. Ile należy odczekać od spożycia do wsiadania za kierownice – nowe badania

Stężenie metabolitów marihuany w organizmie osoby prowadzącej samochód nadal pozostaje kwestią sporną. Największym problemem jest fakt, że ich stosunkowo duże stężenie może się utrzymywać nawet wiele dni od ostatniego spożycia. Oznacza to, że nawet jeżeli kierowca ostatniego skręta wypalił cztery dni temu to nadal może z tego powodu stracić prawo jazdy. Wynika to z tego, że metabolity THC utrzymują się w naszym organizmie bardzo długo. O ile zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu zawsze oznacza, że jest się pod jego wpływem o tyle z marihuaną jest całkiem inaczej.

bomb dope
-reklama-

Dlatego w przypadku marihuany mówi się o stanie „pod wpływem” oraz „po spożyciu”

  • Pod wpływem – oznacza, że jest się krótko po spożyciu ziela i jego działanie nadal jest odczuwalne.
  • Po spożyciu – oznacza, że użytkownik nie odczuwa już działania marihuany jednak w jego organizmie nadal utrzymują się metabolity THC, tai kierowca jest trzeźwy.

W marcu opublikowano wyniki nowych badań w tej materii.

  • W badaniu wzięło udział 38 dorosłych kierowców, którzy byli w wieku 18–40 lat.
  • Badani waporyzowali: 0,5 g suszu marihuany zawierającej 5,9% THC, 13% THC  lub placebo
  • Badanie było randomizowane, wewnątrzpodmiotowe i z podwójną ślepą próbą

Badanie trwało trzy dni po osiem godzin każdy. Jego uczestnicy brali udział w symulowanych testach jazdy, w ramach których sprawdzano takie aspekty prowadzenia pojazdu jak:

  • Utrzymywanie pasa ruchu,
  • podążanie za samochodem,
  • wyprzedzanie.

Podczas wykonywania tych czynności rejestrowano 19 metryk behawioralnych. Liniowy model mieszany SPSS oceniał główne efekty dawki, czasu i dawki × czasu.

Palenie marihuany, a prowadzenie pojazdów – wyniki nowego badania

W przypadku utrzymywania pasa ruchu (mikro-korekty wykonywane kierownicą podczas jazdy) uczestnicy wykazywali zmniejszone tempo zmiany kierunku jazdy:

  • do 5,5 h od spożycia  w przypadku suszu zawierającego 13% THC
  • do 3,5 h w przypadku suszu z  5,9% THC.

W przypadku podążania za samochodem uczestnicy wykazywali zmniejszone odchylenie pedału od szczytu do szczytu i zmniejszone tempo zmiany kierunku jazdy, utrzymujące się przez 1–3 h (tylko przy 13% THC).

Podczas wyprzedzania, grupa spożywająca susz 13% THC wykazywała krótszą medianę odstępu od wyprzedzanych samochodów, krótszy czas do potencjalnej kolizji oraz więcej czasu na nadjeżdżającym pasie.

420free
-reklama-

Wnioski

Nasze badanie ujawnia po raz pierwszy długotrwałe upośledzenia wywołane przez konopie indyjskie w wielu zachowaniach związanych z prowadzeniem pojazdu, które wykraczają poza typowe 3-godzinne okno badane w większości poprzednich badań.

-piszą autorzy badania

Stwierdzają także, że „zaobserwowana rozbieżność między chęcią uczestników do prowadzenia pojazdu a ich faktycznym upośledzeniem podkreśla ważną kwestię bezpieczeństwa publicznego„.

I tu chciałbym, abyśmy się na chwilę zatrzymali.

Wspominane przez badaczy „upośledzenie” nie musi oznaczać, że kierowca prowadzi źle lub ryzykownie. W wynikach badań na próżno szukać wyników dotyczących sytuacji wyjątkowych i wymagających np. szybkiej reakcji takich jak: wybiegnięcie pieszego na jezdnię, nagłe zahamowanie samochodu z przodu itp. Z przedstawionych wyników oraz metodologii badań można wywnioskować, że kierowcy zażywający marihuanę jeżdżą po prostu spokojniej.

Ponadto badanie wykazało brak korelacji między stężeniami metabolitów kannabinoidów, a wydajnością prowadzenia pojazdu.

To oczywiście podważa wiarygodność poziomów THC we krwi jako wskaźników upośledzenia funkcji motorycznych takich ja prowadzenie pojazdu.

Badacze podkreślają  „potrzebę wieloaspektowego podejścia do oceny ryzyka upośledzenia prowadzenia pojazdu spowodowanego konopiami indyjskimi.

Tematem stosowania medycznej marihuany i prowadzeniem pojazdów swego czasu zajmowali się także Polscy posłowie, przeczytasz o tym T U T A J

CBGA czyli kwas kannabigerolowy jest prekursorem wszystkich pozostałych kannabinoidów, które występują w konopiach w tym oczywiście także THC czy CBD. Jest przez to nazywany „matką wszystkich kannabinoidów”. Badania prowadzone nad CBGA wykazały jego potencjalne zastosowanie w leczeniu chorób autoimmunologicznych, jak choroba Crohna, IBD, padaczka lekooporna, neurodegeneracja (Alzheimer), a nawet rak sutka. Co ciekawe kwas kannabigerolowy wykazuje silniejsze działanie przeciwdrgawkowe niż CBD, a do tego charakteryzuje go bardzo wysoka biodostępność.

Czy CBGA zmieni rynek konopny?

Temat ten w podjął Tomasz Ołbuczyński w podcaście ’Rozmowy Konopne’  z udziałem dr. Łukasza Kiragi, wiodącego eksperta w badaniach nad kannabinoidami.

Poznaj świat CBGA, prekursora CBD i THC, i poznaj jego potencjał do rewolucji przemysłu konopnego. Dr Kiraga dzieli się wglądem w terapeutyczne korzyści CBGA, trendy rynkowe i wyzwania regulacyjne, co czyni ten odcinek obowiązkowym dla entuzjastów cannabis i profesjonalistów z branży konopi.

cbga

Dr Łukasz Kiraga dzieli się wynikami przełomowych badań, wskazując, że CBGA działa przeciwdrgawkowo silniej niż CBD, a także efektywniej przenika do organizmu. Rozmowa pełna jest naukowych faktów, które mogą zrewolucjonizować nie tylko rynek konopny, ale także podejście do terapii wielu ciężkich chorób.

Czego się dowiesz z rozmowy:
✅ Dlaczego CBG-A nazywane jest „ojcem” wszystkich kanabinoidów.
✅ W jaki sposób CBGA przewyższa inne kanabinoidy w terapii padaczki lekoodpornej.
✅ Potencjalne zastosowanie CBGA w leczeniu chorób autoimmunologicznych, jak choroba Crohna, IBD, padaczka lekooporna, neurodegeneracja (Alzheimer), a nawet rak sutka.
✅ Jak wygląda wchłanianie CBG-A w organizmie.
✅ Przyszłe kierunki badań naukowych nad CBG-A i ich znaczenie terapeutyczne.
✅ W badaniach wchłania się 40x lepiej niż CBG i wykazuje silne działanie przeciwdrgawkowe.

Kluczowe tematy z rozmowy:
  • CBG-A jako prekursor wszystkich fitokannabinoidów („ojciec wszystkich fitokannabinoidów”).
  • Wyjątkowe właściwości CBG-A (przeciwdrgawkowe, przeciwzapalne, przeciwwymiotne, przeciwlękowe, przeciwdepresyjne, przeciwzwłóknieniowe).
  • Potencjalne zastosowanie CBG-A w leczeniu chorób autoimmunologicznych (choroba Crohna, nieswoiste zapalenie jelit).
  • Wysoka biodostępność CBG-A w porównaniu do CBG.
  • Możliwość synergii z innymi fitokannabinoidami.
  • Nowatorskie metody podawania (mikrokapsułkowanie).
  • Badania na zwierzętach, potencjalne przyszłe badania kliniczne.
  • Rola receptorów (TRPM7, TRPV1, GPR55, 5HT3, 5HT1α).
  • Potencjał terapeutyczny w padaczkach lekkoopornych.
  • Unikalność badań prowadzonych w Polsce przez doktora Kiragę.

XLUX ROFFU X HERO LIMITED EDITION to jedyny na chwile obecną waporyzator z certyfikatem bezpieczeństwa przebadany w polskim ośrodku badawczym, który potwierdził zgodność z europejskimi normami bezpieczeństwa. Waporyzator od HERO został sprawdzony pod względem bezpiecznego użytkowania oraz pod kątem braku materiałów niebezpiecznych (ftalany, pierwiastki ciężkie itp). Jakość urządzenia, jego cena oraz uzyskany niedawno certyfikat potwierdzający bezpieczeństwo dla użytkownika sprawiają, że jest to zdecydowanie jedna z ciekawszych propozycji na rynku waporyzatorów do ziół. 

XLUX ROFFU X HERO LIMITED EDITION – waporyzator z certyfikatem bezpieczeństwa

XLUX ROFFU – wyjątkowa edycja limitowana HERO, która wyróżnia się precyzyjnym wykonaniem, zastosowaniem zaawansowanej technologii oraz dopracowaniem detali, które przekładają się na niezwykle satysfakcjonujące doświadczenia z waporyzacji.

Dzięki rozszerzonemu zakresowi temperatur, dwóm trybom działania i ulepszonym komponentom, urządzenie sprawdzi się zarówno w rękach początkujących, jak i zaawansowanych entuzjastów waporyzacji.

Jest to bardzo ciekawa pozycja także ze względu na swoją cenę – waporyzatory tej jakości są przeważnie droższe.

waporyzator do ziół

Waporyzator XLUX ROFFU HERO jako jedyny został przebadany w europejskim ośrodku badawczym i otrzymał certyfikat potwierdzający, iż jest zgodny z europejskimi normami bezpieczeństwa oraz sprawdzony pod kątem bezpiecznego użytkowania oraz pod kątem braku materiałów niebezpiecznych (ftalany, pierwiastki ciężkie itp).

Czemu to takie ważne? Wiele waporyzatorów, zarówno tanich jak  tych ze średniej półki cenowej, zbudowane jest z elementów, które mogą uwalniać niebezpieczne substancje podczas waporyzacji. W przypadku waporyzatora od HERO nie ma obawy, że dojdzie do takiej sytuacji.

waporyzator certyfikowany

Podstawowe cechy ROFFU X HERO to:

  • Duży kolorowy wyświetlacz o przekątnej 0,96″
  • Dwa tryby użytkowania (sesyjny i na żądanie)
  • Spirala chłodząca cyrkonowa – klasy jubilerskiej
  • Pełny zakres temperatury: 60°C – 220°C
  • Nagrzewa się bardzo szybko do 20 s.
  • Żywotność baterii około 90 min.
  • Wymienna komora grzewcza
  • Wymienna bateria – 18650 3200 mAh
  • Ładowany za pomocą USB TYPU C
  • Może być używany podczas ładowania

Najważniejsze zmiany w XLUX ROFFU X HERO to:

  • Szerszy zakres temperatury od 60°C do 220°C
  • Dwie komory grzewcze: komora ze szkła kwarcowego oraz stalowa
  • Nowe ulepszone ceramiczne sitko

waporyzator do ziół

Jednym z najistotniejszych ulepszeń, które zostały wprowadzone w wersji XLUX Roffu X HERO Limited Edition jest rozszerzony zakres temperatur, który zaczyna się już od 60°C – co pozwala na łagodniejsze podgrzewanie suszu. Ta funkcja pozwala na ekstrakcję delikatnych terpenów i aromatów, które uwalniają się tylko w niższych temperaturach.

Górna granica na poziomie 220°C pozwala z kolei na pełną ekstrakcję substancji aktywnych, dzięki czemu waporyzator dostarcza satysfakcjonującej ilości gęstej pary. Szeroki zakres temperatur sprawia, że użytkownik może dostosować działanie urządzenia do swoich osobistych preferencji i rodzaju używanego materiału.

XLUX Roffu X HERO Limited Edition zapewnia jeszcze lepsze doświadczenia dzięki zoptymalizowanemu przepływowi powietrza, co czyni inhalacje niezwykle płynną i komfortową. Ulepszone sitko, wykonane z ceramiki, gwarantuje czystą parę o pełnym smaku. Konstrukcja urządzenia minimalizuje ryzyko nagromadzenia się zanieczyszczeń w układzie grzewczym, co znacząco ułatwia jego czyszczenie i konserwację.

W zestawie znajdują się także także dwie wymienne komory grzewcze: szklana z kwarcu, która podkreśla delikatne aromaty, oraz stalowa klasy medycznej, idealną do intensywnych sesji z wyższymi temperaturami.

Waporyzator XLUX Roffu X HERO Limited Edition został także wyposażony w dwa tryby pracy, które pozwalają na dostosowanie działania urządzenia do różnych sytuacji:

  • Tryb sesyjny to idealne rozwiązanie dla osób, które lubią dłuższe, relaksacyjne inhalacje. Waporyzator utrzymuje stałą temperaturę przez określony czas (od 3 do 6 minut), co pozwala na pełne wykorzystanie zawartości komory bez konieczności ciągłego nadzorowania urządzenia.
  • Tryb na żądanie (On-Demand) umożliwia szybkie podgrzanie suszu w zaledwie kilka sekund. Jest to szczególnie przydatne, gdy zależy Ci na krótkiej, szybkiej i efektywnej sesji bez potrzeby dłuższego nagrzewania.

Oba tryby pracy waporyzatora zapewniają elastyczność i wygodę użytkowania, spełniając różnorodne potrzeby każdego użytkownika.

Jest to zdecydowanie sprzęt warty polecenia i uwagi.

Więcej informacji o urządzeniu, a także możliwość jego nabycia znajdziesz T U T A J

bomb dope
-reklama-

Reklamowanie ziół i roślinnych suplementów jako produkty o działaniu leczniczym jest zabronione na terenie Unii Europejskiej – orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE. Dotyczy to także konopi, które są produktami ziołowymi, a niektóre zarejestrowano jako roślinne suplementy. TSUE orzekł, że nie wolno reklamować takich produktów informując, że np. poprawiają nastrój lub zmniejszają uczucie stresu i wyczerpania – jeżeli nie potwierdzają tego badania kliniczne. Oto więcej informacji.

Orzeczenie TSUE: Reklamowanie ziół i roślinnych suplementów jako lecznicze jest zabronione na terenie UE

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że zabronione jest wykorzystywanie w reklamach produktów zawierających „substancje botaniczne”, które nie zostały dopuszczone przez Komisję Europejską oświadczeń zdrowotnych. Wyrok ten dotyczy suplementów diety, ale też wszystkich napojów i produktów powołujących się na oświadczenia zdrowotne z listy pending.

Lista „pending” (lub lista oświadczeń zdrowotnych oczekujących na ostateczne zatwierdzenie) to spis oświadczeń zdrowotnych, które zostały zgłoszone do Komisji Europejskiej, ale jeszcze nie zostały oficjalnie dopuszczone do stosowania na etykietach produktów spożywczych.

„Oświadczenie zdrowotne” oznacza każde oświadczenie, które stwierdza, sugeruje lub daje do zrozumienia, że istnieje związek pomiędzy kategorią żywności, daną żywnością lub jednym z jej składników, a zdrowiem.

Wyrok TSUE dotyczył działalności niemieckiej firmy Novel Nutriology, która oferuje suplementy diety zawierające wyciągi z szafranu i soku melona. Firma w reklamie swojego produktu wskazywała, że wyciągi te poprawiają nastrój człowieka lub zmniejszają uczucie stresu i wyczerpania.

bomb dope
-reklama-

Niemieckie stowarzyszenie zawodowe pozwało Novel Nutriology przed sądami niemieckimi w celu zakazania
przedsiębiorstwu stosowania takich oświadczeń. Stowarzyszenie to uważa, że są one sprzeczne z prawem Unii.

Trybunał stwierdził, że zgodnie z rozporządzeniem z 2006 r., stosowanie oświadczeń zdrowotnych w reklamie
żywności i suplementów żywnościowych jest co do zasady zabronione. Posługiwanie się takimi oświadczeniami
może być dozwolone, pod warunkiem że zostały dopuszczone przez Komisję i umieszczone w wykazie
dopuszczonych oświadczeń zdrowotnych, czyli takich, które zostały poparte badaniami.

Komisja nie ukończyła jeszcze badania oświadczeń zdrowotnych dotyczących substancji botanicznych. Nie wpisała ich jeszcze do wykazów dopuszczonych oświadczeń zdrowotnych. Badanie i wymóg udzielenia zezwolenia przez Komisję mają na celu zagwarantowanie, że oświadczenie zdrowotne jest uzasadnione naukowo, a tym samym ochronę konsumentów i zdrowia ludzkiego. W związku z tym oświadczenia zdrowotne dotyczące substancji botanicznych nie mogą na obecnym etapie być stosowane do celów promowania suplementów diety.

-czytamy w komunikacie prasowym TSUE

420 free
-reklama-

Czy działania UE w tej materii są uzasadnione?

W samym roku 2016 na polski rynek trafiło 7000 nowych suplementów diety, z czego tylko 10% było przebadanych przez GIS. Gdy nie tak dawno NIK kontrolował suplementy diety okazało się, że 4 z 11 przebadanych suplementów diety – 4 zawierały mniej substancji niż deklarowano na opakowaniu.

Suplementy diety nie są zakwalifikowane jako leki, są żywnością w związku z czym nie muszą przechodzić badań co do skuteczności, które by potwierdzały, że dany produkt faktycznie działa np. na poprawę samopoczucia.

Niestety wykorzystują to nieuczciwe podmioty, które obiecują poprawę zdrowia dzięki ich produktom, których składu tak naprawdę nie można być pewnym.

waporyzatory hero
-reklama-

Z drugiej strony mamy „produkty botaniczne” czyli wszelkiego rodzaju rośliny w tym zioła i ich przetwory takie jak nalewki czy różnego rodzaju grzyby mają działanie prozdrowotne pomimo braku potwierdzających to badań. 

A co z produktami konopnymi, które nie są zarejestrowane jako leki? Orzeczenie TSUE mówi, że nie wolno ich promować / reklamować jako coś, co może pozytywnie wpłynąć na zdrowie czy wyleczyć daną przypadłość.

Uprawa konopi na zewnątrz uwarunkowana jest wieloma czynnikami, które nie występują w przypadku upraw w pomieszczeniach. Czas rozpoczęcia takiej uprawy jest jednym z kluczowych czynników wpływających na końcowy efekt pracy ogrodnika. Kiedy zatem najlepiej rozpocząć uprawę outdoor w przypadku roślin fotoperiodycznych, autokwitnących oraz odmian typu fast? Tego dowiesz się z naszego artykułu.

Uprawa konopi na zewnątrz – kiedy najlepiej sadzić rośliny

Uprawa konopi zawsze zaczyna się od wyboru genetyki, którą chcemy mieć w swoim ogrodzie. Każdy ma swój cel uprawowy – jedni chcą uzyskać jak najwięcej suszu gdy innym bardziej niż na ilości zależy na jakości definiowanej przez smak, aromat i działanie.

Gdy ogrodnik podjął już decyzję co do wyboru genetyki pojawia się pytanie – kiedy najlepiej posadzić rośliny na docelowej lokalizacji. I tu pojawia się najczęstsza odpowiedź w przypadku uprawy konopi – TO ZALEŻY.

Od czego zależy to kiedy najlepiej posadzić konopie pod chmurką? Oczywiście przede wszystkim od tego co chcemy uzyskać. Dla jednego najważniejsze będzie to, aby uzyskać jak największe rośliny podczas gdy innemu ogrodnikowi zależy na dyskretnych i niedużych krzewach.

Jeżeli cel i sposób prowadzenia uprawy (planowana wielkość roślin, ich liczba, rodzaj treningu etc) są określone – należy podejmować decyzje uprawowe, które pomogą uzyskać to co założył sobie ogrodnik. Aby tak było należy wiedzieć co się robi, a żeby wiedzieć co się robi trzeba znać podstawowe cechy i „zachowania” rośliny.

Uprawa konopi na zewnątrz – wegetacja i kwitnienie – podstawowe informacje

Konopie to rośliny dnia krótkiego, oznacza to, że rozpoczynają kwitnienie gdy noc jest odpowiednio długa, ma to bardzo duży wpływ na uprawę. Dlaczego znaczenie ma długość nocy, a nie dnia? Bo to właśnie po odpowiednio długim braku światła rośliny wytwarzają hormony odpowiedzialne za powstawanie kwiatów.  Cecha ta nazywa się FOTOPERIODYZM. Konopie przystosowane do uprawy zewnętrznej w środkowej europie, przeważnie zaczynają kwitnienie gdy noc trwa ok. 9 godzin.

 

PRZECZYTAJ TAKŻE: JAK UPRAWIAĆ KONOPIE NA ZEWNĄTRZ

 

Cykl życiowy konopi dzielimy na dwie podstawowe fazy: wegetację oraz kwitnienie.

Wegetacja – jest to czas gdy roślina nabiera masy zielonej oraz formuje bryłę korzeniową. W tym okresie roślina ma zwiększone zapotrzebowanie na azot (N)

Kwitnienie – jest to czas gdy roślina kończy się rozrastać i tworzyć korzenie, a zaczyna tworzyć kwiaty. W tym okresie spada zapotrzebowanie na azot (N) i wzrasta zapotrzebowanie na fosfor(P) oraz potas(K).

Konopie kończą wegetacje i zaczynają kwitnąć gdy noc jest odpowiednio długa. Odmiany dostosowane pod środkowo-europejskie niebo zaczynają kwitnąć gdy noc trwa ok. 8,5 – 9 godzin i się wydłuża (ma to o tyle znaczenie, że w maju noc trwa też ok 9 h, ale z każdym dniem jest coraz krótsza co rośliny wyczuwają jako zapowiedź lata, gdy natomiast noc robi się coraz dłuższa, dla roślin jest to sygnał, że wkrótce nastąpi jesień i czas tworzyć kwiaty i nasiona).

W środkowej Europie fotoperiodyczne odmiany konopi rozpoczynają kwitnienie w pierwszej połowie sierpnia.

Mając i wykorzystując tę wiedzę, o wiele łatwiej realizować swoje plany uprawowe.

Kiedy zatem najlepiej posadzić konopie na zewnątrz?

Zacznijmy od roślin fotoperiodycznych (odmiany typu FAST to także rośliny fotoperiodyczne, więcej na ich temat przeczytasz T U T A J)

1 – 31 maja – rośliny sadzone w pierwszej połowie maja są przede wszystkim narażone na niskie temperatury, które w ostatnich latach w środkowej Europie nie są niczym nadzwyczajnym. W tym roku zaraz po dość ciepłej majówce, w wielu miejscach polski nocą wystąpiła temperatura zbliżona do zera stopni Celsjusza  – taka temperatura może wręcz zabić rośliny, szczególnie jeżeli powtórzy się kilka nocy z rzędu. Zatem sadzenie roślin w pierwszych dwóch tygodniach maja to ryzyko ich straty. Pod względem temperatury, druga połowa maja jest zdecydowanie korzystniejsza dla uprawianych roślin.

Sadzenie fotoperiodycznych konopi w maju wiąże się z tym, że wegetacja będzie trwała ok. trzy miesiące. To z kolei oznacza, że roślina może się bardzo rozrosnąć, bez przycinania może osiągnąć nawet ok. 3 metry i więcej. Należy o tym pamiętać jeżeli nie chce się mieć potężnej rośliny.

Z KODEM RABATOWYM 'WEEDNEWS’ MASZ 10% UPUSTU NA CAŁE ZAKUPY U PANPESTKA.PL

Jeżeli ogrodnik ma już jakiekolwiek doświadczenie lub wiedzę teoretyczną o przycinaniu, naginaniu i ogólnym „trenowaniu” roślin, jest w stanie kontrolować wysokość i szerokość krzewu i prowadzić go tak, aby efekt końcowy był jak najlepszy. O trenowaniu roślin poczytasz T U T A J.

1 – 30 czerwca – w mojej opinii najlepszy czas na rozpoczęcie konopnej uprawy pod chmurką. Pogoda w czerwcu jest już stabilna, w nocy temperatura nie spada poniżej 10 stopni Celsjusza. Czerwcowe dni są najdłuższymi w roku, a słońce w czerwcu i lipcu świeci najmocniej. Zawsze należy pamiętać o naszych celach uprawowych i ograniczeniach, np, żeby uprawa pozostała dyskretna.

420free
-REKLAMA-

Krzewy posadzone na dworze w pierwszych dniach czerwca będą miały ok. dwa miesiące wegetacji, zanim przejdą do kwitnienia i generowania kwiatów. Rośliny, które pod chmurkę trafią pod koniec czerwca – wegetować będą nieco ponad miesiąc.

1 – 31 lipca – rośliny konopi posadzone w tym okresie będą miały stosunkowo niewiele czasu, aby się mocno rozrosnąć. Szczególnie jeżeli zostaną posadzone w drugiej połowie lipca. Lipiec jest ostatnim miesiącem, w którym ma sens rozpoczynanie uprawy. Im bliżej końca lipca rozpocznie się prowadzenie ogródka, tym mniejsze będą rośliny oraz oczywiście zbiory. Pamiętaj o tym jeżeli twój pan to nieduże rośliny, ale za to np. większa ich liczba.

1 – 31 sierpnia – sierpień jest miesiącem, gdy konopie uprawiane w centralnej Europie zaczynają kwitnienie. W zależności od uprawianej genetyki – część roślin zacznie generować kwiaty szybciej, a część później. Druga połowa sierpnia to już okres gdy wszystkie genetyki fotoperiodyczne są na etapie kwitnienia.

Czy jest sens rozpoczynania uprawy na początku sierpnia? Raczej niewielki jednak jeżeli ktoś chce startować rośliny na dworze na początku sierpnia to nic nie stoi na przeszkodzie. Rośliny posadzone w sierpniu będą na pewno nieduże, to samo dotyczy zbioru – będzie on stosunkowo niewielki.

To samo dotyczy wrześnie, w którym sadzenie bardzo często kończy się tym, że roślina nawet nie wytworzy pełnych kwiatostanów.

bomb dope
-REKLAMA-

Uprawa konopi na zewnątrz kieruje się swoimi prawami, które można wykorzystać przy planowaniu ogródka. 

Jeżeli planujesz uzyskać duże rośliny, chcesz je rozrastać, przycinać i trenować – to warto dać krzewom więcej czasu na wegetację, podczas której się będą rozrastać.  Warto wtedy rozpocząć uprawę w połowie maja.

Jeżeli chcesz uzyskać rośliny, które nadal będzie można określić jako spore i chcesz je nieco potrenować, aby uzyskać jak najlepszy zbiór – posadź je w pierwszej połowie czerwca.

Jeżeli chcesz, aby twoje krzewy dały przyzwoity plon, a jednocześnie nie chcesz, aby były zbyt wysokie lub zbyt rozrośnięte (np. dyskrecja) – posadź je w drugiej połowie czerwca lub na przełomie czerwca i lipca.

Oto jak wygląda długość dnia i nocy w centralnej Europie:

  • 1 maja: dzień 15 h, noc 9 h
  • 1 czerwca: dzień 16,5 h, noc 7,5 h
  • 1 lipca: dzień 16,4 h, noc 7,6 h
  • 1 sierpnia: dzień 15,5 h, noc 8,5 h
  • 1 września: dzień 13,5 h, noc 10,5 h

Mając te informacje oraz wiedzę, że gdy noc przekroczy 8,5 godziny – konopie zaczynają etap kwitnienia, ogrodnik sam powinien dopasować czas uruchomienia uprawy do swoich oczekiwań i celów uprawowych.

Zawsze należy tez pamiętać, że na końcowy efekt uprawy wpływa wiele czynników takich jak – nasłonecznienie, jakość i napowietrzenie gleby, nawożenie roślin etc. W tym artykule skupiamy się jedynie na tym ja zaplanować uprawę i kiedy ją rozpocząć pod względem długości okresu wegetacji co pozwala w pełni panować nad tym, co dzieje się w naszym ogrodzie.

waporyzatory hero
-REKLAMA-

Uprawa konopi na zewnątrz – konopie autokwitnące

Wszystkie informacje do tej pory dotyczyły konopi fotoperiodycznych, a jak sytuacja wygląda w przypadku roślin auto-kwitnących?

KONOPIE AUTO-KWITNĄCE to rośliny, które nie mają genów odpowiedzialnych za fotoperiodyzm, nie potrzebują one długiej nocy, aby zakwitnąć. Konopie typu „auto” zakwitają po pewnym czasie bez względu na długość nocy i dnia.

Tzw. automaty rozpoczynają kwitnienie średnio po ok. czterech tygodniach od wykiełkowania. Sam okres kwitnienia, w zależności od wybranej genetyki, trwa 6 do 9 tygodni.

Zatem jeżeli posadzi się je w połowie maja – kwitnienie będzie przebiegać od ok. płowy czerwca, a budowanie kwiatostanów będzie odbywać się w możliwie najlepszych warunkach pod względem długości dnia i mocy słońca, a im te dwie wartości będą wyższe – tym więcej energii dotrze do roślin, a to oznacza większe zbiory. Druga połowa maja i pierwsze 10 dni czerwca to idealny moment na rozpoczęcie uprawy w przypadku roślin auto-kwitnących.

Odmiany auto-kwitnące najlepiej sadzić maksymalnie do połowy lipca, zbiór nastąpi wtedy pod koniec września.

Oczywiście np. w ramach eksperymentu nikt nikomu nie broni sadzenia nawet i we wrześniu.

Niestety w przypadku roślin kwitnących automatycznie panuje bardzo wiele mitów, przekłamań i zwykłych kłamstw. Dlatego jeżeli potrzebujesz rzetelnych informacji o roślinach typu „auto”, znajdziesz je T U T A J.

Tekst ma charakter informacyjno-edukacyjny i przeznaczony jest dla polskojęzycznych obywateli Europy. Przypominamy, że uprawa konopi innych niż włókniste na terenie Polski jest zabroniona i do niej nie zachęcamy.

Hiszpania zakazała HHC, THC-O, THCP i innych syntetycznych kannabinoidów. Powodem jest oczywiście rosnąca obawa ryzyka związana z ich negatywnymi skutkami zarówno krótko- jak i długoterminowymi.  Syntetyczne kannabinoidy nie są też w żaden sposób przebadane pod kątem wpływu na ludzki organizm. Co ciekawe, zakazano także produktów spożywczych z dodatkiem konopi (edibles) ponieważ zbyt wiele z nich zawierało właśnie syntetyczne zamienniki kannabinoidów. Oto więcej informacji. 

Hiszpania zakazała HHC, THC-O, THCP i innych syntetycznych kannabinoidów

 

Zgodnie z opublikowanym zarządzeniem, syntetyczne kannabinoidy  zostały wskazane przez System Wczesnego Ostrzegania Unii Europejskiej i są zarejestrowane w bazie danych EDND, wskazując na rosnące obawy dotyczące ich negatywnych skutków, zarówno w perspektywie krótko-, jak i długoterminowej. Nie istnieją żadne rzetelne badania ich wpływu na ludzi organizm i nie są dopuszczone do obrotu jako leki. Co więcej, mogą one wywoływać efekty podobne do THC, takie jak euforia, niepokój czy lęki, ale o wątpliwym potencjale i profilu bezpieczeństwa.

W Hiszpanii syntetyczne kannabinoidy bardzo często dodawane są do „edibles” czyli wszelkich produktów spożywczych takich jak ciasteczka, żelki, cukierki etc.

Na listę substancji zabronionych w Hiszpanii w kwietniu trafiły:

  •    HHC (heksahydrokannabinol)
  •    HHC-O
  •    HHCP i HHCP-O
  •    THCP, THCP-O
  •    THC-O (octan THC)
  •    Delta-8-THC-C8 i delta-9-THC-C8
  •    H4-CBD (hydrokannabinol lub tetrahydrokannabidiol)

W związku z wprowadzeniem nowych przepisów, służby w całej Hiszpanii przeprowadziły kontrolę punktów gdzie sprzedawane jest zioło, aby sprawdzić czy nie znajdują się tam produkty zawierające którykolwiek z syntetycznych kannabinoidów. Służby dbają także o to, aby z półek jak najszybciej zniknęły konopne produkty spożywcze.

Nowe rozporządzenie aktualizuje hiszpańską ustawę z 1977 r. o substancjach psychotropowych i preparatach leczniczych, włączając do niej substancje powszechnie występujące w produktach spożywczych na bazie konopi.

Produkty spożywcze z konopiami, o których mowa, bardzo często nie zawierają THC, zamiast którego producenci dodają znacznie tańsze  półsyntetyczne i syntetyczne pochodne , które mogą wywoływać podobne, a nawet intensywniejsze efekty.

Syntetyczne kannabinoidy niestety zalewają także Polskie miasta. Grupy przestępcze skupują tanio kwiaty CBD po czym nasączają je właśnie syntetycznymi kannabinoidami przez co zyskują podwójnie – nie posiadają tak naprawdę zabronionej substancji więc podejmują znacznie mniejsze ryzyko, a do tego takie „zioło” to koszt ok 4 zł za gram w hurcie podczas gdy hurtowa cena marihuany na czarnym rynku kosztuje co najmniej kilkanaście złotych za gram.

Naukowcy z Korei Południowej odkryli nowy kannabinoid występujący w konopiach. Udało im się także zidentyfikować kilka związków, których nikt do tej pory w konopiach nie znalazł. Zespół badaczy zbadał również 11 związków zawartych w konopiach pod kątem ich działania przeciwnowotworowego w komórkach neuroblastomy i odkrył, że siedem z nich „wykazywało silne działanie hamujące”. Oto więcej informacji.

Naukowcy odkryli nowy kannabinoid występujący w konopiach

Zespół naukowców z Korei Południowej ogłosił, iż odkrył w roślinach konopi niezidentyfikowany do tej pory kannabinoid – cannabielsoxa.

Ale to nie wszystko. Zespół koreańskich naukowców przebadał także 11 związków zawartych w konopiach pod kątem ich działania przeciwnowotworowego w przypadku neuroblastomy. Badacze odkryli, że siedem z nich „wykazywało silne działanie hamujące”.

Naukowcy wykorzystali techniki chromatograficzne do wyizolowania związków. Następnie zbadali ich struktury molekularne i zastosowali metodę testowania metabolicznego, aby ocenić ich toksyczność dla komórek neuroblastomy.

bomb dope
-REKLAMA_

Z kwiatów konopi  badacze wyizolowali  jedenaście związków, w tym dwa nowe związki, mianowicie cannabielsoxa , 13 2- hydroksyfeoforbid c ester etylowy oraz sześć znanych kannabinoidów, wraz z pierwszą izolacją związków typu chloryny: pyropheophorbid A, 13 2- hydroksyfeoforbid b ester etylowy i ligulariaphytin A.

Wyniki wykazały, że związki kannabinoidowe miały silniejsze działanie hamujące na komórki neuroblastomy niż związki typu chloryny

Więcej szczegółów dot. wyników badania znajdziesz  T U T A J.

Autorzy badania mówią, że ich odkrycia stanowią „pierwszy krok w kierunku opracowania produktu do leczenia neuroblastomy”, nowotworu, który, jak zauważyli, „jest najczęstszym nowotworem litym u dzieci i najczęstszym nowotworem złośliwym w pierwszym roku życia”.

Dwa związki zidentyfikowane przez Koreańskich naukowców, po raz pierwszy zostały znalezione w konopiach – ester etylowy 13 2- hydroksyfeoforbidu b i ligulariafityna A – określane są mianem „związków typu chloru”. Dlaczego jest to takie istotne?

Naukowcy odkryli, że włśnie te związki wraz z pięcioma innymi znanymi kannabinoidami — kannabidiolem (CBD), kwasem kannabidiolowym (CBDA), estrem metylowym kwasu kannabidiolowego (CBDA-ME), delta-8 THC i kannabichromenem (CBG) — „mogą być uważane za potencjalne związki o działaniu przeciwnowotworowym w przypadku nerwiaków zarodkowych”.

Natomiast nowy kannabinoid, cannabielsoxa, nie znalazł się wśród związków, które naukowcy uznali za potencjalnie toksyczne dla komórek neuroblastoma.

Autorzy badania to 14-osobowy zespół przedstawicieli agencji rządowych i uniwersytetów – Uniwersytetu Wonkwang, Koreańskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Żywności i Leków, Uniwersytetu Kyung Hee, Uniwersytetu Kookmin i Narodowego Instytutu Nauk Ogrodniczych i Zielarskich.

waporyzatory hero
-REKLAMA-

Marihuana w walce z rakiem – największa metaanaliza badań w historii

Medyczna marihuana w leczeniu raka może być nadzieją dla wielu chorych na całym świecie. O skuteczności konopi szczególnie w przypadku terapii nowotworowej mówi się od dawna. Niestety status prawny konopi, jeszcze do niedawna skutecznie blokował przeprowadzanie badań, które potwierdzałyby ich medyczne właściwości. Na szczęście w ostatnich latach to się zmienia i badacze mają co raz więcej dowodów potwierdzających skuteczność medycznych zastosowań konopi indyjskich. W kwietniu naukowcy opublikowali „największą metaanalizę, jaką kiedykolwiek przeprowadzono na temat medycznej marihuany i jej wpływu na objawy związane z rakiem”, uzyskując „przytłaczający konsensus naukowy” w kwestii terapeutycznych efektów marihuany

Medyczna marihuana w leczeniu raka może być nadzieją dla wielu chorych na całym świecie. O skuteczności konopi szczególnie w przypadku terapii nowotworowej mówi się od dawna. Niestety status prawny konopi, jeszcze do niedawna skutecznie blokował przeprowadzanie badań, które potwierdzałyby ich medyczne właściwości. Na szczęście w ostatnich latach to się zmienia i badacze mają co raz więcej dowodów potwierdzających skuteczność medycznych zastosowań konopi indyjskich. W kwietniu naukowcy opublikowali „największą metaanalizę, jaką kiedykolwiek przeprowadzono na temat medycznej marihuany i jej wpływu na objawy związane z rakiem”, uzyskując „przytłaczający konsensus naukowy” w kwestii terapeutycznych efektów marihuany. Oto więcej informacji.

Marihuana w leczeniu raka – największa w historii metaanaliza badań potwierdza jej skuteczność w terapii nowotworowej

W kwietniu opublikowane zostały wyniki „największej metaanalizy badań, jaką kiedykolwiek przeprowadzono na temat medycznej marihuany i jej wpływu na objawy związane z rakiem”, uzyskując „przytłaczający konsensus naukowy” mówiący o pozytywnych efektach terapeutycznych marihuany.

Badanie, które zostało opublikowane w czasopiśmie Frontiers in Oncology, przeanalizowało dane z 10 641 recenzowanych badań – co według autorów jest liczbą ponad dziesięciokrotnie większą niż w kolejnej największej recenzji na ten temat.

Autorzy przeglądu stwierdzili, że jego wyniki „wskazują na silny i rosnący konsensus w społeczności naukowej dotyczący terapeutycznych korzyści konopi. Szczególnie w kontekście raka”.

bomb dope
-REKLAMA-

W związku z tym, co w raporcie określono jako „rozproszony i niejednorodny” stan badań nad terapeutycznym potencjałem marihuany, autorzy postawili sobie za cel „systematyczną ocenę istniejącej literatury na temat medycznej marihuany, skupiając się na jej potencjale terapeutycznym, profilach bezpieczeństwa i roli w leczeniu raka”.

Spodziewaliśmy się kontrowersji. To, co odkryliśmy, to przytłaczający konsensus naukowy. To jedno z najwyraźniejszych, najbardziej dramatycznych potwierdzeń medycznej marihuany w leczeniu raka, jakie kiedykolwiek widziała społeczność naukowa

— powiedział w oświadczeniu Ryan Castle, szef badań w Whole Health Oncology Institute.

Metaanaliza wykazała, że ​​na każde badanie, które wykazało nieskuteczność marihuany, przypadają trzy, które wykazały jej skuteczność. Ten stosunek 3:1 – zwłaszcza w tak rygorystycznej dziedzinie jak badania biomedyczne –  jest po prostu niezwykły.

– poinformował Whole Health Oncology Institute w komunikacie prasowym.

Instytut dodał, że „poziom konsensusu osiągnięty w tym przypadku dorównuje lub przewyższa poziom konsensusu w przypadku wielu leków zatwierdzonych przez Agencję ds. Żywności i Leków”.

Silny konsensus popierający terapeutyczne zastosowanie marihuany, szczególnie w kontekście raka, wskazuje, że istnieją solidne podstawy naukowe do ponownej oceny statusu prawnego marihuany i jej klasyfikacji jako substancji z Wykazu I

– stwierdzili badacze w artykule.

Analiza podkreśliła potencjał przeciwzapalny marihuany, jej zastosowanie w leczeniu objawów związanych z rakiem, takich jak ból, nudności i utrata apetytu, a także zbadała konsensus dotyczący jej stosowania jako środka przeciwnowotworowego. Spójne siły korelacji dla marihuany zarówno jako środka wspomagającego leczenie paliatywne, jak i potencjalnego środka przeciwnowotworowego, zmieniają konsensus dotyczący marihuany jako interwencji medycznej. Spójny wzorzec zależności między marihuaną a leczeniem raka sugeruje uzasadniony konsensus, że korzyści płynące ze stosowania marihuany medycznej przewyższają ryzyko

-czytamy w wynikach badań.

Analiza wykazała, że ​​poparcie zastosowania medycznej marihuany w opublikowanych badaniach było 31,38 razy silniejsze niż sprzeciw wobec jej stosowania.

bomb dope
-REKLAMA-

Autorzy zaznaczają, że nowa metaanaliza podkreśla potrzebę dalszych solidnych badań nad tym, w jaki sposób konopie indyjskie mogą być stosowane w leczeniu objawów raka lub samej choroby, a „badanie korelacji między stosowaniem konopi indyjskich a nastrojami w badaniach na szeroką skalę, szczególnie w onkologii… kładzie podwaliny pod przyszłe badania i decyzje polityczne, które mogą znacząco wpłynąć na zdrowie publiczne i opiekę nad pacjentami”.

 

Przeczytaj też: Marihuana zabija komórki rakowe, potwierdza to ponad 100 badań naukowych