Nasza dzielna policja pochwaliła się w sieci likwidacją plantacji marihuany – która była prowadzona zaledwie od kilku dni. Z informacji śmieją się w sieci od stron z memami po poważne portale informacyjne. Powodem drwin jest oczywiście zdjęcie zarekwirowanych roślin, które są w pierwszych dniach życia i mają zaledwie po kilka cm. Mimo wszystko dla właściciela sadzonek, najprawdopodobniej będzie on oskarżony w takim samym zakresie jak by miał gotowe do ścięcia krzewy i może mu nie być do śmiechu. Z czego to wynika? Oto więcej informacji.
Policja pochwaliła się likwidacją „plantacji” marihuany i cały kraj się śmieje, tylko nie ma z czego
„Policjanci z Komisariatu Policji w Dębnie, podczas wykonywania czynności służbowych ujawnili plantację marihuany oraz środki odurzające. Jeszcze tego samego dnia 30-latek odpowiedzialny za nielegalną uprawę i posiadanie znacznej ilości narkotyków został zatrzymany. Mężczyźnie grozi nawet do 10 lat pozbawienia wolności.” – czytamy w komunikacie policji
W internecie wszyscy zgodnie śmieją się z policyjnej akcji, jedni się śmieją, że „teraz mogą czuć się bezpiecznie”, podczas gdy inni oburzają się na marnowanie publicznych środków. A wszystko za sprawą zdjęcia, na którym pokazano zarekwirowane rośliny będące na etapie małych sadzonek o wysokości kilku centymetrów.

„W jednym z pomieszczeń ujawniono znaczne ilości środka odurzającego w postaci marihuany o wadze około 50 gram oraz całą instalację do uprawy marihuany. W związku z tą sprawą, funkcjonariusze zatrzymali 30-letniego mężczyznę mieszkańca gminy Dębno.” – informuje policja
Niestety zatrzymany usłyszy zarzut uprawy, a być może uprawy znacznej ilości. Wynika to z tego, że polskie prawo definiuje uprawę już od celowego wykiełkowania, a umieszczenie kiełka w podłożu jest zabiegiem ogrodniczym i tak to najpewniej zdefiniuje biegły.
Zapewne to właśnie biegły będzie też się wypowiadać w kwestii tego, ile ziela można było uzyskać z takiej plantacji.
Niedawno Ministerstwo Sprawiedliwości w ramach odpowiedzi na dezyderat ws. depenalizacji m.in. uprawy jednej rośliny konopi indyjskich stwierdził, że szacunkowa ilość suszu uzyskanego z jednej rośliny to ok. 22 gramy. To akurat może oskarżonemu wyjść na dobre, ponieważ z jednej rośliny otrzymuje się znacząco więcej niż wspomniane 22 gramy.
W sytuacji gdy tak naprawdę z jednej rośliny można uzyskać średnio 50 gramów suszu, jest to korzystne dla zatrzymanego ogrodnika.
Do tego dochodzi cały sprzęt wykorzystany do uprawy wskazujący, że zatrzymany wiedział co robi i się do tego dobrze przygotował.
W Polsce prawo nie rozgranicza do jakiego momentu można uprawiać konopie indyjskie, w niektórych krajach zabronione jest np. uprawianie roślin kwitnących, natomiast rośliny na etapie wegetacji nie są zabronione.
Ostatnio popularne
Wg. polskiego prawa uprawa rozpoczyna się w momencie wykiełkowania nasiona.
A planowane jest zaostrzenie tych przepisów, które w nowej formie mają zakazywać także przygotowywania się do uprawy czyli będzie można dostać wyrok jedynie za zakup sprzętu, który może posłużyć do uprawy konopi indyjskich.











4 komentarze do “Policja pochwaliła się likwidacją „plantacji” marihuany i cały kraj się śmieje, tylko nie ma z czego”
Czy tylko ja odnoszę wrażenie że za PiSu psiarskie jakby delikatnie odbiły od ścigania za zioło a teraz za tuska wraca zamordyzm sprzed 2025?
Wraca zamordyzm sprzed 2015 miało być…
Nie tylko Ty.
Przecież to są sadzonki z nasiona konopi włóknistych, zebrane z nasion z roślin rosnących przy cmentarzu. Wystarczy sprawdzić, że nie zawierają THC.