Śledczy umorzyli postępowanie wobec mieszkańca Słupska, który uprawiał konopie indyjskie na potrzeby medyczne. Pierwotnie mężczyzna usłyszał zarzut uprawy pięciu roślin konopi innych niż włókniste. W trakcie postępowania prokuratorskiego ustalono, iż oskarżony oraz jego syn są pacjentami korzystającymi z medycznej marihuany i ze względu na brak suszu w aptekach, postanowił on samemu posadzić kilka roślin, aby mieć lek dla syna i siebie. Oto więcej szczegółów.
Uprawiał konopie indyjskie na potrzeby medyczne, prokuratura umorzyła postępowanie
Pan Maciej mieszka w Słupsku i na co dzień opiekuje się swoim niepełnosprawnym synem w wieku dziewiętnastu lat. Nastolatkowi, cierpiącemu na dziecięce porażenie mózgowe, lekarz przepisał medyczna marihuanę. Z dobrodziejstw konopi indyjskich korzysta też sam Pan Maciej, także z zalecenia lekarza z związku z bólem kręgosłupa.
W ubiegłym roku, w trakcie lockdown’u spowodowanego koronawirusem, w aptekach zabrakło suszu. Będąc w kropce postanowił, że posadzi kilka krzaków, z których uzyska lek dla syna i siebie.
Skąd służby dowiedziały się o uprawie kilku roślin w zaciszu własnego mieszkania nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w lipcu zapukali do Pana Macieja i został on zatrzymany oraz usłyszał zarzut nielegalnej uprawy konopi innych niż włókniste.
Słupska prokuratura nadzorująca postępowanie przeprowadziła wszelkie podstawowe czynności takie jak np. wywiad środowiskowy. Ustalono, że syn oskarżonego wymaga całodobowej opieki i leczenia, sam zatrzymany ma natomiast dobra opinię i nigdy wcześniej nie prowadzono wobec niego postępowania o czyn z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Stwierdzono, że roślin nie posadzono w celach rekreacyjnych lecz, aby zapewnić sobie dostęp do leku. Prokuratura stwierdziła to, co powinno być normą w podobnych przypadkach, czyli, że konopie indyjskie uprawiane w celach medycznych to nie przestępstwo, a szkodliwość społeczna jest znikoma.
Wina sprawcy nie budzi wątpliwości. Podejrzany, jako osoba posiadająca dużą wiedzę o konopiach doskonale zdawał sobie sprawę, że ich uprawa w Polsce, bez stosownego zezwolenia, stanowi przestępstwo. Pomimo powyższego, okoliczności niniejszej sprawy przemawiają za uznaniem, iż społeczna szkodliwość czynu nie jest znaczna. Podejrzany jest osobą, która posiada legalny dostęp do marihuany, którą przyjmuje zarówno on, jak i jego niepełnosprawny syn. Zażywają ją jako lek, nie zaś jako rekreacyjną używkę. Co więcej, u podejrzanego ujawniono jedynie pięć niewielkich krzaków, a zatem nie ulega wątpliwości, iż posiadał on je na własny użytek. Mając także na względzie sytuację pandemiczną oraz finansową podejrzanego, nie można kategorycznie kwestionować prawdziwości wyjaśnień, iż miał on bardzo ograniczony dostęp do medycznej marihuany, oraz że pochłania ona dużą część jego budżetu domowego.
-uzasadniał swoją decyzje prokurator Lech Budnik.
Sam Pan Maciej tak skomentował sprawę:
Chciałbym podziękować panom z policji, prokuraturze i pani kurator za bardzo ludzkie podejście do sprawy. Na żadnym etapie nie czuliśmy się traktowani jak przestępcy czy kryminaliści. Wobec tego, jakie czasem głosy słychać na temat podobnych spraw, byłem i jestem pozytywnie zaskoczony podejściem poszczególnych osób. Dzięki takim ludziom i traktowaniu zachowuję wiarę, że mieszkam w normalnym kraju, w którym można żyć jak człowiek.
Niestety takie zakończenia tego typu spraw to w naszym kraju póki co wyjątki, które dają nadzieje na normalność. Na chwile obecną w naszym kraju toczy się kilka postępowań w związku z uprawą konopi indyjskich przez pacjentów, na własne medyczne potrzeby.
Źródło: gp24.pl
Ciekawe,w loklnych mediach cisza jak makiem zasiał.